Temat: Jaki król? Jaka monarchia?
Martin Phillip Harborough-Sherard:
Beata Stróżyńska:
Martin Phillip Harborough-Sherard:
Jacek H.:
dobre...książęta....dobra fucha...zgłaszam swoją kandydaturę na księcia pomorskiego albo mazowieckiego hahahah
Jak ustalicie coś więcej chętnie zostane kandydatem na księcia maila macie w profilu goldenline
Nie ma tak dobrze, musisz wylegitymować się pochodzeniem szlacheckim w 30 pokoleniach wstecz... ;)
To ja bez problemu te 30 pokoleń mogę udowodnić, bo - jak pisałam o swojej rodzinie w Korzeniach - ktoś już się pokusił o tę żmudną pracę badawczą. Jest tylko jeden drobny problem - udział mojego pra-, pra...dziadka w Powstaniu Styczniowym skończył się ostateczną utratą całego majątku. Czy to, że teraz mieszkam w warszawskim wieżowcu coś zmienia? ;-)
Szlacheckie pochodzenie pozostaje nim niezależnie od posiadanego majątku. :)
Anna Pinderak:
A ja tam uważam, że się nie znacie. Monarchia- dobre sobie. Bądźmy konkretni- porządna dyktatura, co Wy na to?
Z wolą ludu oczywiście, bo Dyktator Jaśnieoświecony.
W porządku, ale wtedy pojawiłoby się 38 milionów chętnych na stanowisko dyktatora. :)
Odnośnie masonerii myślę, że opinia Polaków na temat tej organizacji jest w znacznym stopniu krzywdząca. Oczywiście nie da się zaprzeczyć temu, iż jest to ugrupowanie wyjątkowo tajemnicze, ale z pewnością nie planuje rozpoczęcia swoich rządów nad światem i nie organizuje międzynarodowych spisków. Poza tym działali w niej ci, którzy w XVIII wieku, którzy mogli sprawić, by Polska zachowała niepodległość. Dziwne, że w szkołach nie mówi się o tym, iż Stanisław August Poniatowski, Adam Kazimierz Czartoryski, Adam Jerzy Czartoryski, czy Józef Poniatowski lub Julian Ordon (ten, który jest bohaterem wiersza Juliusza Słowackiego ,,Reduta Ordona'') byli masonami.
Myślę, że tu nikogo to nie interesuje. W powszechnym rozumieniu, a więc poza kręgiem osób naprawdę starannie wykształconych, słowo "mason" stało się symbolem, słowem-kluczem, za którym kryje się określona treść; i naprawdę niewiele osób zaprząta sobie głowę tym, jakie idee się kryją za tym ruchem. A jeśli na szali sympatii Polaków położymy z jednej strony reformatorów, którzy chcieli walczyć z zaściankowością, zacofaniem itp., a z drugiej tradycyjne sarmackie wartości + Kościół katolicki, to wynik będzie oczywisty. Związek Polaków z religią katolicką, rozumianą przede wszystkim jako poddanie się Matce Boskiej, a dopiero za jej wstawiennictwem Bogu i Chrystusowi, niejako wykluczał rozwój wolnomyślicielstwa, niezwykle utrudniał przyjęcie choćby ideałów rewolucji francuskiej i niezwykłego dziedzictwa XVIII-wiecznej myśli filozoficznej. Tutaj wolność, o której wciąż rozprawiano, rozumiano zupełnie inaczej, a wszystko, co obce, było wrogie. Nie bez znaczenia była oczywiście pozycja zakonów (choćby w szkolnictwie). To wszystko nie pozwalało na rozszerzenie się choćby wiedzy (już nie mówię o przyjęciu poglądów) o nowych, ewentualnie także całkiem nienowych ruchach w europejskiej myśli, filozofii, kulturze.
To oczywiście nie wyklucza faktu, iż na przykład w środowisku arystokracji sytuacja wyglądała inaczej i niejedna idea znalazła swoje odzwierciedlenie w polskiej rzeczywistości; mimo oporu jakże wielu zwolenników dawnego ładu. W końcu sama Konstytucja 3 maja świadczy o tym, iż pod koniec istnienia państwowości polskiej coś się zaczęło zmieniać. Zabrakło czasu. A późniejsze zabory, choć też się przecież starano choćby rozwinąć nowoczesne szkolnictwo, sprawiły, że ludzie znajdowali oparcie w tradycyjnych wartościach, w Kościele katolickim, który traktował masonerię jako sektę i wciąż podtrzymywał, iż każdy, kto przystąpi do tego ruchu, zostanie obłożony ekskomuniką.
Myślę, że po prostu nie da się porównać sytuacji w państwach, które w jakimś momencie w ten lub inny sposób zbuntowały się przeciwko władzy papieża, do sytuacji, która jest do dzisiaj w Polsce. Żeby oswoić jakieś lęki, najpierw trzeba poznać "wroga", ale żeby to zrobić, trzeba mieć wolę do poczytania i otworzenia się na to, co nowe i inne. Poznać nie znaczy zaakceptować i przyjąć, ale to już pierwszy krok do tego, żeby nie demonizować zagrożenia, które rzekomo czyha.
Oczywiście to nieporównywalna sytuacja, ale pamiętam, ile czasu zajęło Polakom zaakceptowanie faktu, iż Żydzi to nie tylko ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa, ale także on sam. Mimo, iż do walki o uznanie tej prawdy włączył się Kościół, to nie było łatwo. Niestety, mamy tendencje do ulegania stereotypom, do niskiego poziomu tolerancji i zamykania się na inne prądy filozoficzne, w ogóle myślowe. W Polsce w wielu środowiskach to, co obce, wciąż wydaje się zagrażające, a struktura i sama idea wolnomularstwa wyklucza wychodzenie do ludzi z akcją popularyzującą wiedzę o tym ruchu. Tajemniczość tylko napędza kolejne fale fobii i stąd określenie "mason" w słowniku wielu Polaków to wciąż jedno z najbardziej obraźliwych i deprecjonujących słów.
Tu nie ma więc mowy o rozpatrywaniu, czy ten ruch przyniósł światu więcej dobrego czy złego. Problem polega na tym, że w większości środowisk (oczywiście nie we wszystkich) jest to jeden z tematów poza wszelką dyskusją, bo... mało kto by wiedział, o czym mówi. A szkoda, bo jeśli już się coś tak zdecydowanie potępia, to warto by było przynajmniej wiedzieć, dlaczego.