Temat: mapa myśli jako autoanaliza
Często tak robię. Jeżeli mam jakiś problem i nie mogę go ugryźć, odruchowo biorę kartkę i rozrysowuję go sobie - często na początek jednym kolorem, żeby nie tracić czasu na zmianę flamastra czy cienkopisu. Rozpisuję tak swoje motywacje, relacje z ludźmi, konflikty, mocne strony...
Czasami pokazuję szkice osobom zaangażowanym w daną sytuację. Odkryłem, że jest to dobry punkt wyjścia do dalszej rozmowy: można ustalić wspólną wersję wydarzeń, uporządkować wrażenia, a niekiedy druga osoba zauważa jakieś powiązanie i uruchamia to w niej ciąg skojarzeń, dzięki czemu omawiamy nowe fakty.
Jednakże, ponieważ to są mapy moich myśli, nie umiem postawić jasnej granicy pomiędzy tym, o czym piszesz w punktach, a autoanalizą. Jeżeli o czymś myślę i to zapisuję, zwłaszcza w tak projekcyjny sposób (dobór kolorów, układ, grubość linii, wielkość liter, sposób uporządkowania informacji, kolejność, hierarchia), siłą rzeczy obrazuję samego siebie, emocje związane z daną sprawą, potrzeby, wartości. Widząc to, uruchamiam dalszy proces analizy, a skoro o tym myślę, umieszczam refleksje na mapie.