Temat: Rosja tylko straszy?
Michał Ksiądzyna:
Czy Rosja tylko straszy Polskę atakiem nuklearnym w czasie wojny?
Rosja zawsze posługiwała się strachem. Tak było w okresie zimnej wojny i dopóki straszak działał, ZSRR był w ofensywie, a Zachód w odwrocie. Sytuacja zmieniła się za Reagana. Kiedy okazało się, że straszak nie działa, imperium ZSRR upadło.
Skoro mówią o wojnie (w domyśle z Polską), to może poważnie rozważają taką akcję?
Rosja straszy nas - Polaków - żebyśmy bali się i oprotestowywali tarcze. Atak nuklearny na tarczę = atak nuklearny na instalację wojskową USA = nuklearna odpowiedź ze strony USA. Żeby zdecydować się na taki krok, Rosja musiałaby iść ze Stanami na noże i to o wiele bardziej, niż w czasach Zimnej Wojny. Jeśli na Rędzikowo spadłaby atomówka, to tylko w warunkach "ostatecznej" zawieruchy. Po stronie kosztów Rosji byłoby więc wywołanie wojny atomowej ze Stanami - scenariusz możliwy, ale bardzo mało prawdopodobny. Jeśli Rosja liczy się z kimś, to tylko z USA i Chinami.
Z drugiej strony - co by dało Rosji wyeliminowanie wyrzutni? Nic. Rosyjscy eksperci wiedzą, że rakiety z tarczy służą wyłącznie celom defensywnym (na podstawie wymiarów, zdjęć i obserwacji prób są w stanie ocenić zdolności rakiety do przenoszenia różnych typów głowicy bojowej) i nie są w stanie zapobiec zmasowanemu atakowi atomowemu Rosji na Europę Zachodnią - 10-15 sztuk przy arsenale rosyjskim to śmiech na sali. W ogóle zaś nie chronią USA przed atakiem z terytorium Rosji - "balistyki" wystrzelone między sobą przez Rosję i USA leciałyby nad Arktyką. Samą wyrzutnię w Polsce można zastąpić okrętami wyposażonymi w system antybalistyczny Aegis (takimi, jakie strzelały do amerykańskiego satelity)- cztery rozmieszczone na akwenach europejskich zastąpiłyby wyrzutnię lądową. Natomiast bez radaru w Czechach wyrzutnia i okręty nie chroniłyby Europy przed rakietami z Iranu.
http://bartoszweglarczyk.blox.pl/2008/07/Oto-dlaczego-...
Konkluzja: atak na wyrzutnię jest pozbawiony sensu wojskowego. Jeśli będzie wojna na całego, to i tak wszyscy oberwą - czy będzie tarcza, czy nie.
Natomiast obecność Amerykanów na naszym terytorium zmniejsza prawdopodobieństwo poważnego konfliktu zbrojnego - tak, jak w latach 1945-1989 zabezpieczała Europę Zachodnią.
"Chroni" nas NATO i Unia Europejska, ale czy to wystarczy?
Unia Europejska nas chroni? Dobre ;)
Czym i przed czym?
Unia Europejska nie ma spójnej polityki obronnej (tzn. nie ma zdefiniowała ani zagrożeń, ani sposobów obrony przed nimi), ale przede wszystkim, nie ma woli walki z tymi zagrożeniami. Unia dużo gada, ale robi niewiele.
NATO daje lepsze gwarancje, głównie dzięki politycznej woli USA i ich sile militarnej
Krzysztof S.:
Rosja nie poniesie ŻADNYCH konsekwencji tego ataku.
Amerykanie pozwolą bezkarnie zrzucać bomby "A" na swoje instalacje wojskowe? Wątpię.
Rosja potrzebuje ropy a świat jest w zbyt wielkim stopniu uzależniony od tego mocarstwa. Sytuacja patowa.
Mylisz się, to Europa jest uzależniona (na własne, podyktowane złudzeniami życzenie) od rosyjskiej ropy. Ameryka importuje ropę z bliższych terenów. Rosyjska ropa jest droga (bo drogie jest jej wydobycie), dlatego np. wiara, że Rosja pomoże rozwiązać konflikt z Iranem (i obniżyć ceny ropy) jest śmieszna - Rosja przestałaby zarabiać.
Polecam artykuł Dariusza Rosiaka w "Rz" - "Nie prześpijmy powrotu historii":
http://www.rp.pl/artykul/61991,177122_Nie_przespijmy_p...
Cytat:
Założenie, że Zachód jest w istocie bezradny wobec potęgi Rosji, jest mylne i wynika albo z błędnej oceny sytuacji, albo z szukania usprawiedliwienia dla bezczynności. Oparte jest na przekonaniu, które zapewne żywi sam Putin, że Zachód potrzebuje go bardziej, niż on potrzebuje Zachodu. Unia Europejska pogrąży się w egipskich ciemnościach, gdy zrezygnuje z ropy i gazu z Rosji, a Stany Zjednoczone potrzebują Rosji jak tlenu w rozgrywce atomowej z Iranem i Koreą Północną.
W istocie dotychczasowa „współpraca” Rosji z USA w sprawie Iranu polega głównie na blokowaniu amerykańskich inicjatyw dyplomatycznych i sprzedawaniu Teheranowi nowoczesnych pocisków antyrakietowych. Natomiast rzekomy determinizm, na jaki skazana jest Unia Europejska w sprawie dostaw źródeł energii kontrolowanych przez Moskwę, jest wyłącznie jej wyborem politycznym i gospodarczym. Po pierwsze, nawet jeśli taki determinizm miałby istnieć, to wykazują go obie strony – Rosja potrzebuje zachodnich rynków, kapitału i know-how w wydobyciu ropy i gazu co najmniej tak samo, jak Europa potrzebuje tych surowców. Zamknięcie czy nawet ograniczenie dostępu do tych rynków byłoby dla Rosji ogromnym ciosem.
Dla Unii Europejskiej ta wojna może się okazać okazją do zakomunikowania światu, że jest czymś więcej niż skłóconym wewnętrznie kartelem handlowym. Oto na naszych oczach rodzi się okazja do „przełamania bojem” własnej inercji i niemożności w takich dziedzinach jak wspólna polityka obronna i zagraniczna. Na pierwszy rzut oka istnieje wyraźne pęknięcie w rozumieniu tego kryzysu między krajami doświadczonymi przez komunizm – wzywającymi do ostrzejszych działań wobec Moskwy – a starą Europą ciągle żywiącą nadzieję, że z Rosją da się robić takie same interesy jak z każdym innym krajem.
Maciej K. edytował(a) ten post dnia 16.08.08 o godzinie 12:53