Piotr
Szczotka
Dyplomowany
masażysta Bodyworker
Temat: Wszechobecne znużenie, czyli każdy już wszystko wie i...
Grudzień zaskakuje niesamowicie, może tylko dwie refleksje.1. Od strony klienta. Pan zamawia zaproszenia na zabiegi i dodaje:
- No wiadomo, chciałbym dla żony jakiś super, nietypowy zabieg np. ta sesje IMBW. Bo żona już sporo widziała, uczestniczyła w przeróżnych zabiegach, a to ma być totalna niespodzianka. Coś nietypowego, rozumie pan?
- No przepraszam, ale czy dobrze pan rozumie komentarz ze strony:
„(…) - Wpierw zapytaj pacjenta/klienta o oczekiwani”. Bo wie pan, tu chodzi o oczekiwania w ramach zabiegów które wykonuje się w gabinetach, oczekiwania tzn. co do głównych efektów zabiegów: stricte terapeutyczny, profilaktyczno-relaksacyjny czy też zdrowotno-estetyczny. Słowem w ramach tego czym się zajmujemy w gabinetach lub mobilnie. Jeśli panu to ubiorę w egzotyczne słowa to żona dostanie przede wszystkim „silną sugestię i opakowanie”. A w naszych zabiegach chodzi o konkretne rezultaty, przede wszystkim liczy się strona techniczna, a dodatki a i owszem, opakowanie też jest ważne. Rzecz w tym aby nie tyle pana żona coś nowego zobaczyła, ileż raczej doświadczyła, przeżyła bez zbędnego sugerowania co :).
- Aha, a czy ja jakoś pana dotknąłem tym pytaniem? A gdzież tam panie, od dotykania pozytywnego to my tu jesteśmy. Dziś każdy chce coś ekstra, nietypowego, wyjątkowego. Rozumiem. Tyle że my nie robimy w tych zawodach za przypadkowych domokrążców, nie sprzedajemy opakowań, no jeśli już, to realizujemy zamówienia :). Ewentualnie na koniec sesji mogę zagrać na gitarze lub na flecie.
2. Rozmowa dotyczy szkoleń. Pan dzwoni w sprawie szkoleń dla pracowników firmy.
- Panie, bo tak się rozglądam po ofercie. Oni już w zasadzie to wszystko potrafią i skoro książek im też nakupiłem, od pana także. To bystre chłopaki, mają tu taką biblioteczkę w gabinetach. Panie a te warsztaty nie można nazwać kursami, bo wie pan to już inaczej trochę brzmi.
- No kursy też są ale te dłuższe, a jedno-dwudniówki to raczej warsztaty, zresztą workshop w ang. nomenklaturze oznacza, iż szkolenie ma cześć praktyczną nie tylko teorię.
- A no tak. W prawdzie rozumie się to w Polsce inaczej, a czy mógł by pan dla tych pracowników coś specjalnego przygotować, jakiś chwytliwy temat. Bo wie pan ja nie wiem czy odnowa psychosomatyczna to wypali?
-To może raczej ze swoim menagerem w ośrodku się naradźcie nad jakimś chwytliwym hasłem. Wie pan, przede wszystkim poza praktyką jestem ewentualnie od popularyzacji masażu, nurtu body work, pracy z tkankami miękkimi. A od „promocji” dosłownie, są właśnie menadżerowie.
- A to nie to samo?
Niekoniecznie, bo jak znam życie moje opracowanie IMBW, za miesiąc będzie się u was nazywać np. „ Pomorska Impresja Przestrzenna” lub „Dotyk Bałtyckiej Fali”.
- Coś takiego, tak ludzie robią?
A no tak właśnie robią, ludzie wierzą że sukces daje skrajny indywidualizm. Zresztą jak się nie mylę, pan w takiej sprawie właśnie dzwoni. A moim zdaniem pacjenci zresztą klienci w Spa podobnie, są już nieco zmęczeni, znużeni ciągle innowacyjnymi pomysłami, nazwami, terminologią.
W każdym razie zarówno klienci jak i uczestnicy kursów dostają u nas to czego oczekują, jeśli potrafią to wyartykułować. Uzasadnić czego poszukują.
Jeśli ktoś żyje w pogoni tylko za trendami, no to przepraszam, ale nie ten adres.
(To tak w skrócie. Taka sobie grudniowa refleksja, no nie żebym był bardzo zdziwiony). Ale znużenie obu stron jest niesamowite.
Czy ludzie nie potrafią się już cieszyć, upajać, intensywnie odczuwać „prostych rzeczy”?
Na szczęście z reguły pracuję z tymi co potrafią.
Pozdrawiam Piotr.Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.12.13 o godzinie 13:21