Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Terapia przeciwbólowa, a terapia bólem :)

Czy uda nam się zmierzyć z jednym z współczesnych mitów w masażu, podobnie jako części fizjoterapii, a mianowicie oczekiwania pojawienia się bólu podczas wykonywania zabiegów.
To przeświadczenie króluje do tego stopnia, iż zawęża możliwość dokładniejszej palpacyjnej diagnostyki. Widząc że pacjent się napina, pytamy czy boli w tym miejscu, a on na to że tak, ale proszę bardzo można mocniej, niech pan "tam dusi", wytrzymam.

Proszę jednak pójść tokiem myślenia poza granice danej profesji, wyższości jednej szkoły terapeutycznej nad inną, czy wątków różnic kulturowych. Od dawna wiadomo że to co jest bolesne dla przeciętnego Europejczyka jest mniej zauważalne w Afryce. A przewrażliwieni na punkcie zabiegów bezbolesnych są wyspiarze z U.K a przede wszystkim Amerykanie Północni, włącznie z wszelkimi procedurami pod tym kątem.

Temat nurtujący od dawna. Są sytuacje, iż podczas diagnostyki fizykalnej wskazanie precyzyjniej bólu jest bardzo istotne. Ale czy kojarzenie zwłaszcza rehabilitacji, fizjoterapii z bólem nie jest drogą na skróty? Tak, wiem tu byłby potrzebny konkretny przypadek i jego studium. Jedna z znanych terapeutek mawiała że jeśli dany punkt, tkanka nie reaguje, to pracuj z innym obszarem który jest z nim związany, ten który koresponduje. Jeśli dochodzi tylko do przekrwienia, bólu,nasilenia napięcia, a dalej będziesz pracował to jedynie uszkodzisz tkanki.

Po zabiegach pacjent była czasem nieco "rozbity" obolały, ale to najczęściej reakcje po pierwszych zabiegach zwłaszcza jeśli są zwłóknienia, spore napięcia w sensie objętych partii mięśni. Czasem jest rozkojarzony, ale to są reakcje przejściowe. Jeśli natomiast tak jest dalej po kolejnych zabiegach, albo co gorsza pacjent czuje się znacznie gorzej, to zmieniamy metodykę zabiegu. Bywa że pacjent ma dolegliwości o których z różnych powodów się wcześniej nie przyznawał, bo mimo naszych sugestii w wywiadzie, uważał że to nie istotne, a wspomniany narastający ból traktował jako pożądaną reakcje podczas zabiegów.

W leczeniu jeszcze można to zrozumieć, ale radosne zabiegi pod hasłem: "odchudzanie", o to już inny temat. Pacjentka opowiada o zabiegu gdzie jak przypuszczam wpierw wykonywano jej drenaż limfatyczny, potem masaż w napięciu izometrycznym, a do tego pod koniec uraczono ją bańką !!! Siniak na siniaku, a ona zadowolona, bo ma kilogram mniej.

Proszę zrozumieć dobrze. To NIE jest kolejny kontrowersyjny temat w stylu kto tu czegoś nie rozumie, ale pytanie raczej o skalę zjawiska. Dlaczego pacjent lub klient jest przekonany że ma boleć, a co gorsza że musi boleć, a z drugiej strony niektórzy praktycy hołdują tym przekonaniom?

Cytat: "Poleciła mi gabinet znajoma, ale wie pan ja byłam na pana stronach już wcześniej, ale tam ma pan taką uwagę, że wykonuje pan takie a nie inne metody, bezbolesne. Że nie ma na nie miejsca, więc to mnie jakoś dystansowało".

Bez komentarza.

Pozwoliłem sobie na ten wątek także poza rodzimą grupą "masaż", ponieważ w dużej mierze masaż nie zawsze jest ukierunkowany na zmniejszenie dolegliwości bólowych. Korzysta się z niego z bardzo wielu innych powodów. Wydaje się że czwartym powodem z którego korzysta się z masażu (poza zmniejszeniem bólu i napięcia, poza uelastycznieniem ciała i poprawą krążenie, relaksacją i pielęgnacją) jest samotność.

Tak, samotność, potrzeba komunikacji dotyku. Jednakże samotność także potrafi być bolesna, z tym że nie ma potrzeby potęgowania bólu samotności dodatkowym bólem fizycznym:).

Pozdrawiam Piotr.Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 14.11.12 o godzinie 14:11