Temat: masażyści za granicą
To bardziej skomplikowany temat: 1. Jest Unia Europejska i różne w związku z tym zależności, ale tak naprawdę to nie ma szczegółowych tylko ogólne, międzynarodowe standardy co do unifikacji dokumentów. Nie dotyczy to tylko dyplomowanych masażystów czyli w Polsce techników, ale podobnie bywa także z fizjoterapeutami. Obie grupy zawodowe mogą spotkać się z różnymi wyzwaniami w postaci dodatkowych dokumentów, sprawdzania programu czy ilości godzin. Niedawno rozmawiałem także z fizjoterapeutami, także w niektórych krajach mają nieco utrudnioną drogę i tak naprawdę nie ma jednolitych zasad.
2. Co do techników masażystów, sam termin "technik" masażystajest już pewnym archaizmem, liczy się dyplom państwowy oraz co najważniejsze program, ilość godzin i nazwa szkoły. Mówiąc inaczej jeśli ktoś kończył MSZ czyli jeszcze Medyczne Studium Zawodowe, Masaż Leczniczy to w tłumaczeniu wyjdzie to samo. Ale jeśli ktoś ma coś na wzór Policealne Studium Samorządu Wojewódzkiego … to zagranicą nie bardzo wiedzą co się skończyło, dlatego ważne jest wypis ilości godzin, europass czy jak to się tam obecnie nazywa. (miałem jeszcze odpis dyplomu, a po przetłumaczeniu dokumentów oraz ilości godzin wyszło że według zagranicznych standardów jest to poziom kolegium, licencjatu.) Obecnie studium masażu mają o wiele mniej godzin. Także trudniej będzie znaleźć prace w placówkach stricte związanych z rehabilitacją, leczeniem na zasadzie refundowania zabiegów.
3) Jedyny dyplom to w dalszym ciągu technik masażysta, jeśli mówimy o masażu. Inne szkoły lub kursy oferują Zaświadczenia ukończenia / Certyfikate of … na drukach/wzorach MEN, a to czy po polsku czy w innych językach jest tylko sprawą wewnętrzną.
Reasumując: podstawa to dyplom oraz informacje co było w programie i ile. I tu jest pewien dylemat bo szkoły dwuletnie w Polsce mają główny kierunek leczniczy, terapeutyczny, zagranicą wiele szkół ma zupełnie inne profile, cześć programu mają bardziej skierowane do praktyki w Spa, wschodnie metody czy profesjonalne zabiegi relaksacyjne. I NIE chodzi tu o jednodniowe kursiki, czy kursy, hasła typu wschodni expres w weekend. (…)
4. Żeby było ciekawiej znam osoby które są po kursach a świetnie układa im się zawodowo zagranicą, a bywa że osoby po MSZ i po dodatkowych studiach np. z fizjoterapii, nie potrafią się odnaleźć.
5. Jest jeszcze jeden dylemat, otóż zagranicą bardzo dobrze działają stowarzyszenia masażystów, broniąc nie tylko rynku pracy, ale i rynku szkoleń. W odróżnieniu do Polski gdzie każdy może sprzedać / szkolić co i jak chce. W Polsce praktycznie nie ma stowarzyszeń wspomagających i skupiających dyplomowanych masażystów według międzynarodowych standardów. Więc w sytuacji pytań pracodawców z zagranicy jest dylemat, kogo zapytać, jeśli nie ma odpowiednich instancji. To temat od lat wałkowany, ale z mizernym skutkiem.
6. Moim zdaniem bardzo dobrym wyjściem jest uczestnictwo w jakimś konkretnym dodatkowym kursie w kraju w którym chcemy pracować, to pozwala poznać środowisko od środka i zrozumieć specyfikę kraju w którym chcemy szukać pracy.
7. W moim przypadku było i jest inaczej. Dla mnie przygoda zagranicą była kontynuacją edukacji, a nie szukaniem pracy. W kraju jest jej sporo, tylko trzeba bacznie obserwować i wiedzieć czego się chce. Temat rzeka, życzę powodzenia, pozdrawiam.
PS. Taka refleksja, Goldenline.pl stworzono min. po to aby ułatwiać kontakty poszukującym i oferującym pracę, warto się zastanowić nad profesjonalnym profilem który w ogóle zachęci kogokolwiek do dalszej korespondencji, praktycznie profil na GL to w sumie gotowa "cefałka" :)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.09.19 o godzinie 10:29