Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Literatura nt. profesjonalnego masażu od lat nie powala

Literatura nt. profesjonalnego masażu od lat nie powala. Co jakiś czas wpada mi w "oko" lub słyszę od znajomych o kolejnej książce ad profesjonalnego masażu. Super, tylko że niestety rzadko naszych autorów, a szkoda. Jeśli już to się sprzedaje coś co jest metodą pokrewną, albo inną literacką wersją znanej już metody. Nie chodzi o jakieś naukowe, przełomowe odkrycia, ale przynajmniej przyzwoicie napisaną książkę, która wnosi chociaż świeży powiew. Kolejne pod hasłem leczniczy, terapeutyczny są przede wszystkim kopią pierwowzorów z klasyka. Zerkniesz do orientalnych metod to książki wyglądają raczej jak reklama zdjęć do Spa, metodycznie czy technicznie kicha, ale jest ładnie, orientalnie i kolorowo. Mamy świetnych praktyków, ale literatura jakby stanęła w miejscu. Niestety potem zwłaszcza młodsi adepci masażu dyskutują; - A nam tak w szkole pokazywali, a ile te ruchy powtórzyć razy. A przecież to jest przeciwwskazanie bo tak pisze w ...

Ze studentami jeszcze trudniej dyskutować. Bo jeśli ktoś zaczyna zdanie od: "- Myślę poważnie o masażu, powiedzcie mi od jakiego kursy powięziówki mam zacząć?" ... No to ręce opadają. Jałowe dyskusje o rywalizacji między masażystami jak i fizjoterapeutami są także bez sensu. Bo po prostu jedni nie rozumieją tożsamości zawodowej drugich, a nie bardzo wiedzą jak sie można świetnie uzupełniać. Dostępna literatura wnosząca cokolwiek to literatura wspólna ukazująca spojrzenie z różnych dyscyplin, a nie prawdy objawione krótkimi seriami "badań naukowych".

Dlaczego zagraniczna literatura ma tak ciekawe podejście, niekoniecznie siląc się na naukowe nowinki? Bo przede wszystkim na wstępie tłumaczy dlaczego, w jakim celu, jak to działa, a potem dopiero pokazuje ewentualnie jak. Słowem przede wszystkim daje do myślenia, tworzy konstrukcje zabiegów, wymyka się ze sztywnych schematów. To powoduje że czytając nawet prostą, kolejną książeczkę myślisz, wchłaniasz ją, nawet jeśli jest bardziej filozoficzna, socjologiczna niż naukowa. Czasem o medycznych, naukowych sprawach mówi się językiem zapożyczonym z innych terminologii. Dlaczego nie? Wiem od kilku autorów że nie mają kompletnie motywacji, mają świetne pomysły, czytałem ciekawe artykuły mogące być zaczątkiem dobrego rozdziału w książce, wnoszącego więcej niż nie jedna "magisterka" czy doktorat.

A co z samymi dypl. masażystami? Tu z motywacją jeszcze gorzej. A szkoda bo zdarzało mi się czytać i rozmawiać z ludźmi mającymi już na początku kariery bardzo dobre przemyślenia. Ale nie ma w tym motywacji aby to rozwinąć, przedyskutować. Szkoda!