konto usunięte

Temat: JAK DŁUGO MOŻNA BYĆ MASAŻYSTĄ?

Masuje już od 25 lat, głównie swą kochaną żonę, czasami dzieci i rodzinę. żadnych uprawnień nie posiadam. Jeśli chodzi o wykształcenie - to posiadam. Wiele czytałem o masażu klasycznym i shiatsu. Posiadam także doświadczenie ( długoletnie). Nie zamierzam jednak na tej dziedzinie zarabiać. Z kolei, skoro się przyznałem, to obawiam się kontroli, ponieważ bezpłatne usługi zawodowe, nawet najbliższym, mogą być w jakiś sposób opodatkowane. Ja traktuje to jako darowiznę najbliższym, która jest od jakiegoś czasu zwolniona z podatku. Korzyść moja objawiająca się moim zadowoleniem podczas niesienia skutecznej pomocy, przynosi mi czasami wyrzuty sumienia. Piekarz, który bezpłatnie rozdaje biednym nadmiar wypieczonego chleba, zasłużył swego czasu na wysoki wymiar kary.
W takim razie, czy masaż bez "uprawnień" powinien być karany, tępiony i prawnie zakazany w naszej POLSCE ?

konto usunięte

Temat: JAK DŁUGO MOŻNA BYĆ MASAŻYSTĄ?

Ale chodzi o uprawnienia, czy "darowiznę" (ten masaż dla rodziny, który opisujesz)? :)

Z tymi podatkami, można się spodziewać różnych dziwnych rzeczy. Matka, która głaszcze swoje dziecko po głowie wykonuje czasami nieświadomie masaż, ale do puki nie czerpie z tego korzyści majątkowych to chyba jest OK. ?hehehehe. Nie no o czym tu mówimy, chyba nie mamy w kraju aż takiej policji skarbowej, która by chciała rozstrzygać takie dylematy? Jeśli zaś jest taka policja skupiająca się na takich małych rzeczach, to niedługo może się okazać, że okazywanie uczucia będzie opodatkowane ..., bo można by było podciągnąć na upartego pod darowiznę ... prawda?

Jest taki jeden nieopodatkowany biznes:
Przykładowo: Zapraszasz znajomych na obiad (czyli innymi słowy dzielisz się jedzeniem z ludźmi, jak wymieniony przez Ciebie piekarz), na dodatek po obiedzie jeden ze znajomych narzeka na przejedzenie, oferujesz mu zaparzenie mięty którą hodujesz w ogródku (można podciągnąć pod handel ziołami, lub pod ziołolecznictwo). Jednak wszystko było by tylko jakąś tam darowizną, gdyby nie zaproponowana przy wyjściu rewizyta i słoiczek własnej roboty konfitur! Czyli już nie darowizna, a zapłata (w postaci handlu wymiennego), poza tym nie zarejestrowana lecznicza działalność (zielarstwo), opłacona na tym przykładzie słoiczkiem konfitur ;))))) .
Można mnożyć przykłady za które skarbówka puściła by nas w skarpetkach (dziurawych)! ;)

A uprawnienia ... . Zabiegi lecznicze mają swoje obwarowania (wiem, że każde głaskanie może być lecznicze, ale bez przesady, wiemy o co chodzi ... chyba ...?).Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.08.13 o godzinie 11:06



Wyślij zaproszenie do