Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Chcesz się zająć praktyką związana z aplikacją dotyku,...

Część I

Kolejne spotkanie, kurs, część wstępna, przedstawiamy się. Na pytanie czym kto się zajmuje i z jakich jest środowisk uczestnicy odpowiadają początkowo nieśmiało, po kolei jednak wkręcają się, rozpoczynają się także wstępne dyskusje. Pojawia się w końcu pytanie, kiedy ostatnio byłaś, byłeś sam na masażu. Tu już mają miejsce różne reakcje, ale w finale dopisuje humor. Bo to w sumie takie zabawne, iż ktoś ostatnio sam był na jakimkolwiek zabiegu, sesji, jeszcze w szkole, na studiach kilka lat temu. Zabawne jest także, iż raczej nie była to pełna sesja, a częściej odcinkowo potraktowany kręgosłup, kończyny czy twarz. Pytanie tylko czy to nadal jest zabawne.

Od razu podkreślają, iż to był bardziej terapeutyczny zabieg podczas praktyk. Tak jakby nie mógł być terapeutycznym masaż ogólny.

Przykładowo w tradycji wielu szkół psychoterapeutycznych adept sam przechodzi terapię, co pozwala mu w przyszłości min. lepiej zrozumieć pacjenta. Proces ten odbywa się w superwizji, która ma także pomóc w trudnościach, ale jednocześnie jest okazją do wymiany doświadczeń.

Zastanawiające jest jednak to, jakie by były skutki gdyby to przełożyć na inne medyczne lub związane w ogóle ze zdrowiem zawody. Póki co, nie trudno zauważyć, iż przykładowo młodszy adept terapeuta masażysta lub fizjoterapeuta ma problemy ze spokojnym wyleżeniem godziny na stole podczas sesji. Tak z powodów kondycji fizycznej, budowy lub urazów jak i z powodów problemów z relaksacją. Ten problem nie omija goszczących także czasem na warsztatach psychologów. Mam na myśli kiedy są tzw. modelem podczas różnych szkoleń.

Jesteśmy w ramach programu Integracyjny Masaż Body Work na kolejnym szkoleniu, poświęconemu tym razem modelowaniu miejsc problemowych. Początkowo uczestnicy nie rozumieją, nie mają przekonania po co jest np. wstępna relaksacja jeszcze poprzez ręcznik jeśli i tak naturalne jest że modelowanie związane jest z odkryciem klientki, klienta. Tyle że odkrywa się jedynie aktualnie masowane partie ciała, co powinno odbyć się świadomie, pewnie, stopniowo i profesjonalnie, ale na tyle, na ile klient jest przygotowany. Dziwne? Możliwe, ale nie muszę długo czekać na zrozumienie o czym mowa. Wystarczyło kursantom kilka minut przechodząc do praktyki, aby okazało się, że grupa ma spore problemy po prostu z przygotowaniem się (czytaj odpowiednim rozebraniem się i nakryciem) do „popracowanie” na leżąco, w formie modela. Zaczynają rozumieć sens fazy wstępnej, na następnych zajęciach proszą o więcej.

Wieczorem przeglądamy przy okazji różne urywki z wielu szkoleń dotyczących masażu, fizjoterapii, nurtu pracy z ciałem, osteopatii, obserwując nie tylko reakcje uczestniczek, ale i uczestników. Panowie na krótkich filmikach także mają niewyraźne miny, bo zapewne od czasu ukończenia szkoły ktoś kazał im się rozebrać do bokserek i paradować celem określenia ewentualnych wad postawy, napięć, ograniczeń. Tu macie odpowiedz jak potrafi poczuć się pacjent, pacjentka. Że niby to normalne w terapii. Nic podobnego. Z obserwacji wynika, iż jak nigdy, klienci potrzebują bardzo indywidualnego potraktowania, a zadbanie o prywatną przestrzeń jest bardzo dużym wyzwaniem dla wielu praktyków którzy w terapii, profilaktyce czy relaksacji aplikują dotyk. Nie jest to jedynie sprawą danego kręgu kulturowego, ale po prostu podstawą okazanego szacunku.

Blisko 20 lat pracując i promując opracowanie pod roboczą nazwą Integracyjny Masaż Body Work, dało niezwykle dużo obserwacji i przemyśleń. Minęły czasy kiedy ktoś wyśmiewał w ogóle sam pomysł pod hasłem masaż wykonywany opcjonalnie przez ubranie. Dziś tak w praktyce dla firm wykonując krótsze zabiegi w pozycji siedzącej jak i podczas dłuższych sesji już w gabinecie, klienci coraz częściej pytają o możliwość korzystania z zabiegów w których nie muszą się rozbierać.
Przy obecnej emanacji w mediach nagich ciał wydawać by się to mogło dziwne. Nic podobnego, tego rodzaju reakcje pojawiają się coraz częściej. Z jednej strony zabiegi w spa, w mediach emanujące zdjęciami, filmami klientek w stringach, czy panów rozanielonych podczas traktowania podgrzanymi oliwkami, z drugiej mamy spore problemy z akceptacją ciała.

Po głębszym zastanowieniu się, praktycy przyznają, iż to zjawisko narasta. Promuje się zabiegi na ciało, czy pracę z ciałem, ale nie trzeba być wytrawnym praktykiem, aby zauważyć, iż sporo klientów nie okazuje zainteresowania zabiegami poza ściśle ograniczoną strefą, gdzie występują dolegliwości.

Prawdziwym wyzwanie bywają nawet sytuacje w przychodni, szpitalu, gdzie terapeuta wykonując zabieg związany stricte z rehabilitacją, fizjoterapią ma za zadanie wytłumaczyć np. pacjentowi reakcje odruchowe, kompensację, nie wspominając już o pracy z łańcuchami powięziowymi czy konstrukcję zabiegu manualnego drenażu limfatycznego. Ten ostatni zaś wymaga uprzednio opracowania obszarów nie będących - w rozumieniu pacjenta - związanych bezpośrednio z problemem.

Problematyka dotyczy nie tylko faktu potrzeby ewentualnego rozebrania się, ale także awersji do dotyku. Akurat moja praktyka związana jest z pracą dotyczącą większych obszarów skóry i w ogóle partii ciała. To daje możliwość obserwacji wielu reakcji. Wymieniając się doświadczeniami z innymi środowiskami, mam świadomość, iż problematyka ta narasta.

Warto pokusić się na wstępie o tezę, iż wszechobecny kult ciała, urody, młodości powoduje nie tylko chęć zadbania, poprawę kondycji psychofizycznej, ale z drugiej strony, wiele kompleksów. Chyba jedną z najdziwniejszych reakcji u klientek jest fakt, iż mimo wskazywania na różne początkowe problemy zdrowotne, chcą aby skupić się przede wszystkim na tzw. defektach estetycznych. Nie jest jednak trudno wytłumaczyć, jak wiele procesów dotyczących estetyki, ma swój początek w zaburzeniach organizmu.

Nie jest także trudne do wytłumaczenia, jak wiele problemów zdrowotnych wymaga czasem chociaż odrobinę relaksacji aby je hamować. Relaksacja jest także coraz bardziej wpisana w procesy terapeutyczne sensu stricte. A sztuczny podział - za sprawą mediów - na zabiegi terapeutyczne i relaksacyjne, mija się z celem. Oczywiście wpierw należy ustalić priorytety.
Możliwe jednak, iż problem tkwi u podstaw edukacji we wspomnianych zawodach.
Tym bardziej zastanawiające jest dlaczego coraz częściej obserwujemy tak wiele zahamowań u samych praktyków będących na różnych szkoleniach. Problem jest wart szerszej analizy.

Zapraszam do dyskusji.
Piotr Szczotka.