konto usunięte

Temat: W biznesie jak na morzu - ryzyko

W biznesie jak na morzu - ryzyko.

Jestem aktywny zawodowo już 25 lat. Pierwszy „biznes” prowadziłem jeszcze przed maturą. Był to sklep z kasetami magnetofonowymi, plakatami, posterami. Dalej był etat i praca na własny rachunek.

W tym czasie wykreowałem kilka firm, rozwinąłem siebie i swoje kompetencje. Odniosłem również porażki, niewypały, straty. Dzisiaj jestem stabilny zawodowo, finansowo. Prowadzę kolejne projekty, a przede wszystkim doradzam przedsiębiorcom w ich codziennych czynnościach.


Od dziecka marzyłem o żeglarstwie, przemierzaniu mórz, docieraniu do tych wszystkich opisywanych lądów: Karaiby, Seszele, Afryka. Przez długie lata byłem „papierowym żeglarzem”, bo tylko na papierze mogłem tego doświadczać. Dzisiaj mam to realnie, jestem kapitanem, prowadzę jachty pod żaglami i również potężne motorowe jednostki. Zarówno w pracy, biznesie i mojej wielkiej pasji doszedłem do wysokiej pozycji.

Rok temu przeczytałem o „przygodzie” dwóch Amerykanów. Nikki Walsh i Tanner Broadwell marzyli o żeglarskiej przygodzie życia. Żeby kupić jacht sprzedali niemal cały swój dobytek. Ich marzeniem była wielka podroż, prawdziwie morska przygoda życia. Dobę po tym, wyszli z portu ...ich jednostka zatonęła. Wpłynęli na mieliznę, a koniec końców ich jednostka rozbiła się i zatonęła. Stracili wszystko. Okazało się, że w całych swoich planach, zapomnieli o nauce żeglowania. Pośpiech? Nie sadzę, raczej brak rozwagi i życzeniowe myślenie „nam się uda i nauczymy się wszystkiego po drodze”.

Wg polskich statystyk pierwszych dwóch lat nie przezywa ponad połowa zakładanych firm. Niezależnie czy to spółki, działalność gospodarcza. Padają pod ciężarem…. nieprzygotowania do działania, nadmiernego optymizmu, niechęci do skorzystania z rady osób doświadczonych, braku rozeznania i najczęściej pychy.

Tak pychy! Ile osób, które nie posiadają elementarnej wiedzy udaje się samodzielnie popłynąć? Ile biznesów musi upaść i pociągnąć właścicieli na dno? Tego nie wiem, ale mogę podzielić się moimi wnioskami z życia.

Biznes to smok, który pożre każdą ilość zainwestowanych pieniędzy. Będzie wołał o więcej, ale nie odda wkładu bez walki. Obieca, roztoczy perspektywę i będzie pochłaniał kapitał. Wpierw własny, później bankowy, pożyczony. Jak morze, jak ocean. Morze w naszych marzeniach i wizjach zawsze jest spokojne i lazurowe. Jak już na nim jesteś potrafi w ułamku sekund zmienić się w stalowo-szarego potwora z falą na 5 metrów, wiatrem rozdzierającym żagle.

Nauczony lekcjami biznesowymi, nie popełniłem błędów żeglarskich. Postawiłem na naukę i czerpałem ją od każdego, kto chciał się podzielić ze mną wiedzą. Pływałem gdzie się da i z kim się da. Za cenę komfortu, za cenę dostania wycisku, za „miskę ryżu”. To dało efekt. I nadal to robię, bo są na morzu kapitanowie o większym doświadczeniu. Zawsze można się nauczyć nowego i zawsze chętnie podpowiedzą. To się nazywa pokora. Pasja rodzi się z marzeń, trudu i pokory.

Każdemu wkraczającemu w biznes gorąco polecam dobrze się przygotować. Rozmawiać z ludźmi, czytać, podglądać i nie bać się zadawać pytań. Szczególnie sobie, tych najbardziej krytycznych i trudnych: „a jeśli się nie uda?, dlaczego właśnie mnie ma się udać? co źle zrobili inni?

Krytyczne myślenie w biznesie jest kluczowe. Nawet jak masz super pomysł, znalazłeś niszę rynkową i masz odpowiednią ilość pieniędzy, musisz zachować czujność, konsultować i być przygotowanym.

PRZYGOTOWANYM! na złe czasy ...

Jest takie powiedzenie, „statki bezpiecznie stoją w porcie, ale przeznaczeniem statków jest pływać”. Zgadzam się i mam jedno zastrzeżenie „bezpiecznie w porcie stoją tylko te statki, które dzięki mądrym kapitanom wróciły z rejsu”.

Bądźcie mądrymi kapitanami na okrętach waszego biznesu. Macie wątpliwości, pytania, potrzebę porady - piszcie, dzwońcie. Wiedza kosztuje, to fakt, ale mniej niż walnięcie w dno.

https://www.linkedin.com/pulse/w-biznesie-jak-na-morzu-...