Temat: Cyfry w malarstwie ...
Przemko Stachowski:
Uwielbiam w obrazie i sensie cyfry czy litery ich pewną ezoteryczność i... ekscytujące historie powstawania jako symbolu.
To że mogą pełnić rolę metafory będąc jedynie suverenną częścią świadczy oczywiście nie o nich a raczej o naszej ( myślę ogólnie o ludzkiej) kreatywności.
Ludzka, wspaniała cecha:
[b]Niewyczerpana potrzeba interpretowania...
Serdecznie dziękuję za pozdrowienia, a przede wszystkim za post scriptum.
Intrygująca mroczność ( niczym "Antychryst" von Trier'a) emanująca ogromnym ładunkiem ekspresji i emocji. Trzeba przyznać, iż Tapies jest niedościgniętym mistrzem informelu (nie ukrywam,iż bardzo mi bliskiemu).
Ma Pan rację Panie Przemko, iż historia powstawania cyfr ( jako symbolu ) jest fascynująca. Począwszy od czasów plemiennych, Pigmejów czy Indian, aż po czasy współczesne zachodniej cywilizacji, cyfry przebyły niesamowitą drogę ewolucji.
Opierając się na badaniach i doświadczeniu psychologów, historyków kultury, archeologów czy lingwistów dokonano niesamowitej dziejowej interpretacji cyfr.Historia cyfr, choć ciekawa - moim zdaniem- stanowi tylko niewielki rozdział innej historii - opisu dziejów przedstawiania świata...
Z kolei nasza kreatywność ( o której Pan wspomina ) stanowi podstawę tego opisu.
W takim razie należy zadać sobie pytanie czy owa kreatywność pozwoli nam na dokonanie kolejnej "rewolucji"za pomocą cyfr? Czy ta rewolucja nie powinna nastąpić na poziomie duchowym?
Czy nie uważa Pan, iż sztuka mogłaby zrewolucjonizować nawet takie [czyt.ścisłe] dziedziny jak fizyka czy matematyka?
Pozdrawiam i do następnego :-)
Agata