Wojtek Labak

Wojtek Labak Nowa praca - Nowe
wyzwania !!!

Temat: Nowy kolega(dzy)

Artur - Masz rację - kolego :))
Nie ma to jak wyjście w sobotni jesienny/zimowy poranek w pole z poczciwym merklem na ramieniu i labradorką przy nodze ( póki co na bazanty polujemy tylko w soboty)żeby zrzucic z siebie stresy całego tygodnia. Nie chodzi o wynik polowania ale o sam fakt wyjścia .
A tak na marginesie jak w tym roku wybudujemy wolierę na kuropatwy i uda się wzmocnić już istniejącą populację to może i na nie uda sie zapolować w następnych sezonach.
Darz Bór

Ale tak de facto to znacząco w tym wątku odbiegliśmy od głownego tematu. Rozmowy które tu teraz toczymy powinne znależć się w wątku pt. "zapraszajmy się "
Jakub Sołowiej

Jakub Sołowiej Service Manager,
ITIL Expert

Temat: Nowy kolega(dzy)

Darz Bór Chopy
Co do polowania w Bieszczadach - nie ma problemu z kilkuosobową grupą :) Ważne tylko, byśmy się wcześniej dogadali co do wymagań :] Z doświadczenia wiem, że wszystko jest do uzgodnienia tak więc myślę, że i w tym przypadku nie będzie inaczej.

Pozdrawiam
KubaJakub Sołowiej edytował(a) ten post dnia 11.03.09 o godzinie 19:38
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: Nowy kolega(dzy)

Artur R.:
Wojtek, no bo tu nie o pokot chodzi tylko o poznanie prawdziwych walorów takich polowań :)
Ja np tez nie lubie polowań na dziki na nęciskach bo to jak polowanie w chlewie :) ale już cos innego to polowania zbiorowe i nocne włóczenie sie po łowisku przy księzycu :)) szczególnie jak sie ma u boku dobrych kompanów a takich się w KŁ dochowałem :)))
Masz do mnie rzut beretem, a dzikich bazantów ci u nas dostatek. Kuropatw też jest całkiem sporo, lecz uzgodniliśmy w kole, że aby utrzymać stan, polujemy tylko jeden dzień w roku i nie zapraszamy nikogo.
Mam dwie doświadczone wyzlice, więc chętnie zaproszę na kaczki lub możemy pojechać na nie, na mazury. Kaczki tłuczemy ile wlezie, ale po przetrzepaniu tych się się u nas lęgną, później cięzko jest o duży pokot. No i komu by się chciało to wszystko skubać, dawniej jak zaczynałem przygodę z flintą, przywoziłem i po 30 sztuk jednego dnia, teraz strzelę z pięć, cztery kolejne zatłukę o drzewo (pisałem juz że mam bystre psy? ;) i wracam do domu. Później jeździmy na "ruskie" kaczki na rzeczkę Liwiec. W pokocie jest zazwyczaj kilka sztuk, lecz są już pięknie wypierzone,więc łatwo je skubać i jest co upiec. Jak chcesz to zapraszam.
Już ze dwa lata minie jak nie puknąłem żadnego przelatka, ale w centrum to nie jest łatwe. Nawet strzelenie odyńca w chlewie da mi niesamowitą radość, więc dam się zaprosić ;))



Wyślij zaproszenie do