Temat: Zenada w LOCIE
Ciesze sie bardzo Maciek, ze to napisales. Przynajmniej mamy mozliwosc skonfrontowac rozne spojrzenie na sprawe.
I oczywiscie nie dotyczy to tych osob, ktore sa urodzone do latania :)
Moje stanowisko na Twoje argumenty. Mam nadzieje, ze merytorycznie.
1. Napisales, ze w cywilu lata sie wiecej...
Hmmm, masz na mysli siedzenie w kokpicie przy wlaczonym autopilocie? :)
To do mnie nie trafia. Latac, to znaczy latac, a nie przestawiac przyzady. Latac, to IMHO znaczy utrzymac sie w ciasnym szyku, zrobic petle, lot koszacy, po trasie, itp. z uzyciem wlasnych rak i nog :)
Jak ktos chociaz raz tego sprobuje, to zawsze bedzie za tym tesknil i zawsze wspominal to jako prawdziwe latanie.
2. Napisales, ze to co powiedzialem, ze cywilni piloci nie przechodza selekcji jest krzywdzace...
A uwazasz, ze przechodza? Jak masz kase i zapiszesz sie na kurs, to mozesz go nie skonczyc? Moga Cie spisac z latania i powiedziec, ze Ty sie do tego nie nadajesz?
Otoz NIE. Masz kase, chcesz, to latasz.
W wojsku natomiast jest zdecydowana weryfikacja.
3. Napisales, ze "4 lata zamordyzmu w szkole wojskowej, a potem 15 lat np. w Swidwinie, latajac po 60 godzin rocznie i zarabiajac 1700 zlotych. Ja wolalem uczyc sie latania, a nie salutowania i musztry"
Bardzo sie mylisz. Podchorazy szkoly lotniczej ma 45 minut musztry w tygodniu i to tylko na poczatku studiow, a to ze jest w okresie szkoly nauczony dyscypliny, to w lotnictwie wychodzi bardzo na dobre. No i prawda jest taka, ze w powietrzu to wlasnie Ty masz nieporownywalnie wiecej dyscypliny niz pilot wojskowy :)
Poza tym piszesz chyba o jakis prechistorycznych czasach, bo piloci na Sukach lataja spokojnie 120-130 godzin (jezeli chce im sie latac i nie siedza na kursach, np. jezykowych), na F-ach sporo wiecej, a zarobki na reke dla stopnia kapitana sprawdzajac na rozliczeniu PIT wychodza 5 tysiecy PLN miesiecznie. Nie jest to zla pensja.
4. A co do prestizu...
Wlasnie o to chodzi, ze Ty nie powinienes sie bawic 20 tonowa zabawka, tylko byc juz powaznym, statecznym kapitanem, ktorego wsiadajacy na poklad ludzie beda szacunowac.
Dlatego wojsko pozwala sie wyszalec w latajacych zabawkach. Mozesz sie wtedy pobawic, postrzelac, pokrecic w powietrzu prawie do utraty przytomnosci...
I najwazniejsze.... Nie masz wtedy ludzi na pokladzie. Lecac z pasazerami, bierzesz odpowiedzialnosc rowniez za ich zycie na swoje barki.
A jak pasazer ma sie czuc dobrze skoro na pokladzie wita go kapitan przed 30-stka, a towarzyszy mu pierwszy oficer o 5 lat mlodszy? I obaj w sumie nie maja wylatanych 1500 godzin, a niedlugo nie beda mieli 1000 :))))
Ja sam sie boje jak cos takiego widze.
Mariusz Adamski
http://mariuszadamski.comMariusz A. edytował(a) ten post dnia 20.09.07 o godzinie 16:25