Temat: Wypadek CASA 295
jakze trafne słowa:
Cytuje za onet.pl:
"Medialny kult śmierci
Azrael - azraelkubacki.blog.onet.pl - 2008-01-24 17:47:00
Jest coś takiego unikalnego w polskiej mentalności, jednocześnie wartego odnotowania, z drugiej strony pełnego egzaltacji – i odpychającego. Jest to sztuczne, na pokaz, na zamówienie, wybucha co jakiś czas, płomieniem, głównie medialnym, aby szybko zgasnąć, zostawiając za sobą smród kadzideł, lampek – i pustkę… brak refleksji, brak wniosków.
Niektórzy nazywają to kultem ofiar – ja nazywam to – medialnym kultem śmierci.
Ostatni raz mieliśmy do czynienia z czymś takim w lipcu 2007 roku – po katastrofie polskiego autokaru z pielgrzymami pod Grenoble.
Media zrobiły wszystko, aby nam to wtedy przekazać… były nie kończące się wywiady, migawki, relacje z konferencji prasowych, msze święte, Lech Kaczyński na klęczkach na moście…
I teraz znów mamy to samo. Też „ból”, też ten sam medialny, bezsensowny spektakl, do którego już dołączyli się politycy ,może nie w takim wymiarze, jak było to w przypadku katastrofy górniczej w „Halembie” i wspomnianym już wypadku polskiego autokaru.
Katastrofa samolotu CASA pod Mirosławcem była tragiczna, zginęli ludzie w sile wieku, ojcowie i synowie, do tego ze wspólnego środowiska.
Jestem pełen uznania dla tego, jak żołnierze, wojsko broni swojej integralności i prywatności. Nie ma spektakularnych zdjęć, nie ma doniesień, kto i w jakiej ilości został osierocony. Krótkie notatki w mediach, brak kontaktu z rodzinami, które zapewne już zostały otoczone opieką, ale nie wystawione na żer medialnych hien. Patrząc na wypowiadających się oficerów, których koledzy i przyjaciele odeszli tak nagle – jestem pełen podziwu dla ich postawy.
Dobrze, że tak to zostało zorganizowane, dobrze, że wojsko odcięło się od mediów i nie pozwala sobie na wchodzenie z butami w swoje sprawy. Dobrze, że jeszcze są takie grupy obywateli, dla których zawodowa solidarność i lojalność wobec wspólnoty, jest ważniejsza, niż medialny zgiełk.
Ten kult medialny, tak chętnie eksponowany przez polskie media, szczególnie elektroniczne, spotęgowany jest przez polską, sztuczna egzaltację. Nie przyjmujemy do wiadomości tego, że być może Ci, którzy zostali opuszczenie przez synów, ojców, mężów – nie życzą sobie takiego zamieszania, że wolą zostać w spokoju, że oczywiście oczekują wsparcia, pamięci – ale nie doraźnej, nie na hasło, nie w sposób tak obrzydliwy.
Z czego wynika ten medialny kult ? Jest on według mnie, skrzywionym, aberracyjnym obrazem polskiej martyrologii. Polacy „tęsknią” do tych obrazów polskiego heroizmu i martyrologii, i każdy spektakularny wypadek, jak się da, próbują podciągnąć pod ten sztuczny obraz. Na to nakłada się jeszcze polski, okazjonalny, dewocyjny, „niedzielny” katolicyzm, który niezależnie od tego, kto i kiedy zmarł, zginął, każe nam się „łączyć w bólu”, zerkając jednocześnie okiem, czy wszyscy to widzą. A w tym przypadku – ma być to oko kamery telewizyjnej.
Oczywiście – została ogłoszona żałoba, żałoba nie na życzenie wewnętrzne, lecz na nakaz administracyjny. I podobnie, jak w przypadku wspomnianych wcześniej tragedii rodzi się pytanie – czy trzeba było? Czy to nie dewaluuje tego słowa i uczucia „żałoby”? Czy nie wystarczyłyby proste gesty władzy w kierunku rodzin i jednocześnie normalne ludzkie współczucie?
Zapewne by wystarczyły – ale okazuje, się, że lans polityczny jest zawsze dobry, niezależnie od sprawy.
Do tej pory to sformułowanie zarezerwowane było dla gwiazdeczek popkultury, dla takiej Herbuś, młodej Kwaśniewskiej czy Olivera Janiaka. Teraz lans ma nowe znaczenie.
Jest to działanie zaplanowane, i zarówno obiekt, nie, nie my wyborcy – lecz zmarli oficerowie – jest wybrany z pełna premedytacją.
Dotychczas lans odbywał się w świetle jupiterów, w knajpach, na dyskotekach. Teraz – dobrym miejscem lansu jest pole katastrofy, kościół, może już niedługo – kostnica.
Niestety – jak widzę, również politycy Platformy, podobnie jak wcześniej Prawa i Sprawiedliwości – ulegają temu syndromowi medialnemu.
Azrael"