Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154 - "Hyde-Park"
No to ja też wtrącę swoje trzy gorsze.
Po pierwsze - ogromna prośba do Modów, żeby zabrali się w końcu za swoją robotę i zadbali o to, by w dyskusji przycinać cytaty. Bo przez tę dyskusję nie da się przebić. Kolejną sprawą jest kwestia natężenia emocji w tej dyskusji. Krzysztof bardzo często ma odmienne zdanie, znamy się z innych grup i często prezentujemy poglądy o odmiennych wektorach. Co nie oznacza, że komukolwiek wolno go obrażać, tudzież czynić wycieczki osobiste. A wyliczanie postów, to już żenada. Może przemyślmy to wszyscy, okej?
Ad rem:
Wszyscy wiemy, że JK już ZADECYDOWAŁ, że był to zamach. Właściwie, zrobił to już dzień po katastrofie i od tej pory się tego trzyma. Mimo iż od samego początku nie było po temu żadnych przesłanek, poza ideologicznymi. Nie ma ani dowodów, ani poszlak. Prace komisji trwają nadal. Nie ma co się pałować i wymyślać. Poczekajmy. Jak się pojawi coś, cokolwiek, co mogłoby wskazywać na zamach - to pogadamy. Bo póki co, to jest zwykłe, ideologiczne, goebbelsowskie wręcz pierdolenie.
Dwa. Każdy wie, jaka sytuacja miała w Azerbejdżanie, przy okazji lotu do Gruzji. To fakt, odbyły się w związku z nim odpowiednie konferencje i spotkania. Co stanowi przesłankę odnośnie teoretycznego działania prezydenta podczas lotów. Wniosek: tutaj już jest coś na rzeczy. Protasiuk był nad Gruzją drugim pilotem. I wiedział, jak niefajnie będzie, jeśli nie wyląduje. To oczywiście - na tę chwilę - również teoretyzowanie. I ponownie - praca komisji trwa. Wyniki dopiero się ukażą.
Trzy. PiS wykorzystuje katastrofę do celów politycznych. Mało tego. JK w wywiadzie dla Neewsweeka powiedział, że bardzo żałuje, że nie wykorzystywał jej w kampanii jeszcze bardziej, bo wtedy na pewno by wygrał. Dla mnie - brak komentarza. Co miesiąc składał wieńce pod krzyżem, zamiast na grobie brata. Dla mnie to świadczy, że oddaje hołd prezydenturze brata, a nie samemu bratu. Ale to moja teoria. Przy okazji JK udowadnia, że rozstroił się umysłowo. Opowiada niewiarygodne bzdury, mimo iż fakty kompletnie temu przeczą. Żąda podania się do dymisji demokratycznie wybranego prezydenta. To jest skandal i fanatyzm.
Cztery. Wielki Śledczy Macierewicz. Spadłem z krzesła, jak się dowiedziałem, że on będzie badać wypadek. Pomijam już słowa Palikota, o tym, że zaraz po katastrofie Macierewicz wsiadł w pociąg i uciekł do Polski. Można Palikota nie lubić, ale to jest fakt. Jestem ciekaw, czy Macierewicz wie w ogóle, ile silników ma Tutka. Przypuszczam, że wątpię. Póki co, praca jego komisji przyniosła pierwsze efekty w postaci kilku pytań do Rządu. Kompletnie nie związanych z samą katastrofą. Ot, takie pianobicie, żeby powkurwiać Tuska. Ale kluczowe (moje) pytanie brzmi. Czy jeżeli WŚM dowie się, ponad wszelką wątpliwość, że katastrofa miała miejsce, bo LK zażądał lądowania, to upubliczni tę informację?
Pięć. PiS denerwuje się, że Rosjanie nie przekazują wraku i dokumentacji. Obwinia Rząd o indolencję, a może nawet o celowe mataczenie. Niestety, katastrofa miała miejsce w ROSJI i PiS kompromituje się nieznajomością protokołu dyplomatycznego i regulacji wojskowych. I tacy ludzie mają nami rządzić? Tfu do czarta.
Sześć. PiS zarzuca rządowi, że nie wymienił samolotów. Aha. Z tego, co pamiętam, jeszcze nie tak dawno temu PiS miał swojego prezydenta i premiera. I tez samolotów nie wymienili. Tutki już wtedy były stare, a badania dowodziły, że społeczeństwo się nie obrazi, jeśli zostaną zakupione inne maszyny. PiS miał to jednak w pompce a teraz pierdoli od rzeczy. Gdakanie dla gdakania. Pianobijstwo. Czyż nie?
Siedem. Jedyne, z czym się zgadzam odnośnie PiS. MAK to organizacja głęboko skorumpowana i w normalnym kraju nie miałaby prawa funkcjonować. Z jednej strony produkują sprzęt lotniczy, a z drugiej są organem, który wydaje certyfikaty. Mogliby zatwierdzić nawet odrzutowiec na węgiel. Z jednej strony zarządzają przestrzenią lotniczą, a z drugiej badają, czy kontrolerzy nie popełnili jakiegoś błędu. Słabo, no nie? Ale to chyba nie jest wina Tuska? Czy również?
I osiem. PiS twierdzi, że od lat osłabiano pozycję prezydenta, poprzez brutalne ataki. No ja nie powiem, kto częściej i zacieklej atakował. Wystarczy powrócić do pierwszej, lepszej kampanii wyborczej. Obejrzyjcie pierwszy lepszy wywiad z JK. Zawsze w pierwszym zdaniu pada słowo "Tusk". LK, na złość wszystkim, postanowił 10 kwietnia polecieć do Katynia. Nikt go tam nie zapraszał, dlatego własnie nasz zacny prezydent postanowił tam być. Pytanie, dlaczego na oficjalną uroczystość obchodów wydarzeń katyńskich nie zaproszono prezydenta RP? Odpowiedź jest prosta. Bo go nie lubią. Nikt go nie lubi. A zwłaszcza Rosjanie. Ja osobiście bardzo potępiam ich inwazję na Gruzję, ale Kaczyński poleciał do Tbilisi nie po to, by pomoc Gruzinom, ale po to, by podkurwić Rosję. I pokazać, jaki to on jest twardy. Bo co niby chciał osiągnąć? I co osiągnął? Nawet NATO miało do niego pretensję o samowolkę. Czy ktoś jeszcze się dziwi, że Putin z Miedwiediewem olali LK? Ja też bym tak zrobił. Bo w Gruzji LK załatwiał swoje interesy, a nie interesy RP. Podobnie 10 kwietnia w Katyniu. I to był jego największy problem. I to był jego najtragiczniejszy błąd.