Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154 - "Hyde-Park"
Grzegorz B.:
Krzysztof Kroczyński:
Pardon, ale bajki. Co tu ma grawitacja do rzeczy?
Heeeeeeeh. A to, że siła grawitacji zależy od masy przyciąganego przedmiotu, co oznacza w praktyce, że im cięższy przedmiot tym mocniej wali w ziemię. Chcesz na to wzór?
Fgr = m ∙g
Szybkość spadku w polu grawitacyjnym nie zależy od masy. To zresztą łatwo policzyć, uczyli tego w pierwszej klasie liceum, a empirycznie doszedł do tego już Galileusz.
Spadły z 10 kilometrów, a nie z wylądowały na ziemi lotem slizgowym.
Lekkie szczątki spadają wolno. Ciężkie - szybko. To też z powyższego wzoru. Tona pierza będzie wolniej spadać z 10 km, niż tona żelaza ze 100 metrów. Nie wierzę, że w taki sposób Ci to trzeba tłumaczyć.
Czyli tona pierza jest cięższa od tony żelaza...
Grzesiu, pardon, to czyta młody wyedukowany elektorat PO, więc możesz pisać dowolną bzdurę byleś machał przy tym rękami i Ci w tak przeprowadzony dowód uwierzą, ale zlituj się, pls. Oczywiście o różnicy prędkości spadania decyduje opór powietrza. W polu grawitacyjnym i w próżni ta sama masa pierza i żelaza spadnie dokładnie z tą samą prędkością.
101 też nie wylądował. Rozbił się o drzewa.
Schodził lotem ślizgowym. Ił-62 walnął w glebę w Lesie Kabackim z ponad 100 metrów, ciął do końca drzewa i rozsiał szczątki mniej więcej na tej samej powierzchni, co Tupolew. Podobny samolot w podobnych warunkach rozwalił się w okolicach Moskwy (chyba na Domodiedowie) i tak byli ranni i kontuzjowani, ale samolot się nie rozpadł.
Ale OK. Nie chcę bić piany, powiedzmy, że samolot może się rozmaicie zachowywać przy niekontrolowanym uderzeniu w ziemię.
[...]
I to tłumaczy dlaczego po wyladowaniu na dachu nie zabłocił tego dachu, a koła owszem?
Na przykład dlatego, że cała okolica była sucha, oprócz miejsca w które uderzyło podwozie.
Co jest o tyle niemożliwe, że samolot stracił skrzydło, obrócił się w locie, wylądował na dachu z kołami na górze i tak pozostał. Tako rzekł MAK.
A ważne jest to dlatego, że w ten sposób tłumaczono, dlaczego wszyscy zginęli.
Wystarczająco? No nie. Opierać teorię zamachu na podstawie brudnych kół... Nieważne są wszystkie moje argumenty o niemożliwości przygotowania zamachu, ważne są brudne kola.
Tak, bo prościej odrzucić wszystko co budzi wątpliwości. A to co napisałeś o niemożności przeprowadzenia zamachu to przecież tylko dywagacje, bo o przeprowadzaniu zamachu nie wiesz nic. To całkiem, jakby twierdzić, że nie ma motywów i dlatego zamach jest niemożliwy. Osobiście nie widzę większego problemu, by zaplanować rzecz z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem (przecież lot licznej delegacji wraz z prezydentem do Katynia był rzeczą oczywistą, nawet data była znana) zainstalować w czasie serwisu jakieś zdalnie sterowane urządzonko, które uszkodzi hudraulikę, lub zablokuje ster wysokości, a jak już Tupolew będzie schodził do lądowania - wyemitowac sygnał, który urządzonko obudzi. A czy będzie to wirus w komputerze, czy coś, co rozszczelni hydraulikę, to naprawdę drobiazg.
Oczywiście należało jeszcze zadbać o to, żeby Tusk nie znajdował się na pokładzie, co też zrobiono.
No to może obejrzyj sobie film z Misji Specjalnej. Tam widać, jak wygląda kadłub i jak wyglądają koła.
No to powiedz, o czym to Twoim zdaniem świadczy. Wyartykułuj myśl.
Moim zdaniem świadczyy to o tym, że MAK nie mówi prawdy, kiedy twierdzi, że samolot wylądował na dachu. Przebieg wypadku był inny.
Znaczy, że paliło się i wybuchała amunicja? Baz żartów. Tam prawie nie było ognia - co widać na filmach. Czyżby płonęły kabury BORowców?
Nie było, bo się wypalił. Kerozyna jest bardzo łatwo palna. Strzelały plastiki, guma, co do amunicji to bardzo wątpię.
Po pierwsze, to na początku mówiono, że to wybucha amunicja. A co do odgłosu, to przepraszam - byłeś w wojsku?
Strzelać mogła masa rzeczy.
Taaa. na filmie widać kilka ognisk, niewielkich zresztą. Kerozyna może już się wypaliła, ale skoro tak, to powinny palić się na całego plastiki, gumy i drzewa w lesie. Ale się nie paliły. I słychać strzały.
A poza tym w żadnym z ciał nie znaleziono kul.
A szukano? Ponadto - przeprowadzono sekcje w Rosji, jeśli nawet były ślady, to już ich nie ma. Twierdzono, że w sekcjach brali udział polscy patologowie, a potem, jak zresztą niemal wszystko w tej sprawie okazało się to nieprawdą.
Więc o czym do cholery mowa? Ciało prezydenta jest w Polsce. PiSowi specjaliści już sobie je dawno obejrzeli. Gdyby coś podejrzanego zauważyli, już dawno mielibyśmy lament.
Prezydent mógł akurat zginąć w katastrofie, a dobijano innych. Co do PiSowych specjalistów, to jestem naprawdę nieszczęśliwy, że za wyjaśnienie przyczyn śmierci polskiego prezydenta musiał wziąć się Macierewicz, bo p. premier i jego otoczenie ma to wyjaśnienie w dupie. Co więcej, martwi mnie, że ta postawa podoba się elektoratowi PO.
Krzysztof Kroczyński edytował(a) ten post dnia 01.10.10 o godzinie 10:34