Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska...
fragment (zwracam uwagę, że wypowiadał się specjalista):
Gazeta przytacza także opinię pilota lotnictwa cywilnego Władimira Gierasimowa, według którego w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem "należy rozróżniać dwa aspekty: podjęcie decyzji o podejściu do lądowania i jego techniczne wykonanie".
- Podchodzić do lądowania w tamtych warunkach meteorologicznych bezwzględnie nie było wolno. Jednak kapitan samolotu był pozbawiony prawa samodzielnego podejmowania decyzji. W kabinie pilotów siedział dowódca Sił Powietrznych Polski. Pracownik MSZ biegał między prezydentem a kokpitem. W efekcie decyzji nikt nie podjął - powiedział rosyjski pilot.
Gierasimow zauważył, że "sama sytuacja awaryjna powstała w odległości dwóch kilometrów od pasa i doprowadziła do katastrofy w ciągu około 13 sekund". - Doszło do przedwczesnego zniżenia samolotu, gdy załoga oderwała się od przyrządów w poszukiwaniu ziemi, a maszyna w tym czasie zwiększyła wertykalną prędkość zniżania. Normalnie wynosi ona 3,5 metra na sekundę, a oni mieli ponad dziewięć - wyjaśnił.
- Przy takiej wertykalnej prędkości Tu-154M, odchodząc na drugi krąg, opada jeszcze o 50 metrów. Czyli schodząc poniżej 60 metrów, samolot wpadł w pułapkę, z której nie mógł się już wydostać. Był to klasyczny błąd załogi, który uważam za bezpośrednią przyczynę katastrofy. A główna przyczyna - to poważne uchybienia w organizacji lotów i szkoleniu załogi - oznajmił pilot.
- Okazało się, że w elitarnym 36. pułku specjalnym Sił Powietrznych Polski nie ma instrukcji współdziałania (załogi) w czteroosobowym składzie, nie ma programu szkolenia na symulatorach, w tym (ćwiczenia) podejść w trudnych warunkach meteorologicznych. Są to fundamentalne sprawy - dodał Gierasimow.
-------------------------