Andrzej O.

Andrzej O. Haters gonna hate,
ainters gonna aint

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

To jest jak najbardziej merytoryczne pytanie, które nie wiem dlaczego jest usuwane. Z dotychczasowych informacji wynika, że nie było żadnej usterki technicznej, najprawdopodobniej można mówić o błędzie pilota. Pytanie pozostaje - czy i jakie są możliwości zewnętrznego wpływu na sterowanie samolotem TU-154?

W podobnym przypadku Toyoty - straty związane z usterką pedału gazu były szacowane na 50-100mld jenów - dochodzenie Toyoty nie wskazało żadnej usterki technicznej, założono, że w większości przypadków użytkownicy mylili hamulec z gazem. Oznacza to, że w tak poważnym przypadku mamy do czynienia z 3 hipotezami:
- Toyota ukrywa usterkę
- Zbiorowy spisek użytkowników organizujących sobie wypadki
- Zewnętrzny wpływ na działanie elektronicznego sterowania gazem (w domyśle - konkurencja)

Na obecnym etapie naszej wiedzy o dochodzeniu również nie zostanie wskazana jakaś bezpośrednia przyczyna wypadku. Można się spodziewać, że reakcje na podobne wnioski PKBWL (brak bezpośredniej przyczyny) będą analogiczne: ukrywanie przyczyn, spisek pilotów, wpływ zewnętrzny.
Pytanie dotyczy tego ostatniego punktu - czy jest to w ogóle możliwe.
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Andrzej O.:
To jest jak najbardziej merytoryczne pytanie, które nie wiem dlaczego jest usuwane. Z dotychczasowych informacji wynika, że nie było żadnej usterki technicznej, najprawdopodobniej można mówić o błędzie pilota. Pytanie pozostaje - czy i jakie są możliwości zewnętrznego wpływu na sterowanie samolotem TU-154?
[...]

Co wiadomo na pewno?
Wiadono na pewno, że kontrolerzy potwierdzali, ze samolot jest na kursie i scieżce, mimo, ze schodzil za ostro, na dodatek obok pasa. Wiadomo na pewno, ze pilot robił próbne podejscie, na które pozwolił mu kontroler. Wystarczył powiedzieć "zabraniam podejscia" i nie byłoby tematu. Jesli warunki rzeczywiscie uniemozliwiałyby podejscie - należało to powiedzieć.
Wiadomo, ze ten sam samolot, z ta sama załogą mial awarie bloku sterujacego w czasie lotu do Haiti.
Wiadomo, ze samolot pare miesiecy wczesniej przechodził przeglad w zakładach w Samarze.
Wiadomo, też ze zarówno lotnisko, jak i zakłady w Samarze certyfikuje MAK, czyli agencja, która prowadzi śledztwo.
Wiadomo ponadto, że od poczatku bombardowani jesteśmy informacjami o niezgraniu załogi, która pierwszy raz leciała w tym składzie (kłamstwo), że korzystali z radiowysokosciomierza(nonsens), ze zmylił ich jar (nonsens), że wywierano na nich presję (brak jakichkolwiek przesłanek).
Czyli z tego, co wiadomo wynika, że winę na pewno ponosi kontrola w Smoleńsku i ze MAK jest zainteresowany, by zwalić ja na pilota, bo inaczej dyskredytowałoby to certyfikowane przez MAK instytucje.
Andrzej O.

Andrzej O. Haters gonna hate,
ainters gonna aint

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Krzysztof Kroczyński:
Andrzej O.:
To jest jak najbardziej merytoryczne pytanie, które nie wiem dlaczego jest usuwane. Z dotychczasowych informacji wynika, że nie było żadnej usterki technicznej, najprawdopodobniej można mówić o błędzie pilota. Pytanie pozostaje - czy i jakie są możliwości zewnętrznego wpływu na sterowanie samolotem TU-154?
[...]

Co wiadomo na pewno?
Wiadono na pewno, że kontrolerzy potwierdzali, ze samolot jest na kursie i scieżce, mimo, ze schodzil za ostro, na dodatek obok pasa.
W Smoleńsku kontroler nie mógł naprowadzać precyzyjnie, to nie lotniskowiec.
Wiadomo na pewno, ze pilot robił próbne podejscie, na które pozwolił mu kontroler. Wystarczył powiedzieć "zabraniam podejscia" i nie byłoby tematu. Jesli warunki rzeczywiscie uniemozliwiałyby podejscie - należało to powiedzieć.
Kontroler nie mógł zabronić lądowania nie zamykając lotniska. Mógł jedynie poinformować o warunkach pogodowych.
Wiadomo, ze ten sam samolot, z ta sama załogą mial awarie bloku sterujacego w czasie lotu do Haiti.
Wiadomo, ze samolot pare miesiecy wczesniej przechodził przeglad w zakładach w Samarze.
Wiadomo, też ze zarówno lotnisko, jak i zakłady w Samarze certyfikuje MAK, czyli agencja, która prowadzi śledztwo.
Wiadomo ponadto, że od poczatku bombardowani jesteśmy informacjami o niezgraniu załogi, która pierwszy raz leciała w tym składzie (kłamstwo), że korzystali z radiowysokosciomierza(nonsens), ze zmylił ich jar (nonsens), że wywierano na nich presję (brak jakichkolwiek przesłanek).
Z jednej z analiz lotu z nałożonymi parametrami lotu i nagraniami ze skrzynki widać, że dwa razy podawana jest wysokość 100m - najpierw względem lotniska, następnie względem ziemi.
Czyli z tego, co wiadomo wynika, że winę na pewno ponosi kontrola w Smoleńsku i ze MAK jest zainteresowany, by zwalić ja na pilota, bo inaczej dyskredytowałoby to certyfikowane przez MAK instytucje.
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Andrzej O.:
Krzysztof Kroczyński:
Andrzej O.:
To jest jak najbardziej merytoryczne pytanie, które nie wiem dlaczego jest usuwane. Z dotychczasowych informacji wynika, że nie było żadnej usterki technicznej, najprawdopodobniej można mówić o błędzie pilota. Pytanie pozostaje - czy i jakie są możliwości zewnętrznego wpływu na sterowanie samolotem TU-154?
[...]

Co wiadomo na pewno?
Wiadono na pewno, że kontrolerzy potwierdzali, ze samolot jest na kursie i scieżce, mimo, ze schodzil za ostro, na dodatek obok pasa.
W Smoleńsku kontroler nie mógł naprowadzać precyzyjnie, to nie lotniskowiec.

Na jakiej podstawie potwierdzał, ze samolot jest na kursie i scieżce, a potem kazał wyrównywac lot?
Wiadomo na pewno, ze pilot robił próbne podejscie, na które pozwolił mu kontroler. Wystarczył powiedzieć "zabraniam podejscia" i nie byłoby tematu. Jesli warunki rzeczywiscie uniemozliwiałyby podejscie - należało to powiedzieć.
Kontroler nie mógł zabronić lądowania nie zamykając lotniska. Mógł jedynie poinformować o warunkach pogodowych.
Pisze Pan z dużą pewnoscią siebie rzeczy IMO nieprawdziwe. Kontroler miał prawo zabronic podejscia i pilot wówczas nie mógłby dokonywac próbnego podejścia. To powiedział pilot Jaka, por. Wosztyl w wywiadzie dla Wyborczej:

Powiedział dosłownie:
Wosztyl:
- Kontroler zawsze może zabronić, w każdym momencie. Kieruje ruchem na lotnisku. Jest panem i władcą.

GW:
- 10 kwietnia wieża powinna była zabronić Tu-154 lądowania?
skoro warunki pogodowe były poniżej minimum dla tupolewa, to znaczy, że on nie mógł lądować, czyli wieża powinna była mu tego zabronić.

Wosztyl:
- Kontroler powinien dać jednoznaczną informację. Podać: "zabraniam podejścia".

Wiadomo, ze ten sam samolot, z ta sama załogą mial awarie bloku sterujacego w czasie lotu do Haiti.
Wiadomo, ze samolot pare miesiecy wczesniej przechodził przeglad w zakładach w Samarze.
Wiadomo, też ze zarówno lotnisko, jak i zakłady w Samarze certyfikuje MAK, czyli agencja, która prowadzi śledztwo.
Wiadomo ponadto, że od poczatku bombardowani jesteśmy informacjami o niezgraniu załogi, która pierwszy raz leciała w tym składzie (kłamstwo), że korzystali z radiowysokosciomierza(nonsens), ze zmylił ich jar (nonsens), że wywierano na nich presję (brak jakichkolwiek przesłanek).
Z jednej z analiz lotu z nałożonymi parametrami lotu i nagraniami ze skrzynki widać, że dwa razy podawana jest wysokość 100m - najpierw względem lotniska, następnie względem ziemi.
To spekulacja.
Czyli z tego, co wiadomo wynika, że winę na pewno ponosi kontrola w Smoleńsku i ze MAK jest zainteresowany, by zwalić ja na pilota, bo inaczej dyskredytowałoby to certyfikowane przez MAK instytucje.
Konrad G.

Konrad G. Muzykujący
pilot-informatyk

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

PROSZĘ CIĄĆ CYTATY!!!
Maciej Durczewski

Maciej Durczewski właściciel, P&R
Image Agencja Public
Relations

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Krzysztof Kroczyński:

Co wiadomo na pewno?
Wiadono na pewno, że kontrolerzy potwierdzali, ze samolot jest na kursie i scieżce, mimo, ze schodzil za ostro, na dodatek obok pasa. Wiadomo na pewno, ze pilot robił próbne podejscie, na które pozwolił mu kontroler. Wystarczył powiedzieć "zabraniam podejscia" i nie byłoby tematu. Jesli warunki rzeczywiscie uniemozliwiałyby podejscie - należało to powiedzieć.
Wiadomo, ze ten sam samolot, z ta sama załogą mial awarie bloku sterujacego w czasie lotu do Haiti.
Wiadomo, ze samolot pare miesiecy wczesniej przechodził przeglad w zakładach w Samarze.
Wiadomo, też ze zarówno lotnisko, jak i zakłady w Samarze certyfikuje MAK, czyli agencja, która prowadzi śledztwo.
Wiadomo ponadto, że od poczatku bombardowani jesteśmy informacjami o niezgraniu załogi, która pierwszy raz leciała w tym składzie (kłamstwo), że korzystali z radiowysokosciomierza(nonsens), ze zmylił ich jar (nonsens), że wywierano na nich presję (brak jakichkolwiek przesłanek).
Czyli z tego, co wiadomo wynika, że winę na pewno ponosi kontrola w Smoleńsku i ze MAK jest zainteresowany, by zwalić ja na pilota, bo inaczej dyskredytowałoby to certyfikowane przez MAK instytucje.

Przepraszam bardzo pilot znał warunki na lotnisku - podawane przez rosjan i pilotów jaka - nie powinien w takim wypadku lądować - wolał czekac na prikaz z ziemi - DLACZEGO...

Nic nie wskazuje na awarię bloku strującego - chyba że masz na to jakieś dowody - w przeciwnym wypadku mnożysz niczym nie uzasadnione hipotezy - z zapisu skrzynek wynika cisza - jak mi samolot leci na łeb na szyję to instrumenty mi to mówią...
Samolot odebrany, oblatany przez MAK i przez naszych nagle wykazał awarię w trakcie idotycznego podejścia na zamglone lotnisko - trochę za dużo zbiegów okoliczności żeby to było realne...
Niezgranie załogi - cóż można tu kwestionować - drugi pilot wydaje komendę 'odchodzimy' która pozostaje zignorowana - czy to jest niezgranie załogi, czy nie? - ponoć niech mnie ktoś wyprostuje - jeżeli jeden z pilotów decyduje o odejściu samolot powinien przejść na odejście - ze strony pierwszego nie ma reakcji - ani potwierdzenia ani zaprzeczenia - czy niesłyszał????
Twierdzisz, że nie korzystali z radiowysokościomierza - na jakiej podstawie - że to głupie - ok a ile wypadków zostało spowodowanych przez głupie błędy, kiepskie wyposażenie lotniska i marną pogodę.
Przykład: Katastrofa w Dubrowniku
Wreszcie wybacz ale jak pada komentarz 'Jak nie wyląduję to mnie zap...' to jest objaw presji czy nie? Nawet jeżeli nie jest wypowiedziana...
Możemy obwiniać wieżę - sądząc po jakości zaplecza daleko odbiega od standarów, Na wieży też siedział człowiek z cykorem - jak zamknę to skandal międzynarodowy będzie bo oni tam znowu powiedzą że my antypolskie są...
I recepta na tragedię gotowa...
Kamil Iwankiewicz

Kamil Iwankiewicz Mechanik
lotniczy/Redaktor
PLAR/ "SML"

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Blok sterujący... a którego systemu? Bo samolot taki jak Tu154 systemów ma co najmniej dziesięć, a każdy system ma zdwojone a nawet potrojone sterowanie, na dodatek każde zasilane z innego źródła. Informacja o padniętym bloku daje tyle co prognoza pogody w stylu: w europie będzie padać. Precyzja jak cholera, ani nie wiemy co: deszcz, śnieg... ani tym bardzie gdzie dokładnie.
Co do twojego pytania Andrzeju, odnośnie zewnętrznego wpływu na sterowanie samolotem takim jak Tu154. Nie da się tego zrobić, chyba że Striełom lub innym Stingerem. Jedyny samolot, który był podatny na tego typu historie to Boeing 787, który właśnie dzięki temu zyskał takie fajne opóźnienie w produkcji - cały system łączności i rozrywki pasażerskiej musiał zostać przeprogramowany, żeby przez WiFi nie można było włamać się do systemów samolotu.
Tu 154 to zwykły mięśniolot z popychaczami, linkami, przewodami i siłownikami hydraulicznymi. Prosta i raczej niezawodna konstrukcja odporna na telepatię i inne dziwne rzeczy.

konto usunięte

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Ale mało odporna na psycho-macka i innych mu podobnych - niestety
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Maciej Durczewski:
Krzysztof Kroczyński:

Co wiadomo na pewno?
Wiadono na pewno, że kontrolerzy potwierdzali, ze samolot jest na kursie i scieżce, mimo, ze schodzil za ostro, na dodatek obok pasa. Wiadomo na pewno, ze pilot robił próbne podejscie, na które pozwolił mu kontroler. Wystarczył powiedzieć "zabraniam podejscia" i nie byłoby tematu. Jesli warunki rzeczywiscie uniemozliwiałyby podejscie - należało to powiedzieć.
Wiadomo, ze ten sam samolot, z ta sama załogą mial awarie bloku sterujacego w czasie lotu do Haiti.
Wiadomo, ze samolot pare miesiecy wczesniej przechodził przeglad w zakładach w Samarze.
Wiadomo, też ze zarówno lotnisko, jak i zakłady w Samarze certyfikuje MAK, czyli agencja, która prowadzi śledztwo.
Wiadomo ponadto, że od poczatku bombardowani jesteśmy informacjami o niezgraniu załogi, która pierwszy raz leciała w tym składzie (kłamstwo), że korzystali z radiowysokosciomierza(nonsens), ze zmylił ich jar (nonsens), że wywierano na nich presję (brak jakichkolwiek przesłanek).
Czyli z tego, co wiadomo wynika, że winę na pewno ponosi kontrola w Smoleńsku i ze MAK jest zainteresowany, by zwalić ja na pilota, bo inaczej dyskredytowałoby to certyfikowane przez MAK instytucje.

Przepraszam bardzo pilot znał warunki na lotnisku - podawane przez rosjan i pilotów jaka - nie powinien w takim wypadku lądować - wolał czekac na prikaz z ziemi - DLACZEGO...

To jestdyskusyjne, bo ponoc (nie mam czasu grzebac w źródłach) kontrola podawała mu nieprawdziwe dane co do widocznosci. Pilot za zgoda wieży i po wysłuchaniu opinii pilotów Jaka zdecydował sie na próbne podejscie.
Nic nie wskazuje na awarię bloku strującego - chyba że masz na to jakieś dowody - w przeciwnym wypadku mnożysz niczym nie uzasadnione hipotezy - z zapisu skrzynek wynika cisza - jak mi samolot leci na łeb na szyję to instrumenty mi to mówią...

No własnie. Mamy wysokość 80 metrów, II pilot, czy nawigacjusz mówią "odchodzimy w automacie", a samolot zaczyna obnizac sie z szybkościa 20 /s. To wynika ze stenogramów, czyz nie? To jest predkośc obnizania, jaką osia zrzucon z pierwszego pietra cegła, a nie ladujacy samolot.

Samolot odebrany, oblatany przez MAK i przez naszych nagle wykazał awarię w trakcie idotycznego podejścia na zamglone lotnisko - trochę za dużo zbiegów okoliczności żeby to było realne...

Ja spedziłem pare lat wRosji i nawet sztucców rosyjskich bym raczej nie uzywał, a im bardziej skomplikowany wyrób, tym większa szansa, ze spieprza go całkiem, a potem beda szli w zaparte. W kazdym razie piloci z pułku twierdzili, ze na Haiti ten samolot mial awarie bloku.
Niezgranie załogi - cóż można tu kwestionować - drugi pilot wydaje komendę 'odchodzimy' która pozostaje zignorowana - czy to jest niezgranie załogi, czy nie? - ponoć niech mnie ktoś wyprostuje - jeżeli jeden z pilotów decyduje o odejściu samolot powinien przejść na odejście - ze strony pierwszego nie ma reakcji - ani potwierdzenia ani zaprzeczenia - czy niesłyszał????

Ale ja to zrozumiałem tak, ze odejscie wykonywane było automatycznie. Osiagnęli te 80 metrów, nacisnęli yxog, czy co tam sie wówczas naciska, a samolot zaczął spadac.
Twierdzisz, że nie korzystali z radiowysokościomierza - na jakiej podstawie - że to głupie - ok a ile wypadków zostało spowodowanych przez głupie błędy, kiepskie wyposażenie lotniska i marną pogodę.

Bo powoływali sie na wysokosciomierze baryczne, wiedzieli i "dziurze" i zdawali sobie sprawę, że radiowysokościomierz wskazuje wysokść za samolotem.
Przykład: Katastrofa w Dubrowniku
Wreszcie wybacz ale jak pada komentarz 'Jak nie wyląduję to mnie zap...' to jest objaw presji czy nie? Nawet jeżeli nie jest wypowiedziana...

A gdzie ten komentarz padł? Bo mnie się zdaje, ze jego ktos wymyślił.
Możemy obwiniać wieżę - sądząc po jakości zaplecza daleko odbiega od standarów, Na wieży też siedział człowiek z cykorem - jak zamknę to skandal międzynarodowy będzie bo oni tam znowu powiedzą że my antypolskie są...
I recepta na tragedię gotowa...

To jest naprawde kapitalne tłumaczenie. Lepiej zabic dziewięćdziesiat parę osób, niz się narazic na zarzuty?
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Kamil Iwankiewicz:
Blok sterujący... a którego systemu? [...]
Wie Pan, jeden wybitny polski konstruktor lotniczy twierdził, ze jesli w samolocie moze sie ni z tego ni z owego urwać obluzowana osłona bezpieczników, to równie dobrze może urwac sie i ogon. To zdanie jest dość dobrze znane i wykorzystane zostało przez wybitnego polskiego pisarza w jego bardzo znanym cyklu opowiadań. I tu mieliśmy samolot swieżo po serwisie, oblatany, scertfikowany przez tych geniuszy, co nawet resztek nie umieli przywoicie i staraniie pozbierać, w którym na Haiti rzeczony blok się zepsuł.
Kamil Iwankiewicz

Kamil Iwankiewicz Mechanik
lotniczy/Redaktor
PLAR/ "SML"

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Ale który blok?
Ogólnikami to sobie buty na zimę wypchać można.
O konkret jakiś poproszę. Jaki blok?
Bez konkretów ta rozmowa to zwykłe popychanie pierdół.
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Kamil Iwankiewicz:
Ale który blok?
Ogólnikami to sobie buty na zimę wypchać można.
O konkret jakiś poproszę. Jaki blok?
Bez konkretów ta rozmowa to zwykłe popychanie pierdół.

Dobrze. A do czego potrzebna jest Panu odpowiedź na moje pytanie? Mi zalezy, ze wykazać, ze samolot mimo serwisu był zawodny. I z tego punktu widzenia nie ma znaczenia który konkretnie blok okazal się zawodny.Krzysztof Kroczyński edytował(a) ten post dnia 16.08.10 o godzinie 23:49
Konrad G.

Konrad G. Muzykujący
pilot-informatyk

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Krzysztof Kroczyński:
Nic nie wskazuje na awarię bloku strującego - chyba że masz na to jakieś dowody - w przeciwnym wypadku mnożysz niczym nie uzasadnione hipotezy - z zapisu skrzynek wynika cisza - jak mi samolot leci na łeb na szyję to instrumenty mi to mówią...

No własnie. Mamy wysokość 80 metrów, II pilot, czy nawigacjusz mówią "odchodzimy w automacie", a samolot zaczyna obnizac sie z szybkościa 20 /s. To wynika ze stenogramów, czyz nie? To jest predkośc obnizania, jaką osia zrzucon z pierwszego pietra cegła, a nie ladujacy samolot.
Proszę, nie zaczynajmy znowu...
Praca domowa: http://www.goldenline.pl/forum/1608096/katastrofa-prez... i post następny.
Ja spedziłem pare lat wRosji i nawet sztucców rosyjskich bym raczej nie uzywał
Rzeczywiście przekonujące.
A jednak kilka rzeczy technicznie świetnych zrobili. Starczy dodać, że jak wspaniałe promy kosmiczne produkcji USA przestaną latać, to Alfa będzie zaopatrywana przez jakiś czas wyłącznie za pomocą urządzeń rosyjskich.
Ale ja to zrozumiałem tak, ze odejscie wykonywane było automatycznie. Osiagnęli te 80 metrów, nacisnęli yxog, czy co tam sie wówczas naciska, a samolot zaczął spadac.
Patrz 2 uwagi wyżej...
Twierdzisz, że nie korzystali z radiowysokościomierza - na jakiej podstawie - że to głupie - ok a ile wypadków zostało spowodowanych przez głupie błędy, kiepskie wyposażenie lotniska i marną pogodę.
Bo powoływali sie na wysokosciomierze baryczne, wiedzieli i "dziurze" i zdawali sobie sprawę, że radiowysokościomierz wskazuje wysokść za samolotem.
patrz http://www.goldenline.pl/forum/1608096/katastrofa-prez...
Możemy obwiniać wieżę - sądząc po jakości zaplecza daleko odbiega od standarów, Na wieży też siedział człowiek z cykorem - jak zamknę to skandal międzynarodowy będzie bo oni tam znowu powiedzą że my antypolskie są...
I recepta na tragedię gotowa...

To jest naprawde kapitalne tłumaczenie. Lepiej zabic dziewięćdziesiat parę osób, niz się narazic na zarzuty?
a przed chwilą napisałeś, że "spędziłeś parę lat w Rosji"...
Krzysztof Kroczyński:
Kamil Iwankiewicz:
O konkret jakiś poproszę. Jaki blok?
Bez konkretów ta rozmowa to zwykłe popychanie pierdół.
Dobrze. A do czego potrzebna jest Panu odpowiedź na moje pytanie? Mi zalezy, ze wykazać, ze samolot mimo serwisu był zawodny. I z tego punktu widzenia nie ma znaczenia który konkretnie blok okazal się zawodny.
Jeśli podajesz fakty, to je zweryfikuj.
Kamil, który zna budowę tych urządzeń, bo (z tego co wiem) kilka samolotów różnego typu mu się przez ręce przewinęło :]odpowiedział Ci na tą informację. Jego odpowiedź zignorowałeś, ale domagasz się wyjaśnień.

Wszystkie samoloty są zawodne. Wszystko, co techniczne może się popsuć.

Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że samolot był naprawdę w dobrym stanie, niezależnie od nagonki prasowej, wedle której non-stop coś się w nim psuło.

Nie wiem, czy znasz specyfikę serwisowania samolotów, ale od czasu remontów zrobionych przez Rosjan, trochę naszych mechaników się również przy Tutce kręciło.

Jeśli nie masz bardziej precyzyjnych faktów niż "Kiedyś coś się w tym samolocie popsuło", to dalsze swoje dywagacje przenieś proszę do Hyde Parku. To jest ostatnie ostrzeżenie.Konrad G. edytował(a) ten post dnia 17.08.10 o godzinie 01:43
Andrzej O.

Andrzej O. Haters gonna hate,
ainters gonna aint

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Kamil Iwankiewicz:
Tu 154 to zwykły mięśniolot z popychaczami, linkami, przewodami i siłownikami hydraulicznymi. Prosta i raczej niezawodna konstrukcja odporna na telepatię i inne dziwne rzeczy.
Powiem, że tak ogólnie O/T dla mnie to lekki paradoks XXI wieku - w mediach mamy w miarę dokładne wytłumaczenie jak działa wielki zderzacz hadronów CERNu, a informacji jak impuls elektromagnetyczny może wpływać na działanie urządzeń elektrycznych, którymi jesteśmy zewsząd otoczeni, wcale (mimo że każdy z nas słyszał jak impuls z telefonu siejący po całej częstotliwości wpływa na dowolny głośnik, nie będąc wcale do tego głośnika dostrojonym).
Maciej Durczewski

Maciej Durczewski właściciel, P&R
Image Agencja Public
Relations

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Przepraszam bardzo pilot znał warunki na lotnisku - podawane przez rosjan i pilotów jaka - nie powinien w takim wypadku lądować - wolał czekac na prikaz z ziemi - DLACZEGO...

To jestdyskusyjne, bo ponoc (nie mam czasu grzebac w źródłach) kontrola podawała mu nieprawdziwe dane co do widocznosci. Pilot za zgoda wieży i po wysłuchaniu opinii pilotów Jaka zdecydował sie na próbne podejscie.

Fajnie Krzysztofie - 'ponoć' to marsjanie chodzili po ziemi - nie mam zamiaru schodzić do poziomu prof Staniszkis która też coś gdzieś ponoć słyszała...
Czy warunki były zgodne z minimum dla tutka? - niezależnie które weźmiemiy pod uwagę - Żadne!!!
Nad lotniskiem widoczność jest i będzie inna, niż nad zalesionym wilgotnym terenem, dlatego są marginesy kóre trzeba respektować. W żadnych komunikatach nie było wymaganego 1000 metrów. A widoczność dotyczyła pasa nie terenu przed pasem.

No własnie. Mamy wysokość 80 metrów, II pilot, czy nawigacjusz mówią "odchodzimy w automacie", a samolot zaczyna obnizac sie z szybkościa 20 /s. To wynika ze stenogramów, czyz nie? To jest predkośc obnizania, jaką osia zrzucon z pierwszego pietra cegła, a nie ladujacy samolot.

Gdzie potwierdzenie - albo ostrzeżenie - poza ostrzeżeniami automatycznymi?
To co ciśnieniomierz baryczny zawiódł??? nikt z nich nie odczytał danych nie ostrzegł - to może podział funkcji nie ten - wszyscy wypatrują lotniska a nie patrzą w instrumenty???
Samolot odebrany, oblatany przez MAK i przez naszych nagle wykazał awarię w trakcie idotycznego podejścia na zamglone lotnisko - trochę za dużo zbiegów okoliczności żeby to było realne...
Ja spedziłem pare lat wRosji i nawet sztucców rosyjskich bym raczej nie uzywał, a im bardziej skomplikowany wyrób, tym większa szansa, ze spieprza go całkiem, a potem beda szli w zaparte. W kazdym razie piloci z pułku twierdzili, ze na Haiti ten samolot mial awarie bloku.

Samolot był oblatywany i serwisowany przez naszych? To cały specpułk to agenci? Krzysztofie to pachnie poważną fobią ... terapia na fobie to gdzie indziej...
Niezgranie załogi - cóż można tu kwestionować - drugi pilot wydaje komendę 'odchodzimy' która pozostaje zignorowana - czy to jest niezgranie załogi, czy nie? - ponoć niech mnie ktoś wyprostuje - jeżeli jeden z pilotów decyduje o odejściu samolot powinien przejść na odejście - ze strony pierwszego nie ma reakcji - ani potwierdzenia ani zaprzeczenia - czy niesłyszał????

Ale ja to zrozumiałem tak, ze odejscie wykonywane było automatycznie. Osiagnęli te 80 metrów, nacisnęli yxog, czy co tam sie wówczas naciska, a samolot zaczął spadac.

Pytam gdzie potwierdzenie pierwszego pilota? Gdzie potwierdzenie wykonania operacji???
Twierdzisz, że nie korzystali z radiowysokościomierza - na jakiej podstawie - że to głupie - ok a ile wypadków zostało spowodowanych przez głupie błędy, kiepskie wyposażenie lotniska i marną pogodę.

Bo powoływali sie na wysokosciomierze baryczne, wiedzieli i "dziurze" i zdawali sobie sprawę, że radiowysokościomierz wskazuje wysokść za samolotem.

Gdzie masz powoływanie się na baryczne??? Czy napewno wiesz że w tym momencie zdawali sobie sprawę - powinni może i owszem... tak jak piloci w Dubrowniku powinni sobie zdawać sprawę - a jednak...
Przykład: Katastrofa w Dubrowniku
Wreszcie wybacz ale jak pada komentarz 'Jak nie wyląduję to mnie zap...' to jest objaw presji czy nie? Nawet jeżeli nie jest wypowiedziana...

A gdzie ten komentarz padł? Bo mnie się zdaje, ze jego ktos wymyślił.

Owszem jest fragmentaryczny (sprawdź odsłuchy)- a obecność zwierzchnika sił powietrznych coś ci mówi??? Czy jego również nie było??? - Sorry przyszedł z gościnną wizytą porozmawiać o dodatkach lotniczych...
Możemy obwiniać wieżę - sądząc po jakości zaplecza daleko odbiega od standarów, Na wieży też siedział człowiek z cykorem - jak zamknę to skandal międzynarodowy będzie bo oni tam znowu powiedzą że my antypolskie są...
I recepta na tragedię gotowa...

To jest naprawde kapitalne tłumaczenie. Lepiej zabic dziewięćdziesiat parę osób, niz się narazic na zarzuty?

Nie 'lepiej zabić' tylko lepiej zepchnąć odpowiedzialność za decyzję na kogoś innego... to jak zabawa w cykora... tylko czasami instynkt zawodzi....

Wreszcie - tak zawodne są nawet nowe samoloty nie serwisowane - i to nie tylko rosyjskiej produkcji. A jednak najczęstszą przyczyną wypadków jest błąd ludzki...

Na deser kontroler nie kazał wyrównywać lotu jak w twojej wcześniejszej wypowiedzi tylko wydał komendę 'horyzont' a to nie jest wyrównanie lotu...

Czemu schodzili jak mówisz na 80 jeżeli bezpieczne jest 100... a bo to tylko 20 metrów???

Sorry Krzysztofie podsumowano Twoje wypowiedzi już powyźej - ja też powtarzam to co już padło - mam nadzieję że bardziej przejżyście...Maciej Durczewski edytował(a) ten post dnia 17.08.10 o godzinie 10:03
Krzysztof Kroczyński

Krzysztof Kroczyński prezes Zarządu,
Orion Instruments
Polska

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Maciej Durczewski:
Przepraszam bardzo pilot znał warunki na lotnisku - podawane przez rosjan i pilotów jaka - nie powinien w takim wypadku lądować - wolał czekac na prikaz z ziemi - DLACZEGO...

To jestdyskusyjne, bo ponoc (nie mam czasu grzebac w źródłach) kontrola podawała mu nieprawdziwe dane co do widocznosci. Pilot za zgoda wieży i po wysłuchaniu opinii pilotów Jaka zdecydował sie na próbne podejscie.

Fajnie Krzysztofie - 'ponoć' to marsjanie chodzili po ziemi - nie mam zamiaru schodzić do poziomu prof Staniszkis która też coś gdzieś ponoć słyszała...
>[...]
Musiałby Pan się zniżać do poziomu profesor Staniszkis? Pan? Dobre sobie.
A to, że kontroler opowiadał bajki pilotowi podano w TVN Info, powołując się na źródła:
http://www.tvp.info/informacje/swiat/kontrolerzy-zaniz...

Co do szybkosci opadania to przecież jeden z członków załogi odczytywał wysokość i wiadomo w jakich odstępach czasu i o ile zmieniała się wysokość.
To, że wszyscy wypatrywali lotniska, a nikt nie patrzył w instrumenty, to jakiś kacapski wymysł, któremu przeczy zapis rozmów w kabinie.

Nie wiem, czy samolot był testowany przez naszych, nie w tym problem. Był serwisowany i oblatany przez zakłady w Samarze, a następnie, jako niezawodny i sprawny brał udział w misji na Haiti. Tam własnie doszło do awarii, którą potwierdza gen. Czaban. Ponoć szlag trafił autopilota, a załoga we własnym zakresie usunęła awarię. To pokazuje, że mówienie, że samolot był na pewno sprawny, bo go Rosjanie niedawno serwisowali jest nieprawdziwe.
Co do agentów i zarzucania bliźnim fobii to niech Pan może najpierw przeczyta, potem się zastanowi, a dopiero potem coś takiego zarzuca?

Po osiągnięciu metrów mieli "odejść w automacie" - oczywiście jeśli nie zopbaczą pasa. Pilot podjął taką decyzję wcześniej i nie miał czego potwierdzać. To drugi pilot potwierdzał, że wykonał decyzję pilota.

A z tym jak nie wyląduję, to mnie za... to po prostu mija się Pan z prawdą. Nawet już to zdementowano.

A co oznacza komenda "horyzont". IMO wyrównanie lotu, ale ja się nie znam.
Maciej Durczewski

Maciej Durczewski właściciel, P&R
Image Agencja Public
Relations

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Krzysztof Kroczyński:

Musiałby Pan się zniżać do poziomu profesor Staniszkis? Pan? Dobre sobie.

Jeżeli naukowiec opowiada zasłyszane plotki, traktując je jako prawdę to żaden naukowiec - sorry - chyba że wyznajemy inne zasady dla naukowców ze 'swojego' powórka inne dla tych z innego...
A to, że kontroler opowiadał bajki pilotowi podano w TVN Info, powołując się na źródła:
http://www.tvp.info/informacje/swiat/kontrolerzy-zaniz...

Tam pada info o 400 metrach tak?

a co powiesz na to

10:24:49,7 10:24:02,4 044 No witamy Ciebie serdecznie. Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc, to pizda tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów grubo.

a co powiesz na to

10:37;01 10.37.02 Pilot Jaka 40 Arek, teraz widać 200

z zapisu czarnych skrzynek... to nie rosjanin podawał tę odległość tylko kolega z pułku...


Co do szybkosci opadania to przecież jeden z członków załogi odczytywał wysokość i wiadomo w jakich odstępach czasu i o ile zmieniała się wysokość.
To, że wszyscy wypatrywali lotniska, a nikt nie patrzył w instrumenty, to jakiś kacapski wymysł, któremu przeczy zapis rozmów w kabinie.

To było prowokacyjne i sarkastyczne - słowo sarkazm zapewne znasz - ale jeżeli patrzyli - a patrzyli w przyrządy to dlaczego nie ma reakcji nawet na zasadzie - co jest k-wa czemu opada ??? Nie zastanawia Cię?

Nie wiem, czy samolot był testowany przez naszych, nie w tym problem. Był serwisowany i oblatany przez zakłady w Samarze, a następnie, jako niezawodny i sprawny brał udział w misji na Haiti. Tam własnie doszło do awarii, którą potwierdza gen. Czaban. Ponoć szlag trafił autopilota, a załoga we własnym zakresie usunęła awarię. To pokazuje, że mówienie, że samolot był na pewno sprawny, bo go Rosjanie niedawno serwisowali jest nieprawdziwe.

Czyli rozumiem że nie wysuwasz argumentu że go zepsuli rosjanie od sztućców - dobrze przepraszam musiałem Cię źle zrozumieć... ;) tyle, że chyba nie ja jeden...

Po osiągnięciu metrów mieli "odejść w automacie" - oczywiście jeśli nie zopbaczą pasa. Pilot podjął taką decyzję wcześniej i nie miał czego potwierdzać. To drugi pilot potwierdzał, że wykonał decyzję pilota.

Gdzie pilot podjął taką decyzję?
10:35:22-10:35:28 Kontroler ruchu lotniczego Polski 101 i od 100
metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg
10:35:29-10:35:30 Dowódca statku Tak jest

Wybacz to jest potwierdzenie polecenia kontrolera nie decyzja Kapitana - polecenia które nie zostało wykonane.

Żadnego polecenia pilota NIE ma - chyba że potrafisz czytać tam gdzie inni nie potrafią...

A z tym jak nie wyląduję, to mnie za... to po prostu mija się Pan z prawdą. Nawet już to zdementowano.

10:26:43,6 10:26:44,8 A No, to mamy problem...
(dyrektor Kazana)
10.38.00-10.38.02 Drugi pilot Wkurzy się, jeśli jeszcze..
tego nie dementowano... zgadza się...

- mówił o żonie i nie zakupionych ziemniakach - bo go naszło przed lądowaniem...

A za resztę polecam lekturę Konrada...Maciej Durczewski edytował(a) ten post dnia 17.08.10 o godzinie 17:54
Andrzej O.

Andrzej O. Haters gonna hate,
ainters gonna aint

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Maciej Durczewski:
10:26:43,6 10:26:44,8 A No, to mamy problem...
(dyrektor Kazana)
chciałbym przypomnieć, że ten problem w dużej mierze wywołał dyrektor Kazana, bo on organizował lot
10.38.00-10.38.02 Drugi pilot Wkurzy się, jeśli jeszcze..
tego nie dementowano... zgadza się...

- mówił o żonie i nie zakupionych ziemniakach - bo go naszło przed lądowaniem...

A za resztę polecam lekturę Konrada...
pilot miał setkę osób na pokładzie i lądowanie poniżej minimów. Co go obchodziło kto mógłby się wkurzyć? Każdy VIP się wkurza. Zawsze. Taka praca. A przecież piloci 36 pułku mogą w każdej chwili odejść na wysoko płatne stanowisko do cywila. Nawet emeryturę mieliby mieli wyższą jeśli musieliby przed otrzymaniem wojskowej bo by więcej wpłacali, no tyle że 30 lat później.

btw. moim zdaniem pilotami VIPów powinni być JEDYNIE piloci o przyznanej już emeryturze wojskowej.Andrzej O. edytował(a) ten post dnia 17.08.10 o godzinie 16:42
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Sorry, pomyliłem wątki więc zamieszczam ponownie we właściwym:

Prokuratura nie posiada zdjęć satelitarnych z dnia katastrofy, tymczasem wetter24.de zamieściło je chyba 2 godziny po zdarzeniu.

Mapki i poniżej zdjęcia - widac pasmo chmur/mgły szerokie na kilkadziesiąt co najmniej kilometrów.

Wg teorii spiskowej maszyny do produkcji mgły musialyby byc dość duże....

http://www.wetter24.de/de/home/wetter/wetter_news/news...
Michał Kaśkosz

Michał Kaśkosz Design Engineer ZF

Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154

Cześć,

właśnie wydarzyła się bardzo podobna katastrofa, chiński samolot lądował we mgle na lotnisku bez ILS. Z opisu nie wynika jasno jak wyglądał wypadek ale domyślam się, że przyziemił za późno zjechał z pasa, przełamał się i zapalił. Z 96 (!) osób na pokładzie zginęło 49.

Mój wniosek, lądowanie we mgle na lotnisku bez ILS jest bardzo trudnym zadaniem, nawet jeśli mamy nowy samolot.

Wiadomość:
http://www.altair.com.pl/start-4976

Pozdrawiam M.

Następna dyskusja:

Katastrofa prezydenckiego T...




Wyślij zaproszenie do