Temat: Avionetka - Awaryje lądowanie na Wiśle
Cezary Adamiak:
Dzisiaj wiadomo, że wrak zostal wydobyty. Jako praktyk w ratownictwie zdaję sobie sprawę, że działania te moga być już spóźnione. Mam jednak nadzieję, że PKBWL majaca doswiadczenie w tego typu sprawach rozwikła ten problem i wnioskami Swoimi przyczyni się do tego aby przepisy dotyczące wykonywania lotów oraz bezpieczeństwa lotów słuzyły Miłośnikom lotnictwa i powodowały ich wykonalność.
W mojej opinii ta tragedia powinna stanowić początek dyskusji na temat warunków szkolenia lotniczego w aspekcie trudności terenowych.
A w mojej opinii powinna stanowić początek dyskusji na temat niskiej adekwatności wymogów (np. bezpieczeństwa) jakimi państwo obarcza szkolonych i szkolących do tego co samo potrafi właśnie w przypadku konieczności ratowania życia swoich obywateli zaoferować.
Wyobraźmy sobie bowiem podobny w skutkach wypadek:
z powodu awarii hamulców samochód jadący Wałem Miedzeszyńskim wpada do Wisły. Jakimś cudem kierowca zdążył zawiadomić przez CB-radio na kanale ratunkowym innych o sytuacji. Wie już o tym i policja i pogotowie ratunkowe oraz straż pożarna. Kierowca nie utonął w samochodzie - wyszedł na jego dach i czeka na pomoc. Mijają minuty Kiedy jednak auto niebezpiecznie się zanurzyło postanawia sam dotrzeć do brzegu i tonie.
Prawie to samo - przy czym jestem przekonany, że i reakcja ze strony służb ratowniczych mogłaby być inna w obu przypadkach, jak i reakcja opinii publicznej - pewnie przy samochodzie oburzenie a przy samolocie, jak mogliśmy obserwować, obawa czy następnym razem nie spadnie mi na głowę...
i biorąc jeszcze pod uwagę to, że ludzie latający są zwykle ubezpieczeni (lub ich sprzęt) i koszty ewentualnej akcji ratunkowej można byłoby pokryć z ubezpieczenia...
Stworzyć prywatną firmę ratunkową dla takich przypadków?!?
Andrzej Gab edytował(a) ten post dnia 15.11.07 o godzinie 17:09