Temat: 2 lata
Jasne, niech weźmie jeszcze pęczek baloników, tamburyn i solidny kij, żeby potem pieprznąć się w czoło!
Jan, na podejściu pasażerów do pasa jest potężny ryk, podmuch silników zwalający z nóg i ogromna maszyna kilkanaście metrów nad ziemią. Jeśli masz normalne dwuletnie dziecko, nieprzyzwyczajone do takich przeżyć - to się przestraszy. Samolot na niebie to zabawka, a pasażer nad pasem to przytłaczający gabaryt, rozsadzający uszy wizg i latający śmietnik z wszystkiego, co się da poderwać. Na takie emocje ma czas.
Na Babicach jest wprawdzie płot, ale samoloty stoją ledwie kilka metrów od niego. I bardzo blisko kołują. A tuż za wieżą jest knajpka, skąd widać jeszcze więcej maszyn, także śmigłowce. Sezon ruszył, więc w powietrzu powinno być ciekawie - warcząco i mrucząco, ale bez rozsadzania bębenków. Dużo ludzi przywozi tam dzieci.
Co do wsadzania do samolotu, czy szybowca, to od tego są pikniki lotnicze. Wsadzić -> fotka -> wyjąć, cały taśmociąg ;-) Polecam też muzeum wojskowe w Gdyni, tuż przy porcie. Tam bez problemu można włazić na wszystko - działka, samoloty, itd. Robią to dokładnie wszyscy i pstrykają bohaterskie ujęcia ;-)