Temat: Lean Six Sigma - czy ktoś współpracował z...
Bartosz Kwidzyński:
Witam,
zbliża się wielkimi krokami rozmpoczęcie projektu podnoszenia efektywności w mojej firmie. Mam kilka typów firm, które ofertowały i pewne wątpliwości co do jednej z nich.
Chodzi o DNV - Det Norske Veritas. Do tej pory słyszałem co nieco (i dobrego i złego, jak to zwykle bywa) o wdrożeniach ISO, ale pod kątem Lean Management i Six Sigma usłyszałem ostatnio dość ostre słowa od 2 sporych firm z branży spożywczej i produkcyjnej.
Oferta wydaje się ciekawa icałkiem przekonująca, ale...
No własnie.
Proszę podzielcie się opiniami na temat DNV i ich profesjonalizmu w tematach Six Sigma i Lean Management.
Z góry dziękuję za pomoc.
Hmmmm... Nie zazdroszczę. Masz ciężki orzech do zgryzienia.
Pamiętam auditorów z DNV na audicie w dużej korporacji, w której pracowałem. Mam o nich dość dobre zdanie. Wiedzieli o co chodzi... jednak dotyczyło to ISO 9001 i innych okołozwiązanych systemów. A z tym jak wiemy jest inaczej. Są to tematy dość ogólne, w dużej mierze oparte na ogólnym poukładaniu procesów, na ich udokumentowaniu.
(Znacie pewnie sami firmy, które mają ISO 9001, a w życiu nie dalibyście im produkować komponentów dla swojej firmy.)
Niestety Six Sigma i Lean wymagają już stosowania konkretnych narzędzi odpowiednich dla konkretnych problemów. Wymagają też konkretnych rezultatów.
Znam wiele osób pracujących w Ciągłym Doskonaleniu i muszę przyznać, że w dużej mierze są one specjalistami we własnym marketingu. Gdy wchodzi się z nimi w szczegóły, cała ta magiczna otoczka, która ich otaczała zaczyna opadać.
Problemem w naszym kraju jest to, że w/w metodologie nadal są rzadko stosowane "na codzień". Często stosuje się je w wielkich korporacjach, rzadko w mniejszych firmach. Ciągle traktuje się je jak jakiś certyfikat, coś na chwilę, by tylko błysnąć przed przysłowiowym Regionalnym Dyrektorem. Przez to też wiele osób wysyła się na szkolenia,... a potem kiedy sprawy się za bardzo nie kleją, a "ciśnienie na Six Sigma / Lean" opada, w połowie rozpoczętych projektów karze się im wracać do poprzednich zajęć.
A potem błąkają się tacy po Polsce i mówią, że zrobili tyle a tyle projektów i że wiedzą o co chodzi...
A przecież żeby choćby zrozumieć o co chodzi trzeba samemu wdrażać takie projekty, trzeba samemu przeprowadzić przynajmniej kilka szkoleń, pracować w firmie(ach), które stosowały "na codzień" te metodologie.
Jest oczywiście garść pytań, którymi można zasypać "na żywo" potencjalnego "usprawniacza/konsultanta", ale to sprawdzi tylko teorię. O swojej praktyce sam musi opowiedzieć, przedstawić przykładowe projekty... ale czy osoba szukająca takiego eksperta zna na tyle temat, by poprawnie wybrać??