Temat: partner
Przemku,
ja też nie jestem hodowcą ;)
(abstrahując - no normalnie poszukam, bo gdzieś były wyliczenia, ile kosztuje opieka nad miotem i z których wynika, ze hodowcy NIE ZARABIAJĄ na swoich zwierzętach...)
A o nazwiska wetów pytam uczciwie - zamierzam się z nimi skontaktowac i zapytać, czym uzasadniają potrzebę, by kocica miał małe.
Tzn. inaczej - Ty napisałes, że nie ma przeciwwskazań - skoro ryzyko, jakie niesie ciąża, dla Ciebie przeciwwskazaniem nie jest, to może jednak argumenty etyczne?
Może z tej właśnie strony? Jesteś człowiekiem, myślisz, potrafisz pewnie odczuwać empatycznie, poczytaj:
"A może by tak pozwolić kotce urodzić kocięta? Przecież sterylizując, pozbawiam ją możliwości bycia matką. W dodatku "mówi się", że kotka powinna mieć co najmniej raz w życiu kociaki, że inaczej zwariuje. Tak, tak. I jeszcze "mówi się", że koty śpiącym ludziom wysysają oddech, mogą przegryźć grdykę, a małe dziecko to na bank uduszą. Konieczność co najmniej jednego miotu w życiu kotki to taki sam mit. Kotki nie myślą abstrakcyjnie, nie planują macierzyństwa, nie oczekują swoich dzieci tak jak ludzie. Rozmnażanie to dla nich instynkt, który popycha je do aktu prokreacji (nota bene - bardzo bolesnego dla kotki, ponieważ ma owulację stymulowaną bólem podczas spółkowania, stąd te krzyki marcujących kotów), instynkt macierzyński pojawia się dopiero na skutek porodu. Co gorsza, komplikacje w ciąży i przy porodzie nie są wcale takie rzadkie, jak by się to mogło wydawać, a do zapewnienia odpowiedniej opieki kociętom i ich matce potrzeba sporych środków finansowych - wystarczy zapytać hodowców kotów rasowych, jak to wygląda i ile kosztuje. W dodatku kotów nierasowych, najwspanialszych na świecie dachowców, jest bardzo dużo, za dużo. Wiele ich żyje na wolności, wiele rodzi się w piwnicach czy krzakach i zbyt wiele umiera niedobrą śmiercią. Od kilku lat zajmuję się również kotami wolno żyjącymi i bywam w piwnicach, gdzie kocięta rodzą się, chorują i umierają. Jako że jestem egoistką i mam na względzie własne dobro, nie rozmnażam kotek pod moją opieką - nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że kocięta urodzone w moim domu zabrały szansę na dom tym z jakiejś brudnej piwnicy. Gdyby moja kotka urodziła kocięta, nie miałabym miejsca w moim domu na oswojenie i leczenie kociaków piwnicznych. One również zasługują na dobre życie i dom. Swoją egoistyczną potrzebę niańczenia kociąt zaspokajam więc inaczej - jestem domem tymczasowym dla maluchów, które urodziły się, bo ich matka jest dzika i nie została jeszcze wysterylizowana, nie miał kto się nią zaopiekować."
http://www.kot.net.pl/kot31.html - to jest, jak sądzę, równiez dobre źródło...
Uschi Pawlik edytował(a) ten post dnia 12.05.08 o godzinie 13:26