Temat: Kolejowe przygody
To ja się podzielę swoją przygodą z ostatniego piątku:
ok. 14.30 - Kończę zajęcia na uczelni, idę na obiad.
ok. 15.00 - Odwiedzam wystawę "Atomowy autobus", akurat się napatoczyła :D
ok. 15.30 - Czekam na jakikolwiek środek lokomocji MPK do akademika.
16.06 - Wychodzę z akademika na autobus jadący na dworzec Wrocław Główny, niestety autobusu nie widać, podjeżdża tramwaj "dwójka".
16.36 - Wysiadam z tramwaju (rozkładowo powinien jechać 17 min), śnieg nieodgarnięty, ale posypany piachem z solą, usuwa się spod nóg niczym piasek na plaży, ja z ciężką torbą podniesioną z przodu w rękach usiłuję biec między ludźmi w kierunku dworca.
16.37 - Tuż po zapaleniu się czerwonego światła przebiegam jeszcze przez ulicę Piłsudskiego.
16.38 - Wyprzedzam kogoś skokami po zaśnieżonym kwietniku, bo chodnik za wąski.
16.38:30 - Wpadam do tunelu, tłok jak zwykle; dawniej były dwa tunele, teraz w czasie remontu jeden wąski.
16.39:00 - Godzina odjazdu pociągu IR "Bolko" do Kielc. Brnę przyhamowany przez tłum w kierunku 3 peronu.
16.39:30 - Wypadam po schodach na peron, jakiś pociąg rusza, zerknięcie na peronową tablicę: KIELCE. Rzucam się w kierunku rozpędzającego się "kibla" z okrzykiem "stój", kręcąc jednocześnie sygnał ręką. Kierowniczka przy czole pociągu odpowiada też ręcznym "stój". Pisk hamulców. Dobiegam do drzwi, zamknięte. Podbiegam do następnych - otwarta tylko połowa, zderzam się z drugą połową podróżną torbą. Poprawiam kierunek położenia torby, wrzucam do środka, wchodzę. Uff...
16.39:45 - Podnoszę przez drzwi rękę, wyglądam do tyłu - jeszcze ktoś wsiada ;)
16.40:00 - Wsiedli. Wychylając się nieco niczym prawdziwy konduktor, podnoszę rękę, kierowniczka wychylająca się z przodu daje mechanikowi "odjazd" przez radio. Wreszcie chwila oddechu...
Jeszcze tylko dzika satysfakcja z krzyknięcia kumplowi siedzącemu w wagonie, któremu aż spadła ze stolika butelka: "Zatrzymałem wasz pociąg!"
...
Dzisiaj (już właściwie wczoraj) w Kielcach, nie ufając MPK, poszedłem na dworzec piechotą, dzięki czemu zawczasu zająłem ulubione miejsce w kibelku po prawej stronie na końcu pierwszego wagonu - z uchylonego okna wieje na ścianę, a nie na wściekłych współpasażerów, dogodnie obserwować sygnały, nie słychać tak silników, do WC dwa kroki...
Tomasz Wciślik edytował(a) ten post dnia 06.12.10 o godzinie 01:43