Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Do podniesienia tego tematu skłoniła mnie sytuacja z życia wzięta. Moja przyjaciółka chce kotka. Jako zwierzowy maniak nie mam wątpliwości gdzie powinna się udać - oczywiście na portal adopcyjny. Ale... właśnie, czy nie za dużo wymagacie?

Takich ludzi jak ona jest więcej niż "nas". Nie są w temacie schronisk, akcji, adopcji - zwyczajnie chcą mieć przyjaciela. Mają wybór: kociak z allegro albo adopcja dorosłego kota. Nawet jeśli ktoś przekona ich, że podarowanie lepszego życia porzuconej bidzie zrekompensuje niemożność cieszenia się dorastającym maleństwem to ludzie zajmujący się adopcją szybko ją do niej zniechęcą.

Bo co dziewczyna ma wybrać? Pojechanie po maleńkiego kociaka z przysłowiowego allegro za 20zł:
- Dzień dobry, poproszę tego.
- Ależ proszę.
Czy półgodzinną rozmowę z panią z fundacji / DT, wizytę przedadopcyjną, podpisywanie umowy, montowanie siatki na balkonie i wizję wizyt poadopcyjnych? Słowem - dużo stresu dla osoby, która w życiu kotka nie miała.

Wiem, że chcecie dobrze. Ale wiem też, że przez te procedury jestem przegrana. I kolejny raz Wasza bida straci potencjalny dom na rzecz komfortowych zakupów na przysłowiowym allegro.

Niestety nie pierwszy raz przegrywam walkę o "lepszy wybór".
Piszę Wy, ale oczywiście zachęcam do wypowiedzi wszystkich. Nas, Was i tych normalnych ;)
Ewa A.

Ewa A. art director, V&P

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

powiedz kolezance ze ma racje jesli chodzi o czas
ale...
czy nie mamy racji proszac o wizyte adopcyjna i podpisanie umowy
3 bydlakow z Orawy wzieli hasky ze schroniska bez zadnej umowy. Schronisko pozbylo sie problemu, wielu tak robi. Kolezanke trzeba pozytywnie wyedukowac i powiedziec ze ma to sens choc jest uciazliwe
Wierze w to ze swiadomosc praw i potrzeb zwierzat coraz bardziej wzrasta.
Wierze ze kolezanka zrobi dobrze i pomoze miziakowi ze schroniska. Nawet za cene wypelnienia ankiety czy wizyty. Nie zawsze maja one miejsce jesli osoba jest pewna, polecona.
Trzymam kciuki za dobra decyzje i postaraj sie przekonac kolezanke i innych swoich przyjaciol. Pozdrawiam
:)
Katarzyna Ataman

Katarzyna Ataman A strong 360-degree
marketing
practitioner with a
focus o...

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

co za dużo to nie zdrowo.
rozumiem ankietę i wizytę przedadopcyjną - na jej podstawie dotychczasowy opiekun podejmuje decyzję.
ja akurat jestem w temacie opieki, ratunku, DT, schronisk, azyli i adopcji, ale powiem szczerze, że ostatnio podjęta przeze mnie akcja adopcyjna wyczerpała nawet moje spore pokłady cierpliwości i zniechęciła mnie do fundacji i ludzi w nich pracujących.

robili wszystko, żeby mnie do adopcji zniechęcić, a zaliczyłam ankietę, wizytę przedadopcyjną (notabene pani spóźniła się skromne 2 godzinki), wyjazd za miasto celem zapoznania psa (tu pani się spóźniła tylko godzinkę), którego chiałam adoptować i 3 godzinny spacer z nim, kolejną rozmowę z panią z fundacji w trakcie spaceru zaczynającą się od "miałam nadzieję, że się przestraszycie i nie będziecie go chciały", a wreszcie "sugestia" zmian architektonicznych w ogrodzie - czyli budowa kojca, którego ja nie uznaję, i wizytę behawiorysty. no błagam.
dodam, że znam się na psach, nie jest to moja pierwsza adopcja i umiem się obchodzić z psami trudnymi, wymagającymi pracy czy agresywnymi. dałam nawet namiary na naszego weta, żeby panie z fundacji mogły się upewnić. czyli wykazałam maksimum dobrej woli.
nie wiem co jeszcze panie by chciały - deklaracji pisemnej "nie oddamy psa choćby ugryzł"? dałam taką deklarację! jednak ostatecznie staneło na innym psie, bo już się nam nie chciało użerać, a panie dalej były nieprzekonane.
szkoda w tym wszystkim tylko psa, bo ciężko będzie znaleźć "odważnego", który wypełni wszystkie wymagania.
Danuta S.

Danuta S. kredyty hipoteczne

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

A ja jestem po adopcji kotka. I muszę powiedzieć o samych plusach takiego sposobu oceny potencjalnych opiekunów. Ale u mnie odbyło się to jakoś normalnie, Pani przyjechała do nas (mimo, że miała daleko, 50 km) pooglądała mieszkanie, rozmawiała z nami, podpisaliśmy umowę i kotek trafił do nas. Teraz też jesteśmy umówione na wizytę i nie mam nic przeciwko temu.
Ale też długo szukałam kociaka, bo w wielu miejscach było coś nie tak..Albo za daleko, albo za tydzień, albo jeszcze inne problemy. Rozumiem rozdrażnienie uczciwych osób chcących adoptować zwierzaka, bo to wymaga czasem dużo cierpliwości..

Dodam jeszcze, że niestety zwierzęta do adopcji poszukiwane są nie tylko przez prawdziwych miłośników, stąd rozumiem potrzebę zweryfikowania potrzeb i jakości nowych właścicieli kotów, tylko pamiętajmy o zachowaniu zdrowego rozsądku...Danuta S. edytował(a) ten post dnia 21.01.11 o godzinie 17:34
Mariola B.

Mariola B. Tester
oprogramowania /
Quality Assurance
Engineer / hob...

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Natalia Rojek:
Do podniesienia tego tematu skłoniła mnie sytuacja z życia wzięta. Moja przyjaciółka chce kotka. (...)

Ja jestem za porządnym wywiadem, uświadamianiem z czym wychowanie kota się wiąże (moze to być wzięte za zniechęcanie, ale kot to nie tylko radość ale też obowiązki..), wizytami przedad., anketami itd. Przesadzać oczywiście też nei można.
Ale jak ktoś nie jest świadom tych wszystkich rzeczy, tylko idzie do sklepu/hodowcy/allegro, bo chce kotka ...to potem się niestety często zdarza, ze jak nadejdą wakacje i urlop, to tego kotka wystawia za drzwi, a w najlepszym wypadku zostawia pod bramą schroniska.
Napisalas, ze "przyjaciolka chce kotka". To sie nienajlepiej kojarzy, ale jesli to Twoja przyjaciolka i stworzylas tu ten watek to zakladam że uważasz ją za odpowiedzialną osobę, odpowiednią do przygarnięcia zwierzaka. Zatem może uda Ci się przekonać do adopcji jakiejś bidulki. Powodzenia!
Beata S.

Beata S. CONABLE Pozytywne
Biuro Rachunkowe

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

ADOPCYJNE WYMAGANIA
Zgadzam się z Natalką.
Idea przybliżenie problematyki opieki na zwierzęciem i związane z tym obowiązki człowieka jest słuszna,gorzej z jej realizacją.
Mnie taka nadgorliwa pani skutecznie zniechęciła.Pouczała mnie tak ,że czułam się jak mała, nieodpowiedzialna dziewczynka , która mimo siwych włosów i posiadania już w przeszłości szczęśliwych czworonogów, nie jest godna być adopcyjnym "rodzicem"
I dla tego mam kotka z allegro

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

na prawdę nie wszyscy wiedzą jakie problemy są związane z przygarnięciem kota. niby całkiem prozaiczne, ale dla wielu nie do przeskoczenia, jak chociażby zapaszek z kuwety, zdarza się obsikanie łóżka i nie tylko, gubienie sierści, koszty utrzymania, wet, w większości przypadków konieczność sterylizacji, szczepionki, dylemat podczas wyjazdu itp.
ktoś, dla kogo np nie podrapana kanapa jest ważniejsza od żywego kota, powinien sobie odpuścić. nie zawsze się da zapanować nad kocimi odruchami. kot nie jest tak podatny na tresurę jak pies - patrz tematy na tej grupie. w tym np kontekście zrozumiałe są obawy przed oddaniem zwierzaka do adopcji. pewnie sporo ich wraca a cały bałagan z tym związany, to duży stres dla kota.
kwestie organizacyjne typu siatka na balkonie, również są rzeczą cholernie ważną i chroniącą przed ucieczką (oraz różnego rodzaju konsekwencjami z tym związanymi) lub upadkiem z wysokości (skutki wiadome) a dla kogoś niezorientowanego jest to rzecz niezrozumiała i zbędna. nie każdy czyta "podręczniki obsługi kota" przed adopcją. zresztą te wszystkie obwarowania jak sądzę nie wzięły się znikąd. wydaje się Wam, że komuś chce się jeździć i sprawdzać w jakich warunkach zwierzak będzie mieszkał/mieszka? wątpię...

na gumtree, alledno itp nikogo to nie interesuje, bo ważniejsze jest pozbycie się problemu i/lub kasa. osobiście uważam, że adopcja od ludzi którym zależy na losie kota jest o tyle bezcenna (pomijając dobro kotów), że pozwala przyszłemu właścicielowi przekonać się o wymiarze odpowiedzialności i zweryfikować trafność podjętej przez siebie decyzji. pozdrawiam
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Moja mama ostatnio wyadoptowała zwierza dziewczynie, którą niemal zamęczyła mailami o tym, czego kotkowi trzeba, itd. Byłam pełna podziwu dla tej Kasi, że tak dzielnie mamę zniosła :)
Ale mamę też rozumiem. Ona była tak bardzo przywiązana do tego kota, że zwyczajnie chciała mieć stuprocentową pewność, że będzie mu jak w niebie. I skoro Kasia to zniosła, to moim zdaniem jest w stanie naprawdę wiele w przyszłości poświęcić dla kotka :))

Też się zgadzam, że czasem się przegina podczas adopcji, ale i tak wolę taką przesadę, niż nie zrobienie zupełnie niczego, tak, jak w przypadku transakcji "z ręki do ręki".

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Mariola B.:
Zatem może uda Ci się przekonać do adopcji jakiejś bidulki. Powodzenia!

Ależ ona jest przekonana, że to ze wszech miar słuszne. Natomiast obawiam się, że przy pierwszej rozmowie z nadgorliwą panią z fundacji zmieni zdanie i powie mi tak:

"słuchaj, to będzie mój pierwszy kot w domu. chciałam maluszka, żeby zobaczyć jak taki kociak dorasta. w adopcji kociaków nie ma, ale dobra - bidy są - trzeba im pomóc. tyle, że ta kobita z fundacji każe mi: siatkę zakładać, chce do mnie przyjeżdżać, wypytuje mnie jakbym była psychopatką, uprzedza, że będzie przyjeżdżała po adopcji. wiesz co, to ja jednak sobie tego malucha z allegro / od sąsiada wezmę."

i wcale mnie to nie zdziwi.

Nie mówię, żeby kotki byle komu kurierem wysyłać, ale trochę zdrowego rozsądku, bo zamiast pomagać, tylko zniechęcacie ludzi do adopcji. A człowiek raz zniechęcony drugi raz nie adoptuje.

Jak to powinno wyglądać wg mnie?
Pani z fundacji: "Zapraszam do nas, obejrzy Pani kotka / kotki, porozmawiamy (a nie "przeprowadzę wywiad"), udzielę Pani wszelkich informacji, pomogę, opowiem o istniejących zagrożeniach a decyzję o założeniu siatki pozostawię Pani. Po spotkaniu proszę o telefon czy jest Pani zdecydowana i zapraszamy. Proszę w przyszłości informować nas o losach kociaka. Czy się zadomowił, jak wam jest razem. W razie pytań zawsze pozostaję do dyspozycji"

Jeśli tak to wygląda gdzieś w Warszawie - proszę o info. Jak nie jedziemy na Paluch. Bo nie pozwolę na to, żeby nadgorliwa pani zepsuła to nad czym pracuję.

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Rozumiem obawy i troskę pracowników fundacji ale:

Kto chce kota to i tak go weźmie. Jak nie z fundacji to od sąsiada.
Nadgorliwością i nadmiarem procedur wbrew zamierzeniom przyczyniacie się tylko do wzrostu kociej populacji.

Ktoś kto nie ma pojęcia o tym co to kot i z czym się to je nie pójdzie do fundacji tylko do sklepu zoologicznego.

Szczegółowa instrukcja kota powinna zostać podana w formie pomocy i informacji a nie wywiadu.

Moja przyjaciółka jest świadomą, dorosłą osobą, wychowaną ze zwierzętami i ma do kogo zwrócić się po informacje i książki (a propos Beatko - oddaj książkę :) ). Zwyczajnie nie chciałabym, żeby ktoś swoją nadgorliwością zniechęcił ją do zrobienia czegoś dobrego.
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

To tylko jeszcze kilka słów o wieku kotków z DT: maluchy się zdarzają bardzo często. Przekonanie, że wyadoptować można tylko dorosłego kota jest błędem :)

A mi się osobiście bardzo podoba ten "wywiad" dlatego, że osoba, która go prowadzi zna zwierza osobiście i po tym, jak zobaczy, jakie ja mam warunki i po rozmowie może stwierdzić, że może lepiej, abym wzięła jej drugiego kotka, bo widzi, że mam skórzaną kanapę, a ten, którego wybrałam lubuje się w rozszarpywaniu skóry na strzępy.

Kiedyś chcaiłam adoptować kotka po to, aby moja kita nie była sama, a ponieważ jej miziastość wyczerpuje moje pokłady chęci drapania kota (min godzina dziennie), został mi zaproponowany kotek, który boi się ludzi, ale kocha inne koty. Niestety potem okazało się, że moja kita ma te proporcje w drugą stronę :( Czego po niej na początku nie było widać.
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
na prawdę nie wszyscy wiedzą jakie problemy są związane z przygarnięciem kota. niby całkiem prozaiczne, ale dla wielu nie do przeskoczenia, jak chociażby zapaszek z kuwety, zdarza się obsikanie łóżka i nie tylko, gubienie sierści, koszty utrzymania, wet, w większości przypadków konieczność sterylizacji, szczepionki, dylemat podczas wyjazdu itp.
ktoś, dla kogo np nie podrapana kanapa jest ważniejsza od żywego kota, powinien sobie odpuścić. nie zawsze się da zapanować nad kocimi odruchami. kot nie jest tak podatny na tresurę jak pies - patrz tematy na tej grupie. w tym np kontekście zrozumiałe są obawy przed oddaniem zwierzaka do adopcji. pewnie sporo ich wraca a cały bałagan z tym związany, to duży stres dla kota.
kwestie organizacyjne typu siatka na balkonie, również są rzeczą cholernie ważną i chroniącą przed ucieczką (oraz różnego rodzaju konsekwencjami z tym związanymi) lub upadkiem z wysokości (skutki wiadome) a dla kogoś niezorientowanego jest to rzecz niezrozumiała i zbędna. nie każdy czyta "podręczniki obsługi kota" przed adopcją. zresztą te wszystkie obwarowania jak sądzę nie wzięły się znikąd. wydaje się Wam, że komuś chce się jeździć i sprawdzać w jakich warunkach zwierzak będzie mieszkał/mieszka? wątpię...

na gumtree, alledno itp nikogo to nie interesuje, bo ważniejsze jest pozbycie się problemu i/lub kasa. osobiście uważam, że adopcja od ludzi którym zależy na losie kota jest o tyle bezcenna (pomijając dobro kotów), że pozwala przyszłemu właścicielowi przekonać się o wymiarze odpowiedzialności i zweryfikować trafność podjętej przez siebie decyzji. pozdrawiam
Czyli: "wszyscy jesteście źli, wszyscy porzucacie zwierzęta i jak chcecie kota to macie go wziąć ze schroniska, ale najpierw macie grzecznie robić to, co panie tam pracujące każą. a jeżeli weźmiecie kota z allegro, to jesteście po prostu głupi".

Bądźmy poważni i nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora. Jaki odsetek ludzi porzuca zwierzęta, a jaki o nie dba? Ma Pan takie statystyki, czy może z góry Pan zakłada, że to "większość populacji"? Jaki odsetek dręczy zwierzęta? Jaki odsetek nieświadomie przyczynia się do śmierci zwierząt?

Wrocławskie TOZ współpracuje ze sklepami zoologicznymi. Często widzi się tzw. kąciki adopcyjne. Latem poszedłem do takiego sklepu, poprosiłem o kociaka, podpisaliśmy umowę i porozmawialiśmy z pracownicą sklepu (nie fundacji), kupiłem odpowiednią wyprawkę i tyle. Tak to powinno wyglądać. Bez chorych wywiadów, nakazów przemeblowania mieszkania, etc.

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Natalia Rojek:
Rozumiem obawy i troskę pracowników fundacji ale:

Kto chce kota to i tak go weźmie. Jak nie z fundacji to od sąsiada.
Nadgorliwością i nadmiarem procedur wbrew zamierzeniom przyczyniacie się tylko do wzrostu kociej populacji.

a ja myślałem, że to ignorancja i działanie "na szybko" jest powodem rozrostu kociej populacji. wielu beztroskich właścicieli wypuszcza swoje niewysterylizowane koty i wiadomo jak to się kończy. a skąd np ktoś, kto "po prostu chciał kotka" ma wiedzieć, że sterylizacja ma takie znaczenie? ludzie z różnych źródeł mogą się dowiedzieć o istnieniu fundacji i o możliwości adopcji kota. uważasz że wszystkie one mają zaznajomioną z tematem koleżankę, która wyedukuje i pomoże pokonać ewentualne problemy?

podsumowując z jednej strony adopcje z fundacji, schronisk itp a z drugiej sterylizacja wszystkich kotów "domowych" puszczanych wolno.

Ktoś kto nie ma pojęcia o tym co to kot i z czym się to je nie pójdzie do fundacji tylko do sklepu zoologicznego.

Szczegółowa instrukcja kota powinna zostać podana w formie pomocy i informacji a nie wywiadu.

Moja przyjaciółka jest świadomą, dorosłą osobą, wychowaną ze zwierzętami i ma do kogo zwrócić się po informacje i książki (a propos Beatko - oddaj książkę :) ). Zwyczajnie nie chciałabym, żeby ktoś swoją nadgorliwością zniechęcił ją do zrobienia czegoś dobrego.

Twoim zdaniem działanie "pań z fundacji" jest przesadzona, ale nawet jeśli ktoś pójdzie po kota gdzie indziej, to przynajmniej będzie wiedział jak się z tym kotem obchodzić. czy będzie, to już inna sprawa.
łagodzenie procedur to furtka dla nieodpowiedzialnych właścicieli a z kolei ich przestrzeganie jak widać odstrasza niektórych potencjalnych chętnych - i tak źle, i tak niedobrze. mam jednak nadzieję, że bilans zysków i strat jest na plus. w końcu te osoby "w tym siedzą", więc chyba wiedzą co robią?

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
paweł D.:
na prawdę nie wszyscy wiedzą jakie problemy są związane z przygarnięciem kota. niby całkiem prozaiczne, ale dla wielu nie do przeskoczenia, jak chociażby zapaszek z kuwety, zdarza się obsikanie łóżka i nie tylko, gubienie sierści, koszty utrzymania, wet, w większości przypadków konieczność sterylizacji, szczepionki, dylemat podczas wyjazdu itp.
ktoś, dla kogo np nie podrapana kanapa jest ważniejsza od żywego kota, powinien sobie odpuścić. nie zawsze się da zapanować nad kocimi odruchami. kot nie jest tak podatny na tresurę jak pies - patrz tematy na tej grupie. w tym np kontekście zrozumiałe są obawy przed oddaniem zwierzaka do adopcji. pewnie sporo ich wraca a cały bałagan z tym związany, to duży stres dla kota.
kwestie organizacyjne typu siatka na balkonie, również są rzeczą cholernie ważną i chroniącą przed ucieczką (oraz różnego rodzaju konsekwencjami z tym związanymi) lub upadkiem z wysokości (skutki wiadome) a dla kogoś niezorientowanego jest to rzecz niezrozumiała i zbędna. nie każdy czyta "podręczniki obsługi kota" przed adopcją. zresztą te wszystkie obwarowania jak sądzę nie wzięły się znikąd. wydaje się Wam, że komuś chce się jeździć i sprawdzać w jakich warunkach zwierzak będzie mieszkał/mieszka? wątpię...

na gumtree, alledno itp nikogo to nie interesuje, bo ważniejsze jest pozbycie się problemu i/lub kasa. osobiście uważam, że adopcja od ludzi którym zależy na losie kota jest o tyle bezcenna (pomijając dobro kotów), że pozwala przyszłemu właścicielowi przekonać się o wymiarze odpowiedzialności i zweryfikować trafność podjętej przez siebie decyzji. pozdrawiam
Czyli: "wszyscy jesteście źli, wszyscy porzucacie zwierzęta i jak chcecie kota to macie go wziąć ze schroniska, ale najpierw macie grzecznie robić to, co panie tam pracujące każą. a jeżeli weźmiecie kota z allegro, to jesteście po prostu głupi".

człowieku, trzymaj się tego co napisałem z łaski swojej.
nie "wszyscy jesteście głupi", tylko wiele osób jest kompletnie "zielonych" i nie wie na co się decyduje. wiem, bo swego czasu uczestniczyłem przy przekazywaniu kotów nowym właścicielom.
Bądźmy poważni i nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora. Jaki odsetek ludzi porzuca zwierzęta, a jaki o nie dba? Ma Pan takie statystyki, czy może z góry Pan zakłada, że to "większość populacji"? Jaki odsetek dręczy zwierzęta? Jaki odsetek nieświadomie przyczynia się do śmierci zwierząt?

czytaj ze zrozumieniem, bo to trochę irytujące... NIGDZIE nie napisałem, że wszyscy potencjalni posiadacze kotów są nieodpowiedzialni, nieodpowiedni, dręczą koty ani niczego takiego. wystarczy że ten odsetek jest. jaki by nie był, a na pewno jest istotny, warto te osoby uświadomić a w przypadkach skrajnych nawet wykluczyć z adopcji. takie moje zdanie i możesz się z nim nie zgadzać. swoją drogą, skąd ten optymizm w temacie podejścia ogółu narodu do zwierząt i świadomości społecznej w tym temacie? co powiesz na temat psów łańcuchowych? czy jest to przejaw naszego miłosierdzia i świadomości Twoim zdaniem? uważasz że podejście do kotów jest o niebo lepsze niż do psów? powiało niepoprawnym optymizmem jak dla mnie. błoga nieświadomość?

Wrocławskie TOZ współpracuje ze sklepami zoologicznymi. Często widzi się tzw. kąciki adopcyjne. Latem poszedłem do takiego sklepu, poprosiłem o kociaka, podpisaliśmy umowę i porozmawialiśmy z pracownicą sklepu (nie fundacji), kupiłem odpowiednią wyprawkę i tyle. Tak to powinno wyglądać. Bez chorych wywiadów, nakazów przemeblowania mieszkania, etc.

a jaką Ty masz wiedzę, doświadczenie, kompetencje pisząc, że tak a nie inaczej "to powinno wyglądać"? ja nie feruję wyroków, tylko przedstawiam swoje za i przeciw.

i na koniec - poluzuj stringi z tymi "Panami" bo to w necie zbędne. ahoj
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
i na koniec - poluzuj stringi z tymi "Panami" bo to w necie zbędne. ahoj
Umarłam :)))
Dobrze, że to było do programisty :))
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
Fanatyzm nie jest dobry w żadnej postaci. A wielu podchodzi do tematu fanatycznie, co widać po wypowiedziach tutaj zamieszczonych.
i na koniec - poluzuj stringi z tymi "Panami" bo to w necie zbędne. ahoj
Cenię sobie kulturę osobistą oraz szanuję innych nawet, gdy mają odmienne zdanie.

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
paweł D.:
Fanatyzm nie jest dobry w żadnej postaci. A wielu podchodzi do tematu fanatycznie, co widać po wypowiedziach tutaj zamieszczonych.

fanatyzm? raczej świadomość. zawsze to lepsze niż radosna ignorancja.
i na koniec - poluzuj stringi z tymi "Panami" bo to w necie zbędne. ahoj
Cenię sobie kulturę osobistą oraz szanuję innych nawet, gdy mają odmienne zdanie.

to cenne, ale w necie obowiązuje netykieta.

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
Wrocławskie TOZ współpracuje ze sklepami zoologicznymi. Często widzi się tzw. kąciki adopcyjne. Latem poszedłem do takiego sklepu, poprosiłem o kociaka, podpisaliśmy umowę i porozmawialiśmy z pracownicą sklepu (nie fundacji), kupiłem odpowiednią wyprawkę i tyle. Tak to powinno wyglądać. Bez chorych wywiadów, nakazów przemeblowania mieszkania, etc.

Uhm... a widziałeś ile kotów i w jakich warunkach siedziało w Kakadu w Galerii Dominikanskiej? A widziałes jak teraz wygląda o pomieszczenie jak siedzą tam fretki?
Ja osobiscie TOZowi nie ufam. Też mam kota z adopcji właśnie z Galerii, gdzie "wystawił" je TOZ. Kot miał mieć 3 miesiace, miał 6 tygodni. Miał być zdrowy a przywlókł jakąs zarazę. Bidula był kompletnie zagubiony, żarłoczny (walka o pokarm wśród wielu kociąt). Dostałam książeczkę od niewiadomo jakiego kota bo dane wpisywała pracownica sklepu na miejscu. Dostałam umowę w której było napisane że TOZ się ze mną skontaktuje w celu sprawdzenia czy kotu jest u nas dobrze - nigdy się nie odezwali.
Sama jestem hodowcą i nie dziwię się temu że ludzie oddający koty do adopcji tak rygorystycznie sprawdzają warunki. Czasami to jest przegięcie bo najważniejsze jest i tak dobre kochające serce. Ale jeśli to dobre kochające serce o wielu rzeczach nie wie to po prostu trzeba to powiedzieć, uświadomić :) tylko ładnie grzecznie i delikatnie
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
Roger Zacharczyk:
paweł D.:
Fanatyzm nie jest dobry w żadnej postaci. A wielu podchodzi do tematu fanatycznie, co widać po wypowiedziach tutaj zamieszczonych.

fanatyzm? raczej świadomość. zawsze to lepsze niż radosna ignorancja.
To nie jest świadomość, tylko imaginacja. Wydaje się Wam, że każdy, kto chce zaopiekować się kotem, jest zły. Gdybym przeprowadził badanie na próbie swoich znajomych, to 100% z nich traktuje zwierzęta odpowiednio. Oczywiście jest to zbyt mała próba, by czegokolwiek dowieść, ale wystarczająca, by z pełną świadomością móc wysunąć stwierdzenie, iż nie każdy jest zły. Co nie oznacza, rzecz jasna, że każdy jest dobry.
Nigdzie też nie nakazuję, by ignorować przypadki złego traktowania zwierząt. Apeluję jedynie do niektórych osób o opamiętanie się, bo większą krzywdę wyrządzają zwierzakom traktując potencjalnych nowych opiekunów jak ostatnich zwyrodnialców, czy też idiotów. Rozumiem dbałość o dobro zwierzaka, ale szanujmy też ludzi.
to cenne, ale w necie obowiązuje netykieta.
I tu się zgadzamy. Dlatego proponuję się z nią zapoznać. Nigdzie bowiem nie nakazuje ona, by zwracać się do kogoś per "ty", wręcz przeciwnie - pozwala na to, o ile rozmówca wyrazi taką zgodę. Cieszę się więc, że takową zgodę uzyskałem. Jednocześnie mam nadzieję, iż różnica pomiędzy "nakazuje" a "pozwala" jest zrozumiała.
Kultura natomiast obowiązuje wszędzie, także w sieci i to nie podlega dyskusji.

Niemniej jednak, proszę o wybaczenie. Zachowałem się prostacko i dziecinnie, gdyż zwróciłem się do kogoś per "Pan" podczas dyskusji na forum. Postaram się więcej tego błędu nie powtórzyć. Toteż ten temat poboczny uważam za zakończony.
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Paulina N.:
Roger Zacharczyk:
Wrocławskie TOZ współpracuje ze sklepami zoologicznymi. Często widzi się tzw. kąciki adopcyjne. Latem poszedłem do takiego sklepu, poprosiłem o kociaka, podpisaliśmy umowę i porozmawialiśmy z pracownicą sklepu (nie fundacji), kupiłem odpowiednią wyprawkę i tyle. Tak to powinno wyglądać. Bez chorych wywiadów, nakazów przemeblowania mieszkania, etc.

Uhm... a widziałeś ile kotów i w jakich warunkach siedziało w Kakadu w Galerii Dominikanskiej? A widziałes jak teraz wygląda o pomieszczenie jak siedzą tam fretki?
Na willę z basenem ich nie stać. Mają takie, a nie inne warunki także w schronisku.
Ja osobiscie TOZowi nie ufam. Też mam kota z adopcji właśnie z Galerii, gdzie "wystawił" je TOZ. Kot miał mieć 3 miesiace, miał 6 tygodni.
Taką dużą różnicę wieku raczej nietrudno rozpoznać.
Miał być zdrowy a przywlókł jakąs zarazę.
Gdy ja brałem swojego, zapewniono mnie, że kot został odrobaczony itp., jednak mimo wszystko zalecano wizytę u weterynarza. Sądzę, że normalnym jest zabranie zwierzęcia do lekarza tuż po zabraniu go do adopcji.
Bidula był kompletnie zagubiony, żarłoczny (walka o pokarm wśród wielu kociąt).
Dostałam książeczkę od niewiadomo jakiego kota bo dane wpisywała pracownica sklepu na miejscu.
Jak to się ma zachowania ludzi ze schronisk względem potencjalnych opiekunów?
Dostałam umowę w której było napisane że TOZ się ze mną skontaktuje w celu sprawdzenia czy kotu jest u nas dobrze - nigdy się nie odezwali.
To nie oni mają dbać o zwierzaka, tylko Ty. Zwierzę przynajmniej nie stresuje się wizytami obcych.
Sama jestem hodowcą i nie dziwię się temu że ludzie oddający koty do adopcji tak rygorystycznie sprawdzają warunki. Czasami to jest przegięcie bo najważniejsze jest i tak dobre kochające serce. Ale jeśli to dobre kochające serce o wielu rzeczach nie wie to po prostu trzeba to powiedzieć, uświadomić :) tylko ładnie grzecznie i delikatnie
Zgadza się. Ładnie i grzecznie. Z szacunkiem, a nie z założeniem, że "on jest zły, przy nim to zwierzę nie przetrwa".



Wyślij zaproszenie do