konto usunięte

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

"Marek, dyrektor finansowy w dużej firmie handlowej, wspomina jeden z procesów rekrutacyjnych, w których uczestniczył. - Na spotkanie przyszedł młody pracownik działu HR, który nie miał zielonego pojęcia, o co należałoby zapytać kandydata na stanowisko CFO. W ogóle nie zgłębił mojego doświadczenia. A po tygodniu otrzymałem informację, że firma nie jest mną zainteresowana, bo... mam za małe doświadczenie! Przecież to kpina! - mówi z irytacją."

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
Pełna treść artykułu znajduje się TUTAJ

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

Bo poziom HR jest w Polsce opłakany? Być może się mylę, ale mam takie wrażenie, że HR to coś jak controlling... kiedy mówię znajomym (po ekonomii, finansach czy rachunkowości), czym się zajmuję, odpowiadają: "to co w takim razie kontrolujesz?" - tak jakby controlling nie kojarzony był w ogóle z j. angielskim, tylko ze znaczeniem, jakie otrzymuje w j. polskim. Kiedy ktoś w towarzystwie powie, że studiuje zarządzanie zasobami ludzkimi, to wszyscy się dziwią, co to za studia... no a skoro nikt nie wiem, co to za studia, to kto wie, czym jest HR? W którym zarządzie polskiej spółki zasiada spec. od HR? Nie słyszałem o takim przypadku. Zachód pod względem HR wyprzedza nas chyba dużo bardziej, niż w przypadku innych "branż". Weźmy prosty przykład. Dla mnie częścią HR jest rekrutacja. A rekrutacja to poziom, na którym otwarcie informować powinno się kandydata, jakie otrzyma wynagrodzenie. Tak jest na Zachodzie. W Polsce im mniej pracodawca i pracownik będą mówić o wynagrodzeniu, tym wszyscy będą bardziej szczęśliwi. Niezrozumiała, zacofana otoczka beznadziejnej, bezcelowej tajemnicy, którą wszyscy niemo propagują, i na którą przyzwalają. Doprawdy dziwię się, że coraz większa ilość globalnych podmiotów wchodzących do Polski tak słabo na nią oddziałuje. PwC, czy Deloitte na całym świecie podają w ogłoszeniach widełki wynagrodzenia, ale w Polsce już nie (przez dostosowywanie się do tutejszej kultury). Pytanie tylko, jakiej kultury, skoro kandydat przechodzi 3 etapy selekcji po to tylko, żeby się dowiedzieć, że wynagrodzenie jakie oferuje mu firma, jest niezadowalające. Dla mnie taka sytuacja jest żenująca i podejrzewam, że osoby zainteresowane takich absurdów znalazłyby dużo więcej.

konto usunięte

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

Chciałem się podzielić nieco innym obserwacjami wynikającymi z mojego doświadczenia.
Częstą, a raczej nagminną sytuacją z jaką ja i nie tylko się spotykałem jest kwestia komunikacji, a raczej kultury komunikacji w trakcie procesu rekrutacji. W procesie rekrutacji wymaga się od kandydatów spełnienia rozmaitych warunków merytorycznych - co oczywiście naturalne i bezdyskusyjne, ale także formalnych jak np.: sformułowanie klauzuli o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych w sposób bardzo zindywidualizowany pod rygorem nie przyjęcia lub nie rozpatrzenia takiej aplikacji lub zatytułowania maila w określony sposób lub nazwania dokumentów: CV i listu motywacyjnego konkretnymi słowami.
Zmierzam do opisania sytuacji, w której kandydatom stawia się wspomniane wymagania formalne, ściśle zdefiniowane, których spełnienie często, nie zawsze oczywiście warunkuje uczestnictwo w procesie rekrutacyjnym. Oto obowiązki kandydata. Wydaje mi się, że w trakcie rekrutacji, na jej kolejnych etapach, także po stronie podmiotu rekrutującego: przyszłego pracodawcy lub agencji doradztwa leżą pewne obowiązki, a raczej zwyczaje nazwane przeze mnie potocznie zasadami kultury komunikacji. Otóż chodzi o sytuacje informowania kandydatów o "postępie" procesu rekrutacji. I chodzi mi wyłącznie o sytuacje, w których to ów podmiot sam deklaruje, że poinformuje nas do czasu...lub w ciągu... itd. o zakwalifikowaniu nas do dalszej części procesu lub o kolejnym spotkaniu lub i innych rzeczach.
Sam kilkukrotnie czekałem na takie informacje i nic. Próbowałem je pozyskiwać z własnej inicjatywy - każdy by tak pewnie zrobił. Ale spotykałem się albo z informacją, że nie udziela się informacji w trakcie procesu albo deklaracje, że napiszą, a nie odpisali albo że mają za dużo kandydatów i nie ma możliwości odpisywania każdemu. No ale ja zajmowałem się tylko sytuacjami wchodzącymi w kolejne fazy procesu i tylko wówczas gdy dostawałem deklarację, iż otrzymam w konkretnym czasie informację zwrotną.
Raz doświadczyłem sytuacji kiedy to head hunter - prowadzący jak się dowiedziałem rekrutacje dla jednego z dużych banków - nie potrafił przez 30 dni odpowiedzieć, co się dzieje z procesem rekrutacji gdyż ów bank mimo zapewnień nie skontaktował się ze mną. Dzwoniłem, pisałem to tej osoby, ale nic, cisza! Posłużyłem się własnymi kontaktami i ustaliłem, że bank rekrutacje przerwał. Head hunter zaś po miesiącu odpisał, że miał sporo pracy nie był wstanie mnie wcześniej poinformować o odwołaniu rekrutacji...
Pracodawcy wymagają od kandydatów spełniania rozlicznych warunków - ich prawo, to oni składają ofertę pracy, lecz jednocześnie jako kandydat spotkam się z zaniedbaniami świadczącymi o brak kultury komunikacji, o marnej kulturze organizacyjnej, skoro firmy nie potrafią udzielać - zgodnie ze złożoną wcześniej przez siebie deklaracją - informacji zwrotnej dotyczącej procesu rekrutacji. Dotyczy to także kontaktów z tzw. head hunterami. Pisze "tzw" gdyż brak elementarnej wiedzy oraz przestrzegania reguł poprawnej komunikacji w takich relacjach, dyskredytuje - moim zdaniem - takie osoby jako head hunterów.
Dlaczego pracodawcy wymagają, a następnie sami nie respektują podstawowych reguł gry na rynku pracy? Dlaczego stawiają wymagania, a sami nie dostosowują się tychże? Być może stąd biorą się potem opinie agencji oraz pracodawców, że rynek jest zepsuty przez kandydatów składających aplikacje niskiej jakości, nie spełniające stawianych im wymogów, nie na temat. Być dlatego, iż to właśnie takie praktyki "uświadamiają" nam kandydatom, że nie warto być dokładnym, precyzyjnym, terminowym itd. Być może dlatego, że "świat" pracodawców" często sam nie respektuje zasad i reguł działających dwustronnie, obowiązujących wszystkich uczestników rynku pracy. Być może tak...
Janusz Pierchota

Janusz Pierchota Finanse i
rachunkowość

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

Mnie zawsze rekrutują na stanowiska CFO bardzo młode osoby.
Generalnie nie mam zielonego pojęcia co sprawdzają, na pewno nie wiedzę merytoryczną. Gdy podczas rozmowy poruszałem jakieś fachowe kwestie lub pytałem o szczegóły stanowisk robili zakłopotane miny albo odpowiadali w sposób nie pozostawiający złudzeń.
Przypuszczam że ich rola poległa na obserwowaniu zachowania kandydatów (mowa ciała to przecież 70% komunikacji). Może mają za zadanie wyeliminować wszystkich którzy się dziwnie patrzą, mają wytarte rękawy w marynarkach i problemy w formułowaniu długich zdań. W czerwcu korzystałem z usług jednej firmy rekrutacyjnej w sprawie głównej księgowej. Kogo oni mi przysyłali (w sensie znajomości rachunkowości i finansów) miałem ubaw dopóki nie zaczęły mnie gonić terminy.
Młodzi rekruterzy to nie jest najgorsze z czym można się spotkać na rozmowach kwalifikacyjnych CFO. Najgorsze są testy napisane przez główną księgową.
Załóżmy taki przebieg wypadków. Zarząd decyduje się zatrudnić CFO podstawą jest oczywiście wiedza fachowa, nit nie wierzy w dyplomy więc trzeba napisać test. Z całej firmy test może napisać tylko pani Genia – główna księgowa.
Kiedyś spotkałem się z takim testem podczas rekrutacji w Łodzi:
Zagadnienia Wycena metodą SCN - Skorygowana Cena Nabycia albo Czy koszty magazynowania mogą zostać zaliczone do kosztu wytworzenia? Czy naliczenie amortyzacji może być = zero ? W jakim przypadku?
Są to typowe dylematy księgowe występujące niezwykle rzadko. W takich testach na próżno szukać zagadnień EVA, TKW czy różnic przejściowych, wycen biznesowych (nie księgowych), DCF czy WACC. Taki test odsiewa prawdziwych finansistów a zostawia księgowych udających finansistów.
Rekrutant żółtodziób- obserwator i Test księgowej Genowefy to są chyba najczęstsze warianty rekrutacyjne naszej rzeczywistości.Wojciech Moszczyński edytował(a) ten post dnia 22.10.10 o godzinie 15:22
Rafał Winnicki

Rafał Winnicki PKO BP Departament
Restrukturyzacji i
Windykacji Klienta
...

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

Rozmowa kwalifikacyjna na CFO w holdingu bodaj 8 spółek - kilkaset inkubowanych projektów (!). Rozmawiam z prezesem.... po uprzednich komplementach nt. mojego CV i referencji....
Ja: Zatrudnialiście już dyrektora finansowego?
On: Tak.... ale odszedł.
Ja: Z jakiego powodu?
On: A zatrudnił sobie (bodaj) 5 osób a mimo tego sobie nie radził
Ja: No tak... (nic dziwnego.... zapowiada się syzyfowa praca, przy braku jej zrozumienia przez zarząd)
On: Jakoś nie widzę u pana entuzjazmu......
RaV

konto usunięte

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

Bartłomiej Dunaj:
"Marek, dyrektor finansowy w dużej firmie handlowej, wspomina jeden z procesów rekrutacyjnych, w których uczestniczył. - Na spotkanie przyszedł młody pracownik działu HR, który nie miał zielonego pojęcia, o co należałoby zapytać kandydata na stanowisko CFO. W ogóle nie zgłębił mojego doświadczenia. A po tygodniu otrzymałem informację, że firma nie jest mną zainteresowana, bo... mam za małe doświadczenie! Przecież to kpina! - mówi z irytacją."


Coz i ja doswiadczylam bezpsrednio tego typu rekrutacji , gdzie dwie młode dziewczyny z profesjonalnjej firmy rekrutujacej kompletnie nie miały pojecia o co pytac na stanowisko głownego ksiegowego . Jestem goraca zwolenniczka przeprowadzania rozmów bezposrednio z przyszłym pracodawcą.

konto usunięte

Temat: Dlaczego finansiści nie lubią zawodowych rekruterów?

>" Rekrutant żółtodziób- obserwator i Test księgowej Genowefy
to są chyba najczęstsze warianty rekrutacyjne naszej rzeczywistości"


jeden i drugi przerobiłam , w drugim przypadku na stanowisko głównego ksiegowego test kadrowej Ziuty :):):)

Następna dyskusja:

Dlaczego specjalizacja w fi...




Wyślij zaproszenie do