Marcin K.

Marcin K. Six Sigma Black Belt

Temat: Koła Jakości w praktyce

Witajcie - jako członek Zespołu, którego nowym zadaniem jest stworzenie koncepcji oraz praktyczne wdrożenia Kół Jakości szukam wszelkich materiałów oraz inspiracji w tym zakresie. Oczywiście staram się być na bieżąco
z literaturą przedmiotu jednak chciałbym prosić w miarę możliwości o wszelkie sugestii, doświadczenia na temat Kół Jakości w praktyce - jak wyglądało wdrożenie/jak w praktyce funkcjonują QC??
Szukamy również kontaktu z firmami/organizacjami, które mają ten proces już za sobą w celu wzajemnej wymiany doświadczeń itp. z terenu woj. śląskiego, dolnośląskiego oraz lubelskiego.

Pozdrawiam
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koła Jakości w praktyce

Już starożytni...;-)

Tak już całkiem poważnie, to proponuję zmienić nazwę. Koła w Polsce kojarzą się z różnymi rzeczami, ale nie z jakością. Na coś bardziej pasującego do ducha obecnych czasów, np. zespoły zadaniowe.

Koncepcja oddolnych inicjatyw w firmie posiadającej pokaźny front-office i rozproszoną wielooddziałową strukturę nie bardzo mi pasuje.
Marcin K.

Marcin K. Six Sigma Black Belt

Temat: Koła Jakości w praktyce

Pokaźny front-office i wielooddziałowa struktura moim zdaniem tylko zwiększa potencjał, a w dłuższej perspektywie czasu tworzy potężne narzędzie do wymiany doświadczeń/rozwiązań itp. w ramach organizacji. Oczywiście wielkim wyzwaniem jest właściwa koordynacja i zarządzanie, ale jest to możliwe - posiadamy już to doświadczenie w ramach wdrażania innych inicjatyw. Co do nazwy - szczerze mówiąc nie pomyślałem o możliwym, "negatywnym odbiorze" - wezmę to pod uwagę - dzięki
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koła Jakości w praktyce

Marcin K.:
Pokaźny front-office i wielooddziałowa struktura moim zdaniem tylko zwiększa potencjał, a w dłuższej perspektywie czasu tworzy potężne narzędzie do wymiany doświadczeń/rozwiązań itp. w ramach organizacji.
Tu się niespecjalnie zgodzę, bo w Twojej organizacji liczy się raczej standaryzacja i jednolitość niż rywalizacja i zróżnicowanie. Z ww. względu nawet jak będziesz miał dużo pomysłów, to i tak będziesz musiał wybierać najlepsze a większość odrzucać, co szybko wywoła zniechęcenie albo i wręcz opór przed wdrażaniem. Można by temu spróbować zapobiec przyjmując turniejową formułę projektu, ale to wymaga zorganizowania bardzo dobrej komunikacji, i co za tym idzie dodatkowych zasobów.
Oczywiście wielkim wyzwaniem jest właściwa koordynacja i zarządzanie,
Dlatego bym się zastanowił, czy formuła pilotażowa nie będzie lepsza od masowej.
ale jest to możliwe - posiadamy już to doświadczenie w ramach wdrażania innych inicjatyw.
A jakich, że zapytam z pozycji Klienta :-)?
Co do nazwy - szczerze mówiąc nie pomyślałem o możliwym, "negatywnym odbiorze" - wezmę to pod uwagę - dzięki
Nazwa pochodzi z Japonii, gdzie koło jest symbolem doskonałości, harmonii, figurą znajdującą się na fladze narodowej... A u nas kółka to na czole, różańcowe, rolnicze, gospodyń... wiesz jak jest ;-), dosłowne kopiowanie z jednej kultury do drugiej zawsze bywa ryzykowne.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Koła Jakości w praktyce

Zbigniew ma rację - zacząć od pilotażu:
- znaleźć niewielki obszar, a właściwie grupę ludzi, którzy się zaangażują,
- przeprowadzić szybkie 2-3 cykle doskonalenia,
- pokazać, przede wszystkim innym pracownikom, że to działa,
- zrobić roll-out, ale etapami, nie "masowo".

Ja mam, niestety, dość negatywne doświadczenia w tym zakresie. Najtrudniejszym elementem jest przełamanie oporu. Narzucanie rozwiązania, tworzenie struktury - to nie działa bez zaangażowanych ludzi. Oni chcą po prostu wiedzieć "a co ja z tego będę miał?" Nie chodzi (tylko) o pieniądze. Jeżeli jednak trzeba temu zadaniu poświęcić dodatkowy czas, każdy, no może poza nielicznymi pasjonatami, chce wiedzieć, dlaczego miałby to robić. Niedawno usłyszałem coś w stylu: "za mało mi płacą, żebym się w to angażował". Nie chcę się nad tym rozwodzić.

Pozdrawiam
Jerzy Fiuk

Jerzy Fiuk interim manager,
doradca, konsultant

Temat: Koła Jakości w praktyce

Henryk M.:
Jeżeli jednak trzeba temu zadaniu poświęcić dodatkowy czas, każdy, no może poza nielicznymi pasjonatami, chce wiedzieć, dlaczego miałby to robić. Niedawno usłyszałem coś w stylu: "za mało mi płacą, żebym się w to angażował". Nie chcę się nad tym rozwodzić.

Bywam brutalny, a w świetle Twojego cytatu: "za mało mi płacą" czy "co ja z tego będę miał", aż się prosi, żeby dać takiemu równie brutalną odpowiedź:
"Może się okazać, że będziesz mieć PRACĘ!!!"

A teraz nieco bardziej szczegółowo.
Opieranie kaizen o gratyfikacje finansowe całkowicie mija się z metodą. To kompletne niezrozumienie LM - niestety, częste. Przełożony/pracodawca, musi permanentnie udowadniać swój szacunek wobec pracownika. Ale nie robi tego za darmo. Czegoś oczekuje. Jednak nie wolno płacić za kaizen, bo motywacyjne ostrze nagrody pieniężnej szybko się tępi i koniec końców nie jest efektywne w skali firmy, kiedy kaizenów ma być kilkadziesiąt; kilkaset czy kilka tysięcy rocznie.

W mojej, i nie tylko mojej, opinii, powinno się to rozwiązywać inaczej. Płacimy uznaniem co, niekiedy, może mieć symboliczny wymiar materialny, ale to wyjątek.
A) Ludzie, w pracy, chcą mieć prawo do błędu. Pytanie, ile tego prawa damy osobie zaangażowanej, która już nie raz dała nam korzyści ze swoich pomysłów, a ile osobie całkowicie obojętnej?
B) Przychodzi taki moment, że trzeba podejmować trudne decyzje personalne. Szukamy wtedy jakiegoś klucza. Jednym z nich, może być właśnie zaangażowanie kaizen. Myślicie, że to raczej dosyć rzadko? Nie musi być rzadko. Jeśli tylko mamy taką możliwość, dajemy pracę tym, którzy o nią pytają. Skąd wakaty? Domyślcie się. Jak inaczej nie odesłać z kwitkiem prawdziwej perły, mówiąc pytającemu - na razie nie mamy wolnych miejsc??? (w średniej czy dużej firmie, to często najgłupsza z możliwych odpowiedzi)

Tak więc kluczem jest tutaj "motywowanie godnościowe", ale to zagadnienie daleko szersze niż pojedyncza wypowiedź na forum. Sadzę jednak, że nakreśliłem ogólny kierunek mojego myślenia w tym temacie.
Zbigniew B.
Tu się niespecjalnie zgodzę, bo w Twojej organizacji liczy się raczej standaryzacja i jednolitość niż rywalizacja i
zróżnicowanie. Z ww. względu nawet jak będziesz miał dużo pomysłów, to i tak będziesz musiał wybierać
najlepsze a większość odrzucać, co szybko wywoła zniechęcenie albo i wręcz opór przed wdrażaniem. Można by
temu spróbować zapobiec przyjmując turniejową formułę projektu, ale to wymaga zorganizowania bardzo dobrej > komunikacji, i co za tym idzie dodatkowych zasobów.

Nie wiem Zbyszek, czy pisząc swoją wypowiedź nie pominąłeś tego, co powinno być na samym początku - Mapa Strumienia Wartości. Jeśli będzie, zdecydowanie ograniczy to ilość kaizenów, ponieważ z góry wiadomo, które się będą liczyć, a które są tylko "piękną formą wyrażenia własnego zmysłu racjonalizatorskiego". Zresztą, to też niesamowite kryterium wyboru kaizenów i podstawa uzasadnienia dokonanego wyboru.

Podsumowując. Jak widać, jestem zwolennikiem niewyrywania z kontekstu narzędzi czy segmentów LM. Dopiero silne osadzenie w metodzie, daje nadzieję. A więc jeśli nie macie dobrze opanowanych VSM-ów, to raczej radzę odpuścić zakładanie kół jakości, bo może się okazać, że to tylko forma, pozbawiona treści. Osobiście bym nie rekomendował takiego kroku, nie mając pewności, że nadszedł już czas, żeby go wykonać. Jednak jak jest, to wiesz Ty, Marcin, a nie ja.Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.08.15 o godzinie 21:25
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koła Jakości w praktyce

Jerzy F.:
Zbigniew B.
Tu się niespecjalnie zgodzę, bo w Twojej organizacji liczy się raczej standaryzacja i jednolitość niż rywalizacja i
zróżnicowanie. Z ww. względu nawet jak będziesz miał dużo pomysłów, to i tak będziesz musiał wybierać
najlepsze a większość odrzucać, co szybko wywoła zniechęcenie albo i wręcz opór przed wdrażaniem. Można by
temu spróbować zapobiec przyjmując turniejową formułę projektu, ale to wymaga zorganizowania bardzo dobrej > komunikacji, i co za tym idzie dodatkowych zasobów.

Nie wiem Zbyszek, czy pisząc swoją wypowiedź nie pominąłeś tego, co powinno być na samym początku - Mapa Strumienia Wartości. Jeśli będzie, zdecydowanie ograniczy to ilość kaizenów, ponieważ z góry wiadomo, które się będą liczyć, a które są tylko "piękną formą wyrażenia własnego zmysłu racjonalizatorskiego". Zresztą, to też niesamowite kryterium wyboru kaizenów i podstawa uzasadnienia dokonanego wyboru.

Moja wypowiedź dotyczyła struktury i organizacji projektu, a nie metodologii. Z profilu Marcina wynika, że przyjętą metodologią jest six sigma a nie lean, więc raczej od VSM zaczynać nie będą. Ponieważ nie wiem na jakim etapie i dlaczego doszli do wniosku, że potrzebują kół jakości, nie wchodziłem w szczegółowe rozważania, choć przyznam że ten wybór mnie trochę zdziwił.
Marcin K.

Marcin K. Six Sigma Black Belt

Temat: Koła Jakości w praktyce

Henryk M.:
Zbigniew ma rację - zacząć od pilotażu:
- znaleźć niewielki obszar, a właściwie grupę ludzi, którzy się zaangażują,
- przeprowadzić szybkie 2-3 cykle doskonalenia,
- pokazać, przede wszystkim innym pracownikom, że to działa,
- zrobić roll-out, ale etapami, nie "masowo".

Ja mam, niestety, dość negatywne doświadczenia w tym zakresie. Najtrudniejszym elementem jest przełamanie oporu. Narzucanie rozwiązania, tworzenie struktury - to nie działa bez zaangażowanych ludzi. Oni chcą po prostu wiedzieć "a co ja z tego będę miał?" Nie chodzi (tylko) o pieniądze. Jeżeli jednak trzeba temu zadaniu poświęcić dodatkowy czas, każdy, no może poza nielicznymi pasjonatami, chce wiedzieć, dlaczego miałby to robić. Niedawno usłyszałem coś w stylu: "za mało mi płacą, żebym się w to angażował". Nie chcę się nad tym rozwodzić.

Pozdrawiam

Dzięki wszystkim za wypowiedzi - tworząc Koła Jakości (nazwa robocza) przy tak dużej strukturze, na którą zwrócił już wcześniej uwagę Zbyszek nie ma innego wyjścia jak właśnie "pilot" i to na obszarze, gdzie wewnętrzna kultura organizacyjna pozwala na utworzenie i realne działanie powyższych - ma to na celu z jednej strony tak jak piszesz przełamywać bariery z drugiej pokazać co może z tego mieć biznes.....Jak pisałem już wcześniej mamy swoje doświadczenia
w zakresie działań projektowych zarówno Lean jak i Six Sigma - zaangażowanie części pracowników przeszło nasze oczekiwania - chcemy z tego skorzystać - pamiętajcie o jednym z MUDA - "zmarnowany potencjał ludzki"

Co do gratyfikacji - uznanie/satysfakcja itd. - zgadzam się w pełni z Jerzym, jednak co do VSM....Koła Jakości najprawdopodobniej oprzemy na cyklu PDCA, VSM moim zdaniem "na początek" jest zbyt skomplikowany - wystarczy zmysł obserwacji, wizyta w GEMBA i zdefiniowane MUDA....

Pozdro
Jerzy Fiuk

Jerzy Fiuk interim manager,
doradca, konsultant

Temat: Koła Jakości w praktyce

Jakoś nie jestem zdziwiony Marcin, że wybieracie taką drogę. Jeśli jednak ją wybraliście, to o jej skuteczności musicie przekonać się sami na podstawie osiąganych efektów, a nie "na podstawie dobrych rad, nieznanego kolesia z sieci Internet". Ale jak już się potwierdzi, że to co napisałem to jednak prawda, a Koła Jakości (po pierwszym euforycznym sukcesie) staną się bytem papierowym, to możemy wrócić do rozmowy, a moje argumenty na pytanie:"dlaczego tak się stało?", będą bardziej przyswajalne.Ten post został edytowany przez Autora dnia 15.12.14 o godzinie 09:53

Następna dyskusja:

Zapraszam na WARSZTATY LEAN...




Wyślij zaproszenie do