Temat: kabaret biesiadny
Dużo prawdy w tym artykule. Zwłaszcza dało mi do myślenia stwierdzenie, że ten "biesiadny" styl kabaretów może ostateczie zniechęcić ludzi do samych kabaretów.
Przypomniałem sobie, że kiedyś nie opuszczałem w telewizji żadnego programu Kabaretu Potem, Kabaretu Jurki, Ciach, Grzegorz Halama Oklasky z Markiem Grabie. Jakim objawieniem było Mumio. Że pierwsze skecze Kabaretu Moralnego Niepokoju i Ani Mru Mru to była też zupełnie nowa jakość w kabarecie. Że uwielbiałem zabawne monologi Bałtroczyka. A teraz jak widzę w telewizji kolejną biesiadę czy maraton, to po kilkudziesięciu sekundach mam ochotę przełączyć, naqet jeśli występuje ktoś z tych, których wcześniej lubiłem (np. Ani Mru Mru czy KMN).
Tak sobie myślę, że na poziom programów może mieć wpływ publiczność, przed jaką występują. Przeglądam programy Potemów i widzę, że programy dla telewizji były nagranymi występami w jakichś całkiem kameralnych salach, gdzie zapewne przychodzili ludzie obejrzeć ten konkretnie kabaret i czuli najbardzie wysublimowane żarty. Jak Sikor krzyczał "ja tam wolę Otto", to każdy czuł to puszczanie oka.
Aleksander Rak edytował(a) ten post dnia 20.07.09 o godzinie 01:29