Temat: potrzebny trener dla jrt
Witam was bardzo serdecznie, tez mam problem z jrt, tylko sytuacja skrajna myślę.Córka męża z pierwszego małżeństwa dostała tego pieska w zeszłym roku(kwietniu ) , pies bez rodowodu więc w typie jrt.Musze dodać że córka męża nie mieszka z nami na stałe,od sobotniego popołudnia do wtorku rana czas spędza z mamą w jej drugim domu, pies więc jeździ tu i tam.W maju przygarnęłam suczkę której los to inna historia, powiem tylko tyle że ktoś obciął jej ogon i przerzucił ją przez płot na posesje pewnej Pani, która znalazła przerażoną psinę wśród swoich jej nieprzychylnych psiaków.No i udało się, psiaki się polubiły, dzieliły miskę i legowisko, moja sunia się mu podporządkowała.Jack rósł i zaczęły się nowe problemy.Koncentrował się na stopach ludzi gdy córka męża wyjechała z nim na wakacje,szczekał na dzieci młodsze od moich.Ogólnie stał się bardziej zaczepny i mniej usłuchany.Potrafił rzucić się na stopy mojej córki,warknąć ale nie było to zachowaniem notorycznym.Pies tylko tylko u nas źle się zachowywał, w drugim domu nie było ponoć żadnych problemów.W październiku pojechaliśmy z mężem odebrać naszą zarezerwowaną od dawna amstaffkę.Dziś ma pół roku, pies anioł , nic więcej powiedzieć nie mogę..ale za to Jack!Ledwo się pojawiła pies przy kolejnych odwiedzinach oszalał, zaczął na nią warczeć, trząść się na jej widok, zaczął też obszczekiwać nas ludzi,wyjątkiem jest jego właścicielka , coraz częściej gryźć mi dzieci po stopach.Nie pomagała izolacja(był po każdej akcji zamykany na 15 min w toalecie,kiedy ktoś z nas wchodził żeby go wypuścić warczał, więc nie wychodził, czasem siedział tam ponad pół godziny aż się wyciszył i siedział po otworzeniu drzwi bez warczenia),wypróbowaliśmy chwytanie za kark, Poprosiliśmy o pomoc tresera który jest uważany za znawcę, ma na swoim koncie kilka JRT z problemami które udało mu się rozwikłać.Treser kazał nam odsyłać psa na miejsce(Jacka)zalecił karmienie przez wszystkich domowników, mamy przy tym psa głaskać podczas jego posiłku(pies czasem warczy!!!!, nigdy tego nie robił),obserwować psa, czytać wysyłane przez niego sygnały. Zakazał szybkiego przemieszczania się bo to psa prowokuje,ale pies i bez szybkiego przemieszczania atakuje. Jack 3 razy w tyg jeździ na szkolenia(siad, waruj, chodzenie przy nodze na smyczy, slalom miedzy innymi psami, wspólne bieganie) i NIC zamiast być lepiej jest gorzej, moje dzieciaki boja się swobodnie chodzić,pies warczy na naszych młodocianych gości, trzeba się niemal skradać i mimo tego pies atakuje, warczy, aż mu oczy wychodzą, robi wrażenie wariata,bez kagańca nie ma mowy nawet żeby tu przebywał,a i w nim nie omieszka uderzać zębami o stopy, naprawdę ja wiem że dla miłośników tej rasy to pewnie straszne co piszę ale on jest straszny. Terroryzuje cały dom, gryzie suki, szczególnie amstaffa, pysk, kark, nawet zadek,obszczekuje ją,potrafi warczeć na nią z odległości stu metrów, atakuje kiedy ta przechodzi obojętnie koło niego,albo pije wodę , czy stoi blisko niego.Wieczorami Jack idzie na legowisko do przedpokoju i szczeka jak opętany, boje się że te moje suki zaraz zwariują w takim towarzystwie, a mi już tez siadają nerwy bo ile można.Chciałam żeby Jack na stałe przebywał w domu matki jednak tam nikt nie chce się tym psem zająć a i jego właścicielka(córka męża) nie zamierza psa zostawić bez swojej opieki na czas przebywania z nami bo to JEJ PIES. Patowa sytuacja.Mąż nie wyobraża sobie życia bez córki (co rozumiem), więc córka równa się pies. Co robić, doradźcie coś bo ja już z sił opadam.Suki zakochane w sobie, jedna bez drugiej nie oddycha, wszędzie razem,bez bijatyk, warczenia,kotłują się na dworze, to jedyne kiedy wydobywają z siebie jakieś dźwięki.Przyjedzie Jack i pojawia się nerwowa atmosfera, ciągłe strofowanie amstaffa(bo za blisko pochodzi, albo żeby uniknąć kolejnego ataku ze strony Jacka) zastanawiam się czy nie kupić klatki dla Jacka, takiej kennelowej.....nie mam na niego sił.