Temat: potrzebny trener dla jrt
Joanna Cybulska:
Jak moje próbowały na mnie powarkiwać, kiedy byłam koło miski, to zaraz chwytałam zdecydowanym ruchem za kark i trzymałam ich łeb przy ziemi, aż się pies nie uspokoił. Pies musi znać swoje miejsce. Po kilku tego typu starciach już mogę z ich miskami robić wszystko, a warczą czasem tylko na siebie nawzajem, na mnie nie. Jak warknie to nie można się wycofać - wręcz przeciwnie - to na tyle mały piesek, że nie ma się co bać. Tym bardziej, że nikt mu nigdy żarcia nie zabiera i nie głodował. Więc to wyłącznie jego dominujący charakter, który w takich sytuacjach trzeba tępić. A jak kiedyś ugryzie dziecko?
A gdyby to był jednak duży pies, np. owczarek środkowoazjatycki, kaukazki, rottweiler, to wtedy należy poprosić męża, bo silniejszy, żeby przygniótł i trzymał? Albo męża i dwóch sasiadów kulturystów?
Właśnie, warczą na siebie na wzajem, bo nie wyładują swoich złych emocji na ciebie. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby pomimo stosowania tej metody, która działa jak ty je przygniatasz, jednak pogryzły dziecko, które znajdzie sie przy misce jak beda jadły a ty bedziesz daleko. Oby nie, ale daj mi koniecznie znać. Oczywiście obrażenia będą mniejsze niż w przypadku rottwielera.
U psów takie zachowanie to nic złego. Psy naturalnie bronią jedzenia jak zbliża się do niego intruz, bo musiały je zdobyć, bo muszą przetrwać, więc czemu naturalne zachowanie tępić? Może należy jednak pokazywać psu co powinien w tej sytuacji robić innego, co my jako ludzie akceptujemy, a nie go tępić? Dobrze, że psy nas nie tępią jak my jemy przy stole. To znów pokazuje wyższość zwierząt nad ludźmi.
Cała wypowiedź, zadnie po zdaniu jest dla mnie szokująca, choć ostatnie zdanie wskazuje troskę o dzieci, ale stosujac sposób za kark raczej je narażamy niż chronimy.