Temat: Husky a rower ? podejście rekreacyjne
Witaj.
Widzę że nikt nie zabiera głosu w tym temacie, to się przełamię ;)
Otóż, proponuje najpierw zacząć od siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: "Jak dobrze się czuje na rowerze" i "Jak dobrze sobie na nim radzę". Jeśli OK, i jeśli Twój rower ma sprawne hamulce (to absolutna podstawa), możesz zacząć próbować się bawić.
Inwestycje: szelki typu sled (polecam Man-Mata). Guardów nie używaj, bo szkoda stawów a do tego jest spora szansa że pies Ci z nich "wyjdzie". Ze sledów czasem też "wychodzi", ale szansa jest mniejsza. Oczywiście szelki muszą być optymalnie dobrane rozmiarowo do konkretnego psa.
Kolejny zakup to linka z amortyzatorem. w rozciągnięciu do 3 metrów, karabinki. Można pokusić się na jakiś patent zmniejszający szanse wkręcenia się linki w przednie koło. Osobiście go nie używam, ale generalnie to ważna rzecz- szczególnie jeśli pies słabo pracuje a Ty masz małe doświadczenie z rowerem.
Jeśli masz już zakupy za sobą można zacząć próbować się bawić.
Aha, zapomniałem o jednej ważnej rzeczy, którą należy utrwalać psu im wcześniej tym lepiej- jest to nauka komend.
Osobiście nie używam "obcojęzycznych". "LEWO" jest lewo, "PRRAWO" jest prawo. Analogicznie STÓJ i wolniej (jako przygotowanie przed STÓJ- można nie używać). Jedynym obcojęzycznym hasłem w moim repertuarze jest "GO". Oznacza naprzód oraz na skrzyżowaniu prosto (czyli w sumie naprzód).
Ważne jest aby wyraźnie i bez wahania akcentować każda komendę. Pies nie może mieć wątpliwości. Jak go nauczyć? Zacznij już na spacerach mówić mu przed skrętem co ma zrobić. Nagradzaj. Ważny jest kontakt z psem.
Dobra, załóżmy że pies już zna a przynajmniej słyszał kilka razy komendy i zaczyna je kojarzyć. Dokonałaś zakupów i zajechałaś do lasu. Zakładasz i instalujesz cały majdan i masz dwa wyjścia. Albo masz kogoś z sobą i najlepiej z psem, albo jesteś sama.
Jeśli to pierwsze, to ktoś jedzie przed Tobą i woła Twojego psa, albo po prostu jedzie ze swoim. Gwarantuje że Twój zaraz "zakuma" o co kaman ;)
Jezeli jesteś sama, to zachecasz psa do biegu. Jeśli jest nie wybiegany (a zapewne jest), to przez pierwszy odcinek będzie (powinien) próbować ciągnąć z całych sił lub prawie z całych. Oczywiście go do tego zachęcasz i tak dalej.
Gwarantuję Ci, że to super sprawa. Co do różnych bażantów, zajęcy, saren czy innych kotów przy drodze- nie ma szans żeby w 100% opanować psi instynkt. Zawsze trzeba spodziewać się niespodziewanego i być przygotowanym. Nie zawsze się da, ale trzeba próbować. Widziałem akcję kiedy zaprzęg 5 psów przeciągnął w poprzek świeżo zaoranego pola wózek 3kolłowy wraz z właścicielem :P I nic się nie dało zrobić, bo te sarny tak szybko uciekały :)
Co do miejsca wybiegiwania: polecam polne i leśne dukty. Bez samochodów oczywiście. Nawierzchnia bez kamieni, żwirów czy innych tłuczni.
Pies 3,5 roku nie jest za stary na naukę, ale łatwo ci nie będzie.
Teraz zrobiło się ciepło, więc uważa żeby psa nie "zagotować". Woda i miska w plecaku to podstawa. Dobrze est jeżdzić rano albo pod wieczór (czyli w chłodniejszych częściach dnia).
Daniel Musiał edytował(a) ten post dnia 27.04.10 o godzinie 21:28