Temat: Znowu o wojnie, tym razem "po niemiecku"...
Jerzy A.:
Ja jednak mam wrażenie, że próbują podzieliś się odpowiedzialnością za te okropności. Jak mawia młodzież "lecą po bandzie".
To jest chyba tylko nasze polskie odczucie. Bo to, że pokazują np. ukraińską policję pomocniczą pomagajacą im w sposób "barbarzyński" wysiedlać Żydów jest w gruncie rzeczy prawdą. Ale to oficer niemiecki zbija dziecko, chociaż inny z nich (jeden z młodych bohaterów) jest tą sytuacją przerażony.
Wstawiony filmik pokazuje jak naprawdę bylo, czego dopuścił się naród niemiecki w tamtych czasach. Ja rozumię, że chcą złagodzić to co było ale jakie były rozterki kobiety która stara się wykupić ukochanego od przeciętnej Polki narażonej na śmierć. Zatem gdzie adekwatność przeżyć typowej Niemki i Polki z tamtych czasów ?
Mówimy cały czas o fabule, a nie o dokumencie. Adekwatności nie ma żadnej, bo ich pozycja była mimo wszystko różna. Ale dam Ci przykład innego filmu niemieckiego, który pokazuje bombardowanie Drezna. Gdy go ogladałam nie potrafiłam się wzruszyć losem kilkuletnie niemieckiego dziecka, które jest świadkiem śmierci swojej matki w czasie bombardowania (a wzruszają mnie sceny wojenne pokazujące polskie dzieci). Przecież obiektywnie patrząc jednyą "winą" tego dziecka było to, że urodziło się w niewłaściwym kraju, w niewłaściwym czasie.
Czy uważsz, że jego osobiste przeżycia dotyczące wojny są inne niż jego polskiego rówieśnika? Czy nie ma prawa opłakiwać swojej matki i czuć się ofiarą tej wojny?
Tak to część realii tamtych czasów.
I jest pokazana w niemieckim filmie.
Tak pamiętam dostał jak się nie mylę Parabellum. Ale czy realnie były takie przypadki ?
Nie wiem czy były, tak jak nie wiem czy był, pokazany w "Polskich drogach" przypadek wykupienia przez Polaka całego wagonu z żydowskimi dziećmi. To jest fabuła i nie musi przedstawiać realnych przypadków.
Czy nie ma to za zadanie umniejszenia zbrodni popełnionych przez Niemców w tamtych czasach ?
Ja tego tak nie odbieram, ale to pewnie sprawa indywidualna.
Powiem tak, rozmiwalem kiedyś z Niemcem z Bielefeldu. Twierdził, że nie lubi Ruskich. Zapytałem dlaczego odpowiedział, że jego dziadek zginął na froncie wschodznim. Moje pytanie czy "pojechał tam do wód" i ktoś zrobił mu krzywdę, pozostawil bez odpowiedzi. Jak myślę takie jest postrzeganie typowego Niemca (mogę się mylić ale mam do tego prawo).
Przez pierwszy rok mojego pobytu w Niemczech, wiekszość znajomych mi Niemców czuło się w obowiązku tłumaczyć swoich dziadków i ojców i ich postępowanie. I nie mogli zrozumieć, że dla mnie ich krewni nie mieli żadnego znaczenia, że liczyła się ich postawa.