Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Wg mnie wprowadzanie tylu wątków do tematu dyskusji nic nie wnosi, wręcz zaciemnia obraz.
Od czasów Mazowieckiego, Polska i jej mieszkańcy mogą dużo bardziej swobodniej niż wcześniej (od 1939) kształtować swój los. I od umiejętności jej obywateli zależy gdzie będziemy na tej drodze. To jest ten sukces, o to grał Mazowiecki. I o pokojowe zmiany. Teraz trzeba tego nie "przerżnąć" wiecznymi kłótniami, kto dostał za dużo a kto za mało. Nigdy nie jest sprawiedliwie, prawda z nieprawdą i kłamstwem się mieszają nie do rozplątania.
Oczywiście trzeba mówić kto stracił choćby już od początku zmian np. tzw. PGR-wcy - nic nie mogli zrobić, a druga strona "święci" sukcesy i zapomina o tych "niezaradnych". Zgoda to może denerwować. No to mamy w zamian "przekręconą" grubą kreskę.
Z części wypowiedzi wynika jednak, że nie o to chodzi. Przecież zawsze ktoś traci i to jest dobre, "napędzające" gospodarkę. Ale jeszcze tylko "My" musimy mieć więcej władzy. Tylko czy to już wystarczy ?Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.11.13 o godzinie 23:38
Waldemar Skrobacz

Waldemar Skrobacz przedsiębiorca

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

"Jako socjolog prawa widziałam, ile ustaw i rozwiązań instytucjonalnych przyjętych w tym okresie zostało dostosowanych do oczekiwań grup nieczystych interesów. Kiedy struktury prawno-państwowe formowane są drogą instytucjonalizacji takich interesów, fragmentaryczne czy kosmetyczne reformy niewiele mogą poprawić. Dogłębne czyszczenie tych struktur grozi jednak ich dezintegracją, ponieważ system społeczny to nie zegarek, który można rozebrać na części, a po ich oczyszczeniu złożyć je z powrotem z pomyślnym rezultatem." - to jest sedno art. Pani profesor, myślę, że Mazowiecki i wielu innych bało się anarchii i poszli na zimną wojnę z nomenklaturą, pytaniem jest, czy ona już skończyła, ta wojna, kto wygrał...?
Jakub D.

Jakub D. Administrator

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr B.:
Od czasów Mazowieckiego, Polska i jej mieszkańcy mogą dużo bardziej swobodniej niż wcześniej (od 1939) kształtować swój los.

A wręcz od 1926 - II RP miała swoje ciemne strony - choć to już off-topic.
Jakub D.

Jakub D. Administrator

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Waldemar S.:
myślę, że Mazowiecki i wielu innych bało się anarchii i poszli na zimną wojnę z nomenklaturą, pytaniem jest, czy ona już skończyła, ta wojna, kto wygrał...?

Moim zdaniem to pytanie pozostanie bez jednoznacznej odpowiedzi - poza tym, od 1989 świat znacząco się zmienił - zmalała rola państ a wzrosła - ponadpaństwowych korporacji.

Ja chciałbym postawić inne pytanie - czego historia tamtych zdarzeń może nas nauczyć ?
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Artur K.:obecny gospodarczo neokolonialny status Polski.
ciekawe ciekawe
lepsza bylaby autarkia typu Albania
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:
Piotr G.:
Jerzy A.:
Piotr G.:
Jerzy A.:
Odbudowa gospodarki odbyła się kosztem społeczeństwa Polskiego i nie powinno się o tym zapominać.
a czyim kosztem mialaby sie odbyc?

Tak jak Pan rozumie (i słusznie), że odbudowa gospodarki odbyła się kosztem społeczeństwa Polskiego, tak i ja rozumiem, że po okresie wyrzeczenia się i ograniczeń powinno społeczeństwo odczuć poprawę swojego bytu.
a nie odczulo?
Polska z 1990 a Polska 2013 to jak porownywac Bangladesz z Chorwacja

Idąc Pańskim tropem myślenia to Chorwacja z 1990 a Chorwacja z 2013 roku to też różne realia, zatem porównanie nie trafne, świat nie stoi w miejscu więc i Polska też nie.
czyli co jest miernikiem rozwoju wg pana?

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr G.:
Jerzy A.:
Piotr G.:
Jerzy A.:
Piotr G.:
Jerzy A.:
Odbudowa gospodarki odbyła się kosztem społeczeństwa Polskiego i nie powinno się o tym zapominać.
a czyim kosztem mialaby sie odbyc?

Tak jak Pan rozumie (i słusznie), że odbudowa gospodarki odbyła się kosztem społeczeństwa Polskiego, tak i ja rozumiem, że po okresie wyrzeczenia się i ograniczeń powinno społeczeństwo odczuć poprawę swojego bytu.
a nie odczulo?
Polska z 1990 a Polska 2013 to jak porownywac Bangladesz z Chorwacja

Idąc Pańskim tropem myślenia to Chorwacja z 1990 a Chorwacja z 2013 roku to też różne realia, zatem porównanie nie trafne, świat nie stoi w miejscu więc i Polska też nie.
czyli co jest miernikiem rozwoju wg pana?

Jak można porównywać Polskę sprzed 20 lat do obecnej ?

Wiadomo, że dużo się zmieniło na plus, ale o wiele za mało do obiecanek polityków, a zatem i oczekiwań społeczeństwa.

Drogi Panie Piotrze Polska nie należy do państw o najwyższym rozwoju w świecie.

Żeby Pana zaskoczyć podam ranking:


Obrazek


Jesteśmy w tym rankingu niżej jak Mołdawia i Wietnam i może Pan podpowie dlaczego ?

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Hm... a kto pamięta ustawę Wilczka? 1988 rok!

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19880410324

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:

Żeby Pana zaskoczyć podam ranking:


Jesteśmy w tym rankingu niżej jak Mołdawia i Wietnam i może Pan podpowie dlaczego ?

Panie Jerzy. Porównywanie nas do krajów trzeciego świata i ich postępu nie ma sensu. Tak samo jak nie ma sensu porównywanie nas do krajów rozwiniętych i chwalenie się, że mamy szybszy rozwój niż oni. Tu jest istotny punkt startu. Im gorszy tym łatwiej o znaczny postęp. Im wyższy tym trudniej. Jak Pan chce porównywać nasze osiągnięcia gospodarcze z ostatnich 20-25 lat to proszę to zrobić na tle krajów byłego bloku wschodniego, które teraz są w UE, pamiętając przy tym również o różnicach wynikających z wielkości poszczególnych gospodarek.

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr S.:
Jerzy A.:

Żeby Pana zaskoczyć podam ranking:


Jesteśmy w tym rankingu niżej jak Mołdawia i Wietnam i może Pan podpowie dlaczego ?

Panie Jerzy. Porównywanie nas do krajów trzeciego świata i ich postępu nie ma sensu. Tak samo jak nie ma sensu porównywanie nas do krajów rozwiniętych i chwalenie się, że mamy szybszy rozwój niż oni. Tu jest istotny punkt startu. Im gorszy tym łatwiej o znaczny postęp. Im wyższy tym trudniej. Jak Pan chce porównywać nasze osiągnięcia gospodarcze z ostatnich 20-25 lat to proszę to zrobić na tle krajów byłego bloku wschodniego, które teraz są w UE, pamiętając przy tym również o różnicach wynikających z wielkości poszczególnych gospodarek.

To o czym Pan pisze Panie Piotrze to podstawy ekonomi. Nie twierdzę, że przedstawianie rankingu państw najszybciej się rozwijających na bezpośrednie odniesienie do Polski, ale też twierdzenie, że Polska 20 lat temu była inna i dlatego należy uważać, że jest dobrze także uważam za błędne.

Przedstawiając ten ranking uświadamiam (mam nadzieję) złożoność ekonomi oraz że nie ma prostych odnośników i porównań.

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:

To o czym Pan pisze Panie Piotrze to podstawy ekonomi. Nie twierdzę, że przedstawianie rankingu państw najszybciej się rozwijających na bezpośrednie odniesienie do Polski, ale też twierdzenie, że Polska 20 lat temu była inna i dlatego należy uważać, że jest dobrze także uważam za błędne.

Wie Pan, dyskusja na tym poziomie ogólności to za bardzo sensu nie ma. Dobrze i źle to pojęcia względne i bardzo subiektywne. Sytuacja, którą jeden uważa za dobrą dla drugiego może być zła i odwrotnie. Odnosząc się do Panów dyskusji to jedni mają w Polsce dobrze, a inni źle. Ot, życie:) A Pan myśli, że politycy to tylko w Polsce oszukują? Oszukują dokładnie tak samo jak reszta społeczeństwa. W Skandynawii mniej, w Polsce bardziej, a w wielu krajach jeszcze bardziej:) Rozumiem Pana rozgoryczenie sytuacją Polski w wielu obszarach funkcjonowania bo i mnie to irytuje, ale zapewniam Pana, że mogło i może być gorzej:)Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.11.13 o godzinie 17:13

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr S.:
Jerzy A.:

To o czym Pan pisze Panie Piotrze to podstawy ekonomi. Nie twierdzę, że przedstawianie rankingu państw najszybciej się rozwijających na bezpośrednie odniesienie do Polski, ale też twierdzenie, że Polska 20 lat temu była inna i dlatego należy uważać, że jest dobrze także uważam za błędne.

Wie Pan, dyskusja na tym poziomie ogólności to za bardzo sensu nie ma. Dobrze i źle to pojęcia względne i bardzo subiektywne. Sytuacja, którą jeden uważa za dobrą dla drugiego może być zła i odwrotnie. Odnosząc się do Panów dyskusji to jedni mają w Polsce dobrze, a inni źle. Ot, życie:) A Pan myśli, że politycy to tylko w Polsce oszukują? Oszukują dokładnie tak samo jak reszta społeczeństwa. W Skandynawii mniej, w Polsce bardziej, a w wielu krajach jeszcze bardziej:) Rozumiem Pana rozgoryczenie sytuacją Polski w wielu obszarach funkcjonowania bo i mnie to irytuje, ale zapewniam Pana, że mogło i może być gorzej:)

Powiem Panu tak, że stwierdzenie, że moglo być gorzej jakoś wypada blado i stanowi bardzo słabe pocieszenie dla Polaków.

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:

Powiem Panu tak, że stwierdzenie, że moglo być gorzej jakoś wypada blado i stanowi bardzo słabe pocieszenie dla Polaków.

Panie Jerzy, tu nie chodzi o pocieszanie tylko o pokazanie, że dyskusja na tym poziomie ogólników jest bez sensu. Albo dajemy wiarygodne dane i robimy sensowne porównania albo szkoda czasu. Ponadto, mam wrażenie, że nastąpił lekki odjazd od istoty wątku więc tym bardziej bym już tego nie ciągnął.

Ma Pan szansę się wykazać w sąsiednim bardzo ciekawym (w dość specyficznym sensie:) wątku, w którym właścicielka i założycielka forum historycznego próbuje naganiać klientów komercyjnemu wydawcy. Tego chyba jeszcze tu nie grali :)
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:
Jesteśmy w tym rankingu niżej jak Mołdawia i Wietnam i może Pan podpowie dlaczego ?
ok
ale to nie jest odpowiedz na moje pytanie:
co jest miernikiem rozwoju? jaki powinien byc wspolny mianownik?
do tej pory rzadzil PKB ale to sie zmienia
czy Polacy sa zamozniejsi? sa
czy zblizyli sie do "Zachodu" wg mnie bardzo
czy wyrwali sie z poprzedniej epoki? nawet po niej smrod nie zostal

czy mozna bylo cos zrobic lepiej? zawsze mozna cos zrobic lepiej

ps. ranking zamieszczony pokazuje dynamike. nic nie mowi czy gdzies jest dobrze czy zle.
jak ktos ma 100 zł i i dostanie 100 zł to mu wyjdzie przyrost 100%. a jak ktos ma 100 tys i przybedzie mu 1000zł to 1%.
na takich wskaznikach mielismy do niedawna, do chwili wybuchu kryzysu, kilka tygrysow. papierowych. kraje nadbaltyckie itd.Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.11.13 o godzinie 20:43

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr S.:
Jerzy A.:

Powiem Panu tak, że stwierdzenie, że moglo być gorzej jakoś wypada blado i stanowi bardzo słabe pocieszenie dla Polaków.

Panie Jerzy, tu nie chodzi o pocieszanie tylko o pokazanie, że dyskusja na tym poziomie ogólników jest bez sensu. Albo dajemy wiarygodne dane i robimy sensowne porównania albo szkoda czasu. Ponadto, mam wrażenie, że nastąpił lekki odjazd od istoty wątku więc tym bardziej bym już tego nie ciągnął.

"Wśród Polaków przeważa poczucie niewykorzystania
historycznych szans, które niosła transformacja – badani
w większości (59%) wyrażają przekonanie, że można było
osiągnąć więcej".

http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2013/K_073_13.PDF

Zatem nie jestem osamotniony w twierdzeniu, że można było zrobić więcej.

Ma Pan szansę się wykazać w sąsiednim bardzo ciekawym (w dość specyficznym sensie:) wątku, w którym właścicielka i założycielka forum historycznego próbuje naganiać klientów komercyjnemu wydawcy. Tego chyba jeszcze tu nie grali :)

Wybaczy Pan ale staram się sam dobierać wątki do rozmów - cenię możliwość wyboru.

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr G.:
Jerzy A.:
Jesteśmy w tym rankingu niżej jak Mołdawia i Wietnam i może Pan podpowie dlaczego ?
ok
ale to nie jest odpowiedz na moje pytanie:
co jest miernikiem rozwoju? jaki powinien byc wspolny mianownik?
do tej pory rzadzil PKB ale to sie zmienia
czy Polacy sa zamozniejsi? sa
czy zblizyli sie do "Zachodu" wg mnie bardzo
czy wyrwali sie z poprzedniej epoki? nawet po niej smrod nie zostal

czy mozna bylo cos zrobic lepiej? zawsze mozna cos zrobic lepiej

ps. ranking zamieszczony pokazuje dynamike. nic nie mowi czy gdzies jest dobrze czy zle.
jak ktos ma 100 zł i i dostanie 100 zł to mu wyjdzie przyrost 100%. a jak ktos ma 100 tys i przybedzie mu 1000zł to 1%.
na takich wskaznikach mielismy do niedawna, do chwili wybuchu kryzysu, kilka tygrysow. papierowych. kraje nadbaltyckie itd.

Panie Piotrze, czy napewno jako pańswo idziemy w dobrym kierunku :

"Polska im najpierw wybaczyła, ale potem jej przeszło. Więc teraz ci, którzy werbowali agentów i ci, którzy przekładali papiery w MSW, pozywają Polskę – walczą o wyższe emerytury.
Emeryt Ryszard Łubiński ma siwe włosy i dużo czasu. Przez pół życia miał nudną robotę, a przez całe życie smykałkę do elektroniki. Przez tę elektronikę po średniej szkole i wojsku, za wczesnego Gierka, skierowali go do techniki operacyjnej MSW. Stamtąd do kadr, wreszcie do Departamentu VI. – Ochrona gospodarki rolnej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego – tłumaczy Łubiński. I już więcej nie musi tłumaczyć, bo wiadomo, jakie sprawy trafiały się Służbie Bezpieczeństwa na odcinku rolnym. Odchylenia od linii partii w marionetkowym ZSL? Bez żartów. Nuda. – Chociaż mieli trendy, no wiadomo. Niesocjalistyczne – mówi.

Na emeryturę odszedł w 1990 r. 20 lat później ustawa dezubekizacyjna zabrała mu dwie trzecie emerytury – tak samo jak prawie dwudziestu tysiącom byłych funkcjonariuszy SB. Nikt nie przewidział, że byli esbecy pójdą do sądu. I że to będzie jeden, warszawski sąd.
Czytaj też: SB o Bońku: narzekał na premię
Z tej okazji sąd momentalnie się zakorkował. A spraw przybywa.

Renciści z WRON

Dezubekizacja, sztandarowy pomysł PiS, ogłoszony już w 2005 r. Potem podchwytuje go Platforma. W 2009 r. Sejm uchwala ustawę, która odbiera emerytury mundurowe „byłym funkcjonariuszom organów bezpieczeństwa państwa” (z wyjątkiem wojskowych służb specjalnych). Ustawa ścina też emerytury członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON).
Od tej pory emerytury byłych esbeków są liczone według przelicznika 0,7 za każdy rok pracy. To mniej niż u zwykłych emerytów (ci mają przelicznik wyższy, bo 1,3). – Czyli traktują nas tak, jakbyśmy wcale nie pracowali. Jakbyśmy przez cały PRL byli bezrobotni – podsumowuje Ryszard Łubiński z VI Departamentu.
I wylicza: 18 tysięcy funkcjonariuszy służb PRL straciło średnio po 430 zł miesięcznie. Sprzątaczki, oficerowie, kierowcy, pracownicy kadr. Wszyscy, bez wyjątku.
– Znajomi, co w kadrach przerzucali papiery, teraz ledwo wiążą koniec z końcem. A ci z WRON, którzy wprowadzali stan wojenny, mają się świetnie – śmieje się Zdzisław Czarnecki, działacz Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych, były milicjant (i policjant). – Jedni pochorowali się i zwiali na renty. Pozostali mieli 40-letni staż służby. Ustawa ich nie dotyczy.
Tylko od listopada 2009 r. do warszawskiego Sądu Okręgowego wpłynęło ponad 15 tys. pozwów byłych funkcjonariuszy służb PRL. Sąd się zakorkował. Do orzekania przerzucono sędziów z innych wydziałów. Wezwano posiłki z sądów rejonowych".

http://polska.newsweek.pl/sb-wciaz-walczy,99118,1,1.html

Czy przytoczone fakty świadczą o tym, że jest w Polsce dobrze ?
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:
"Wśród Polaków przeważa poczucie niewykorzystania
historycznych szans, które niosła transformacja – badani
w większości (59%) wyrażają przekonanie, że można było
osiągnąć więcej".
jasne
taka schizofrenia: z jednej strony Balcerowicz był be, a z drugiej strony mozna było więcej.
wiekszosc spoleczenstwa wolala zostac przy socjalizmie w wydanie PRL (gwarancja pracy i socjal) a z drugiej strony mozna bylo wiecej osiagnac ;)
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Jerzy A.:
Czy przytoczone fakty świadczą o tym, że jest w Polsce dobrze ?
pokazuja jakis niewielki wycinek, promil Polski
jak dla kogos jest to wazne to bedzie inaczej kladl akcenty
mysle ze jest 500 tys spraw wazniejszych dla Polski i Polakow niz emerytura jakiegos ubeka.
tym bardziej ze mija 23 lata od rozwiazania SB i chyba wiekszosc tych "emerytow" dogorywa swoich dni

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr G.:
Jerzy A.:
"Wśród Polaków przeważa poczucie niewykorzystania
historycznych szans, które niosła transformacja – badani
w większości (59%) wyrażają przekonanie, że można było
osiągnąć więcej".
jasne
taka schizofrenia: z jednej strony Balcerowicz był be, a z drugiej strony mozna było więcej.
wiekszosc spoleczenstwa wolala zostac przy socjalizmie w wydanie PRL (gwarancja pracy i socjal) a z drugiej strony mozna bylo wiecej osiagnac ;)

Może za dużo środków poszło "na rozkurz" i stąd prawie 60 % społeczeństwa uważa, że można było osiągnąć więcej.

Dla przypomnienia:

"1. Za­cznij­my od roku 1989 - co praw­da for­mal­nie ist­niał jesz­cze wtedy PRL, ale przy­naj­mniej sym­bo­licz­nie od czerw­ca tego roku można już mówić o III RP. Jedno z pierw­szych zja­wisk przed­sta­wio­nych w me­diach jako afera, to "afera al­ko­ho­lo­wa". Była ona kon­se­kwen­cją wy­ko­rzy­sta­nia przez im­por­te­rów kilku ure­gu­lo­wań do­ty­czą­cych przy­wo­zu al­ko­ho­lu do Pol­ski. Wszyst­ko za­czę­ło się, gdy Mi­ni­ster Współ­pra­cy Go­spo­dar­czej z Za­gra­ni­cą wydał 30 grud­nia 1988 r. za­rzą­dze­nie, zgod­nie z któ­rym nie była wy­ma­ga­na kon­ce­sja na nie­han­dlo­wy im­port al­ko­ho­lu. Osoby pry­wat­ne, spro­wa­dza­ją­ce al­ko­hol na wła­sny uży­tek, pła­ci­ły tylko nie­wiel­kie cło. W sierp­niu 1989 r. pod­nie­sio­no ceny al­ko­ho­lu i za­czął się opła­cać jego im­port na dużą skalę. Cel­ni­cy ko­rzy­sta­li z in­ter­pre­ta­cji, zgod­nie z którą wy­star­cza­ło za­de­kla­ro­wać, że dany trans­port al­ko­ho­lu jest na uży­tek wła­sny. W ten spo­sób na gra­ni­cy od­pra­wia­no nawet cy­ster­ny wy­peł­nio­ne al­ko­ho­lem. Póź­niej - w miarę ko­lej­nych zmian w pra­wie - po­ja­wia­ły się inne me­cha­ni­zmy wy­ko­rzy­sty­wa­ne dla spro­wa­dza­nia al­ko­ho­lu z ni­skim cłem (m.​in. w li­sto­pa­dzie 1989 r. - im­por­te­rzy ko­rzy­sta­li z luki zwią­za­nej z fak­tem, że na to­wa­ry spro­wa­dza­ne przez skła­dy celne obo­wią­zy­wa­ło niż­sze cło). W lipcu 1990 r. przy­wró­co­no kon­tyn­gen­ty na im­port al­ko­ho­lu, co można po­trak­to­wać jako za­koń­cze­nie "afery al­ko­ho­lo­wej".

Jest ona do­brym przy­kła­dem, w jaki spo­sób tego ro­dza­ju zja­wi­ska mogą być ge­ne­ro­wa­ne przez ułom­ne re­gu­la­cje praw­ne. Przy czym naj­cie­kaw­sze jest to, że po­ja­wia­ją się osoby, które od po­cząt­ku wie­dzą o tych­że ułom­no­ściach i po­tra­fią z nich czer­pać ko­rzy­ści. Po­ja­wia się zatem pro­blem zor­ga­ni­zo­wa­nych grup in­te­re­sów, które są w sta­nie wy­wrzeć wpływ na pro­ces le­gi­sla­cyj­ny (czy też na de­cy­zje wy­so­kich urzęd­ni­ków pań­stwa). Jest to z pew­no­ścią jeden z waż­niej­szych me­cha­ni­zmów ge­ne­ru­ją­cych afery (przy­kła­dem póź­niej­szym jest cho­ciaż­by "afera ha­zar­do­wa").

2. W roku 1990 po­ja­wi­ły się pierw­sze kry­tycz­ne wzmian­ki o dzia­łal­no­ści Fun­du­szu Ob­słu­gi Za­dłu­że­nia Za­gra­nicz­ne­go. Fun­dusz, który miał zaj­mo­wać się sku­po­wa­niem długu za­gra­nicz­ne­go Pol­ski, zo­stał po­wo­ła­ny dużo wcze­śniej (po­cząt­ki to rok 1986). Po­nie­waż cele fun­du­szu były nie­zgod­ne z obo­wią­zu­ją­cym wów­czas pra­wem mię­dzy­na­ro­do­wym, pro­wa­dził on dzia­łal­ność w spo­sób tajny i w efek­cie osła­bio­na była kon­tro­la pań­stwa nad jego ope­ra­cja­mi fi­nan­so­wy­mi. Tym­cza­sem zakup wie­rzy­tel­no­ści oka­zał się tylko przy­kry­ciem dla wy­pro­wa­dza­nia ogrom­nych środ­ków, prze­ka­za­nych FOZZ przez Mi­ni­ster­stwo Fi­nan­sów. Wbrew de­kla­ro­wa­ne­mu ce­lo­wi dzia­ła­nia, FOZZ udzie­lał kre­dy­tów, przyj­mo­wał po­życz­ki, do­ko­ny­wał skom­pli­ko­wa­nych i świa­do­mie za­wi­kła­nych ope­ra­cji na mię­dzy­na­ro­do­wych ryn­kach fi­nan­so­wych. Tylko część ope­ra­cji była do­ku­men­to­wa­na, a ist­nie­ją­ce księ­gi pro­wa­dzo­no wa­dli­wie. Do­dat­ko­wo dziś wy­da­je się pewne, że FOZZ zo­stał po­wo­ła­ny przez woj­sko­we i cy­wil­ne tajne służ­by PRL. W związ­ku z tym współ­uczest­ni­czył w ope­ra­cjach fi­nan­so­wych taj­nych służb razem z przed­się­bior­stwa­mi pań­stwo­wy­mi han­dlu za­gra­nicz­ne­go i spół­ka­mi han­dlo­wy­mi han­dlu za­gra­nicz­ne­go, kon­tro­lo­wa­ny­mi przez pań­stwo.

Za­koń­czył on dzia­łal­ność w stycz­niu 1991 r. i zo­stał pod­da­ny kon­tro­li NIK, co do­pro­wa­dzi­ło do ujaw­nie­nia afery. I tu za­czął się in­te­re­su­ją­cy epi­zod zwią­za­ny z FOZZ: mia­no­wi­cie roz­po­czę­ły się pro­ce­sy są­do­we. Od skie­ro­wa­nia do sądu pierw­sze­go aktu oskar­że­nia w 1993 r., spra­wa cią­gnę­ła się przez kil­ka­na­ście lat i za­koń­czy­ła do­pie­ro w 2007 r. W mię­dzy­cza­sie część za­rzu­tów się przedaw­ni­ła.

"Afera FOZZ" jest in­te­re­su­ją­ca z wielu wzglę­dów, ale dwa jej aspek­ty są cha­rak­te­ry­stycz­ne dla afer go­spo­dar­czych III RP. Po pierw­sze, w wielu tego ro­dza­ju spra­wach prze­wi­ja­ją się osoby wy­wo­dzą­ce się ze śro­do­wi­ska służb spe­cjal­nych. Po dru­gie, znacz­na część afer jest za­dzi­wia­ją­cym przy­kła­dem sła­bo­ści pol­skie­go są­dow­nic­twa. Cią­gną­ce się la­ta­mi pro­ce­sy i sto­so­wa­nie wsze­la­kich krucz­ków praw­nych dla ich wy­dłu­ża­nia, przedaw­nie­nia, za­dzi­wia­ją­ce umo­rze­nia po­stę­po­wań - to coś "nor­mal­ne­go" w tych przy­pad­kach.

3. Rok 1991 był nie­wąt­pli­wie ro­kiem firmy Art-B. Na po­cząt­ku tego roku firma była jedną z naj­ja­śniej­szych gwiazd pol­skiej go­spo­dar­ki. W dru­giej po­ło­wie roku jej wła­ści­cie­le - Bo­gu­sław Bag­sik i An­drzej Gą­sio­row­ski - stali się mo­de­lo­wym wręcz przy­kła­dem afe­rzy­stów. Jeśli idzie o "aferę Art-B", wiele rze­czy nie jest do dziś ja­snych. Wiemy, że wy­ko­rzy­stu­jąc hi­per­in­fla­cję i po­wol­ny prze­pływ in­for­ma­cji mię­dzy ban­ka­mi, spół­ka Art-B lo­ko­wa­ła "te same pie­nią­dze" w wielu ban­kach, sto­su­jąc me­cha­nizm tzw. oscy­la­to­ra eko­no­micz­ne­go. Wy­łu­dzo­ne czeki były wie­lo­krot­nie opro­cen­to­wy­wa­ne. Do­dat­ko­wo, Art-B wy­ko­rzy­sty­wa­ła sztyw­ny kursu do­la­ra wzglę­dem zło­tów­ki, co w po­łą­cze­niu z we­wnętrz­ną wy­mie­nial­no­ścią zło­tów­ki i wy­so­ki­mi sto­pa­mi pro­cen­to­wy­mi po­zwa­la­ło na za­ra­bia­nie na róż­ni­cy mię­dzy opro­cen­to­wa­niem lokat zło­tów­ko­wych a opro­cen­to­wa­niem lokat de­wi­zo­wych poza gra­ni­ca­mi kraju. Wy­ko­rzy­sty­wa­no do tego celu tzw. za­sło­no­we trans­ak­cje to­wa­ro­we.

Me­cha­nizm w uprosz­cze­niu był na­stę­pu­ją­cy. Po pierw­sze, uzy­ski­wa­no list gwa­ran­cyj­ny na dużą sumę w do­la­rach od za­gra­nicz­ne­go banku. Po za­pła­ce­niu owym pa­pie­rem war­to­ścio­wym za im­por­to­wa­ny do Pol­ski towar, był on sprze­da­wa­ny w kraju, nawet po za­ni­żo­nej cenie. Na­stęp­nie pie­nią­dze ze sprze­da­ży wpła­ca­ne były na lo­ka­tę ter­mi­no­wą w banku pol­skim. Wresz­cie na­stę­po­wa­ło wy­bra­nie lo­ka­ty wraz z du­ży­mi od­set­ka­mi, wy­ku­pie­nie listu gwa­ran­cyj­ne­go i spła­ta kre­dy­tu. Tego ro­dza­ju dzia­ła­nia to tylko część ak­tyw­no­ści Art-B. Do tej pory nie wia­do­mo m.​in., skąd Art-B po­sia­da­ła znacz­ny ka­pi­tał, nie­zbęd­ny do opła­cal­ne­go za­in­we­sto­wa­nia w oscy­la­tor.

"Afera Art-B" jest do­sko­na­łą ilu­stra­cją tego, jak - przy­naj­mniej po czę­ści - po­wsta­wa­ła elita fi­nan­so­wa wol­nej Pol­ski. Na­praw­dę duże pie­nią­dze za­ra­bia­ne były nie po­przez pro­duk­cję, in­we­sty­cje czy in­no­wa­cje. Me­cha­ni­zmem wy­ko­rzy­sty­wa­nym w aku­mu­la­cji ka­pi­ta­łu była in­ży­nie­ria fi­nan­so­wa, któ­rej celem było "prze­pom­po­wa­nie" jak naj­więk­szej ilo­ści za­so­bów pu­blicz­nych w ręce pry­wat­ne.

4. Pierw­szy Ko­mer­cyj­ny Bank w Lu­bli­nie był jed­nym z pierw­szych, które otrzy­ma­ły li­cen­cję ban­ko­wą po 1989 r. Jego głów­nym udzia­łow­cem był David Bo­ga­tin, oby­wa­tel ame­ry­kań­ski. Za­kła­da­jąc bank oraz po­zy­sku­jąc środ­ki na jego pro­wa­dze­nie, Bo­ga­tin do­pusz­czał się dzia­łań bę­dą­cych de facto oszu­stwa­mi. PKBL ofe­ro­wał bar­dzo wy­so­kie od­set­ki od lokat - celem było zgro­ma­dze­nie du­żych za­so­bów, które na­stęp­nie by­ły­by wy­pro­wa­dza­ne z banku przez udzie­la­nie kre­dy­tów, które nie zo­sta­ły­by spła­co­ne. W 1992 r. wy­bu­chła "afera Bo­ga­ti­na" - oka­za­ło się, że wła­ści­ciel banku jest po­szu­ki­wa­ny w USA za prze­stęp­stwa po­dat­ko­we. Po­ja­wie­nie się tej in­for­ma­cji w prze­strze­ni me­dial­nej spo­wo­do­wa­ło pa­nicz­ne wy­co­fy­wa­nie wkła­dów. Na­to­miast sam Bo­ga­tin zo­stał prze­ka­za­ny wła­dzom ame­ry­kań­skim.

"Afera Bo­ga­ti­na" nie była szcze­gól­nie ważna. Ow­szem - zo­sta­ła na­gło­śnio­na me­dial­nie, ale ra­czej za spra­wą eks­tra­dy­cji Bo­ga­ti­na do Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Przy­wo­łu­ję ją z jed­ne­go po­wo­du - otóż przy­glą­da­jąc się roz­ma­itym afe­rom go­spo­dar­czym, łatwo do­strzec, że w miarę re­gu­lar­nie prze­wi­ja­ją się w nich te same osoby. Po­dob­nie było i w tym przy­pad­ku - ze spra­wą PKBL po­wią­za­ne są osoby, które wcze­śniej i póź­niej po­ja­wia­ły się w in­nych zja­wi­skach afe­ral­nych (ta­kich jak "afera FOZZ" - ko­mi­sa­rzem PKBL był Ja­nusz Re­jent, dość ważna po­stać w Fun­du­szu; "afera Po­li­sy" - wspól­ni­kiem Bo­ga­ti­na był An­to­ni Pie­nią­żek, jeden z uprzy­wi­le­jo­wa­nych ak­cjo­na­riu­szy Po­li­sy; "afera PZU" - w PKBL pra­co­wał Grze­gorz Wie­cze­rzak). I to, co jest naj­bar­dziej fra­pu­ją­ce w tym kon­tek­ście, to wła­śnie owo nie­ustan­ne krą­że­nie pew­nych osób i za­so­bów, two­rzą­cych razem sieć po­wią­zań, co spra­wia, że na znacz­ną część afer nie można pa­trzeć jako na zja­wi­ska nie­za­leż­ne od sie­bie.

5. W 1993 r. Pań­stwo­wy Fun­dusz Re­ha­bi­li­ta­cji Osób Nie­peł­no­spraw­nych po­wo­łał spół­kę Nor­mi­ko Hol­ding. Nie przy­no­si­ła ona do­cho­dów, in­we­sto­wa­ła w przed­się­wzię­cia przy­no­szą­ce stra­ty, co wy­da­wa­ło się być dzia­ła­niem za­mie­rzo­nym. Weźmy cho­ciaż­by ope­ra­cje fi­nan­so­we zwią­za­ne z ra­to­wa­niem Banku "Po­sna­nia". Nor­mi­ko prze­zna­czy­ła na ten cel 3 mln zł i za­ło­ży­ła w tym upa­da­ją­cym banku lo­ka­tę ter­mi­no­wą. Lo­ka­tą za­pła­ci­ła za bez­war­to­ścio­we udzia­ły w spół­ce Jaxa Press, po­wią­za­nej z Elek­tro­mi­sem. Elek­tro­mis był wła­ści­cie­lem Banku "Po­sna­nia", któ­re­go za­dłu­że­nie spa­dło dzię­ki opi­sa­nej ope­ra­cji o 3 mln zł. Po­dob­nych przy­kła­dów można podać wię­cej. Je­dy­nym źró­dłem utrzy­ma­nia Nor­mi­ko były pie­nią­dze z PFRON. W mo­men­cie po­wsta­nia w 1993 r. spół­ka otrzy­ma­ła 20 mln zło­tych, w rok póź­niej kre­dyt na 4,7 mln zło­tych. W 1999 r. oce­nia­no, że w la­tach 1993-1997 PFRON za­in­we­sto­wał w Nor­mi­ko ponad 45 mln zło­tych. Część z tych pie­nię­dzy zo­sta­ła bez­pow­rot­nie zmar­no­tra­wio­na.

Jed­nym z czę­sto spo­ty­ka­nych me­cha­ni­zmów afe­ral­nych, czego przy­kład sta­no­wi wła­śnie "afera Nor­mi­ko", jest dre­naż środ­ków ze Skar­bu Pań­stwa, prze­pro­wa­dzo­ny w taki spo­sób, że w agen­cji pań­stwo­wej utra­co­na zo­sta­je kon­tro­la nad spo­so­bem, w jaki wy­da­wa­ne są owe środ­ki. Stwa­rza to oka­zję do nad­użyć, które mogą w nie­któ­rych przy­pad­kach przy­brać trwa­ły cha­rak­ter. Na­le­ży dodać, że "afera Nor­mi­ko" to tylko jedna z afer zwią­za­nych z PFRON.

6. W roku 1994 roz­po­czę­ła się tzw. afera sprzę­to­wa. Oszu­ści prze­ko­ny­wa­li kie­row­nic­two sa­ne­pi­dów i szpi­ta­li, że są go­to­wi za­pew­nić od pro­du­cen­tów da­ro­wi­znę w po­sta­ci spe­cja­li­stycz­ne­go sprzę­tu me­dycz­ne­go. Ma­ni­pu­lu­jąc kie­row­nic­twem in­sty­tu­cji, skła­nia­li je do pod­pi­sa­nia do­ku­men­tów, które miały być rze­ko­mo tylko nie­istot­ną for­mal­no­ścią. Dy­rek­cje kil­ku­dzie­się­ciu szpi­ta­li i kilku sa­ne­pi­dów dały się oszu­kać i przy­ję­ły "da­ro­wi­znę". Po pew­nym cza­sie po­ja­wia­ło się żą­da­nie do­ko­na­nia za­pła­ty za "da­ro­wi­znę". Na­li­cza­ne były przy tym od­set­ki. Ko­lej­ny etap to sprze­daż dłu­gów - na rynku wie­rzy­tel­no­ści były one ce­nio­ne, jako na­le­żą­ce do jed­no­stek bu­dże­to­wych.

Co ważne, jeden z człon­ków grupy pra­co­wał w Mi­ni­ster­stwie Zdro­wia i Opie­ki Spo­łecz­nej, dzię­ki czemu oszu­ści przed­sta­wia­li do­ku­ment wy­da­ny przez to mi­ni­ster­stwo, który miał sta­no­wić gwa­ran­cję za­pła­ty za sprzęt ze środ­ków pu­blicz­nych. Śledz­two wy­ka­za­ło, że oszu­ści dzia­ła­li wspól­nie w spół­kach pol­skich i szwaj­car­skich. Na ich konta w ban­kach szwaj­car­skich wpły­wa­ły pie­nią­dze z tych spół­ek. Po­sta­cią klu­czo­wą dla spra­wy był dy­rek­tor Biura do Spraw Pry­wa­ty­za­cji i Za­mó­wień Pu­blicz­nych MZiOS (w la­tach 1993-1995), a póź­niej do­rad­ca mi­ni­stra zdro­wia - to jego li­stem po­le­ca­ją­cym po­słu­gi­wa­li się oszu­ści. Co cie­ka­we, osoba ta do roku 1986 była dy­rek­to­rem De­par­ta­men­tu Tech­ni­ki Me­dycz­nej w MZiOS, zwol­nio­nym po kon­tro­li NIK. Zwol­nie­nie to było skut­kiem dzia­ła­nia bar­dzo po­dob­ne­go do tego prze­pro­wa­dzo­ne­go w la­tach 1994-1996.

Pewna część afer, szcze­gól­nie tych z lat 90. miała swoje wy­raź­ne ko­rze­nie w PRL. Bez od­wo­ła­nia się do wie­dzy o tam­tych cza­sach nie da się zro­zu­mieć rze­czy­wi­sto­ści nas ota­cza­ją­cej (przy tym nie idzie tu o ba­nal­ną kon­sta­ta­cję, że więk­szość afe­rzy­stów funk­cjo­no­wa­ła jakoś wcze­śniej w po­przed­nim sys­te­mie). Przy­pa­dek "afery sprzę­to­wej" jest szcze­gól­ny: oto w la­tach 90. w pew­nym sen­sie po­wtó­rzo­ny zo­sta­je me­cha­nizm afe­ral­ny, spraw­dzo­ny już w la­tach 80., a zatem w innym kon­tek­ście spo­łecz­no-po­li­tycz­nym. Me­cha­nizm ten po­now­nie oka­zu­je się sku­tecz­ny...

7. W 1995 r. za­koń­czy­ła się pry­wa­ty­za­cja Ce­men­tow­ni Oża­rów (roz­po­czę­ta w 1992 r.). 75% akcji kupił Hol­ding Ce­ment Pol­ski (po­wią­za­ny z ka­pi­ta­łem ir­landz­kim). W ra­por­cie NIK z 1997 r. wska­zy­wa­no na sze­reg nie­pra­wi­dło­wo­ści zwią­za­nych z prze­bie­giem tej pry­wa­ty­za­cji. Kon­tro­le­rzy NIK zwra­ca­li na przy­kład uwagę na pre­fe­ro­wa­nie przez Mi­ni­ster­stwo Prze­kształ­ceń Wła­sno­ścio­wych ofer­ty HCP, mimo że fi­nan­so­wo była po­rów­ny­wal­na z in­ny­mi, a do­dat­ko­wo bu­dzi­ła pewne za­strze­że­nia. Dużo póź­niej oka­za­ło się, jakie były tego przy­czy­ny. Otóż ne­go­cja­cje w imie­niu in­we­sto­rów pro­wa­dził Marek Do­chnal. Po aresz­to­wa­niu tego ostat­nie­go, stwier­dzo­no, że prze­ka­zał on ła­pów­kę dy­rek­to­ro­wi ge­ne­ral­ne­mu w Mi­ni­ster­stwie Prze­kształ­ceń Wła­sno­ścio­wych (do dziś jest ści­ga­ny li­stem goń­czym). Dla­te­go za­pew­ne ofer­ta HCP oka­za­ła się bez­kon­ku­ren­cyj­na.

Nie może dzi­wić, że pry­wa­ty­za­cje są pro­ce­sa­mi ge­ne­ru­ją­cy­mi afery. Roz­waż­my rzecz z ta­kiej oto per­spek­ty­wy: to dzię­ki pry­wa­ty­za­cji (a ra­czej dzię­ki "pod­łą­cze­niu się" pod pry­wa­ty­za­cję) można ra­dy­kal­nie po­więk­szyć ma­ją­tek i - me­ta­fo­rycz­nie rzecz uj­mu­jąc - prze­sko­czyć z ligi okrę­go­wej do eks­tra­kla­sy. In­ny­mi słowy, klu­czo­we są tu po­ję­cia po­śred­nic­twa i wła­sno­ści. Nie może więc dzi­wić, że afery pry­wa­ty­za­cyj­ne są re­la­tyw­nie czę­ste. W po­wyż­szym przy­kła­dzie na­le­ży pod­kre­ślić jesz­cze jedną rzecz: otóż w wielu przy­pad­kach ra­por­ty NIK wska­zu­ją na nie­pra­wi­dło­wo­ści zwią­za­ne z pro­ce­sa­mi pry­wa­ty­za­cji, rzad­ko się jed­nak zda­rza uzu­peł­nie­nie tej wie­dzy o do­dat­ko­wy kon­tekst. W tym przy­pad­ku ra­port NIK, czy­ta­ny jed­no­cze­śnie z in­for­ma­cja­mi o dzia­ła­niach Marka Do­chna­la, po­ka­zu­je, jak rze­czy­wi­ście prze­bie­ga­ła ta kon­kret­na pry­wa­ty­za­cja. Można do­mnie­my­wać, że w wielu in­nych przy­pad­kach wy­glą­da­ło to po­dob­nie.

8. W 1996 r. w ra­mach Pro­gra­mu Po­wszech­nej Pry­wa­ty­za­cji 512 przed­się­biorstw pań­stwo­wych (ów­cze­śnie było to ok. 10% ma­jąt­ku Skar­bu Pań­stwa) zo­sta­ło prze­kształ­co­nych w spół­ki ak­cyj­ne, któ­rych akcje po­sia­da­ły Na­ro­do­we Fun­du­sze In­we­sty­cyj­ne. NFI za­rzą­dza­ne były przez firmy, któ­rych wy­na­gro­dze­nie nie było po­wią­za­ne z wy­ni­ka­mi fun­du­szy. Z kon­tro­li NIK wy­ni­ka­ło, że dzia­łal­ność NFI wska­zu­je na sce­na­riusz ma­ją­cy na celu mak­sy­ma­li­za­cję zy­sków firm za­rzą­dza­ją­cych, a nie mak­sy­ma­li­za­cję war­to­ści ma­jąt­ku fun­du­szy. Jak się wy­da­je, cały pro­ces two­rze­nia i za­rzą­dza­nia NFI był po pro­stu me­cha­ni­zmem słu­żą­cym uwłasz­cze­niu czę­ści klasy po­li­tycz­nej.

Ja­dwi­ga Sta­nisz­kis wie­lo­krot­nie w swo­ich pra­cach po­słu­gi­wa­ła się po­ję­ciem ka­pi­ta­li­zmu po­li­tycz­ne­go. Ka­te­go­ria ta od­no­si się m.​in. do dzia­łań, po­przez które ka­pi­tał po­li­tycz­ny w spo­sób zor­ga­ni­zo­wa­ny prze­kształ­ca się w ka­pi­tał fi­nan­so­wy (czy też sze­rzej - zwią­za­ny z wła­sno­ścią), znaj­du­ją­cy się w rę­kach pry­wat­nych. Jak się wy­da­je, "afera NFI" jest do­sko­na­łym przy­kła­dem ilu­stru­ją­cym to zja­wi­sko: oto po­li­ty­cy ar­bi­tral­nie wy­bie­ra­ją firmy, któ­rym prze­ka­zy­wa­na jest kon­tro­la nad ma­jąt­kiem Skar­bu Pań­stwa. I je­dy­ne zyski, które się po­ja­wia­ją, to wła­śnie zyski owych firm i rad nad­zor­czych fun­du­szy (po­zo­sta­ją­cych cał­ko­wi­cie pod kon­tro­lą po­li­ty­ków).

9. W marcu 1997 r. Mi­ni­ster­stwo Fi­nan­sów (mimo ne­ga­tyw­nych opi­nii nie­któ­rych de­par­ta­men­tów) po­zy­tyw­nie za­opi­nio­wa­ło wnio­sek La­bo­ra­to­rium Frak­cjo­no­wa­nia Oso­cza o po­rę­cze­nie kre­dy­tu in­we­sty­cyj­ne­go, udzie­lo­ne­go przez kon­sor­cjum ban­ków. Był to jeden z naj­waż­niej­szych ele­men­tów tzw. afery LFO. Punkt wyj­ścia był na­stę­pu­ją­cy: w Miel­cu miała zo­stać wy­bu­do­wa­na fa­bry­ka oso­cza krwi, co miało unie­za­leż­nić Pol­skę od do­staw z za­gra­ni­cy. Pierw­sze plany po­ja­wi­ły się już w roku 1994. Szyb­ko za­czę­ły się dziać dziw­ne rze­czy. Skoń­czy­ło się na tym, że firma - nie bę­dą­ca tech­nicz­nie w sta­nie wy­bu­do­wać fa­bry­ki - wy­łu­dzi­ła od pań­stwa po­rę­cze­nie kre­dy­tu na wy­ko­na­nie tej stra­te­gicz­nej in­we­sty­cji. Pań­stwo zo­bo­wią­za­ło się wobec kon­sor­cjum ban­ko­we­go do za­gwa­ran­to­wa­nia spła­ty kre­dy­tu, a in­we­sty­cja nie zo­sta­ła zre­ali­zo­wa­na. Mimo nie­do­peł­nie­nia wa­run­ków umowy i dez­ak­tu­ali­za­cji zo­bo­wią­za­nia pań­stwa, banki otrzy­ma­ły pie­nią­dze. W całej spra­wie po­ja­wi­ły się nie­ja­sne po­wią­za­nia po­li­tycz­ne i fi­nan­so­we głów­nych ak­to­rów - także z pod­mio­ta­mi za­gra­nicz­ny­mi.

W przy­pad­ku "afery LFO" (ale też wspo­mnia­nej wcze­śniej "afery sprzę­to­wej") można zo­ba­czyć, w jaki spo­sób lo­kal­ne me­cha­ni­zmy afe­ral­ne po­wią­za­ne są z dzia­ła­nia­mi firm za­gra­nicz­nych. Aż prosi się w tym wy­pad­ku o uży­cie ka­te­go­rii wzię­tych z teo­rii za­leż­no­ści. Z tej per­spek­ty­wy Pol­ska jest kra­jem pe­ry­fe­ryj­nym czy pół­pe­ry­fe­ryj­nym i idzie o to, by tę pe­ry­fe­ryj­ność utrzy­mać. Aby tak się stało - czyli w tym przy­pad­ku, żeby nie po­wsta­ło kra­jo­we la­bo­ra­to­rium frak­cjo­no­wa­nia oso­cza - pro­wa­dzo­ne są dzia­ła­nia, które unie­moż­li­wia­ją po­wsta­nie in­sty­tu­cji kon­ku­ren­cyj­nych dla tych umiej­sco­wio­nych w pań­stwach cen­trum.

10. W roku 1998 koń­czy­ło po­wo­li swoje ist­nie­nie to­wa­rzy­stwo ubez­pie­cze­nio­we Po­li­sa. Jego dzia­łal­ność była w tym cza­sie opi­sy­wa­na przez media, stała się też przed­mio­tem za­in­te­re­so­wa­nia NIK. W 1992 r. Po­li­sa roz­po­czę­ła sprze­daż akcji w ob­ro­cie po­za­gieł­do­wym. Co istot­ne - spół­ki Skar­bu Pań­stwa, po­wią­za­ne ze zna­jo­my­mi kie­row­nic­twa Po­li­sy, ubez­pie­cza­ły się w niej oraz zo­sta­wa­ły jej ak­cjo­na­riu­sza­mi. Emi­to­wa­ne były akcje uprzy­wi­le­jo­wa­ne, któ­rych sprze­daż ogra­ni­czo­na zo­sta­ła do wy­bra­nych na­byw­ców. Głów­ny­mi po­sia­da­cza­mi pa­kie­tów akcji uprzy­wi­le­jo­wa­nych były osoby zwią­za­ne z naj­wyż­szy­mi wła­dza­mi w pań­stwie (za­sad­ni­czo były to osoby po­wią­za­ne rów­nież z SdRP). Mimo braku zna­czą­cych zy­sków z dzia­łal­no­ści ubez­pie­cze­nio­wej, Po­li­sa wy­pła­ca­ła wy­so­kie dy­wi­den­dy ak­cjo­na­riu­szom, a za­ra­zem fał­szo­wa­ne były jej spra­woz­da­nia fi­nan­so­we. Jed­no­cze­śnie organ upraw­nio­ny do nad­zo­ru nad Po­li­są, czyli Pań­stwo­wy Urząd Nad­zo­ru Ubez­pie­czeń, zwle­kał z in­ter­wen­cją mimo po­sia­da­nych in­for­ma­cji o nie­pra­wi­dło­wo­ściach.

Była już mowa o ka­pi­ta­li­zmie po­li­tycz­nym. Inną ka­te­go­rią, rów­nież spo­pu­la­ry­zo­wa­ną przez Ja­dwi­gę Sta­nisz­kis, którą na­le­ży wspo­mnieć w kon­tek­ście afer w la­tach 90., jest post­ko­mu­nizm. Post­ko­mu­nizm to coś wię­cej niż dzie­dzic­two PRL. To cały kom­pleks po­wią­zań i za­leż­no­ści no­men­kla­tu­ro­wych (w sze­ro­kim zna­cze­niu), który prze­trwał upa­dek ko­mu­ni­zmu i stał się plat­for­mą dla roz­ma­itych dzia­łań. Część z tych dzia­łań, jak w przy­pad­ku Po­li­sy, miała nie­wąt­pli­wie cha­rak­ter afe­ral­ny.

11. W 1999 r. z funk­cji pre­ze­sa PKP zo­stał od­wo­ła­ny Jan Janik. Z jego dzia­łal­no­ścią od 1996 r. zwią­za­na jest "afera we­kslo­wa". Przy wy­ko­rzy­sta­niu za­so­bów spół­ek Skar­bu Pań­stwa po­wią­za­nych z PKP, wy­sta­wio­ne zo­sta­ły przez za­rzą­dza­ją­ce nią osoby we­ksle, które umoż­li­wia­ły wy­trans­fe­ro­wa­nie pie­nię­dzy z PKP. Człon­ko­wie za­rzą­du PKP po­dej­mo­wa­li nie­ko­rzyst­ne eko­no­micz­nie de­cy­zje do­ty­czą­ce spół­ek po­wią­za­nych z PKP. W ra­por­cie NIK z 2001 r. można prze­czy­tać: Stwier­dzo­no, że środ­ki z do­ta­cji bu­dże­to­wych i kre­dy­tów ban­ko­wych wy­ko­rzy­sty­wa­ne były przez PKP z na­ru­sze­niem zasad le­gal­no­ści, ce­lo­wo­ści, rze­tel­no­ści i go­spo­dar­no­ści. Kon­tro­la wy­ka­za­ła przy tym, że dzia­ła­nia nie­któ­rych człon­ków Za­rzą­du PKP oraz pre­ze­sów spół­ek Kol­sped Sp. z o.o. i Via­fer S.A. miały cha­rak­ter ko­rup­cyj­ny i uza­sad­nia­ją po­dej­rze­nie po­peł­nie­nia przez te osoby prze­stęp­stwa. Ogól­na kwota środ­ków wy­dat­ko­wa­na lub roz­dy­spo­no­wa­na z na­ru­sze­niem prawa lub nie­go­spo­dar­nie za­mknę­ła się kwotą bli­sko 500 mln zł. Ist­nie­je rów­nież groź­ba po­wsta­nia zo­bo­wią­zań we­kslo­wych na kwotę ponad 580 mln zł.

W naj­więk­szym skró­cie można po­wie­dzieć, że "afera we­kslo­wa" wy­da­je się sztan­da­ro­wym przy­pad­kiem trak­to­wa­nia in­sty­tu­cji pań­stwo­wej jako pasa trans­mi­syj­ne­go dla zdo­by­cia za­so­bów. Co ważne - tego ro­dza­ju in­stru­men­tal­ne trak­to­wa­nie in­sty­tu­cji pań­stwo­wych i sa­mo­rzą­do­wych wy­da­je się być po­wszech­ne, acz­kol­wiek za­zwy­czaj nie przyj­mu­je aż tak skraj­nej po­sta­ci.

12. W roku 2000 miało miej­sce zda­rze­nie, które póź­niej zo­sta­ło okre­ślo­ne jako "afera TON AGRO". To­wa­rzy­stwo Ob­ro­tu Nie­ru­cho­mo­ścia­mi AGRO S.A. to spół­ka za­leż­na Agen­cji Wła­sno­ści Rol­nej Skar­bu Pań­stwa. Celem jej utwo­rze­nia było za­pew­nie­nie AWRSP zy­sków ze sprze­da­ży szcze­gól­nie war­to­ścio­wych grun­tów na­le­żą­cych do Skar­bu Pań­stwa. AWRSP za­ob­ser­wo­wa­ła bo­wiem, że na­byw­cy ziemi po­ło­żo­nej w szcze­gól­nie ko­rzyst­nych lo­ka­li­za­cjach, szyb­ko ją od­rol­nia­ją i mogą sprze­dać po dużo wyż­szych ce­nach. W ten spo­sób po­śred­nie ogni­wo za­ra­bia­ło naj­wię­cej, a tra­ci­ła Agen­cja.

Oka­za­ło się jed­nak, że TON AGRO nie za­wsze speł­nia­ło do­brze swoje za­da­nia - w nie­któ­rych przy­pad­kach było wręcz prze­ciw­nie. Naj­praw­do­po­dob­niej do­cho­dzi­ło bo­wiem do prze­ka­zy­wa­nia po­uf­nych in­for­ma­cji na temat pla­no­wa­ne­go prze­kształ­ce­nia grun­tów rol­nych w bu­dow­la­ne. Dzię­ki temu na­byw­ca pła­cił za zie­mię upraw­ną i mógł ją po prze­kształ­ce­niu sprze­dać dro­żej jako grun­ty prze­zna­czo­ne pod inne cele niż rol­ni­cze lub wy­ko­rzy­stać na po­trze­by wła­snej in­we­sty­cji.

Naj­bar­dziej znana spra­wa, w ra­mach któ­rej TON AGRO miało do­pro­wa­dzić do strat AWRSP i Skar­bu Pań­stwa, to sprze­daż dzia­łek w Bie­la­nach Wro­cław­skich. Było to 20,6 hek­ta­ra le­żą­cych w gmi­nie Ko­bie­rzy­ce, koło trasy wy­lo­to­wej z Wro­cła­wia, przy pla­no­wa­nej au­to­stra­dzie. AWRSP chcia­ła, by grun­ty sprze­da­no po uprzed­nim ich od­rol­nie­niu i zle­ci­ła to za­da­nie TON AGRO Wro­cław. Jed­nak we­dług władz tej spół­ki, wójt gminy Ko­bie­rzy­ce twier­dził, że nie zgo­dzi się na zmia­nę w pla­nie za­go­spo­da­ro­wa­nia prze­strzen­ne­go, po­nie­waż pla­nu­je w pierw­szym rzę­dzie ko­rzyst­nie sprze­dać dział­ki na­le­żą­ce do sa­mo­rzą­du. Pry­wat­ni in­we­sto­rzy po­mi­mo ta­kie­go po­sta­wie­nia spra­wy ku­pi­li te 20,6 ha w stycz­niu 2000 r., jako zie­mię upraw­ną, za 20,9 mln zło­tych płat­ne w ra­tach. Po za­le­d­wie mie­sią­cu Rada Gminy Ko­bie­rzy­ce na ich wnio­sek roz­po­czę­ła pro­ce­du­rę wpro­wa­dza­nia zmian w pla­nie za­go­spo­da­ro­wa­nia prze­strzen­ne­go, o co miało się rze­ko­mo bez­sku­tecz­nie do­po­mi­nać TON AGRO Wro­cław (nie zna­le­zio­no śla­dów ta­kich prób). W lipcu 2001 r. do­szło do sprze­da­ży już od­rol­nio­nych dzia­łek za 41,6 mln zło­tych war­szaw­skiej spół­ce. Na­stęp­ne­go dnia tę samą zie­mię spół­ka sprze­da­ła za 53,4 mln zł fran­cu­skie­mu kon­cer­no­wi Au­chan. Pół­to­ra roku dzie­lą­ce sty­czeń 2000 i li­piec 2001 r. do­pro­wa­dzi­ło do osią­gnię­cia zysku w wy­so­ko­ści 32,5 mln zł.

W lutym 2003 r. zo­stał za­trzy­ma­ny pre­zes TON AGRO Wro­cław. Zo­sta­ły mu po­sta­wio­ne za­rzu­ty zwią­za­ne m.​in. z nie­go­spo­dar­no­ścią przy sprze­da­ży grun­tów, na któ­rych bu­do­wa­ny był hi­per­mar­ket Au­chan. W lutym 2005 r. do sądu tra­fił akt oskar­że­nia w spra­wie nie­go­spo­dar­no­ści przy tej trans­ak­cji. Oprócz pre­ze­sa, oskar­żo­no jego za­stęp­cę i trzy osoby z war­szaw­skiej cen­tra­li AWRSP, które nad­zo­ro­wa­ły i za­ak­cep­to­wa­ły trans­ak­cję. Linia obro­ny opie­ra­ła się na "hi­po­te­tycz­no­ści strat", jakie miał po­nieść Skarb Pań­stwa. Nie spo­sób bo­wiem usta­lić, czy stra­ty w ogóle za­ist­nia­ły. Przy braku rze­czy­wi­stej i moż­li­wej do usta­le­nia szko­dy nie można udo­wod­nić zaj­ścia prze­stęp­stwa. Sę­dzia pro­wa­dzą­cy spra­wę za­ak­cep­to­wał takie ro­zu­mo­wa­nie i uznał, że nie udo­wod­nio­no oskar­żo­nym zła­ma­nia prawa, a tym samym muszą oni zo­stać uzna­ni za nie­win­nych. Wyrok tej tre­ści za­padł w czerw­cu 2008 r.

"Afera TON AGRO" wska­zu­je na pewną fun­da­men­tal­ną spra­wę, jeśli idzie o afery go­spo­dar­cze. Otóż znacz­na część przy­wo­ły­wa­nych tutaj przez mnie przy­pad­ków, to zja­wi­ska, które prze­bie­ga­ły w spo­sób le­gal­ny, bez zła­ma­nia prawa, albo też prawo zo­sta­ło zła­ma­ne je­dy­nie gdzieś na mar­gi­ne­sie całej spra­wy. Ina­czej rzecz uj­mu­jąc, cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną znacz­nej czę­ści afer jest to, że li­te­ra prawa nie zo­sta­ła na­ru­szo­na, a mimo to dobro wspól­ne wy­raź­nie ucier­pia­ło.

13. Rok 2001 to apo­geum tzw. afery Stel­la Maris. SM to wy­daw­nic­two Ar­chi­die­ce­zji Gdań­skiej, za­ło­żo­ne w 1989 r. Około 1998 r. jego kie­row­nic­two za­czę­ło han­dlo­wać fak­tu­ra­mi. Osoby kie­ru­ją­ce spół­ka­mi za­wie­ra­ły umo­wy-zle­ce­nia, umowy o dzie­ło oraz umowy zwią­za­ne z za­pła­tą pro­wi­zji, które w rze­czy­wi­sto­ści nie miały związ­ku z wy­ko­na­ną pracą. Przed­sta­wia­ne fak­tu­ry były jed­nak pod­sta­wą za­pła­ty. Pie­nią­dze tra­fia­ły na konta spół­ek kon­sul­tin­go­wych, które po po­trą­ce­niu pro­wi­zji prze­le­wa­ły je na konta spół­ki ko­ściel­nej jako pod­wy­ko­naw­cy. Z kont spół­ki ko­ściel­nej, po po­trą­ce­niu ko­lej­nej pro­wi­zji, pie­nią­dze po­wra­ca­ły do osób, które za­twier­dzi­ły fik­cyj­ne umowy. Spół­ka ko­ściel­na mogła wy­ka­zy­wać do­wol­nie wy­so­kie zyski, po­nie­waż była zwol­nio­na z pła­ce­nia po­dat­ku do­cho­do­we­go na mocy prze­pi­sów re­gu­lu­ją­cych dzia­ła­nie tego typu in­sty­tu­cji. Cho­ciaż spra­wę kwa­li­fi­ko­wa­no jako pra­nie brud­nych pie­nię­dzy, me­cha­nizm w niej wy­ko­rzy­sta­ny na­le­ży na­zwać ra­czej "bru­dze­niem pie­nię­dzy" - wy­pro­wa­dza­niem ich z le­gal­ne­go ob­ro­tu na pry­wat­ne konta lub do "fun­du­szy spe­cjal­nych" firm. Sys­tem dzia­łał do roku 2002 i ok. 30 spół­ek prze­pu­ści­ło przez niego ok. 67 mln zło­tych.

Wspo­mnia­łem już wcze­śniej o za­so­bach afe­ro­wych i krą­żą­cych oso­bach. Jak się wy­da­je z pew­nej per­spek­ty­wy, więk­szość afer po­le­ga na umie­jęt­nej kon­wer­sji róż­nych typów ka­pi­ta­łów. Naj­czę­ściej jest to kon­wer­sja ka­pi­ta­łu po­li­tycz­ne­go na eko­no­micz­ny. Ale nie tylko - w przy­pad­ku "afery Stel­la Maris" (ale też nieco mniej zna­nej "afery sa­le­zjań­skiej") miała miej­sce kon­wer­sja ka­pi­ta­łu spo­łecz­ne­go in­sty­tu­cji re­li­gij­nych na ka­pi­tał eko­no­micz­ny.

14. W 2002 r. na­stą­pi­ła pry­wa­ty­za­cja Fa­bry­ki Wagon S.A. Za­kła­dy te, zaj­mu­ją­ce się bu­do­wą i re­mon­ta­mi wa­go­nów oraz lo­ko­mo­tyw, zo­sta­ły włą­czo­ne do Pro­gra­mu Po­wszech­nej Pry­wa­ty­za­cji i ich akcje prze­ka­za­no NFI. NFI Het­man ogło­sił prze­targ na 33% akcji Fa­bry­ki Wagon S.A. w marcu 2002 r. Jesz­cze przed na­dej­ściem ter­mi­nu wska­za­ne­go w ogło­sze­niu o prze­tar­gu, po­stę­po­wa­nie zo­sta­ło za­mknię­te, po­nie­waż jako na­byw­cę wy­bra­no szwaj­car­ską spół­kę Part­ner Mar­ke­ting AG, po­wią­za­ną z in­we­sto­ra­mi po­cho­dzą­cy­mi ze Sło­wa­cji. Nie miała ona jed­nak od­po­wied­nich ze­zwo­leń wy­ma­ga­nych do na­by­cia ponad 25% akcji spół­ki i wnio­sła o roz­wią­za­nie umowy. NFI Het­man zgo­dził się na to i przy­stał na po­dzie­le­nie akcji na dwie czę­ści - 24% dla Part­ner Mar­ke­ting AG i 9% dla jej war­szaw­skiej spół­ki-cór­ki Part­ner Group Sp. z o.o. Nie prze­pro­wa­dzo­no po­now­ne­go po­stę­po­wa­nia prze­tar­go­we­go i nie do­szło do roz­pa­trze­nia, czy inne ofer­ty nie są ko­rzyst­niej­sze. Tym­cza­sem spół­ka po­wią­za­na z Part­ner Mar­ke­ting AG - Te­tra­wa­gon AG - po­sia­da­ła już 19,29% akcji FW S.A., ku­pio­nych od NFI Ju­pi­ter. W ten spo­sób na prze­ło­mie marca i kwiet­nia 2002 r. "grupa sło­wac­ka" (osoby kon­tro­lu­ją­ce Te­tra­wa­gon i Part­ner Mar­ke­ting) zdo­by­ła pa­kiet kon­tro­l­ny w FW S.A. - 52,29% udzia­łów.

Po sprze­da­ży FW S.A. na­stą­pi­ło dra­stycz­ne po­gor­sze­nie sy­tu­acji fi­nan­so­wej spół­ki. Jej ma­ją­tek zo­stał w dużej czę­ści wy­trans­fe­ro­wa­ny do stwo­rzo­nej przez Sło­wa­ków szwaj­car­skiej spół­ki Fa­bry­ka Wagon Hol­ding AG. Dzia­ło się tak po­przez umowy do­ty­czą­ce m.​in. po­śred­nic­twa spół­ki szwaj­car­skiej w za­ku­pie ma­te­ria­łów do pro­duk­cji wa­go­nów czy po­śred­nic­twa i dzia­łań mar­ke­tin­go­wych. Spół­ce FWH AG pła­co­no za po­śred­nic­two, ale nie do­pro­wa­dzi­ła ona do pod­pi­sa­nia żad­ne­go no­we­go kon­trak­tu. Przez pół­to­ra roku dzia­łal­no­ści "grupy sło­wac­kiej" w FW S.A. po­gar­sza­ły się wy­ni­ki fi­nan­so­we przed­się­bior­stwa. Wresz­cie 11 wrze­śnia 2003 r. zo­sta­ła ogło­szo­na jego upa­dłość.

Była już mowa o pry­wa­ty­za­cjach i o tym, dla­cze­go to­wa­rzy­szą im zja­wi­ska, które można okre­ślić mia­nem afer. Trze­ba to uzu­peł­nić o jesz­cze jeden ele­ment. Otóż o ile w przy­pad­ku ce­men­tow­ni z Oża­ro­wa firma zmie­ni­ła wła­ści­cie­la, ale prze­trwa­ła i nadal funk­cjo­nu­je, to pewna część dzia­łań tego ro­dza­ju pro­wa­dzi do upa­dło­ści pry­wa­ty­zo­wa­nych przed­się­biorstw, po wy­trans­fe­ro­wa­niu ich za­so­bów. Przy­pa­dek Fa­bry­ki Wagon jest tu mo­de­lo­wy.

15. 10 kwiet­nia 2003 r. w Sej­mie uchwa­lo­no Usta­wę o zmia­nie usta­wy o grach lo­so­wych, za­kła­dach wza­jem­nych i grach na au­to­ma­tach. W sierp­niu tego roku po­ja­wi­ły się po­dej­rze­nia wobec Je­rze­go Ja­skier­ni i in­nych po­słów uczest­ni­czą­cych w pra­cach nad usta­wą - za­rzu­ca­no im ko­rup­cję i nie­ja­sne związ­ki (także biz­ne­so­we) z przed­się­bior­ca­mi lob­bu­ją­cy­mi na rzecz jak naj­mniej­sze­go opo­dat­ko­wa­nia zy­sków z au­to­ma­tów do gier. Głów­ny wątek "afery ha­zar­do­wej" czy też "afery jed­no­rę­kich ban­dy­tów", do­ty­czył wła­śnie opo­dat­ko­wa­nia tych­że au­to­ma­tów. W pro­jek­cie usta­wy przy­ję­to, że zry­czał­to­wa­ny po­da­tek bę­dzie wy­no­sił 200 euro mie­sięcz­nie od au­to­ma­tu. Kon­tro­wer­sje i po­dej­rze­nia o ko­rup­cję były zwią­za­ne ze zmia­ną tego usta­le­nia w cza­sie prac sej­mo­wych na po­da­tek wy­no­szą­cy 50 euro mie­sięcz­nie, który miał ro­snąć co roku, aż do osią­gnię­cia sumy 125 euro mie­sięcz­nie. Usta­wę for­so­wa­no w Sej­mie po­mi­mo ne­ga­tyw­nych opi­nii po­li­cji - nie wpro­wa­dza­ła ona bo­wiem roz­wią­zań unie­moż­li­wia­ją­cych pra­nie brud­nych pie­nię­dzy za po­mo­cą au­to­ma­tów.

Cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną pew­nej czę­ści afer go­spo­dar­czych jest udział osób, które znaj­du­ją się bar­dzo bli­sko elit wła­dzy. W "afe­rze ha­zar­do­wej" (tej opi­sy­wa­nej po­wy­żej i tej świe­żej, ujaw­nio­nej w 2009 r.) widać to do­sko­na­le. Wiąże się z tym zja­wi­sko kon­flik­tu in­te­re­sów. Mamy oto sy­tu­ację po­dwój­nej lo­jal­no­ści osób istot­nych dla pro­ce­su le­gi­sla­cyj­ne­go: wzglę­dem pań­stwa i wzglę­dem ludzi, z któ­ry­mi pro­wa­dzi się in­te­re­sy albo po­zo­sta­je w bli­skiej za­ży­ło­ści.

16. Do roku 2004 przez dzie­sięć lat trwa­ła "afera ko­rup­cyj­na w Mi­ni­ster­stwie Fi­nan­sów". Grupa sko­rum­po­wa­nych urzęd­ni­ków mi­ni­ste­rial­nych, dzia­ła­jąc wspól­nie z gang­ste­ra­mi, za­pew­nia­ła przed­się­bior­com moż­li­wość uzy­ski­wa­nia zna­czą­cych ulg po­dat­ko­wych. Za od­po­wied­nią opła­tą do­cho­dzi­ło do wy­da­wa­nia ko­rzyst­nych dla okre­ślo­nych po­dat­ni­ków in­ter­pre­ta­cji prze­pi­sów, co było sprzecz­ne z in­te­re­sem Skar­bu Pań­stwa. Naj­bar­dziej znany wy­miar tej afery zwią­za­ny jest z uzy­ska­niem przez Hen­ry­ka Sto­kło­sę uchy­le­nia na po­zio­mie Mi­ni­ster­stwa Fi­nan­sów de­cy­zji do­ty­czą­cych po­dat­ków. W la­tach 1999-2001 wy­so­cy rangą urzęd­ni­cy MF uchy­li­li pięć de­cy­zji wy­da­nych przez Izbę Skar­bo­wą w Pile, które do­ty­czy­ły zo­bo­wią­za­nia Sto­kło­sy do za­pła­ce­nia za­le­głych po­dat­ków.

Zja­wi­skiem or­ga­nicz­nie po­wią­za­nym z afe­ra­mi jest ko­rup­cja. Mo­że­my o niej mówić w przy­pad­ku więk­szo­ści afer, przy czym cza­sa­mi jest to isto­ta afery (jak w tym przy­pad­ku), a cza­sa­mi wy­stę­pu­je ona tylko na jej mar­gi­ne­sie. Warto też dodać, że ko­rup­cja to jedna z przy­czyn po­zo­sta­wa­nia w sy­tu­acji kon­flik­tu in­te­re­sów.

17. W grud­niu 2005 r. sprze­daż swo­ich usług roz­po­czę­ła firma Digit Serve. Jej ofer­ta zwią­za­na była z in­we­sty­cja­mi na rynku wa­lu­to­wym (forex), a jedną z osób, które fir­mo­wa­ły przed­się­wzię­cie, był Bo­gu­sław Bag­sik, klu­czo­wy bo­ha­ter "afery Art-B". Ofe­ru­jąc duże zwro­ty z in­we­sty­cji, firma wy­łu­dza­ła pie­nią­dze. Do­pó­ki po­ja­wia­li się nowi klien­ci, Digit Serve po­zy­ski­wał środ­ki na wy­pła­ca­nie - w rze­czy­wi­sto­ści nie­ist­nie­ją­cych - zy­sków. Pierw­sze ozna­ki znie­cier­pli­wie­nia klien­tów żą­da­ją­cych zwro­tu za­in­we­sto­wa­nych środ­ków spo­wo­do­wa­ły wy­trans­fe­ro­wa­nie zy­sków afe­rzy­stów poza za­sięg pol­skie­go wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści. Na prze­ło­mie czerw­ca i lipca 2007 r. prze­rwa­no wy­pła­ty dla klien­tów i roz­po­czę­to ma­sko­wa­nie śla­dów dzia­łal­no­ści.

Wspo­mi­na­łem już o krą­że­niu ludzi i za­so­bów w kon­tek­ście po­szcze­gól­nych afer - do­ty­czy­ło to jed­nak przede wszyst­kim po­sta­ci z dru­gie­go planu. Tym­cza­sem zda­rza­ją się też spek­ta­ku­lar­ne po­wro­ty afe­rzy­stów, jak w "afe­rze Digit Serve". Jak się wy­da­je, jest to przy­pa­dek wiele mó­wią­cy o po­strze­ga­niu świa­ta przez osoby chcą­ce po­mno­żyć swoje za­so­by. Zda­wa­ło­by się, że wcho­dze­nie w in­te­re­sy z Bo­gu­sła­wem Bag­si­kiem, w kon­tek­ście wie­dzy o tej oso­bie, to przed­się­wzię­cie bar­dzo ry­zy­kow­ne. Tym­cza­sem nie bra­ko­wa­ło chęt­nych do in­we­sto­wa­nia z nim. Być może kryje się za tym pe­wien typ ra­cjo­nal­no­ści - spró­buj­my go zatem zre­kon­stru­ować. Otóż Bag­sik (za­pew­ne rów­nież inni afe­rzy­ści) jest po­strze­ga­ny jako osoba, która wie, jak za­ro­bić pie­nią­dze. A że bę­dzie to naj­praw­do­po­dob­niej dzia­ła­nie po czę­ści nie­le­gal­ne? Cóż - to prze­cież je­dy­ny spo­sób, żeby się do­ro­bić. Nie może zatem dzi­wić, że afery trak­to­wa­ne są jako coś "nor­mal­ne­go".

18. W 2006 r. za­koń­czy­ła się "afera War­szaw­skiej Grupy In­we­sty­cyj­nej" - w kwiet­niu tego roku Ko­mi­sja Pa­pie­rów War­to­ścio­wych i Giełd ode­bra­ła WGI li­cen­cję ma­kler­ską. WGI była firmą zaj­mu­ją­cą się in­we­sto­wa­niem pie­nię­dzy klien­tów na ryn­kach wy­so­kie­go ry­zy­ka. Dzię­ki wy­two­rze­niu od­po­wied­niej aury, za­trud­nie­niu po­li­ty­ków i me­dial­nych eks­per­tów oraz spon­so­ro­wa­niu spor­tu i po­pu­lar­no­nau­ko­wych wy­kła­dów, po­zy­ska­ła wielu klien­tów. W pew­nym mo­men­cie or­ga­na kon­tro­l­ne rynku fi­nan­so­we­go od­kry­ły nie­pra­wi­dło­wo­ści w dzia­ła­niu firmy. Przed za­blo­ko­wa­niem konta in­we­sty­cyj­ne­go WGI, pro­wa­dzo­ne­go przez ame­ry­kań­ską in­sty­tu­cję fi­nan­so­wą Wa­cho­via Se­cu­ri­ties, z konta tego wy­cho­dzi­ły środ­ki na różne, czę­sto nie­ja­sne in­we­sty­cje. Od­zy­ska­no tylko część pie­nię­dzy, które zo­sta­ły osta­tecz­nie za­ję­te przez ame­ry­kań­ski wy­miar spra­wie­dli­wo­ści. Więk­szość pie­nię­dzy za­in­we­sto­wa­nych przez klien­tów znik­nę­ła. Z po­wo­du bra­ków w do­ku­men­ta­cji nie można usta­lić, jak duża część to stra­ty wy­ni­ka­ją­ce z nie­udol­ne­go za­rzą­dza­nia po­wie­rzo­ny­mi pie­niędz­mi oraz czy i w jakim stop­niu do­szło do de­frau­da­cji. Nie­mniej jed­nak wiele wska­zu­je, że była to świa­do­ma po­li­ty­ka firmy.

Sporo dzia­łań afe­ral­nych, na­kie­ro­wa­nych na dre­no­wa­nie nie za­so­bów pań­stwo­wych, ale ra­czej oszczęd­no­ści ludzi, osią­ga suk­ces dzię­ki stwo­rze­niu wizji swego ro­dza­ju eli­tar­no­ści czy też eks­klu­zyw­no­ści po­dej­mo­wa­nych dzia­łań. Stwa­rza się aurę oka­zji, z któ­rej trze­ba sko­rzy­stać. Po­dob­nie zresz­tą było w przy­pad­ku "afery Digit Serve". Jak się wy­da­je, rów­nież wiele mówi to o czę­ści spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go i o ist­nie­ją­cych prze­ko­na­niach na temat tego, w jaki spo­sób można za­ro­bić.

19. Na po­cząt­ku 2007 r. Ko­mi­sja Nad­zo­ru Fi­nan­so­we­go roz­po­czę­ła po­stę­po­wa­nie kon­tro­l­ne w spra­wie spół­ki In­ter­brok. Była to firma zaj­mu­ją­ca się po­śred­nic­twem i do­radz­twem fi­nan­so­wym. W 2001 r. za­czę­ła in­we­sto­wać na rynku trans­ak­cji wa­lu­to­wych (forex). Szyb­ko za­czę­ła ofe­ro­wać nie­zwy­kle atrak­cyj­ne stopy zwro­tów z in­we­sty­cji. Co ważne: ko­lej­ni klien­ci mogli po­wie­rzać swoje pie­nią­dze tylko dzię­ki po­le­ce­niu ich przez in­ne­go, już za­an­ga­żo­wa­ne­go in­we­sto­ra. Po­cząt­ko­wo spół­ka osią­ga­ła zyski, lecz póź­niej dzia­ła­ła jak ty­po­wa pi­ra­mi­da fi­nan­so­wa: to na­pływ klien­tów za­pew­niał In­ter­brok płyn­ność fi­nan­so­wą. Spół­ka nie re­kla­mo­wa­ła się, a je­dy­nie ko­rzy­sta­ła z tzw. mar­ke­tin­gu szep­ta­ne­go. Takie po­stę­po­wa­nie umoż­li­wia­ło roz­ta­cza­nie aury wy­jąt­ko­wo­ści i eli­tar­no­ści. Wresz­cie w lutym 2007 r. KNF po­wia­do­mi­ła pro­ku­ra­tu­rę o po­dej­rze­niu po­peł­nie­nia prze­stęp­stwa przez wła­ści­cie­li.

Przy­kład "afery In­ter­brok" po­ka­zu­je, że tzw. pi­ra­mi­dy fi­nan­so­we to nie tylko po­czą­tek lat 90. (można tu przy­po­mnieć Bez­piecz­ną Kasę Oszczęd­no­ści Lecha Gro­bel­ne­go) i trans­for­ma­cja ustro­jo­wa, ale zja­wi­sko, które re­gu­lar­nie po­wra­ca w no­wych wcie­le­niach. Ży­wot­ność tego me­cha­ni­zmu wy­da­je się być cha­rak­te­ry­stycz­na dla sys­te­mu ka­pi­ta­li­stycz­ne­go w ogóle.

20. W li­sto­pa­dzie 2008 r. roz­po­czę­to śledz­two w spra­wie nie­go­spo­dar­no­ści w spół­ce Che­mia Pol­ska. Jego pod­sta­wą było za­wia­do­mie­nie ze stro­ny NIK, sta­no­wią­ce efekt ko­lej­ne­go ra­por­tu do­ty­czą­ce­go tak zwa­ne­go Trój­ką­ta Bu­cha­cza. Cała spra­wa roz­po­czę­ła się dużo wcze­śniej - jej po­cząt­ki to rok 1994. To wów­czas skom­pli­ko­wa­ne prze­kształ­ce­nia wła­sno­ścio­we do­pro­wa­dzi­ły do tego, że po­wo­ły­wa­ne przez pań­stwo spół­ki (Pol­ski Fun­dusz Gwa­ran­cyj­ny, Mię­dzy­na­ro­do­wa Kor­po­ra­cja Gwa­ran­cyj­na oraz Che­mia Pol­ska), które za­si­la­ne były przede wszyst­kim na­le­żą­cy­mi do Skar­bu Pań­stwa ak­cja­mi przed­się­biorstw, obej­mo­wa­ły na­wza­jem swoje akcje. W ten spo­sób trzy spół­ki kon­tro­lo­wa­ły się na­wza­jem, a Skarb Pań­stwa stał się w nich mniej­szo­ścio­wym udzia­łow­cem. Ko­lej­ne rządy nie mogły od­zy­skać kon­tro­li nad ma­jąt­kiem na­le­żą­cym do Skar­bu Pań­stwa, z po­wo­du braku na to zgody osób za­rzą­dza­ją­cych spół­ka­mi z "trój­ką­ta". Tym­cza­sem pie­nią­dze tych spół­ek były mar­no­tra­wio­ne (m.​in. przez błęd­ne de­cy­zje o po­rę­cze­niu kre­dy­tów), a one same nie re­ali­zo­wa­ły swo­ich zadań sta­tu­to­wych. Mimo for­mal­ne­go od­zy­ska­nia kon­tro­li przez Skarb Pań­stwa w 2002 r. - "trój­kąt" (choć już bez Pol­skie­go Fun­du­szu Gwa­ran­cyj­ne­go) funk­cjo­nu­je do dnia dzi­siej­sze­go.

"Trój­kąt Bu­cha­cza" to afera, na przy­kła­dzie któ­rej można wska­zać na dwie ważne cechy tego ro­dza­ju zja­wisk. Po pierw­sze po­ka­zu­je, że pod­mio­ty afery, aby uzy­skać względ­nie nie­wiel­kie ko­rzy­ści, mu­sia­ły zmar­no­tra­wić ich wie­lo­krot­ność. In­ny­mi słowy, Skarb Pań­stwa traci kon­tro­lę nad fir­ma­mi war­ty­mi setki mi­lio­nów zło­tych, na­to­miast wy­glą­da na to, że renta osób za­an­ga­żo­wa­nych w całą aferę jest sto­sun­ko­wo nie­wiel­ka. Po dru­gie, jest to przy­kład dłu­gie­go trwa­nia afery - mimo ra­por­tów NIK, ar­ty­ku­łów w me­diach itd.".

http://wiadomosci.onet.pl/prasa/20-afer-gospodarczych-...

konto usunięte

Temat: Wasz prezydent, nasz premier

Piotr G.:
Jerzy A.:
Czy przytoczone fakty świadczą o tym, że jest w Polsce dobrze ?
pokazuja jakis niewielki wycinek, promil Polski
jak dla kogos jest to wazne to bedzie inaczej kladl akcenty
mysle ze jest 500 tys spraw wazniejszych dla Polski i Polakow niz emerytura jakiegos ubeka.
tym bardziej ze mija 23 lata od rozwiazania SB i chyba wiekszosc tych "emerytow" dogorywa swoich dni

Zatem dlaczego :

"W Krakowie powstało Stowarzyszenie „Sieć Solidarności”, stawiające sobie za cel niesienie pomocy działaczom opozycji antykomunistycznej, którzy po 1989 roku znaleźli się w trudnych (a w niektórych przypadkach nawet w tragicznych) warunkach bytowych".

Czyżby aż tak poprzewracało się w tyłkach działaczom Solidarności, że aż trzeba było im pomagać ?

Proszę sobie przypomnieć Annę Walentynowicz w jakich warunkach żyła.

Zatem jakim prawem Pan twierdzi, że należy się tym leśnym dziadkom, a nie działaczom Solidarności ?

W końcu to dzięki działaczom Solidarności żyje się nam lepiej.

Następna dyskusja:

Japonia. Nasz zapomniany so...




Wyślij zaproszenie do