Andrzej
Korasiewicz
Kierownik Działu
Organizacji,
informatyk, nadzór
właścici...
Temat: Ucieczka żołnierzy polski z obozu koncentracyjnego NKWD
"27 marca 1945 r. 48 żołnierzy Armii Krajowej zbiegło z obozu koncentracyjnego NKWD w Skrobowie niedaleko podlubelskiego Lubartowa. [...]Dokładnie w Niedzielę Palmową 25 marca 1945 r. grupa podchorążych na czele z ppor. Piotrem Mierzwińskim postanowiła zgłosić starszemu obozu – ppłk. Edwardowi Pisuli „Tamie" zamiar podjęcia ucieczki. Zdecydowana większość z nich pochodziła z Kresów i na Lubelszczyznę trafiła razem z 27. Wołyńską Brygadą AK, która właśnie w tym rejonie zakończyła swój szlak bojowy. W Skrobowie została podstępnie rozbrojona przez Sowietów. Ppłk Pisula, w czasie wojny szef Kedywu Tarnopolskiego Okręgu AK, który wiele w swoim życiu przeszedł, nie był ich decyzją zaskoczony. Meldunek więźniów przyjął, grzecznościowo życząc im powodzenia. Podchorążowie postanowili podjąć całą akcję za dwa dni – dokładnie 27 marca 1945 r. Rankiem wyznaczonego dnia cztery grupy więźniów liczące łącznie 60 podoficerów i szeregowych zostały skierowane do pracy przy rąbaniu drewna, kopaniu i noszeniu piasku, porządkowaniu łaźni oraz do pracy w kartoflarni. Akcję rozpoczęła dokładnie o godzinie 11.00 grupa przebywająca w kartoflarni. Kapral pchor. Zdzisław Jarosz „Czarny" uderzył w szczękę stojącego obok wartownika, usiłując mu wyrwać broń. Rozpoczęła się szamotanina z wartownikami. Po chwili na dziedziniec wybiegł kpr. pchor. Jerzy Michalak „Świda", dając czytelny znak do ataku członkom pozostałych grup więźniów. Po zabraniu broni strażnikom, uciekinierzy usiłowali najpierw zdobyć obozową wartownię, jednak napotykając na silny opór, zdołali ją tylko zablokować. Z zaskoczenia opanowano natomiast koszary, w których spała nocna zmiana załogi obozu. Zdobyto wówczas kolejne egzemplarze broni i amunicję, którą błyskawicznie rozdzielono wśród pozostałych uczestników akcji. Chwilę później doszło do chaotycznej wymiany ognia pomiędzy uciekinierami a obozową strażą. Jeden z więźniów został skoszony serią karabinu maszynowego przez sowieckiego komendanta obozu mjr. Aleksandra Kałasznikowa. W szaleńczym ataku uciekinierom udało się jednak sforsować główną bramę obozu. Pod nieustannym ogniem bijącym z obozowych wieżyczek i wartowni przeskoczyli pobliską szosę i natychmiast rozsypali się tyralierą, biegnąc ile sił w stronę odległego o jakieś trzy kilometry skraju Lasów Kozłowieckich. Cała akcja trwała nie dłużej niż 25 minut."
http://www.uwazamrze.pl/artykul/723778,990696-Wielka-u...Andrzej Korasiewicz edytował(a) ten post dnia 23.03.13 o godzinie 14:07