Temat: Strach Grossa
Ciekawy głos w dyskusji.
Fragment felietonu Kingi Rusin z Wielkich Obcasów (nr 6 z 9 lutego)
"(...) Wśród komentatorów 'Strachu' tylko nieliczni - w tej chwili przychodzą mi do głowy Jerzy Pilch, Adam Szostkiewicz, Halina Bortnowska - mieli odwagę powiedzieć coś o swoich uczuciach, nie tylko o racjach. A przecież to się wydaje najbardziej ludzką i oczywistą reakcją na to, co opisuje Gross. Większość jednak bardzo dbała o to, żeby zachować ton pozornie bezstronnych komentatorów, bo odruchy serca - przerażenie, rozpacz, współczucie - są nieobiektywne. Nie mylę empatii z moralnością, wydaje mi się jednak, że bez niej moralność jest bezkrwista, a rozum bywa ślepy. Że w mówieniu: 'No cóż, niczego nowego się nie dowiedzieliśmy, pogrom kielecki był już sto razy opisany', słychać tę samą bezduszność, o którą Gross oskarża świadków zbrodni. Natomiast agresję, rozmaite odcienie urazy okazywano bez zażenowania. Jak widać, współczucie to sprawa wstydliwa, niechęć zaś jest jak najbardziej twarzowa i obiektywizmowi nie szkodzi. Współczuć ewentualnie możemy sami sobie, na przykład na filmie "Katyń". A wydaje się, że o wielu kwestiach debatowalibyśmy inaczej, gdyby częściej stać nas było na odrobinę empatii. I ostatnia uwaga. Nikt przy zdrowych zmysłach, nawet redaktor Krasowski, nie zaprzeczy, że antysemityzm był (i nadal w jakimś zakresie jest) realnym problemem. Kiedy jednak ktoś próbuje coś o tym powiedzieć, zawsze słyszy jedno - że bardziej szkodzi, niż pomaga, że robi to nie tak, jak trzeba. Zamiast rozmowy mamy kliniczny pokaz mechanizmów obronnych. Ci, którzy to mówią, nigdy jednak nie dali przykładu, jak należałoby to zrobić lepiej czy choćby inaczej. Kościół niby prowadzi dialog z judaizmem, ale nie potrafi zdecydowanie zareagować na to, co mówi się w Radiu Maryja, ani na antysemickie broszurki sprzedawane w świątyniach. Prawica, trzęsąc się o swój endekoidalny elektorat, dyplomatycznie milczy. A wszyscy budzą się dopiero na trąbkę Grossa, po to żeby powiedzieć, że brzmi fałszywie. To zacznijcie grać wreszcie czysto!"