Temat: Sąd nad powstaniem warszawskim
Myślę, ze historycy mieli już dosyć czasu na taki sąd - i niestety dobrze to nie wyszło. Z historykami mamy taki problem, że zawsze osadzeni sa politycznie lub terytorialnie i - w najlepszym wypadku - naginają interpretacje do własnej koncepcji...
Realnej ocenie powstania zaszkodziły lata PRL gdzie forsowano - prawdziwą skądinąd - tezę, że wybuch powstania był inspirowany przez politycznych "bankrutów", którzy nie mieli szans na zaistnienie w polskiej polityce przy założeniu wyzwolenia przez Armię Czerwoną. Sam mam problem w ocenie PW chociażby dlatego, że przynajmniej 5 osób z rodziny brało w nim udział - w tym Władysław Jarczewski ps."Nałęcz" dowodzący jednym z plutonów w Batalionie "Ruczaj" więc jest ot temat obecny w rozmowach rodzinnych nie tylko z okazji rocznic...
Gdybyśmy mieli teraz wyobrazić sobie np. prezesa PiS lub premiera, ktróym mówimy - za miesiąc nie będzie Was w polityce - i mielibyśmy siłę aby to uczynić, myślę, ze każdy z nich zrobił by wszystko aby w niej zostać - niestety po kilku latach polityki nie ma gdzie wracać, więc politycy przedwojenni posuneli się do ostateczności - narażenia miasta i życia ludzi w nim mieszkających pomimo braku realnej szansy na zwycięstwo...
Nie kłóci się to jednak z oddaniem hołdu i czci bohateskim powstańcom, którzy wierzyli w pomoc zachodu i wschodu, jednak to co najbardziej złowrogie w PW, że po wojnie zabrakło tych ludzi, mogli oni odegrać rolę w nauce, edukacji i obronie sądzonych później członków AK, mogli zapobiec zaśmieceniu architektonicznemu polskich miast i wsi, mogliśmy działać rozsadnie - jak chociażby Czesi i mieć piękną stolicę - a nie "betonu stolicę" - niestety do 1956 roku dla osób, które przetrwały PW nie było miejsca w stolicy (no chyba, że w więzieniach) oczywiście są wyjątki - rodzice Kulczyka i .... prezesa PiS, jaka była tego cena każdy kto ma Powstańca w rodzinie dobrze wie....
Reszta przedwojennych niedobitków politycznych założyła natomiast rząd na uchodźtwie - tak bardzo nie umieli robić nic innego i nie mieli odwagi wrócić do Polski - nawet w latach 70-tych, gdzie nic już im nie groziło, zakasać rękawy i walczyć z analfabetyzmem, kształcić Polaków, rozwijać kulturę, naukę - dźwignąć ten naród z zapaści itp. jak to robili ludzie, którzy powstanie przeżyli, później przetrwali jakoś okres stalinizmu i nie uciekli z ojczyzny, która była dla nich tak niewdzięczna....