Temat: Powstanie Warszawskie wybuchłoby i tak?
Tomasz P.:
Jan K.:
Może dlatego, że temat i rocznica dotyczy Powstania Warszawskiego?
oczywiście że chodzi mi o dyskusję z okazji rocznicy - NIE BYŁO TAKIEJ, SŁOWEM NIE WSPOMNIANO O BEZSENSOWNOŚCI POWSTANIA....
A czemu Pan to mówi w moim kierunku i w dodatku krzyczy? Czy to ja decyduje o tematach zakładanych na tym forum?
Co do powstania w gettcie, to właśnie tam można użyć argumentów, które przytoczone zostały w pierwszym poście tego tematu.
Tzn. ? że Polacy nie podlegali represjom niemieckim ? bo nie zrozumiałem...
Tzn. że o ile u podstaw decyzji o wybuchu PW można na pierwsze miejsce wysunąć motywy polityczne i militarne, to w przypadku powstania w gettcie decydującymi czynnikami były te, które wymienione są w poście otwierającym dyskusję.
Oczywiście cele polityczne i militarne PW miało. Nikt tego nie neguje. Problem jednak w tym, że cele były nierealne już na etapie planowania. I o ile nikt o zdrowych zmysłach nie powie słowa złego przeciwko Powstańcowm, to już zarzuty skierowane wobec kierownictwa i decydentów są jak najbardziej zasadne.
No i w tym rzecz, że takie opinie to dziś zwykłe mądrzenie się z punktu widzenia znającego następstwa i ten sam zarzut odnoszę do historyków stawiających już przed sądem całe kierownictwo AK... dopiero 30 lipca Jeziorański wyraźnie dał do zrozumienia kierownictwu powstania ze nie może liczyć na pomoc aliantów a już tym bardziej chyba Sowietów ale było za późno na odwołanie powstania, na dodatek AK oskarżana była przez Sowietów i ich polskojęzycznych kolaborantów z PPR o "stanie z broną u nogi",
dodatkowo Powstanie miało być elementem Akcji burza która miała przygotować grunt pod wejście wojsk radzieckich - miały już być witane przez oddziały AK jako gospodarzy, nie twierdzę, że kierownictwo AK podjęło słuszną decyzję ale moim zdaniem wówczas nie było dobrego wyjścia, być może liczono, że metoda faktów dokonanych uda się odwrócić jeszcze kwestię przejęcia władzy w Warszawie... a już twierdzenie, że kierownictwo AK to zbrodniarze uważam za sk...wo.
Trochę tu jest pomieszania z poplątaniem. Po pierwsze, nie bardzo wiem kto nazywa kierownictwo AK zbrodniarzami. Mam nadzieję, że nie kieruje Pan tego zarzutu w moję stronę.Po drugie, wszystkie oceny sytuacji jakie tutaj ja stosuję, odnoszę do stanu wiedzy z roku 1944. Tak, że zarzut o tym, że ktoś ocenia po fakcie jest chybiony.
Po trzecie, o stosunku aliantów do ewentualnego wybuchu powstania w Warszawe, rząd w Londynie wiedział
przynajmniej od początku roku 1944. Tu trzeba oddać sprawiedliwość i stwierdzić, że RE nie uznał za stosowne oficjalnie poinformować o tym fakcie władz AK w kraju. Choć oczywiście w nieoficjalnych rozmowach takie stanowisko uznawano za pewnik.
O pomocy ze Wschodu marzyć mógł tylko ktoś, kto jakimś cudem nie orientował się w postępach działań wojennych i polityce z nią związanej. Liczenie na pomoc Stalina w tej sytuacji było naiwnością dziecka już w świetle ówczeńsie znanych faktów.
Tak, że jak wspomniałem ja bym tu rozdzielił jednak ocenę działania zwykłych ludzi, którzy nie mogli orientować się w meandrach polityki międzynarodowej w takim zakresie jak władze decydujące o Powstaniu, od właśnie kompetencji tych ostatnich. A te z kolei nie mogą zostać ocenione pozytywnie ani pod względem:
a)politycznym
b)wojskowym
czy
c)humanitarnym
Ten post został edytowany przez Autora dnia 01.08.13 o godzinie 14:37