konto usunięte

Agnieszka D.

Agnieszka D. Nie ma rzeczy
niemożliwych :)

Temat: Odbudowywanie zabytków

Panie Michale, bardzo dobry artykuł. Mnie przynajmniej się niezmiernie spodobał, choć historykiem nie jestem. Jest tam poruszona kwestia pełnionej przez zrekonstruowany budynek funkcji oraz przykład Carcasssonne (sam w sobie niezwykły). Rozmowa tutaj toczy się głównie wokół "robić, czy nie". Chyba zasadnym byłoby do tego zapytać - po co? co dalej?
Co w sytuacji, gdy zamek, bądź pałac, jaki chce się odbudować, miałby w zamierzeniu spełniać swoją pierwotną funkcję? Miałby żyć swoim życiem z epoki, w której był stworzony/odtworzony? W środowisku miejskim zrozumiałym jest, przynajmniej dla mnie, dostosowanie wnętrz do współczesnej roli, jakie mają spełniać (wystawy, koncerty, kawiarnie, etc.). Powstaje pytanie, czy w przypadku architektury oddalonej od miejskich przestrzeni taki kompromis jest potrzebny? Czy nie ma sposobów odbudowy zamku z zachowaniem jego pierwotnej funkcji?
Czy taka odbudowa, a nawet całkowita rekonstrukcja, nie miałaby większej wartości, niż pozostawienie w stanie niezmienionym niszczejących szczątków murów?Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 16.10.11 o godzinie 11:25

konto usunięte

Temat: Odbudowywanie zabytków

@Agnieszka: Większość konserwatorów zabytków byłaby pewnie wręcz zachwycona pomysłem wiernej, bezkompromisowej odbudowy zamków. Tylko, że... W Polsce kapitalnego remontu wymaga około 80 zamków. Licząc choćby po ok. 8 mln na zamek (na tyle szacuje się np. koszt pełnego zabezpieczenia małego zameczku Lenno k. Wlenia), to daje kwotę 640 mln PLN (grubo zaniżoną). Tymczasem na ochronę zabytków i opiekę nad zabytkami przeznacza się ok. 2% środków przeznaczonych w budżecie Ministerstwa Kultury na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego – około 70 mln złotych rocznie (dane na podst. rozliczenia budżetu ministerstwa z 2010). Gdyby cała ta kwota przeznaczana była na zamki, ich odbudowa zajęłaby minimum 10 lat. A teraz zejdźmy na ziemię. Zamków w Polsce jest około 400, dokumenty KOBiDZ z 2004 mówią o 372. Dane z tego samego roku określają liczbę wszystkich zabytków nieruchomych na 53 445. Oznacza to, że zamki stanowią 0,7% wszystkich zabytków. Proste równanie wskazuje, że 0,7% z 70 mln budżetu, to ok. 490 tys. PLN. Przy finansowaniu w tym tempie, rewitalizacja polskich zamków zajmie nam 1306 lat.

To dlatego zabezpieczanie ruin (by przetrwały) ma sens.
(Oczywiście przesadzam w tym wyliczeniu, bo są jeszcze środki unijne, samorządowe, prywatne. Pojedyncze zamki mogą liczyć na naprawdę sensowne dofinansowania ministerialne. Ale chodziło mi wyłącznie o zaznaczenie pewnej skali.)
Agnieszka D.

Agnieszka D. Nie ma rzeczy
niemożliwych :)

Temat: Odbudowywanie zabytków

Bardzo dziękuję za wyliczenia :) Przyznam, że w ogólnym rachunku się nie orientowałam. Pewnie dlatego, że nigdy pod tym względem nie liczyłam w 100% na Państwo, bo zdaję sobie z tego sprawę, że to nierealne, żeby nasz kraj zajmował się tym w takiej skali. Niemniej jednak kontakty z zagranicznymi organizacjami, jak choćby Transylvania Trust z Rumunii (zajmują się właśnie rekonstrukcją architektury, z całkiem niezłymi efektami z resztą) uświadomiły mi, że to nie jest problem nie do przeskoczenia. Problem pojawia się na etapie dokumentów i często niechęci poszczególnych osób, w których rękach zostawione są kluczowe decyzje. Osobiście znam kilku przedsiębiorców, którzy są chętni zaangażować siebie i środki w taki projekt. Mam tutaj na myśli rekonstrukcję zamku do stanu pierwotnego i przywrócenie jego funkcjonalności, nazwijmy ją historyczną. Przy najbliższym spotkaniu, bądź w toku dalszej korespondencji będę rozmawiać z przedstawicielami TT na temat aspektów odbudowy i problemów, jakie najczęściej się pojawiają. Głównie dlatego, że pracują tam eksperci-praktycy, którzy niejedną odbudowę i rekonstrukcję mają już za sobą. Mają też doświadczenie w pozyskiwaniu środków z Unii Europejskiej na te cele i muszę przyznać, że wspomniana kwota rzędu 490 tys. zł na rok byłaby w zupełności wystarczająca na pokrycie wkładu własnego w takich przypadkach i mogłaby dać możliwość faktycznej rekonstrukcji zamku.
Problemem jest jednak przede wszystkim nastawienie ludzi. Po pierwsze - nie wszyscy konserwatorzy zabytków są takim inicjatywom przychylni. Z taki, czy innych względów potrafią rzucać kłody pod nogi i dawać czasami tak absurdalne wymagania, niekoniecznie racjonalne, że tryb formalny grzęźnie w tonach dokumentacji i nie pozwala na rozpoczęcie choćby przygotowań. Po drugie - niestety, tereny przyległe do zamków najczęściej są własnością prywatną i wykup takich ziem jest mocno problematyczny. Dlaczego to ma znaczenie? Choćby z prostego powodu. Jeśli zamek ma żyć, potrzebny jest do tego odpowiedni teren. Rycerstwo gdzieś musi ćwiczyć (plac przed zamkiem). Owce, jakieś kozy, czy bydło, gdzieś się paść też musi. Z czegoś te prządki muszą mieć wełnę, mleczarki mleko, a garbarz skóry. Do tego dochodzą treningi łucznicze i sezonowe imprezy rycerskie w formie turniejów. Namioty też gdzieś trzeba postawić, a szranki rozłożyć na dziedzińcu nie zawsze się da. Tak przynajmniej z grubsza przedstawia się ożywienie zamku w realiach przykładowo średniowiecznych. Nawet, jeśli znajdą się fundusze na zakup ziem wokół zamku i to zakładając przyzwoitą, rynkową cenę, to opór społeczny przed sprzedażą jest tak gigantyczny, że ciężko jest się przebić przez mur niechęci.

Wcale się nie dziwię, że jest bardzo mało osób, które podejmują takich starań. To tytaniczna praca i to na kilka ładnych lat (około 10-ciu). Tak po prawdzie, jest to dzieło czyjegoś życia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaangażuje się w taki projekt, nie poświęci na niego swojego życia i przyszłości, jeśli nie będzie miał gwarancji, że ktoś "na gotowe" nie przyjdzie i nie powie: "No dobra. Fajnie. Super, że jest gotowe i się udało. To teraz dziękujemy i dalej zajmiemy się tym sami, a Pan/Pani może już sobie iść."
Nie wszystkim też się podoba sama koncepcja odbudowy zamku. Niektóre społeczności wolałyby, żeby "ich" zamek pozostał w stanie takim, jakim jest, czyli jako ruiny.
Tym tematem mniej lub bardziej zajmuję się już od kilku lat. Cel jest realny i mierzalny. Paradoksalnie, to ludzie stwarzają największe problemy. Nie finanse. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że jeśli jakaś społeczność, która trzyma pieczę nad zamkiem i jego terenem wyrazi zgodną chęć pomocy i wsparcia dla takiego projektu, a konserwator zabytków odpowiedzialny za dany zamek również będzie przekonany do tego i zamiast szukać przeszkód, będzie starał się znaleźć rozwiązania problemów (bo takie zawsze się pojawiają na różnych etapach), to finanse na odbudowę się znajdą.

Patrząc na skalę, może się wydawać, że jest to poza naszym zasięgiem. Gdy spojrzymy natomiast na jednostki, na poszczególne budowle, okazuje się, po dokładnym przeanalizowaniu, że jest to możliwe. Jak to się mówi "ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka". Pytanie, czy ludzie, poszczególne osoby i całe społeczności, są w stanie i chcą się w takie dzieła zaangażować.

Następna dyskusja:

Zwrot zabytków do Egiptu?




Wyślij zaproszenie do