Temat: Obrońcy poczty gdańskiej
Czytając pamiętniki oficerów sztabowych sprzed września (Roman, Kirchmayer) odnoszę wrażenie, że bałagan był wtedy totalny. Kirchmayer wspomina też o tym, że był odgórny zakaz informowania sąsiednich sztabów o swoich przygotowaniach do wojny i tak w armii Pomorze nie wiedzieli, co robią w armiach Poznań i Modlin.
Skoro tak (jeśli rzeczywiście tak było) to prędzej bym się skłaniał ku wersji "zaniedbanie", dodatkowo podparł akcją "tajemnica, wróg słucha".
I chyba też nie do końca tak jest, że oni mieli zostać pozostawieni samym sobie. Znów Kirchmayer - wspomina, że były plany "małej" i "wielkiej" akcji na Gdańsk. Już nie pamiętam która była która, ale każdy z planów zakładał, że 9DP i Pomorska BK wejdą do Gdańska najszybciej jak to możliwe. 9DP przepadła w walkach nie wiadomo gdzie, z Pomorskiej BK pozostało szczątki, którym udało się przebić do sił głównych - Skotnicki przyprowadził 1/4 stanu pierwotnego. Czy było tak, że plan nie wypalił, dysproporcja sił była zbyt duża? Tego wspomniany na początku wątku tekst nie porusza.
Fakt, pomoc nie nadeszła, i chyba nie miała szans nadejść. Nie na tej wojnie... Ale nie sądzę, żeby wynikało to ze złej woli. Westerplatte miało walczyć 24 godziny, dziś się zaczyna mówić o Sucharskim jako tchórzu, bo chciał się zastosować do wytycznych. Do dłuższej obrony były przygotowane Hel i Oksywie, tam miała nadejść pomoc z morza. Nie sądzę, żeby ktokowliek liczył na sukces militarny (czy choćby większy polityczny oddźwięk - już sam atak miał swoją wymowę) w przypadku obrony pojedyńczego budynku w środku miasta.
Paweł Kalisz edytował(a) ten post dnia 13.09.09 o godzinie 18:50