Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

"To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 roku, było niewyobrażalne, ale się zdarzyło. Polscy faszyści krzewili tam swoje idee, wcielali w czyn, to moim zdaniem jedna z przyczyn żydowskich pogromów."

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,149194,19167293,nie-sl...
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Ponieważ artykuł jest dostępny w ramach limitu, pozwoliłam sobie skopiować tekst, na wszelki wypadek:

"Ojciec jaki był?

- Mam takie wspomnienia z dzieciństwa: ojciec dostaje bilety z zakładu pracy na musical "Skrzypek na dachu". Widzi pierwszego Żyda na scenie i szepcze do mnie: "Patrz, Żydki! Tak wyglądają Żydki!". Jest jakoś niezdrowo podekscytowany. Uważał, że "Żydki" są winni wszelkiego zła: chciwe to, zdradzieckie, zabiją, jak dopadną. Mówił to przy wielu okazjach. Matka milczała, udawała, że nie słyszy. Z ojcem spierała się tylko moja siostra: "Nie można być antysemitą!". Mówiła mi: "To złe, nie słuchaj ojca". Chroniła mnie, wchodziła w rolę matki. Ale to wszystko zaczęło się tam, skąd ojciec przybył: na wsi pod Terespolem.

Co pan tam widział?

- Mam piękne wspomnienia z wakacji u dziadka Grzegorza. Dziadek i babcia mieszkali w starej chałupie. Pamiętam sianokosy, pole, zapach siana, kury, psy. Ludzie wokół cudowni. Polacy i trochę Ukraińców. Dziadek to typ lokalnego przywódcy, każdy mu się kłaniał. Zawsze schludnie ubrany, czysty. Rocznik 1903. Nie chcę na razie tej wsi wymieniać, bo zamierzam w końcu przemóc strach i pojechać tam.

Dziadek zawsze mi mówił, że Niemcy z SS byli tacy czyści, porządni, grzeczni, a Ruskie to brudna, śmierdząca banda. Wspominał, że podczas wojny niemieccy żołnierze nocowali w jego chałupie i chętnie go odwiedzali. Krótko przed śmiercią dał mi portfel z monetami i to...

To koperta od starego zegarka kieszonkowego z napisami po francusku i cyrylicą.

- A te monety to stare ruble, marki, francuskie centimy, monety z okresu hitlerowskiego. Do dziś nie wiem, skąd chłop spod Terespola to miał...

W "polowaniu na Żydów" bieda polskich chłopów była okolicznością ważną, lecz tylko towarzyszącą patrzeniu przez nich na Żyda jak na zbędną rzecz

Domyśla się pan?

- Wyobraźnia podpowiada, że to zapłata od Niemców za te noclegi, ale wkrótce dowiem się więcej.

Dlaczego dał to panu?

- Może dlatego, że byłem najmłodszym, ulubionym wnuczkiem, choć nie zaznałem od niego czułości, był oschły, surowy.

Gdzie te monety?

- Na strychu. Nie chcę ich tu trzymać... Jest w nich coś, co mnie przeraża.

Dziadek zmarł, gdy byłem mały, nie zdążyłem zapytać o ich pochodzenie. Pytałem ojca, ale nie chciał mówić. Matka wtrącała tylko: "Tyle przeżył, daj mu spokój". Ale co przeżył? Dlaczego to trudne? Skąd te pieniądze? Gdy ojciec zmarł, mama nadal mówiła: "Daj spokój, tyle przeżył".

W 2011 roku dowiaduję się, że fundacja zajmująca się grobami żydowskimi odkrywa we wsi dziadka masowe groby i stawia tam pomnik. To mieli być Żydzi węgierscy, darmowa siła robocza. Patrzę na mapę, widzę, że rozstrzeliwani byli kilkaset metrów od domu dziadka. Chcę się więcej o dziadku dowiedzieć, piszę wniosek do IPN, do Lublina, by sprawdzili, czy nie kolaborował z Niemcami.

Od tego zaczyna się mój pomysł, by napisać książkę o rodzinie. Jadę, sprawdzam, ale o dziadku w IPN nic nie ma. Do wioski nie mam odwagi pójść, zwłaszcza że matka prosi: "Nie jedź tam, nie pytaj, zabiją cię". Zataczam coraz większe koło w poszukiwaniu rodzinnej historii: Terespol, Biała Podlaska, Białystok. Szperam w archiwach, IPN, czytelniach. Czytam akta spraw związanych z pogromami, rośnie mi to, nanoszę na mapę - mam już 128 miejsc, gdzie Polacy mordowali Żydów na Podlasiu zarówno po obecnej polskiej, jak i po białoruskiej stronie granicy. W książce opisuję wydarzenia w 15 z nich, w latach 1941-43.

Znajduję relację świadka, że to miejsce rozstrzeliwań Żydów przez SS we wsi dziadka było ich ulubionym. Wyobraziłem sobie, że po robocie Niemcy przychodzili do dziadka, myli ręce, nocowali. Mogli iść do innej chałupy, a wybrali dziadkową. Wszystko mi się łączy. To jego umiłowanie czystości, schludności żołnierzy SS, ten antysemityzm, te "Żydki" z musicalu mojego ojca, portfele z pieniędzmi. Dziadek chwalił jeszcze hitlerowców, że dobrze płacą za nocleg.

Niemiec zasiał, Polak zebrał

Ma pan żal...

- Że bawiłem się tam w Indian, w tych dołach, gdzie rozstrzeliwano Żydów. Wszyscy wiedzieli, ale nikt nic nie mówił. Dochodzi do mnie, że ojciec urodzony w 1939 roku mógł widzieć tę rzeź, w ten sposób nasiąkł antysemityzmem, że to mogło być to matczyne: "Tyle przeżył".

Inni członkowie rodziny coś wiedzą?

- Dzieci dziadka nie żyją, nie ma w tej wsi już mojej rodziny. Próbowałem rozmawiać z innymi wnukami, ale ściana. Znajduję jeszcze informację, że partyzantka polska wyprowadza z wioski członka UPA, zabija, a zwłok nie pozwala ruszać przez trzy dni. To brat mojej babci, bo babcia z Polesia. Splątanie tym większe, że jej syn był w tej partyzantce. Pewnie się nie dowiem, czy tylko widział, słyszał czy może sam strzelał do wujka.

Pana ojciec w latach 60. wyjeżdża do technikum kolejowego we Wrocławiu.

- Mama przyjeżdża tam z Mazowsza. We Wrocławiu się spotkali, pobrali.

Widzi pan w domu antysemityzm?

- Ciągle byłem na wojnie między domem a środowiskiem. Ojciec nie lubił Żydów, a w każdą niedzielę mieliśmy ceremoniał wyprawy do kościoła. Ojciec zakładał garnitur, lakierki, mama też odświętne ubrania, a my z siostrą kombinujemy, jak tu uciec z mszy, z tego świata. Ten inny świat to czarnoskóra koleżanka w podstawówce, a w dzielnicy - Romowie. Raz od jednego dostaję w zęby, innym razem wspólnie bijemy się przeciwko jakimś łobuzom i to nas spaja, a mnie uodparnia na rasizm. W latach 90., gdy chodzę do liceum, po Wrocławiu biega pełno skinów. Mam długie włosy, kilka razy dostaję w mordę. Nie godzę się na to, szukam idei wspólnotowych, idę do harcerstwa. Moja harcmistrzyni to społeczniczka, siłaczka, daje mi energię, wiarę w człowieczeństwo. Wciąga też skinów, którzy zmieniają się na moich oczach. Idę na filozofię, bo ważny jest dla mnie człowiek, zostaję nauczycielem, uczę etyki. XIV LO jest konserwatywne, ale ma specjalną salę do etyki, choć mam ledwie 10-20 uczniów w grupie. Na ścianie mamy godło i cztery postacie z filozofii: Hypatię, św. Augustyna, Diogenesa z Synopy i Zygmunta Freuda.

Przez ponad dziesięć lat uczy pan etyki. I nagle taka potrzeba konfrontacji z historią?

- To jest bardzo skomplikowane dla mnie, bo kochasz człowieka, wspominasz ciepło, a gdy jesteś dorosły, zaczynasz rozumieć, że dziadek, ojciec brali udział w czymś tak odległym od tego, co ty robisz w życiu, w co wierzysz. Musiałem dokonać rozrachunku z ich - obcym dla mnie - światem.

Oczywiście pytałem też siebie: po co mi to? Mogłem brać pensję, cicho siedzieć. Gdy zapytała o to matka, odparłem: "Bo ktoś musi! Nawet jeśli dziadek nic złego nie zrobił, to mam poczucie ciągłości winy, bo milczał, nie reagował, bo był antysemitą. Mam potrzebę naprawić to, zrzucić ciężar". Pan w swojej książce "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" pokazuje miejscowego profesora, który wiedział o Jedwabnem, ale nic nie napisał, bo bał się o karierę. Ja, skoro już zebrałem te materiały, musiałem coś zrobić.

"Białystok. Biała siła, czarna pamięć" Kąckiego: wstrząsający obraz Polski w pigułce

Ktoś pomagał panu przy książce?

- Prokurator Zbigniew Kulikowski, naczelnik komisji ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu w białostockim oddziale IPN. Dał mi dostęp do wszystkich dokumentów. Czułem, że jest mu ciężko, zgromadził tyle wiedzy, a jednak śledztwo w 2013 roku umorzył, bo sprawcy nie żyją, nie wiadomo, gdzie ciała, nie ma zgody na ekshumację. Najbardziej wstrząsnęła nim sprawa Żydówek z Bzur. Powiedział mi, że był przerażony okrucieństwem Polaków, że gdyby sprawcy jeszcze żyli, sam zaniósłby akt oskarżenia do sądu.

Sprawa kobiet z Bzur zaczyna się w Szczuczynie.

- Gdy w 1941 roku Niemcy napadają na Rosję, w Szczuczynie wspólnie z Polakami mordują żydowskich mężczyzn.

Po wszystkim sekretarz miasta ściąga z martwego Żyda ubranie i każe przerobić na swój rozmiar, choć są na nim jeszcze ślady krwi.

- Żydowskie kobiety trafiają do polskich chłopów jako darmowa siła robocza. Polscy mężczyźni polują na nie całymi grupami. Gdy w Bzurach jedna z polskich gospodyń, starsza kobieta, błaga, by nie zabijali żydowskich dziewczyn, mężczyzna krzyczy: "Szkodujesz Żydów, to pierwszą cię wrzucimy w wądół"(1). Kobieta ucieka z płaczem, a Polacy kijami okutymi żelazem katują Żydówki. Jedną przed śmiercią gwałcą.

Spotkał się pan z tym, przed czym przestrzegała matka?

- Gdy jeździłem do IPN w Białymstoku, mieszkałem w akademiku, na osiedlu Słoneczny Stok, gdzie pełno było łysych, dobrze zbudowanych chłopaków. Stałem raz w kolejce w sklepie i słyszę: "Twój ojciec chyba jaj nie miał!". Miałem długie włosy spięte w kitkę seledynową frotką mojej córki. Wychodzę, patrzą mi w oczy i syczą: "Co się tak gapisz?!".

Gdy jeżdżę po wioskach, ludzie patrzą na te moje włosy i czuję, że to nie ich sfera symboliczna. Po powrocie do Wrocławia biorę więc maszynkę i ścinam się.

Biała siła, Białystok

Krótko?

- Na łyso. I w Białymstoku od razu łatwiej się rozmawia, wtapiam się w tłum. Nawet pan z czytelni IPN jakoś milszy, chętniejszy do współpracy, wcześniej wypytywał, skąd jestem, teraz przestał. Także na wsiach znikała bariera, ale ludzie i tak nie chcieli rozmawiać, mówili: zrobi z nas pan drugie Jedwabne.

Dlatego książkę oparłem na dokumentach z IPN, materiałach radzieckich dostarczonych do IPN po 1989 r., niemieckich dokumentach archiwum w Ludwigsburgu, żydowskich księgach pamięci spisanych przez wspólnoty żydowskie, dokumentach z Yad Vashem. Rozmów z ludźmi nie umieściłem w książce, ale były mi pomocne jako uwiarygodnienie dokumentów.

Często, by zjednać ludzi, mówiłem, że pochodzę z niedaleka, że mam tam groby bliskich. Ktoś powiedział: "Wspaniale, skoro nasz człowiek, to może w końcu napisze historię w sposób prawdziwy".

Olga Tokarczuk powiedziała publicznie: "Zamietliśmy pod dywan pogromy w czasie wojny i po jej zakończeniu, wyparliśmy się własnej winy, zaczęliśmy sobie snuć uspokajające opowieści o tolerancyjnej Polsce, o pięknej wielokulturowej zgodzie na polskich Kresach. (...) A tu koszmarne przebudzenie, okazuje się, że to wszystko prawda: jesteśmy rasistowskimi ksenofobami". Wylała się na nią nienawiść, dostała pogróżki.

- W przypadku polskiego antysemityzmu oraz polskiego udziału w deportacjach, prześladowaniu i zagładzie śpiewaliśmy sobie tę kołysankę przez całe dziesięciolecia, by ocalić "mit niewinności". Tokarczuk powiedziała prawdę, bo naiwniactwem jest twierdzenie, że nazizm był jedynie niemiecki i bezpowrotnie przeminął. A przecież są faszyści czescy, węgierscy, litewscy, chorwaccy, polscy. Nazizm jest w nas, pojawia się u Andersa Breivika z Norwegii czy w umyśle węgierskiej dziennikarki kopiącej i przewracającej syryjskiego uchodźcę. Dziś godzimy się na niego, gdy pod oknami krzyczą "j...ć Araba", a my nie reagujemy.

Tak funkcjonowała negacja "miast śmierci". To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 roku, było niewyobrażalne, ale się zdarzyło. Polscy faszyści krzewili tam swoje idee, wcielali w czyn, to moim zdaniem jedna z przyczyn żydowskich pogromów.

Początek wielkiej zagłady białostockich Żydów [NIEPUBLIKOWANE ZDJĘCIA]

Zaczyna się od międzywojennych ruchów Narodowej Demokracji i ONR. Krzewią ideę "totalizmu katolickiego", państwa opartego na Kościele katolickim(2). Te ruchy na Podlasiu są bardzo silne. Głównym ich wrogiem są Żydzi. Endecja pisze w odezwach: "Żyda nie da się nawet przechrzcić, zawsze będzie Żydem, a demokracja i kapitalizm to wymysł Żydów, by łatwiej było im panować nad światem"(3). W wielu polskich pismach narodowych okresu międzywojennego pojawia się jawne wezwanie do eksterminacji Żydów, ale i uzasadnienie, jak to pogodzić z katolicyzmem. Piszą: "Miłość jest także matką nienawiści - nienawiści do zła, a zło to Żydzi. Młodzież katolicka nie może iść na lep obłudnego humanitaryzmu".

Za "Rózgą Podlaską", pismem nacjonalistycznym, cytuje pan: "Żydzi - to wyrzutki ludzkości!!/ Żydzi - to męty narodów!!/ (...) Żydzi pełni wszelakiej złości i skąpstwa, zawiści i nienawiści są plagą naszą, ciężarem naszym, nieszczęściem naszym".

- To jak modlitwa, są tu powtórzenia, wezwania(4). Nacjonaliści czerpią w latach 30. z katolicyzmu, ale i z hitleryzmu. Piszą wprost, że w interesie Polski jest wojna niemiecka, by wygrać z Żydami. W "Falandze" czytam, że godzą się na przegraną i okupację faszystowską, bo dzięki temu rozwiązana zostanie kwestia żydowska. Albo cytat z "Kuźnicy": "Niemcy przystąpili do ostatecznej likwidacji żydostwa u siebie (...) Kiedy wreszcie my przystąpimy do męskiego, poważnego rozwiązania tej sprawy?"(5). W społecznej polityce hitlerowskiej fascynuje ich sposób wychowania młodzieży w duchu dyscypliny. Ale to Kościół katolicki staje się napędowym nienawiści na badanym przeze mnie obszarze(6). Wielu hierarchów wspiera politycznie endecję. Biskup łomżyński Stanisław Łukomski ogłasza, że w miasteczkach, w których wygrało w 1938 roku lewicowe PPS, nie będzie procesji ani święcenia pokarmów. Ludzie jadą go przebłagać, obiecują, że to się nie powtórzy(7).

Księża są też liderami endeckimi, jak proboszcz Marian Szumowski z Jedwabnego, animator miejscowej partyzantki, która walczy z NKWD. W kazaniach nawołuje do tępienia Żydów (aż upominają go za to jego zwierzchnicy), pochwala przemoc, głosi, że w Niemczech jest lepiej, bo tam potrafią sobie z Żydami poradzić(8).

Od Żydów Polskę racz oczyścić, Panie, czyli co w nas zmieniło Jedwabne

Kilka tygodni temu we Wrocławiu młody ksiądz Jacek Międlar zachęcał młodzież narodową do walki o "wolną, wielką Polskę". Można sobie obejrzeć jego kazanie na YouTubie.

- Gdy to oglądałem, przypomniał mi się Aleksander Dołęgowski, przedwojenny proboszcz z Radziłowa. Głosił podobne kazania, potępiał Żydów(9). Ludzie słuchają takich kapłanów i biorą się do roboty: wrzucają do żydowskiego domu węże przez okno, oblewają naftą żydowskie towary(10).

Bojówkarze endeccy w Szczuczynie, Jedwabnem, Radziłowie, Wąsoszu i innych miasteczkach urządzali w okresie międzywojennym bojkoty sklepów żydowskich, bili ludność polską, która się w nich zaopatrywała, wybijali szyby w żydowskich sklepach, atakowali żydowskie targowiska.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy zaczęła się wojna i okupacja, najpierw sowiecka, potem niemiecka. Po wkroczeniu Niemców w czerwcu 1941 roku mordowano Polaków i Żydów, którzy byli kolaborantami NKWD. W przygranicznych miasteczkach jak Jedwabne, Radziłów, Wąsosz, Szczuczyn, Goniądz powstały wówczas lokalne struktury polskiej władzy i milicje, bo Niemcy swoją administrację powołali dopiero na przełomie 1941/42 roku. Polskie milicje natychmiast rozprawiały się z komunistami i Żydami, wobec których stosowano odpowiedzialność zbiorową. Wobec Polaków kolaborantów takiej odpowiedzialności nie było. Zdarzało się, że rodzinie udawało się kogoś wybronić, bo był Polakiem, czyli od początku czynnik narodowościowy był ważny.

Pogromy nakręcało oskarżenie, że podczas okupacji radzieckiej w latach 1939-41 Żydzi kolaborowali przeciwko Polakom z NKWD. Pan opisuje, jakie tragiczne konsekwencje miało to np. w Jedwabnem.

- W okolicach Jedwabnego pod koniec 1939 roku powstaje partyzantka o endeckich korzeniach pod komendą majora Aleksandra Burskiego. Została zdekonspirowana przez Polaka, miejscowego komunistę. Sowieci wybili prawie wszystkich partyzantów, a ocalali na torturach ujawnili pozostałych konspiratorów. Pisał już o tym prof. Tomasz Strzembosz(11).

Rozpoczęły się aresztowania i deportacje rodzin partyzantów. Ale o ich denuncjację ludzie oskarżyli Żydów. Gdy weszli Niemcy, uwolnili partyzantów, a ci wrócili do Jedwabnego i innych miejscowości, by dokonać zemsty na Żydach.

W Radziłowie dla wchodzących Niemców Polacy zbudowali bramę powitalną, na której namalowali orła i swastykę(12). Polacy wspierali też pochód niemieckich wojsk, atakując rosyjskie jednostki frontowe, rozbrajając radzieckich żołnierzy, dezorganizując obronę sowiecką, wysadzali mosty i przeprawy, a np. w pobliżu twierdzy Osowiec przeprowadzili czołgi niemieckie przez rzekę Biebrzę. W zamian dostali pieniądze i podziękowanie na piśmie(13). Znalazłem zeznania uczestników omawianych zajść, którzy przyznają, że przez całą wojnę nie zabili żadnego Niemca, za to wielu sowieckich żołnierzy i miejscowych Żydów(14).

Przyszły do nas dzieci z lasu. Zjadły ziemniaki, co stały dla świń. Potem mi mama powiedziała, że je Polacy zabili. Zagłada Żydów ze wsi Strzegom

W pana książce jest wstrząsająca opowieść Chai Finkelstein, żony młynarza z Radziłowa, która widząc nadchodzący pogrom, szuka ratunku u wspomnianego księdza Dołęgowskiego, antysemity.

- Chaja działała aktywnie, w przeciwieństwie do większości Żydów, którzy byli na tyle pogodzeni z przemocą, jakiej doświadczali w latach 30. z rąk "narodówki", oraz pogromami, które wybuchały na tamtych terenach od wieków, że starali się przeczekać najgorszy okres, licząc, że wreszcie nastanie jakaś okupacyjna władza, która zaprowadzi porządek. To ich zgubiło. Chaja prosi o pomoc znajomego polskiego chłopa, którego synowie pobili jej męża. Ten odsyła ją do felczera, który opatruje Żydów pobitych przez własnego syna. Przy czym pobicia i mordy na Żydach odbywają się jeszcze pod osłoną nocy, w dzień Żydzi i ich oprawcy wciąż ze sobą rozmawiają: o cieleniu, żniwach. Felczer mówi jej: idź do księdza, tylko on może pomóc. Chaja staje w domu ks. Dołęgowskiego i widzi kotły miedziane, prawdopodobnie zrabowane Żydom. Błaga księdza o ratunek przed Polakami, a on mówi: nie mam wpływu na tych ludzi. A przecież stał za tym, ziściło się to, do czego nawoływał. W końcu mówi jej: wszyscy Żydzi to komuniści, nie mogę być przeciwko moim parafianom(15).

Usłyszałem to samo od proboszcza Jedwabnego wiosną tego roku, powiedział mi: nie mogę iść pod pomnik żydowskich ofiar, bo stracę w oczach swoich parafian.

- Bo to kościół, który nie ewangelizuje, ale odpowiada na zapotrzebowanie społeczne. Wtedy było zapotrzebowanie na uporanie się z Żydami, dzisiaj na zapomnienie o tym.

Publikuje pan relację polskiego świadka o tym, jak ks. Dołęgowski idzie z krzyżem, prowadząc Żydów do stodoły, na spalenie(16). Znalazł pan potwierdzenie tego w innych źródłach?

- To jedna relacja, dlatego stawiam przy niej duży znak zapytania. Gdyby tak było, byłby to mord liturgiczny. Ale sądzę, że pogromy miały taki charakter, bo Polacy, zgodnie z endecką propagandą, traktują Żydów jak morderców Chrystusa. To pozwala im pozbyć się barier moralnych, a palenie to jak stos dla heretyka, jak chrzest przez ogień, oczyszczenie wspólnoty z pierwiastka zła.

Jest też wymiar racjonalny. Palenie to szybkie uporanie się z tłumem. Ale zanim Polacy wpadną na pomysł palenia, mordują tym, co pod ręką: nożem, siekierą, kłonicą. Tam, gdzie jest sadzawka, Żydzi są topieni(17). Gdy w Radziłowie spalono w stodole dorosłych, dzieci zabijano na "dziesiątaka". Jeden z mieszkańców ustawia je w szeregu po dziesięcioro i stara się zabić jedną kulą. Niektóre dzieci są tylko ranne i zakopywane żywcem. Przyjeżdżają hitlerowcy i wyciągają z dołu żywego chłopca, ale Polacy kłócą się z Niemcami, by go dobić. To Niemcy chłopca bronią(18).

Polacy i Żydzi. Nasze winy. Rozmowa z Anną K. Kłys

Stara się pan, by książka miała wymiar historyczny, ale używa pan zwrotów publicystycznych: zwyrodnialcy, niebywałe okrucieństwo. Puściły panu nerwy?

- Nie jestem historykiem. To, co znalazłem w archiwach, wstrząsnęło mną. Trudno powstrzymać mi było emocje, gdy czytam, jak Żyd, który kopie sobie dół, pyta sąsiada: "Stasiu, będzie bolało, jak będziesz mnie strzelał?"(19).

Polacy zabijają swoich sąsiadów w najbardziej okrutny sposób, np. w Goniądzu wbijają gwoździe w ich głowy(20). Trudno mi było zachować naukowy dystans, choć starałem się o obiektywizm. Dlatego publikuję w książce relacje kilku świadków opisujących to samo zdarzenie.

Przeraża mnie też skala kłamstwa, które budowano przez te lata. Bo stworzyliśmy na swój użytek mit sprawiedliwych wśród narodów świata, a niewiele znalazłem przypadków ratowania Żydów na badanym obszarze. Dotarłem do 13 takich relacji. Cztery z nich dotyczyły żydowskich dzieci, z których żadne nie przeżyło, bo wszystkie w latach późniejszych zostały wydane przez polskich sąsiadów Niemcom i zamordowane. To, w co wierzyłem, runęło.

Dlaczego przy tym pan stracił tę wiarę? Chwilę po pogromach Żydzi będą gazowani całymi pociągami przez Niemców w obozach koncentracyjnych.

- To zapewne wpływ tych demonów rodzinnych. Zastanawiałem się, czy mam te same geny mordu, czy może potrafię je odrzucić, jak wnuk Rudolfa Hössa, komendanta Auschwitz, który chciał znaleźć grób dziadka, by na niego napluć. Przestałem wierzyć, że jesteśmy zdolni do współodczuwania, że rację miał XVII-wieczny angielski filozof Thomas Hobbes, że ludzie są źli i budują państwo po to, by złą naturę ograniczyć. Gdy zabrakło prawa na Podlasiu, wszystko runęło. Jeden z żydowskich sąsiadów Chai, widząc pogrom za oknem, mówi: "Niech będzie choćby prawo hitlerowskie, ale niech będzie". Ale niemieckie wojsko poszło zaraz dalej na wschód. Na Podlasiu zostały pododdziały Einsatzgruppen B, ale z niemieckich raportów wynika, że Niemcy mieli zbyt szczupłe siły do zabezpieczenia tak rozległego terenu, bo trwała ofensywa w Rosji. Niemcy dawali Polakom "wolną rękę" w dalszym rozprawianiu się z Żydami i wyjeżdżali, by dokonywać podobnych pacyfikacji gdzie indziej. Zdarzało się też, że wspierali mord, jak w Rajgrodzie, gdzie wspólnie z Polakami z miejscowej milicji rozstrzelali kilkudziesięciu Żydów(21). Żydzi z kolei opłacali się niemieckiej żandarmerii, by ta chroniła ich przed polskimi sąsiadami(22). Niemcy zyskali świetną okazję, by wyciągnąć od Żydów wszystkie pieniądze.

"Zło nie płynie we krwi". Wnuk komendanta Auschwitz stara się odkupić zbrodnie dziadka

W Goniądzu, gdzie Żydów nie spalono w synagodze tylko dlatego, że Polacy bali się, że pożar rozprzestrzeni się na ich domy, mieszkańcy skarżyli się nawet, że Niemcy chcą ocalić Żydów.

- Próbowali ich mordować, ale Niemcy dostali pieniądze od Żydów za ochronę. Polacy mieli do Niemców pretensję: przecież Żydzi wyjęci są spod prawa, oddajcie ich nam. Piszą nawet skargę do gestapo w Białymstoku, by im Żydów oddać(23). Niektórzy Żydzi pod niemiecką ochroną ocaleli, ale Żydzi z Goniądza giną w Treblince, gdy skończyły im się pieniądze.

Kto stał za pogromami?

- To nie były męty społeczne. To przedstawiciele miejscowych elit, którzy organizowali straże czy koła samoobrony. Znaleźli się wśród nich nauczyciele, członkowie Korpusu Ochrony Pogranicza, policjanci, aptekarze i lekarze, pracownicy Poczty Polskiej i listonosze, przedwojenni burmistrzowie, radni i miejscowi przedsiębiorcy oraz księża katoliccy. Ci ostatni z Radziłowa, Wąsosza, Goniądza i Jasionówki(24).

Po mordach trwa festiwal łupienia. Miejscowi biją się o dobra żydowskie, przepędzają mieszkańców innych wsi!

- Zabijają żydowskiego fotografa w Szczuczynie i jeden ze świadków podczas procesu po wojnie mówi: zabiłem go, choć dawał mi złoto, ale z jego domu wziąłem tylko nocnik, bo reszta była rozkradziona. Dałem w książce zdjęcia wykonane przez tego fotografa(25).

Po co?

- Zobaczyłem na nich twarze ofiar: rodziny, piękne kobiety, odświętne ubrania, eleganckie pozy. Przejęła mnie ich kruchość i bezbronność. Chciałem, by czytelnik poczuł to samo, spojrzał ich oczami. To bolesne. Trudniej jest potem żyć normalnie, kupować dom, samochód, zakładać rodzinę, bo zawsze jest myśl: do czego byłby zdolny mój sąsiad, do czego ja byłbym zdolny, gdybym został zainfekowany zbrodniczą ideologią?

Wnuk komendanta Auschwitz ostrzega: Europo, ocknij się

Naliczył pan 128 miejsc, w których Polacy mordowali Żydów, ale jest jedno, Brańsk, w którym to Żyd wydał swoich hitlerowcom, w którym ksiądz katolicki ratuje Żydów, nawołuje do tego w kazaniach. A Polacy, jak Walentyna Jakubowska, do końca broniła dwóch żydowskich braci i została wraz z nimi zabita przez żandarmów. Może Brańsk to nadzieja.

- Ale jest także w Brańsku coś, co nie daje mi spokoju. 800 Żydów ucieka w las, ale przeżywa tylko ok. 200, a wedle niektórych źródeł 76(26). Co się stało z ponad 600? Można przypuszczać, że zostali zabici. Żandarmerii niemieckiej było tam niewiele, porządku pilnują miejscowi i partyzanci. Wyłapanie Żydów w lasach bez ich pomocy było mało prawdopodobne.

Dlaczego po wojnie tak trudno było osądzić sprawców?

- Żydowska dziewczyna, której matka ocalała z pogromu w Wąsoszu, dostała pocztówkę: "Z waszej rodziny Hitler zrobił kiełbasę, szkoda, że was nie było, bo z wami zrobiłby to samo"(27). Żony zatrzymanych sprawców chodziły po sąsiadach i groziły: jeśli coś powiesz, mąż po powrocie z więzienia się z tobą policzy.

Sam aparat władzy komunistycznej, który miał osądzić sprawców pogromów, często wywodził się z nurtu nacjonalistycznego. Komuniści nie chcieli drażnić nacjonalistycznych mas, grali nutą antysemityzmu, bo widzieli, że to pada na dobry grunt. Ci, którzy mordowali Rosjan, dostali wysokie wyroki, zabójcy Żydów - niskie lub żadne.

Śledztwa były prowadzone nieudolnie - czytałem protokoły przesłuchań, w których pytania były żenująco mało dociekliwe. Do prokuratur płynęły też masowo bliźniaczo podobne listy poparcia od "wspólnot w zbrodni", które zaświadczały, że oskarżony w czasie wojny był dobrym Polakiem, bo nie zabijał innych Polaków(28). Adwokaci mówili klientom: zwal wszystko na hitlerowców(29). Sądy z większą powagą traktowały zeznania złożone na sali niż w trakcie śledztwa. Ale na przełomie lat 40. i 50., gdy toczyły się procesy, ocalałych Żydów, świadków, już nie ma, wyjechali do Izraela. Są też fałszerstwa. Prokurator Waldemar Monkiewicz, który w latach 70. prowadził drugą falę śledztw w sprawie pogromów, nakłaniał świadków, by nie mówili o winie Polaków. W przypadku mordu na kobietach w Bzurach dopiero prok. Radosław Ignatiew z IPN w Białymstoku wskazał na winę Polaków, ale musiał umorzyć sprawę, bo sprawcy nie żyją.

W ilu miejscach upamiętniono pamięć o pogromach?

- W zasadzie tylko w Jedwabnem, po książce Jana Grossa "Sąsiedzi". Żydów na Podlasiu zabito trzy razy: ideologicznie, dehumanizując ich, potem fizycznie, a na końcu przez zapomnienie. W aktach znalazłem korespondencję mieszkanki Rajgrodu, w którym Polacy, w tym lokalni nauczyciele, zamordowali Żydów, a ich ciała zbezcześcili. Ona widziała, jak Żydzi są prowadzeni na miejsce kaźni, nie dawało jej to spokoju. Pisała w latach 80. do aparatu partyjnego z prośbą, by to upamiętnić. Odpowiedź: to nie leży w ich gestii. W latach 90. władze samorządowe pisały, że to sprawa dla Żydowskiego Instytutu Historycznego. Do dzisiaj nic tam nie powstało. W tym samym miasteczku, w miejscu pomordowania Żydów, jest wysypisko śmieci i składowania zwierzęcych odpadów.

Dlaczego Gross do Polaków nie dotarł

Pana uczniowie rozumieją polską historię? Rozmawia pan o tym z nimi?

- XIV LO we Wrocławiu to jedna z najlepszych szkół w Polsce, w pierwszej trójce w rankingach. Zawsze wierzyłem we wspólnotowość, ale pisząc książkę, zauważyłem, jaka jest krucha, łatwo się rozpada. W szkole widzę uczniów przerażonych islamem. Mówią o uchodźcach: inwazja dziczy, która chce zniszczyć cywilizację Wrocławia. Mówię im: przecież to Europejczycy zbudowali Oświęcim. Ale moi uczniowie to pokolenie "11 września", które żyje w strachu, choć nie znają żadnego muzułmanina. A we Wrocławiu jest ich raptem ok. 130.

Moja pozycja w szkole pogorszyła się w 2011 roku.

Robi pan wtedy eksperyment edukacyjny: wysyła uczniów na ulicę.

- Wrocławiem rządzi wtedy postępowy prezydent Rafał Dutkiewicz, który stawia na tolerancję i hasło "Wrocław - miasto spotkań". Ale przed Euro 2012 następuje jakieś wzmożenie narodowe: pobicia czarnoskórych, swastyki, okrzyki. 11 listopada idzie szumnie marsz Obozu Narodowo-Radykalnego, a w rozmowach z uczniami dostrzegam niepokojące przejawy nienawiści do obcych. Chcę sprawdzić budowany przez miasto mit i z koleżanką polonistką proponujemy uczniom eksperyment: przebierzcie się za Arabów, Żydów, wyjdźcie na ulicę. Dziewczyny włożyły chusty, muzułmański uczeń strój żydowski, przykleił pejsy. To dzieciaki z dobrych domów, elita miasta. Wrócili z ulicy wstrząśnięci. Zobaczyli złość i agresję, Dziewczyna w hidżabie usłyszała: "Kurwo iracka!", uczeń przebrany za Żyda: "Do Auschwitz wracaj!". Krzyczał starszy człowiek, który mógł pamiętać wojnę. Nie chciałem tego specjalnie upubliczniać, ale któryś z dziennikarzy spytał: to wasi uczniowie biegali przebrani? Nasi. Potem zadzwonił ktoś z Urzędu Miasta, z działu prasowego - opieprzał mnie, że psuję hasło "Miasto spotkań".

Jak reaguje szkoła?

- Jeden z księży katechetów potępia mnie publicznie, w pokoju nauczycielskim udaje, że mnie nie widzi. Pojawiają się odzywki: "Na szalom odpowiadamy sigh heil!". Uczniowie naśladują nauczycieli, pojawiają się nalepki na drzwiach do klasy: "Polska dla Polaków". Koleżanka odchodzi z pracy, nie wytrzymuje, a ja wkrótce po niej. Wróciłem do szkoły teraz, we wrześniu. Nie wiem, jak to się skończy, bo gdy pojawiła się książka, to w pokoju nauczycielskim prawie nikt już ze mną nie rozmawia. Z wyjątkiem dwóch katechetów.Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.11.15 o godzinie 22:24
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

A także teskty komentarzy:

"KOMENTARZE HISTORYCZNE
Prof. dr hab. Andrzej Żbikowski, fot. Jewish Historical Institute
W cieniu Jedwabnego
Prof. dr hab. Andrzej Żbikowski, Żydowski Instytut Historyczny

W 2000 r., niedługo po ukazaniu się drukiem książki Jana T. Grossa "Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka", prezes IPN prof. Leon Kieres polecił nam, historykom pracującym wówczas w Biurze Edukacji Publicznej IPN, zbadanie "w sposób naukowy", zgodnie z zasadami warsztatu historycznego, zbrodni w Jedwabnem i ustalenie, czy Gross dotarł do prawdy. Rezultatem naszych badań była dwutomowa publikacja pod redakcją Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka "Wokół Jedwabnego". W tym samym czasie Anna Bikont przeprowadziła osobne "dziennikarskie śledztwo", które opisała w książce "My z Jedwabnego". Ustaliliśmy, że zbrodnia popełniona na bezbronnej ludności żydowskiej na wschodnim Mazowszu i na Podlasiu w pierwszych dwóch tygodniach po agresji niemieckiej na Związek Radziecki była w większości dziełem miejscowych Polaków. Zaskoczyło nas jej skrajne okrucieństwo.

Ustaliliśmy też, że zbrodnia miała antysemickie tło, że dobytek zamordowanych został rozgrabiony, a po wojnie lokalne środowiska solidarnie milczały, by chronić krajan przed odpowiedzialnością. Zaskakująca była też skala zbrodni w tym regionie - ponad 60 pogromów w ponad 20 miejscowościach. Fala pogromowa na tym terenie osłabła po ustabilizowaniu się cywilnej władzy niemieckiej między sierpniem a październikiem 1941 r. Pozostałych przy życiu Żydów spędzono do gett, a na przełomie 1942 i 1943 r. deportowano do obozów zagłady. Towarzyszyła temu fala ucieczek skazanych na śmierć Żydów, szukających schronienia głównie w lasach. Jednak bez pomocy ze strony ludności polskiej i choćby neutralnego stosunku rosnącego liczebnie w tym czasie polskiego podziemia zbrojnego nie mieli dużych szans na przetrwanie. Dziś wiemy, że denuncjacje, zabójstwa były na porządku dziennym, a pomocy ukrywającym się Żydom udzielano rzadko. Dokumentują to zarówno zeznania uratowanych Żydów, jak i powojenne materiały ze śledztw i procesów toczących się na podstawie dekretu sierpniowego z 1944 r.

Źródła te są przechowywane w archiwach IPN. Co jakiś czas sięgają do nich nie tylko zawodowi historycy, ale także osoby zainteresowane historią regionu czy dziejami swojej rodziny, jak w przypadku Mirosława Tryczyka. Opisy zbrodni zawarte w żydowskich wspomnieniach oraz aktach procesów "sierpniowych" są jednak tak wstrząsające, iż nierzadko stają oni przed dylematem, czy przyjąć je bez zastrzeżeń w całej ich brutalności, czy całkowicie odrzucić. Analizie tego typu źródeł historycznych poświęciłem w swoich pracach wiele miejsca. Moim zdaniem wspomnienia uratowanych i pierwsze zeznania w śledztwie oskarżonych i świadków zbrodni - te są najbardziej szczegółowe i drastyczne - należy uznać za wiarygodne. Jednak każdy z uratowanych, świadków, oskarżonych opisuje wydarzenia z innej perspektywy, podkreśla to, co najlepiej zapamiętał. Owa zawężona perspektywa jest cechą charakterystyczną tych relacji. Należy przy tym pamiętać, że bardzo często składali je ludzie prości, niezdolni do głębszej analizy. Przyczyny zbrodni upatrywali zwykle w zawiści na tle majątkowym, chęci upokorzenia zamożniejszych przed wojną sąsiadów. W zasadzie nie pojawia się w tych zeznaniach motyw zemsty za tzw. zdradę Żydów podczas okupacji sowieckiej i ich kolaboracji z okupantem. Dodatkowo za wiarygodnością wspomnianych źródeł, podanych w bardzo obszernym wyborze przez Mirosława Tryczyka - niestety prawie bez komentarza historycznego - przemawia fakt, że dla prowadzących te sprawy w latach 1945-1952 śledczych, prokuratorów i sędziów ukaranie sprawców mordów na miejscowej ludności żydowskiej nie miało znaczenia priorytetowego, wręcz odwrotnie - było sporym kłopotem, gdyż dodatkowo antagonizowało władze komunistyczne ze społeczeństwem. Musieli jednak zająć się tymi sprawami, gdyż zbrodnie te nie były żadną tajemnicą, a wzajemne oskarżenia o współudział w Zagładzie bardzo często pojawiały się w sąsiedzkich donosach.

Najnowszą historią Polski bez ograniczeń cenzury i presji ideologicznej zajmujemy się dopiero od ćwierć wieku, czyli niezbyt długo. Niektóre trudne tematy, szczególnie dotyczące drugiej wojny i postaw Polaków zarówno wobec okupantów, jak i współobywateli, zostały zaledwie zarysowane. Stosunek ludności polskiej do eksterminacji ludności żydowskiej jest jednym z najbardziej skomplikowanych i drażliwych. Od próbujących zmierzyć się z nimi badaczy mamy prawo oczekiwać nie tylko zaangażowania i osobistej wrażliwości, lecz również dojrzałego komentarza historycznego.

Barbara Engelking, fot. auschwitz.org
Tamten świat rządził się innymi prawami
Barbara Engelking*

Zamieszczone tu [w książce Mirosława Tryczyka] zeznania sprawców mordów na Żydach są zaczerpnięte z dokumentów procesów prowadzonych w Polsce od 1944 roku na podstawie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 31 sierpnia 1944 "o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy...", zwanego "sierpniowym". (...) Cały ten materiał - informacje o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (często pochodzące od sąsiadów), dokumenty przesłuchań świadków i oskarżonych, wyjaśnienia, odwołania, protokoły rozpraw, rewizje i kolejne rozprawy, uzasadnienia wyroków, prośby o łaskę - to setki tysięcy stron. Dotychczasowe opracowania naukowe, analizujące dokumenty procesów "sierpniowych", w niewielkim stopniu wykorzystują te wyjątkowe źródła. Dokumenty sądowe mają swoją wyraźną specyfikę; siłą rzeczy koncentrują się na czynach dokonanych, złych, bo tylko zło znajduje się w kręgu ich zainteresowania. To zło nie dotyczyło jedynie Żydów - było go w czasie okupacji znacznie więcej, przynosiło doraźne korzyści i wydawało się wówczas bezkarne. Do tych dokumentów trzeba podchodzić niezwykle ostrożnie; umiejętnie je czytać, nie zapominając o psychologicznym i historycznym kontekście ich powstawania. Na pewno zaś nie są wystarczającym źródłem do badania fali pogromów na Żydach z lata 1941. Powstała zresztą na ten temat już dosyć bogata literatura, warto się do niej odwoływać, gdyż stanowi istotny punkt odniesienia dla przedstawionej przez Mirosława Tryczyka próby analizy. Przyczyny pogromów są bowiem bez wątpienia o wiele bardziej złożone niż wpływ nacjonalizmu politycznego z okresu II Rzeczpospolitej. Trudno zgodzić się choćby z tezą o znacznym wpływie przedwojennej propagandy prasowej na niepiśmiennych w większości mieszkańców Podlasia. Istotniejsze były tu chyba inne czynniki: religijne, antropologiczne, a także socjologiczne - te dotyczące struktury społecznej, jej klasowego, a przede wszystkim patriarchalno-feudalnego modelu.

Tamten świat był przednowoczesny, przeżywany i rozumiany inaczej niż ten, w którym my żyjemy. Opisujemy go często naszymi kategoriami i z naszej perspektywy, zapominając, że był to świat ludzi prostych, w którym obowiązywał mityczny porządek wyjaśniania rzeczywistości. Trzeba wziąć pod uwagę miejsce Żydów w hierarchicznym porządku moralnym, który wydawał się odwieczny i trwały. Żyd był w nim postacią ambiwalentną: zabójcą Chrystusa, "Innym", stanowiącym punkt odniesienia dla kształtowania własnej tożsamości i jednocześnie znajomym, sąsiadem, pośrednikiem między klasami społecznymi. W tym świecie role społeczne były trwałe, przypisane raz na zawsze i być może ich zmiana i zamęt okresu okupacji sowieckiej miały wpływ na wydarzenia lata 1941. Zmiana dotychczasowej struktury społecznej, która się wówczas dokonała, była gwałtowna i wielowymiarowa - dotychczasowe autorytety lokalne zniknęły (najczęściej wywiezione na Wschód), utraciło swoje znaczenie ziemiaństwo (zaczęto tworzyć kołchozy), podważano rolę religii. Myślę, że zbadanie przyczyn mordowania Żydów na Podlasiu wymaga dokładnej, wieloczynnikowej analizy. Ta uwaga nie ma służyć wyjaśnianiu czy - nie daj Boże - usprawiedliwianiu zła i okrucieństwa, napominam stale także samą siebie, żeby patrzeć szerzej, w rozmaitych kontekstach, próbować wniknąć głębiej w przyczyny tych dramatycznych wydarzeń, stawiać więcej pytań i nie spieszyć się z udzielaniem odpowiedzi. Podstawowym pytaniem, na które nie umiem znaleźć odpowiedzi, pozostaje kwestia zła. Zła, które widać w przytoczonych tu zeznaniach sprawców - jest czyste, bezwstydne oraz doprawione ogromną ilością przemocy i okrucieństwa. Nie wiem, jak je wyjaśniać - w czym upatrywać jego źródła? W odwiecznej naturze ludzkiej? W trudach życia wiejskiego i jego obcowaniu ze śmiercią na co dzień? W tradycyjnym okrucieństwie wobec zwierząt? W odwecie za doznawane przez stulecia poniżenie? W demoralizacji wojennej? W psychologicznej gratyfikacji, jaką daje władza, szczególnie ta nad kimś, kto dotychczas stał wyżej w hierarchii społecznej? W bezinteresownej agresji? W poczuciu pokusy i bezkarności? Być może na okrucieństwo sprawców złożyło się i to wszystko, i inne jeszcze czynniki. Powoli zaczęły się one pojawiać w sferze publicznej, wpływając na rozumienie tamtego czasu. "
Zbyszek Stell

Zbyszek Stell poeta słów i myśli
nie wypowiedzianych

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

W sumie to myślę, że warto rozmawiać... Tak się składa, że moja rodzina pochodzi ze wschodniego Mazowsza, a ja sam na tyle jestem związany z tą okolicą, że mam nawet chałupę w lasach nieopodal Treblinki, ale jak tu rozmawiać skoro narracja jest już ustawiona - wynika z niej niezbicie, że Einsatzgruppen normalnie zajmujące się w terenie popularyzacją kultury rolnej były wręcz zmuszane przez żądnych krwi autochtonów do zabijania żydów, co czyniły nadzwyczaj niechętnie i z oporami, a wobec takiego guzdrania ludność brała sprawy w swoje ręce. Takie wieści podlane "naukowym" wsparciem IPN, oraz moralnym autorytetem nawróconego syna wieloletniego komendanta Oświęcimia są jakże ważnym dowodem na bezradność niemieckiej administracji, która nie radziła sobie z ochroną dzikiej ludności cywilnej zezwierzęconego wschodu pośród której dochodziło do odrażających samosądów...
Odnaleziona w Wirginii /USA/ córka komendanta Auschwitz: Brigitte Höss tak wspomina ojca -"Był najmilszym człowiekiem na świecie".
Skorośmy już ustalili podstawy prawdy możemy żywo dyskutować o tym haniebnym epizodzie we wstydliwych dziejach Polski :)
Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Zbyszek S.:
W sumie to myślę, że warto rozmawiać... Tak się składa, że moja rodzina pochodzi ze wschodniego Mazowsza, a ja sam na tyle jestem związany z tą okolicą, że mam nawet chałupę w lasach nieopodal Treblinki, ale jak tu rozmawiać skoro narracja jest już ustawiona - wynika z niej niezbicie, że Einsatzgruppen normalnie zajmujące się w terenie popularyzacją kultury rolnej były wręcz zmuszane przez żądnych krwi autochtonów do zabijania żydów, co czyniły nadzwyczaj niechętnie i z oporami, a wobec takiego guzdrania ludność brała sprawy w swoje ręce. Takie wieści podlane "naukowym" wsparciem IPN, oraz moralnym autorytetem nawróconego syna wieloletniego komendanta Oświęcimia są jakże ważnym dowodem na bezradność niemieckiej administracji, która nie radziła sobie z ochroną dzikiej ludności cywilnej zezwierzęconego wschodu pośród której dochodziło do odrażających samosądów...
Odnaleziona w Wirginii /USA/ córka komendanta Auschwitz: Brigitte Höss tak wspomina ojca -"Był najmilszym człowiekiem na świecie".
Skorośmy już ustalili podstawy prawdy możemy żywo dyskutować o tym haniebnym epizodzie we wstydliwych dziejach Polski :)
http://www.poranny.pl/wiadomosci/bialystok/art/5543754...
http://www.wspolczesna.pl/wiadomosci/bialystok/art/586...
http://wiadomosci.onet.pl/bialystok/rasizm-w-bialymsto...
http://polska.newsweek.pl/swastyka-w-bialymstoku-teatr...
http://www.se.pl/wiadomosci/polska/bialystok-rasisci-p...

Rozumiem, że te "Einastzgruppen" zostały i nadal działają?
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

nym epizodzie we wstydliwych dziejach
Polski :)
http://www.poranny.pl/wiadomosci/bialystok/art/5543754...
http://www.wspolczesna.pl/wiadomosci/bialystok/art/586...
http://wiadomosci.onet.pl/bialystok/rasizm-w-bialymsto...
http://polska.newsweek.pl/swastyka-w-bialymstoku-teatr...
http://www.se.pl/wiadomosci/polska/bialystok-rasisci-p...

Rozumiem, że te "Einastzgruppen" zostały i nadal działają?
Mozesz mi maly misiu powiedziec jakeś polaczyll Einsatzgruppen (tak to sie pisze poprawnie) z pobiciem murzyna zapowiedajacego pogode w bialostockiej telewizji?
Robert S.

Robert S. Ekspert finansowy -
kredyty,
ubezpieczenia,
inwestycje

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Monika S.:
"To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 roku, było niewyobrażalne, ale się zdarzyło. Polscy faszyści krzewili tam swoje idee, wcielali w czyn, to moim zdaniem jedna z przyczyn żydowskich pogromów."

"Polscy faszyści"... czy ci ludzie (obywatele polscy), którzy dopuszczali się mordów musieli być faszystami czy może bardziej nazistami?

Nie sądzę, aby byli ogniwem w Endlösung. Raczej kierowali się zupełnie innymi pobudkami...
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Robert S.:
Monika S.:
"To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 roku, było niewyobrażalne, ale się zdarzyło. Polscy faszyści krzewili tam swoje idee, wcielali w czyn, to moim zdaniem jedna z przyczyn żydowskich pogromów."

"Polscy faszyści"... czy ci ludzie (obywatele polscy), którzy dopuszczali się mordów musieli być faszystami czy może bardziej nazistami?

Nie sądzę, aby byli ogniwem w Endlösung. Raczej kierowali się zupełnie innymi pobudkami...
Otoz to. Polski antysemityzm, ktory istnial i istnieje pewnie dalej, ni mial absolutnie nic wspolnego z tym niemieckim w wydaniu nazistow. Mial nne zrodla, inne podloze inne dzialanie (nieusystemtyzowane w takim zakresie jak niemieckie) i inne cele. Byl prymitywny jesli to dobre slowo tak jak prymitywny jest rasizm czy warosciowanie ze wzgledu na narodowosc. Ludowy wlasciwie poczynajac od zakorzenienai w swiadomosci polskiego chlopa ze Zyd, to ten ktory wieki temu przychodzil do niego po podatli ( bo ze wzlgeud na to, ze umial czytac i liczyc król posylal go z tym zadaniem)i kojarzyl mu sie z kims, kto cos odbiera nie bardzo wiadomo na co bo tez i chlop nie bardzo kojarzyl ze jest jakies panstwo i jakis krol, ktoreg nigdy nie widzial. Poprzez wszelkie ruchy narodowowyzwolencze rzecz mozna, ktore oczywista musialy miec jakiegos wroga, po ksiezy, ktorzy w Dwudziesotelciu akcenrtowali w kosciele, ze to Zydzi zabili Pana Jezusa.
Niemicki to sprawnie zaplanowane dzilanie, obliczone na fizyczna eksterminacje co do calosci.Mozna powiedziec, ze to ostatnia faza tego antysemityzmu w ogole. Ale porownac to do polskiego to trzeba byc balwanem skonczonym.
Zbyszek Stell

Zbyszek Stell poeta słów i myśli
nie wypowiedzianych

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Piotr T.:
Rozumiem, że te "Einastzgruppen" zostały i nadal działają?

Wiesz Piotrze :) Ja to bym wolał, tak dla czystości narracji, żeby za Polskie grzechy nie bili w Polską pierś banderowscy ukraińcy, czy nawrócone dzieci nazistowskich notabli, bo to niespecjalnie wypada, a ponadto zakłóca rozmowy o rzeczywistym pojednaniu. Tym bardziej, że temat jest przedmiotem takiego mitotwórstwa, że dawno już utracił on kontakt z rzetelną wiedzą historyczną i z potwierdzonymi faktami, a stał się przedmiotem dywagacji coraz bardziej literackich w treści i poetyckich w formie. Ja, wolę konkrety, a takim konkretem jest las zawierający szczątki prawie miliona ludzi. Cała przedwojenna Warszawa jest w tym lesie, a także spora część Francji, Holandii, czy Danii. Przyznasz, że rozmach i rozmiar nijak nie przystający do działalności podlaskich chłopków, którzy dziwacznym grymasem historii stają się dziś głównymi podsądnymi i winowajcami nie swoich dokonań :)
Jeśli mamy rozmawiać o historii, a nie o napisach nasprejowanych na murach, to musimy jednak brać pod uwagę rzetelne fakty, a nie dywagować o pobiciu murzyna który, być może, nieładnie podebrał komuś pracę, albo dziewczynę i dostał za to słuszne bęcki.

Otóż ja twierdzę, że cały ten wstęp zapodany prawdopodobnie prowokacyjnie przez Monikę, jest wyrobem historycznopodobnym, ale z właściwą wiedzą historyczną mającym niewiele wspólnego. Jest tam mnóstwo świętojebliwych emocji, dywagacji, ocen moralnych i osądów, ale to tak jakbyśmy wystawiali ocenę moralną niejakiej Cruelli de Mon, postaci odrażającej, ale całkowicie fikcyjnej istniejącej jedynie w filmie "101 dalmatyńczyków", albo zastanawiali się nad wpływem Pana Wołodyjowskiego na nasze współczesne relacje z Turcją. Tak rozmawiać o historii się nie da :)
Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Zbyszek S.:
[...]
Tnąc drzewa napiszę Ci tak - jakby dziś był inny ustrój, to w rasistowskim Białym Stoku nadal ginęliby ludzie z rąk faszystów.
Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Jan K.:
Robert S.:
Monika S.:
"To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 roku, było niewyobrażalne, ale się zdarzyło. Polscy faszyści krzewili tam swoje idee, wcielali w czyn, to moim zdaniem jedna z przyczyn żydowskich pogromów."

"Polscy faszyści"... czy ci ludzie (obywatele polscy), którzy dopuszczali się mordów musieli być faszystami czy może bardziej nazistami?

Nie sądzę, aby byli ogniwem w Endlösung. Raczej kierowali się zupełnie innymi pobudkami...
Otoz to. Polski antysemityzm, ktory istnial i istnieje pewnie dalej, ni mial absolutnie nic wspolnego z tym niemieckim w wydaniu nazistow. Mial nne zrodla, inne podloze inne dzialanie (nieusystemtyzowane w takim zakresie jak niemieckie) i inne cele. Byl prymitywny jesli to dobre slowo tak jak prymitywny jest rasizm czy warosciowanie ze wzgledu na narodowosc. Ludowy wlasciwie poczynajac od zakorzenienai w swiadomosci polskiego chlopa ze Zyd, to ten ktory wieki temu przychodzil do niego po podatli ( bo ze wzlgeud na to, ze umial czytac i liczyc król posylal go z tym zadaniem)i kojarzyl mu sie z kims, kto cos odbiera nie bardzo wiadomo na co bo tez i chlop nie bardzo kojarzyl ze jest jakies panstwo i jakis krol, ktoreg nigdy nie widzial. Poprzez wszelkie ruchy narodowowyzwolencze rzecz mozna, ktore oczywista musialy miec jakiegos wroga, po ksiezy, ktorzy w Dwudziesotelciu akcenrtowali w kosciele, ze to Zydzi zabili Pana Jezusa.
Niemicki to sprawnie zaplanowane dzilanie, obliczone na fizyczna eksterminacje co do calosci.Mozna powiedziec, ze to ostatnia faza tego antysemityzmu w ogole. Ale porownac to do polskiego to trzeba byc balwanem skonczonym.
Może podłoże inne, ale wynik - nienawiść rasowa, przemoc itp - takie same.

konto usunięte

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Może to będzie mała dygresja, ale wydaje mi się, że rozpatrująć jakiś wątek historyczny powinno się spoglądać szeroko na temat i uwarunkowania.

Zastanawiające, dlaczego była wrogość do Żydów ?

Może za takim traktowaniem przemawiała współpraca ze służbami ZSRR, może fakt, że ponad 100 tyś (w róznej części Żydów) bylo w armii hitlera, może późniejsze fakty, że większość wyższych oficerów UB to jednak byli Żydzi ?

Od jakiegoś czasu obserwuję próby podłaczenia Polaków w okropności II wojny. Żydzi w tej baltalii nie są w tym osamotnieni.

Może temat zasługuje na osobny wątek, ale powinno się wspomnieć też i tutaj, gdzyż inaczej prowazi to do wypaczenia historii opisującej tamte lata.
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Niemicki to sprawnie zaplanowane dzilanie, obliczone na fizyczna eksterminacje co do calosci.Mozna powiedziec, ze to ostatnia faza tego antysemityzmu w ogole. Ale porownac to do polskiego to trzeba byc balwanem skonczonym.
Może podłoże inne, ale wynik - nienawiść rasowa, przemoc itp - takie same.
Kiedy mysle, ze swojej ignorancji historyczno-spolecznej osiagnales juz poziom dna (zeby [przypomniec tylko ostatnie wyskoki z nieczytaniem i komentowaniem artykulu czy porownanie Einsatzgruppen do pobicia czarnoskorego pogodynka), to ty zawsze mnie zaskoczysz i zapukasz od dołu.
Chlopie! Gdzie leza te granice twojego autokompromitowania sie?
Nienawisc rasowa i przemoc za nazistowskich Niemiec i wspolczesnej (nawet przdwojennej i wojennej) Polski jest taka sama wedlug ciebie???? . Planowa, zorganizowana eksterminacja milionow Zydow, komory gazowe, obozy zaglady, mobilne gazowarki, masowe egzekucje, tortury, eksperymenty medyczne na ludziach etc. to jest wedlug ciebie to samo ???
W jaki sposob chcesz to porownac do tego, ze gdzies kogos pobil i nazwal parchatym zydkiem? Jak to chcesz porownac nawet do getta lawkowkego, do Jedwabnego a wreszcie jak chcesz to porownac do najwikszej ilosci drzewek w Yad Vashem. Polskich drzewek zaznacze, bo nie zdziwie sie jakbys tego tez nie wiedzial.
Ja nie wiem czy top nazwac juz czysta glupota, czy jakims celowym dzialaniem. Juz nawet nie wiem, co bym wolal zeby to bylo. Gdyby zalezalo to ode mnie, to dostalbys za takie wypisywane brednie dozywotniego bana z wykrzyknkiem. Bo to co ty uskuteczniasz, to juz pomijajac kompromitowanie swojej osoby mianujacej sie ''widzicielem'' (parodia),jest zwyklym falszowaniem historii.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.11.15 o godzinie 14:25
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Jerzy A.:
Może to będzie mała dygresja, ale wydaje mi się, że rozpatrująć jakiś wątek historyczny powinno się spoglądać szeroko na temat i uwarunkowania.

Zastanawiające, dlaczego była wrogość do Żydów ?

Może za takim traktowaniem przemawiała współpraca ze służbami ZSRR, może fakt, że ponad 100 tyś (w róznej części Żydów) bylo w armii hitlera, może późniejsze fakty, że większość wyższych oficerów UB to jednak byli Żydzi ?
Wspolpraca Zydow z komunistycznym aparatem bezpieczenstwa byla wlasnie wynikiem antysemityzmu, ktory spychal ich czesto na margines zycia spolecznopolitycznego. Idea komunizmu w samym swym zalozenia byla bardzo atrakcyjna, zwlaszcza kosmopolityzm w odmianie trockistowskiej, stad tak wielu zydowskich komunistow. Odrzucenie zawsze powoduje narastanie ekstermizmu.Tak wiec akurat to jest skutkiem a nie przyczyna.

konto usunięte

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Jan K.:
Jerzy A.:
Może to będzie mała dygresja, ale wydaje mi się, że rozpatrująć jakiś wątek historyczny powinno się spoglądać szeroko na temat i uwarunkowania.

Zastanawiające, dlaczego była wrogość do Żydów ?

Może za takim traktowaniem przemawiała współpraca ze służbami ZSRR, może fakt, że ponad 100 tyś (w róznej części Żydów) bylo w armii hitlera, może późniejsze fakty, że większość wyższych oficerów UB to jednak byli Żydzi ?
Wspolpraca Zydow z komunistycznym aparatem bezpieczenstwa byla wlasnie wynikiem antysemityzmu, ktory spychal ich czesto na margines zycia spolecznopolitycznego. Idea komunizmu w samym swym zalozenia byla bardzo atrakcyjna, zwlaszcza kosmopolityzm w odmianie trockistowskiej, stad tak wielu zydowskich komunistow. Odrzucenie zawsze powoduje narastanie ekstermizmu.Tak wiec akurat to jest skutkiem a nie przyczyna.

Może i racja, że wspolpraca Żydow z komunistycznym aparatem bezpieczenstwata to skutek a nie przyczyna.

Ale co możemy powiedzieć o wcześniejszej wspólpracy Zydów z Caratem a później ze służbami ZSRR ?Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.11.15 o godzinie 20:04
Andrzej Czerski

Andrzej Czerski Dyrektor, Metal
Strips Sp. z o.o.

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Jan K.:
Jerzy A.:
Może to będzie mała dygresja, ale wydaje mi się, że rozpatrująć jakiś wątek historyczny powinno się spoglądać szeroko na temat i uwarunkowania.

Zastanawiające, dlaczego była wrogość do Żydów ?

Może za takim traktowaniem przemawiała współpraca ze służbami ZSRR, może fakt, że ponad 100 tyś (w róznej części Żydów) bylo w armii hitlera, może późniejsze fakty, że większość wyższych oficerów UB to jednak byli Żydzi ?
Wspolpraca Zydow z komunistycznym aparatem bezpieczenstwa byla wlasnie wynikiem antysemityzmu, ktory spychal ich czesto na margines zycia spolecznopolitycznego. Idea komunizmu w samym swym zalozenia byla bardzo atrakcyjna, zwlaszcza kosmopolityzm w odmianie trockistowskiej, stad tak wielu zydowskich komunistow. Odrzucenie zawsze powoduje narastanie ekstermizmu.Tak wiec akurat to jest skutkiem a nie przyczyna.

Janie masz dużo racji ale tez prawda jest ze niechęć do Żydów często była powodowana tym że byli oni związani z obozem komunistycznym. takie błędne koło. Ja to widzę w ten sposób.: Żydzi jako najbardziej wykształcona warstwa polskiego społeczeństwa zaczęła odczuwać dyskomfort w związku z tradycyjnymi rolami jakiej jej przypisywano w polskim społeczeństwie (karczmarz , sklepikarz itd.) . Ponieważ większość Żydów potrafiła czytać i pisać wraz z szerzącymi się idami lewicowymi (przy dużej frustracji) była bardzo narażona na zainfekowanie obłędem lewicowym.
Polacy niestety przyzwyczajeni do traktowania Żydów jako warstwy niższej nie zaakceptowali nowych pozycji na jakie Żydzi w Polsce próbowali się wspiąć, Do tego dochodzi wątek ekonomiczny tzn. Żydzi ciężko pracując bogacili się wykonując prace którymi często Polacy gardzili.
W ten sposób wytworzyła się mieszanka piorunująca bo Żydzi zaczęli przejmować rolę elit . Polacy głodni bycia gospodarzami we własnym niepodległym kraju nie chcieli takiej roli Żydom odstąpić.
Myślę że to było tłem dla konfliktów polsko żydowskich w Polsce
Natomiast robienie z Polaków żydożerców jest niesprawiedliwe. W Polsce w czasie okupacji groziła kara śmierci za pomoc Żydom a mimo to wielu Polaków ryzykując życie własne i rodziny taka pomoc udzielało. Ja osobiście pamiętam opowieści mojej babci, jak w kamienicy we Lwowie ukrawała się Żydowska rodzina i wszyscy im pomagali karmili itd. i nikt ich nie wydawał.
Nie można natomiast wykluczać i negować że jakiś ciemny chłop nie wykorzystał okazji by się wzbogacić. Pamiętać należy natomiast o zachowaniu odpowiedniej skali w narracji.
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Trzeba wziąć poprawkę na to, że autor książki i bohater wywiadu to dziennikarz, a nie historyk i jego książka, jakakolwiek by nie była nie jest pracą naukową, a dziennikarską.
Zgadzamy się wszyscy, że antysemityzm w Polsce był, zarówno przed wojną (vide getta ławkowe) jak i po wojnie. Pytanie czy miał on wymiar faszystowski, bo nie chcemy pamiętać, że polscy przedwojenni, często związani z katolicyzmem narodowcy mieli takie ciągotki. Nie oni jednak na ogól dokonywali tych sąsiedzkich pogromów. Czy antysemityzm chłopski miał wymiar faszystowski? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie jaki był, czerwony czy brunatny? Pytania mnożą się. Kwestia skali też oczywiście istnieje. Nie można przesadzać, nie można też udawać, że tego nie było. Jak tę skalę zmierzyć?Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.11.15 o godzinie 20:52

konto usunięte

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Monika S.:
Trzeba wziąć poprawkę na to, że autor książki i bohater wywiadu to dziennikarz, a nie historyk i jego książka, jakkowliek by nie była nie jest pracą naukową, a dziennikarską.
Zgadzamy się wszyscy, że antysemityzm w Polsce był, zarówno przed wojną (vide getta ławkowe) jak i po wojnie. Pytanie czy miał on wymiar faszystowski, bo nie chcemy pamiętać, że polscy przedwojenni, często związani z katolicyzmem narodowcy mieli takie ciągotki. Nie oni jednak na ogól dokonywali tych sąsiedzkich pogromów. Czy antysemityzm chłopski miał wymiar faszystowski? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie jaki był, czerwony czy brunatny? Pytania mnożą się. Kwestia skali też oczywiście istnieje. Nie można przesadzać, nie można też udawać, że tego nie było. Jak tę skalę zmierzyć?

Zastanawiam się jak moralnie przeciwstawić taki antysemityzm chłopski do ponad 100 tyś Żydów w armii hitlera ?
Andrzej Czerski

Andrzej Czerski Dyrektor, Metal
Strips Sp. z o.o.

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Monika S.:
Trzeba wziąć poprawkę na to, że autor książki i bohater wywiadu to dziennikarz, a nie historyk i jego książka, jakakolwiek by nie była nie jest pracą naukową, a dziennikarską.
Zgadzamy się wszyscy, że antysemityzm w Polsce był, zarówno przed wojną (vide getta ławkowe) jak i po wojnie. Pytanie czy miał on wymiar faszystowski, bo nie chcemy pamiętać, że polscy przedwojenni, często związani z katolicyzmem narodowcy mieli takie ciągotki. Nie oni jednak na ogól dokonywali tych sąsiedzkich pogromów. Czy antysemityzm chłopski miał wymiar faszystowski? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie jaki był, czerwony czy brunatny? Pytania mnożą się. Kwestia skali też oczywiście istnieje. Nie można przesadzać, nie można też udawać, że tego nie było. Jak tę skalę zmierzyć?

Moniko to ja zadam ci inne pytanie (jeśli mogę się po imieniu do Ciebie zwracać), czy naprawdę uważasz że chłop poleski miał wiedze na temat ideologii czy nurtów politycznych??? Czy czytał gazety? słuchał radia??
Do mnie znacznie bardziej przemawia wizja taka, że wykorzystując anarchie wywołaną wojna i przyzwolenie ze strony nowych niemieckich władz biedota wykorzystała okazje by okraść sąsiada, zgwałcić piękna córkę sąsiada itd.
Procent takich ludzi którzy zachowują normy społeczne tylko dlatego ze boją się kary zawsze w każdym społeczeństwie istnieje i to jest dla mnie ten procent "antysemitów" w środowisku chłopskim polesia.
Robert S.

Robert S. Ekspert finansowy -
kredyty,
ubezpieczenia,
inwestycje

Temat: Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów

Taki "wojenny czas" potrafi obudzić nawet w spokojnych ludziach niezłe demony. Robią to na co by się normalnie nie odważyli. Widząc, że władza (okupant) sam to robi również zaczęli widzieć w tym własne korzyści i interesy (np. wymienione powyżej). Przecież po wojnie (na ziemiach polskich) również się zdarzały pogromy. Nazistów już nie było, przyszła nowa, czerwona władza a zjawiska podobne.

Zabić, zniszczyć, wzbogacić się na cudzej niedoli. Nie tylko żydzi byli (mogli być?) gnębieni. Oberwało się Ukraińcom (wiadomo za co), Niemcom (co oczywiste) i pewnie komuś tam jeszcze...
Takie czasy tylko czy to usprawiedliwia takie zachowania? Sam sami byśmy się w takich okolicznościach zachowali?

Autor, nawet tylko dziennikarz, może nie być historykiem, ale błędy merytoryczne są niedopuszczalne. Skoro się na czymś nie zna to niech nie pisze. Poza tym zanim tekst trafi na kolumnę zawsze można dać komuś (historykowi?) do recenzji.



Wyślij zaproszenie do