Temat: Mało znane fakty historyczne
Dawid C.:
Takich nie miał nikt.
Karabinów czy czołgów? ;-)
Dawid C.:
Sądzę że na Mathildach ich nie testowano, więc na pytanie można spróbować odpowiedzieć na zasadzie analogii.
Wcześniejsze moje pytanie było nieco retoryczne. Wymieniłem wozy, które we wrześniu '39 były w linii (poza jednym będącym w prototypie). Wszystkie wspomniane, znajdowały się całkowicie poza możliwościami karabinu wz.35, posiadając od czoła 40mm lub więcej pancerza (pod różnymi kątami). Cześć z nich była bezpieczna nawet w przypadku ostrzału burt.
Dawid C.:
Ale na pewno "Urugwaje" przebijały pancerz wszystkich ówcześnie używanych niemieckich czołgów - z PzKpfw. IV włącznie.
Podziwiam Pana pewność, sam takowej nie podzielam. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że wyniki podawane jako osiągi karabinu wz.35 podawane są dla płyty jednorodnej RHA, podczas gdy Niemcy mieli przykry zwyczaj stosowania płyt walcowanych utwardzanych powierzchniowo (FHA), standardowo dających ekwiwalent wytrzymałościowy wyższy o 10-15%.
Poza tym - nie czarujmy się. Wszystkie liczące się w II WŚ strony opierały swoją obronę przeciwpancerną na artylerii przeciwpancernej plus ewentualnie wspierały ją niszczycielami czołgów/własnymi czołgami. Punkt, w którym własna broniąca się piechota widzi nadjeżdżające czołgi wroga na 100-150m jest sygnałem, że własna artyleria przeciwpancerna jest nieobecna lub wyeliminowana (a do tej odległości nic nie było w stanie ich powstrzymać). Wtedy właśnie pozostaje wykorzystać broń "ostatniej szansy", czyli przykładowo rusznice przeciwpancerne. To nie jest podstawowy środek do zwalczania nieprzyjacielskiej broni pancernej w obronie.