Temat: Jaką książkę historyczną ostanio czytaliście i...
jako podkład do lektury właściwej, przyjąłem wstrząsające wspomnienia greckiego żyda, włoskiego pochodzenia:
1) Shlomo Venezia - Sonderkommando [2009]
http://www.proszynski.pl/Sonderkommando__W_piekle_komo...
„Zachowywaliśmy się jak posłuszne rozkazom roboty, staraliśmy się nie myśleć, żeby przeżyć kilka kolejnych godzin. Birkenau było istnym piekłem, nikt nie zdoła zrozumieć logiki obozu, a tym bardziej jej przyjąć."
"Ponieważ powiedziałem, że jestem fryzjerem, Unterkapo, który do nas wyszedł, wręczył mi bardzo długie nożyczki, jakimi krawcy tną tkaniny. Potem wysłał nas do pomieszczenia, w którym mieliśmy pracować. Bardziej doświadczeni więźniowie wytłumaczyli nam, co mamy robić.
Natychmiast zetknęliśmy się ze zmarłymi. Właśnie zagazowano ludzi z nowego transportu i Sonderkommando wyciągało zwłoki z komory gazowej. Ciała układano w pomieszczeniu przypominającym atrium, żeby potem przenieść je do krematorium. To tam miałem obcinać zmarłym włosy. Robiło to w sumie czterech więźniów. Potem dwaj „dentyści” wyrywali ofiarom złote zęby i wrzucali do małej kasetki. Nikomu nie wolno było jej dotykać. Jednym z tych dentystów był mój przyjaciel Leon Cohen, ten, który podał się za stomatologa. Dano mu szczypce i lusterko, żeby mógł zaglądać głęboko do ust zmarłych. Pamiętam, że kiedy zrozumiał, co ma robić, o mało nie zemdlał. Z pierwszymi zwłokami szło mu dość szybko – otwierał im usta i wyrywał złote zęby. Ale z upływem czasu stawało się to coraz trudniejsze, bo trupy sztywniały i trzeba było na siłę rozwierać im szczęki."
(...)
próbując przyswoić współistnienie skrajnych postaw jednostki + bacznie obserwując patologię zysku korporacji XXI wieku - np. współczesne niewolnictwo (Chiny, Bangladesz, Indie, Malezja...) nie sposób uciec od porównań...
od dawna już nie liczyli i nie liczą się ludzie, ważne były i są wyłącznie zyski i wygodne życie jednostek dominujących... co gorsza, wczorajsi dominatorzy z SS jawnie komunikowali światu, czego można się po nich spodziewać (logotyp trupiej czaszki) - dziś, przodownicy stada stanowią "oświeconą" klasę próżniaczą, konsumującą m.in. duchowe tradycje dalekiego wschodu - członkowie zarządów pazernych korporacji, aby uwiarygodnić siebie i/lub zagłuszyć wyrzuty sumienia, pragną dziś uprawiać medytację zen, jogę, tai-chi, hunę czy nawet oddychanie holotropowe...
2) Życie prywatne esesmanów w Auschwitz [2013]
"Palitzchowie żyli spokojnie i kochali się. Nie przyjmowali gości, nie urządzali libacji. Ja przychodziłam na godzinę ósmą. Zajmowałam się dzieckiem. Z dziewczynką chodziłam na spacery, przeważnie drogą do „Rekordu” albo koło cynkowni. Czasem zachodziłam do Haus 7 po jakieś zakupy. Pracę kończyłam o szesnastej. Do cięższych prac w domu i ogrodzie przychodzili więźniowie. Oczywiście, zawsze pilnował ich post. Gdy Palitzsch był w domu, to nie rozmawiałam z więźniami. Więźniowie zresztą sami ostrzegali mnie przed tym. Bali się, że on zapisze ich numer i w obozie ich wykończy. Przy Palitzschowej odważałam się rozmawiać z więźniami. Robiłam to ostrożnie. Wtedy dowiedziałam się, jakim postrachem w obozie jest Palitzsch. Nie mogłam w to uwierzyć. W domu był najlepszym człowiekiem. Do mnie też odnosił się dobrze. Swoje dzieci kochał szalenie."
(Relacja Heleny Kłysowej, lat 19)
http://pl.auschwitz.org/m/index.php?option=com_content...Paweł F. edytował(a) ten post dnia 12.03.13 o godzinie 21:12