konto usunięte

Temat: Jak kobieta nie poleciała na księżyc

Jak kobieta nie poleciała na Księżyc
Paweł Kotowski
2009-10-16, ostatnia aktualizacja 2009-10-18 12:09

Gdyby nie uprzedzenia do płci pięknej w konserwatywnej Ameryce, pierwszą stopę na Księżycu mogła postawić astronautka Jerrie Cobb, a nie Neil Armstrong.

Wrześniowe wydanie magazynu "Advances in Physiology Education" publikuje obszerny raport o amerykańskim kobiecym projekcie kosmicznym z końca lat 50. Po raz pierwszy też ujawnia wyniki testów medycznych Amerykanek, które chciały wziąć udział w podboju kosmosu.

Amerykanki przy garach

Zanim jeszcze Sowieci w 1957 r. wystrzelili pierwszego sputnika, w USA dwóch wpływowych ludzi już było gorącymi orędownikami wysyłania w kosmos nie mężczyzn, ale kobiety. Pierwszym z nich był wykształcony na Harvardzie lekarz, chirurg i specjalista od medycyny lotniczej William R. ("Randy") Lovelace. Pracując w słynnej Mayo Clinic dr Lovelace, wymyślił m.in. maskę tlenową dla pilotów samolotów odrzutowych. Bez nich z powodu niedotlenienia na dużych wysokościach mogłoby dochodzić do wypadków podczas lotów, bo w tym czasie kabiny nie były jeszcze hermetyczne.


Po śmierci swych dwóch synów na polio Lovelace rozpoczął pracę w fundacji swego wuja, specjalizującej się w zagadnieniach medycyny lotniczej. Lovelace Foundation była wspierana finansowo przez rząd USA. William R. Lovelace był szefem komisji ekspertów NASA, która opracowała zestaw kryteriów fizjologicznych, medycznych i psychologicznych, jakimi posługiwano się przy rekrutacji pierwszych astronautów USA.

- Niektóre cechy kobiet pilotów są korzystniejsze niż mężczyzn. Nie ma wątpliwości, że kobiety w końcu będą uczestniczyć w lotach kosmicznych, więc musimy mieć ich dane z podobnych testów, jakie przechodzą mężczyzn - mówił Lovelace na konferencji medycznej w Sztokholmie w sierpniu 1960 r.

Na początku lat 60. w USA trzy czwarte Amerykanek nie pracowało, kobieta musiała mieć zgodę męża na posiadanie konta bankowego lub zakup nieruchomości, a armia nie przyjmowała pań w swe szeregi. Mimo tego Lovelace głośno nawoływał do szkolenia kobiet na zdobywczynie kosmosu. Wspierał go w tym gen. Donald Flickinger, szef bioastronautyki w dowództwie ARDC lotnictwa wojskowego (Air Research and Development Command) i członek specjalnej komisji doradczej NASA.

Lepsze od mężczyzn

Zwolennicy kobiecej astronautyki przekonywali, że pilotki są lżejsze, więc pozwolą oszczędzić paliwo rakietowe i tlen do oddychania. Wiedziano, że rzadziej chorują na serce od mężczyzn, a nikt nie był pewien, jak w nieważkości będzie sobie radził układ krążenia człowieka. Wreszcie wydawało się wówczas, że kobiecy układ rozrodczy jest bardziej odporny na promieniowanie kosmiczne. Przytaczano również rezultaty testów, z których wynikało, że panie często wygrywają w sprawdzianach z męskimi kandydatami na pilotów.

Pierwszych siedmiu wybranych i przetestowanych kandydatów na astronautów, znanych jako ekipa Merkury 7, zostało oficjalnie przedstawionych opinii publicznej 9 kwietnia 1959 r. Generał Flickinger planował poszerzenie sprawdzianów o kobiety. W połowie 1959 r. zdecydował o powołaniu projektu "Woman In Space Earliest" (WISE) przy dowództwie ARDC. Razem z Lovelace'em już układali plany testów i treningu kandydatek na amerykańskie astronautki. We wrześniu obaj wzięli udział w konferencji naukowej w Moskwie, gdzie dowiedzieli się, że Sowieci też chcą na orbitę wysyłać kobiety.

Ale w listopadzie tego roku dowództwo ARDC oświadczyło, że wycofuje swe poparcie dla tego pomysłu. Air Force obawiało się, że konserwatywna Ameryka nie zaakceptuje rakietowych kobiet. Program WISE zamknięto.

Niezrażony Lovelace w swej fundacji zapoczątkował wtedy własny projekt "Woman In Space" ("Kobieta w kosmosie"), do którego zaczął wybierać odważne dziewczyny z lotniczymi patentami. Wstępnie dopuszczono do selekcji 19 pań. Każdą poddano aż 87 różnym testom identycznym z tymi, jakimi sprawdzano wydolność męskich kandydatów na astronautów. 68 proc. kobiet zaliczyło testy bezproblemowo (dla porównania - przeszło je tylko 56 proc. męskich kandydatów).

Wyłonionych w tej selekcji 13 kandydatek przeszło do historii zdobywania kosmosu jako zespół Mercury 13.

Rakietowe dziewczyny

Gwiazdą Mercury 13 byłą niewątpliwie Geraldyn Jerrie Cobb. Długowłosa blondynka za sterami samolotu zasiadła po raz pierwszy w wieku 12 lat. W 1960 r. liczyła 29 lat, miała wylatanych 10 tys. godzin w powietrzu, liczne rekordy szybkości, dystansu i wysokości. Była bardziej doświadczoną pilotką od każdego z przyszłych astronautów z ekipy Mercury 7. Nawet od Johna Glenna, pierwszego Amerykanina na orbicie (luty 1961), który zaliczył tylko 5100 godzin w powietrzu.

Jerrie celująco zaliczyła sprawdzian deprywacji sensorycznej - w izolowanym akustycznie zbiorniku z zimną wodą spędziła ponad dziewięć godzin. Wcześniej uznawano, że sześć godzin w zamknięciu to absolutne maksimum dla tego testu, bo później zaczynały się halucynacje.

W 1961 r. Cobb zaproszono na testy w symulatorze kosmicznym w Szkole Medycyny Lotniczej US Navy w Penascola na Florydzie. Sprawdziany zdała na poziomie wojskowych pilotów samolotów eksperymentalnych.

Projekt "Kobieta w kosmosie" zaczęła wtedy gorąco popierać także Jackie Cochran, w latach 60. kobieta legenda amerykańskiego lotnictwa, która w 1953 r. jako pierwsza pokonała barierę dźwięku. Wojskowi nadal jednak nie zamierzali przyjąć dziewczyn Lovelace'a do programu kosmicznego.

Cobb i Janey Hart (inna członkini ekipy Merkury 13) napisały w tej sprawie list do prezydenta Johna F. Kennedy'ego, spotkały się też z wiceprezydentem Lyndonem Johnsonem. Nic nie wskórały. Cochran, oficjalna konsultantka NASA, próbowała przekonywać Biały Dom do kobiet astronautek jeszcze w 1965 r., na cztery lata przed lądowaniem Armstronga na Księżycu.

Przeciwko kobietom w rakietach byli wtedy nawet astronauci John Glenn i Scott Carpenter. Twierdzili, że w szeregi zdobywców kosmosu mogą jedynie dostać się profesjonalni piloci odrzutowców z wykształceniem inżynieryjnym. Rzecz jasna, mężczyźni.

W 1963 r. na orbitę poleciała Walentyna Tierieszkowa, pierwsza kobieta w kosmosie. Pierwsza Amerykanka poza Ziemią znalazła się dopiero w czerwcu 1983 r. Sally Ride poleciała na pokładzie promu kosmicznego 20 lat i dwa dni po Rosjance.

Jerrie Cobb ma dziś 78 lat. Nadal jest w niezłej kondycji fizycznej. Kiedy w 1998 r. na orbitę ponownie wzleciał weteran John Glenn (miał wtedy 77 lat), mówiła, że wciąż ma nadzieję, iż kiedyś pofrunie w przestrzeń: - Oddałabym życie za taki lot. Tak kiedyś, jak i dziś.





Źródło: Gazeta Wyborcza