Temat: Jak Hitler mógł wygrać wojnę
Mariusz M.:
Dramatyczne straty ZSRR ponosił całą wojnę. Jeśli już mamy być precyzyjni. I tylko dzięki pomocy z zewnątrz mógł sobie na takowe pozwolić. Bo gdyby nie...
Ale co ma to oznaczać? Że gdyby nie pomoc amerykańska ZSRR by upadł?
Nie sądzę. Rosjanie tłukli Polaków w XVII wieku bez pomocy zewnętrznej typu land lease. Tak samo w 1812 roku.
Front wschodni był dla Niemców dramatycznym workiem bez dna. Ile by tam mięsa armatniego posłać i sprzętu zawsze i tak było o wiele za mało. W krytycznym momencie listopada-grudnia 1941 roku pomoc amerykańska dla ZSRR dopiero leniwie się rozpoczynała, więc nie można mówić, aby w krytycznej chwili pod Moskwą pomoc odegrała jakąkolwiek rolę.
Podtrzymuję moje twierdzenie, że Niemcy tej wojny wygrać nie mogły. Nawet wówczas, gdyby w październiku-listopadzie 1941 roku zaproponowali Sowietom pokój (na zasadzie pokoju brzeskiego) to tylko kupiliby czas na max. pięć lat.
Porównanie chyba jednak nieuprawnione. Gdyby Niemcy tak szastali życiem żołnierza jak Sowieci, to byłoby po wojnie w 1943r. Niemcy mieli rozpoznanie i stosowali manewr. Sowieci nawet jeszcze w '44 stosowali strategię walenia głową w ścianę.
To Hitler zwykł mawiać w kwietniu 1945 roku, że obecnie dysponuje tylko "poślednim sortem żołnierza, bo wartościowi już wyginęli". Moim zdaniem i Stalin, i Hitler jednakowo (nie)cenili życia przeciętnego szeregowca. Ale to oczywiście prawda, że Hitler miał świadomość słabości liczbowej Wehrmachtu, więc musiał życiem żołnierza szafować nieco oszczędniej. Nie oznacza to jednak, że robił to z jakichś humanitarnych powodów; raczej robił to wbrew sobie.
Ależ przecież Hitler chciał. I nawet początkowo otrzymywał pozytywne sygnały zwrotne.
Ale to też nie ma znaczenia.
Pokój z UK byłby krótkotrwały. Podobnie jak z Sowietami.
I dla Angoli Niemcy byliby wciąż wrogiem (mimo stanu pokoju), i Sowietów. A przecież "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Prędzej lub później podskórnie powstawały koalicja antyniemiecka, tak jak w sposób całkowicie naturalny tworzyły się stulecie wcześniej koalicje antynapoleońskie. Trudno przypuszczać, aby dwie potęgi (UK i ZSRR) dały się trwale zmajoryzować potędze na glinianych nogach.
Celowo powiedziałem o Niemczech, jako potędze na glinianych nogach, bo jak widzi Pan możliwość trwałego i skutecznego okupowania Europy przez Niemców? Dania, Norwegia, Holandia, Belgia, Luksemburg, połowa Francji, Polska, Czechy, Serbia, Grecja z Kretą, Ukraina, Białoruś, republiki bałtyckie (wprawdzie proniemieckie, ale przecież jednak okupowane). Nie chce mi się zliczać tych milionów będących pod okupacją wcale nie tak licznych Niemców.
III Rzesza nie miała szansy na zwycięstwo. Na szczęście.
Starożytny Rzym zbudował swoje imperium. Ale istotna różnica między Rzymem i III Rzeszą polegała na stopniu zachłanności. Rzymianie nawet nie próbowali połykać całej Europy. Wyznaczyli sobie granice zachłanności - limesy. Naziści przekroczyli wszelkie granice zachłanności, wszelkie limesy.