Temat: Historia tortur
2004 10:13/Mówią Wieki, Agnieszka Szczepańska
Bestie na arenie
Krwawe damnatio ad bestias czyli rozszarpanie przez zwierzęta
Chrześcijanie dla lwów! – skandują podburzeni przez Nerona Rzymianie w Quo vadis Henryka Sienkiewicza. W ten sposób w 64 roku n.e., po dziewięciodniowym pożarze Rzymu, o który oskarżono wyznawców Chrystusa, zaczęły się ich prześladowania. I chociaż był to tylko epizod – cesarskie dekrety przeciwko chrześcijanom wydano dwa wieki później – urósł on do rangi symbolu.
Naoczny świadek, rzymski historyk Tacyt pisał: nie ustępowała hańbiąca pogłoska, że pożar był nakazany. Aby ją więc usunąć, podstawił Nero winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. [...] udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpani przez psy [...]. Na to widowisko ofiarował Nero swój park i wydał igrzysko w cyrku.
Porównanie relacji z tekstem powieści wykazuje pewne nieścisłości, jakich dopuścił się polski pisarz. Miejscem kaźni nie był amfiteatr, lecz cyrk Nerona na Watykanie (dziś stoi tam Bazylika św. Piotra). Ważniejsze jest jednak, w jaki sposób ginęli chrześcijanie, a tu autor nie rozminął się z prawdą.
DAMNATIO AD BESTIAS
Damnatio albo obiectio ad bestias, czyli rozszarpanie przez zwierzęta, było specyficzną karą, w której ze śmierci czyniono starannie przygotowaną publiczną rozrywkę dla tysięcy widzów. Literatura mogła utrwalić w naszej wyobraźni przekonanie, że kara ta była zarezerwowana wyłącznie dla chrześcijan. Nie jest to jednak zgodne z prawdą. Na pewno duży wpływ na ukształtowanie damnatio ad bestias miało rozpowszechnienie się tzw. venationes, czyli spektakli z udziałem zwierząt walczących ze sobą albo gładzonych przez grupy gladiatorów zwanych venatores. Pierwsze sztuczne polowanie urządził w Rzymie w 186 roku p.n.e. Marek Fulwiusz Nobilior. Wkrótce popyt na zwierzęta był tak duży, że stworzono specjalny urząd akcyzora, który zajmował się ich dostarczaniem, a apetyt Rzymian wpłynął na spadek populacji zwierząt w Afryce i Azji. Wystarczy wspomnieć, że jednego dnia igrzysk na otwarcie Koloseum w 80 roku n.e. zginęło 5 tys. dzikich zwierząt. W 146 roku p.n.e. Scypion Afrykański Młodszy w czasie triumfu po zwycięstwie nad Kartaginą kazał rzucić zwierzętom dezerterów z wojsk najemnych. To właśnie wtedy ten rodzaj śmierci powiązano z igrzyskami.
Lecz cóż robić na ten gmin pstrokaty
Odkąd zyskowne kreski z rąk mu wzięto?
[...]
Dziś, gdy się nudzi i jest głodny przytem,
Dwóch tylko rzeczy żąda z groźnym zgrzytem:
CHLEBA I IGRZYSK!
– pisał złośliwie Juvenalis. Oktawian August był pierwszym cesarzem, który nakazywał urzędnikom urządzanie corocznych igrzysk z walkami gladiatorów. Wkrótce stały się one najpopularniejszą rozrywką cesarstwa i trudno było znaleźć miasto, w którym nie byłoby amfiteatru. W czasach boskiego Augusta damnatio ad bestias objęto zwykłych przestępców kryminalnych. Według Strabona cesarz urządził pokazową kaźń dla bandyty Selourusa, którego przywiązano na Forum do pręgierza i wystawiono na ataki panter i lampartów.
Cesarz Tytus, budowniczy Koloseum, rozciągnął tę karę na jeńców wojennych. Po zdobyciu Jerozolimy w 70 roku p.n.e. śmierć 2500 żydowskich jeńców uświetniła igrzyska z okazji urodzin jego brata Domicjana. Z czasem damnatio ad bestias zaczęto łączyć z venatio.
W ten sposób narodził się munus gladiatorum, czyli spektakl amfiteatralny, w którym rano organizowano venatio lub damnatio ad bestias, po południu zaś właściwe walki gladiatorów. Jak widać, Rzymianie pasję do circenses zespolili z aparatem represji, łącząc „przyjemne z pożytecznym”. Skarb państwa zyskiwał na takim wykonaniu kary, gdyż organizatorzy spektakli płacili za skazanych, lud zaś miał zapewnioną okrutną, acz wyjątkowo emocjonującą formę rozrywki. Arena stała się miejscem publicznych egzekucji: Z rana więc wydaje się ludzi na pastwę lwom i niedźwiedziom, a w południe widzom. Każą zbójcom rzucać się na tych, którzy mają być zabici, a zwycięzców przechowują do dalszych morderstw, bo przeznaczeniem walczących jest śmierć – ten fragment listu Seneki poza damnatio ad bestias opisuje tzw. munera sine missione, czyli walki bez prawa łaski, w których brali udział skazani na śmierć przestępcy (gladiatores meridiani).
KRWAWA PANTOMIMA
Damnatio bardzo często wplatano w uroczyste obchody różnych rocznic i świąt. Ponadto, aby uczynić igrzysko atrakcyjniejszym, reżyserowano je, wzorując się na mitach. Marcjalis, poeta rzymski okresu cesarstwa, w Księdze widowisk uświetniającej otwarcie Koloseum ilustruje obyczaj przekształcania damnatio w krwawą pantomimę o tematyce historycznej i mitologicznej. I tak, jeden ze skazańców odgrywał Orfeusza, który swoim śpiewem oswajał dzikie zwierzęta (bezskutecznie), inny zaś żywił swoim ciałem niedźwiedzia, tak jak Prometeusz karmił sępa wątrobą.
Rozważania na temat mentalności starożytnych Rzymian to już zadanie dla socjologa, a nie archeologa. Rzeczą zastanawiającą pozostaje jednak fakt, że coraz większe wyrafinowanie kulturalne cesarstwa szło w parze z barbarzyńskim wynaturzeniem w zadawaniu śmierci. Echion, bohater Uczty Trymalchiona Petroniusza, wyraźnie cieszy się na przyszłe igrzyska: wkrótce będziemy mieć w święta wspaniałe igrzyska trzydniowe, nie zwykłe gladiatorskie, ale wielu wyzwoleńców [...]. Będzie najprawdziwsze żelazo, bez uciekania, z dorżnięciem na arenie, by cały amfiteatr mógł widzieć.
Już starożytni starali się znaleźć wyjaśnienie takiego stanu rzeczy – Seneka pisał o swoistej psychologii tłumu podczas spektaklu: Nic wszelako nie jest tak zgubne dla obyczajowości, jak przesiadywanie na jakichś widowiskach [...] Rozwiązły tłum narzuciłby swój sposób postępowania Sokratesowi.
KAŹŃ W KUCHNI
W II wieku n.e., gdy Rzym mógł się pochwalić najwystawniejszymi igrzyskami, rzemieślnicy z południowej Galii szczycili się tym, że ich naczynia były najpopularniejsze w basenie Morza Śródziemnego. To właśnie na terenie dzisiejszej Francji powstawała terra sigillata – gliniane naczynia wyciskane z formy o powierzchni zdobionej wypukłymi odciskami stempli.
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wśród tych dekoracji pojawiały się sceny damnatio ad bestias. Wizerunki publicznych egzekucji wydostały się poza amfiteatr i trafiły na matryce masowo produkowanej zastawy stołowej. Na glinianych talerzach i misach nagie postacie skazańców są atakowane przez dzikie zwierzęta. Dla archeologa te szokujące przedstawienia to prawdziwa skarbnica wiedzy na temat przebiegu damnatio. Dowiadujemy się z nich o zwyczaju wprowadzania skazanych, którzy byli związani ze sobą sznurem lub łańcuchem przewleczonym przez obroże. Więźniowie mieli też tabliczkę informującą o motywie skazania, jaką znamy z męki Pańskiej.
Chociaż ludzie ci byli prawie nadzy i bezbronni, dodatkowo unieruchamiano ich, przywiązując do słupa osadzonego na drewnianym pomoście. Takie wysokie podium pojawia się na medalionie zdobiącym wazę z doliny Rodanu (połowa II wieku n.e.). Dwie oparte o nie drabiny stanowiły dogodną drogę dojścia zarówno dla lwa, jak i posługacza, który długim biczem dodatkowo zachęcał zwierzę do ataku. Galijska ceramika pokazuje też inny wynalazek praktycznych Rzymian. Wystarczyło opisaną platformę zaopatrzyć w długi dyszel i koła, by za pomocą powstałego w ten sposób wózka móc ofiarę wygodnie podać zwierzęciu, jak ukazuje to naczynie z czasów Hadriana (połowa II wieku n.e.).
Przedstawienie o kilka lat późniejsze pokazuje inny użyteczny instrument. Atakowanemu przez niedźwiedzia mężczyźnie odwrót uniemożliwia długi drąg o widlastym zakończeniu, którym przytrzymuje go posługacz. Galijska ceramika produkowana przed okresem prześladowań pokazuje, że w ten wyrafinowany sposób „oczyszczano” społeczeństwo od początku cesarstwa.
MACIE PRZECIEŻ PRZEPAŚCIE I POWROZY...
Na prześladowania naraził chrześcijan ich ateizm, czyli nieuczestniczenie w państwowym kulcie, co mogło ściągnąć na państwo gniew bogów. Trudna sytuacja polityczna Rzymu w III wieku n.e. oraz kryzys religijny sprzyjały złym nastrojom społecznym. Pierwsze wielkie prześladowania wybuchły za panowania Decjusza w 249/250 roku, kolejny antychrześcijański dekret wydał Walerian w 257 roku. Ostatnia, najokrutniejsza fala prześladowań miała miejsce za rządów Dioklecjana na początku IV wieku. Chrześcijan skazywano najczęściej na śmierć, i to tę niegodną, przeznaczoną dla groźnych przestępców i niewolników: ukrzyżowanie, spalenie czy damnatio ad bestias. Wyjątek stanowili obywatele rzymscy, którym przysługiwał niehańbiący rodzaj kary – ścięcie mieczem (damnatio ad gladium).
Dla wiedzy na temat chrześcijańskiego damnatio ad bestias szczególnie pomocne są akta męczeństwa i pasje. Pierwsze z nich, pisane „na żywo”, stanowiły urzędowe protokoły z przewodu sądowego. W przeciwieństwie do akt, pasje poddawano obróbce literackiej – najczęściej były to raporty naocznych świadków kierowane do sąsiednich kościołów.
Jednym z wyjątkowo cennych dokumentów jest kartagińska Pasja św. Perpetuy i Felicyty z początku III wieku. Chrześcijanie z Kartaginy muszą czekać z wykonaniem wyroku na dzień urodzin Gety, syna cesarza Septymiusza Sewera, by swoją śmiercią uświetnić tę uroczystość. Przed odbyciem kary bohaterowie zostają poddani chłoście. Była to stała rzymska praktyka, odnotowana także w pasji Chrystusa. Akta z Afryki poświadczają też zwyczaj przebierania ofiar w kostiumy postaci mitologicznych – mężczyźni mieli wystąpić jako kapłani Saturna, kobiety – kapłanki Cerery. Wprawdzie nie wspomina się tu o urządzeniach znanych z galijskiej zastawy stołowej, ale występuje inny zwyczaj – owijania ofiar w sieć utrudniającą ruchy. Ponieważ starcie ze zwierzętami nie zawsze było śmiertelne, poturbowanych ludzi zachowuje się na kolejne spektakle. Dopiero na koniec igrzysk ci, którzy przeżyli, są dobijani przez najniższego rangą gladiatora.
Orzeczenie okrutnej kary damnatio ad bestias miało stanowić nauczkę dla opornych, jednak paradoksalnie przyczyniało się do popularyzowania chrześcijaństwa wśród tysięcy obserwatorów. Tym bardziej że czasem dążenie chrześcijan do męczeństwa przewyższało gorliwość ich oprawców. W pasji kartagińskiej niewolnica Felicyta martwi się, że ciąża nie pozwoli jej na udział w męce (władze zabraniały wykonywania wyroku na ciężarnych). W innej pasji chrześcijanie sami przychodzą do namiestnika, a ten, poirytowany, mówi: macie przecież przepaście i powrozy...
EGZEKUCJA W SALONIE
Pasja św. Perpetuy i Felicyty pochodzi z Afryki Północnej, gdzie w III i IV wieku n.e. represje były najostrzejsze. Na tym terenie działało też wiele amfiteatrów i warsztatów garncarskich. Do I wieku n.e. mieszkańcy sprowadzali gliniane przedmioty z Galii, ale już ok. 70 roku powstały pierwsze warsztaty produkujące ceramikę terra sigillata chiara o jasnej, czerwonawej powierzchni, która w III i IV wieku zawojowała Imperium Romanum od Egiptu po Hiszpanię. Afrykańska terra sigillata korzystała z szerokiej palety motywów pogańskich i chrześcijańskich. Jednak największą popularnością cieszyły się sceny amfiteatralne. Za wzór mogła służyć nie tylko ceramika z Galii, ale także rodzima mozaika.
Naczynia afrykańskie z interesującą nas dekoracją pochodzą z IV wieku. Sto lat wcześniej dwie rzymskie wille na terenie dzisiejszej Tunezji wyłożono mozaikami, które pokazują, że przedstawienia egzekucji mogły też zdobić prywatne wnętrza. Pierwsza z nich, odkryta podczas wykopalisk w Thysdrus (dzisiejsze El Dżem), jest prostokątną kompozycją z trybuną przyozdobioną tropaionami w centrum. Wokół tego środkowego elementu krążą dzikie zwierzęta, które rozszarpują swe ofiary w kałużach krwi. Sceny egzekucji są wyjątkowo naturalistyczne. Berberyjski wygląd skazanych (ciemny kolor skóry i zarost) sugeruje, że mogli to być jeńcy wojenni. Na rzecz takiej interpretacji przemawia też trybuna z centrum przedstawienia.
ozaika mogła obrazować prawdziwe zdarzenie – amfiteatr w El Dżem wymiarami niewiele ustępuje Koloseum. Przetrwał on zresztą do dziś i niedawno posłużył ekipie filmu Gladiator. Druga mozaika ozdobiła willę w Zliten.
Drobiazgowo odmalowuje całe igrzyska. Walkom par gladiatorów podkładu muzycznego dostarcza mała orkiestra, z muzykami grającymi na trąbie, organach hydraulicznych i rogach. Artysta zobrazował też sztuczne polowanie – venationes, i trzy sceny egzekucji damnatio ad bestias. Dwie z nich ukazują zwyczaj znany już z ceramiki galijskiej – wwożenie skazańców na arenę w specjalnych wózkach.
CUD NA ARENIE
W przeciwieństwie do mozaik, afrykańska terra sigillata chiara zdobiona jest pojedynczą sceną, gdzie postać mężczyzny lub kobiety, unieruchomiona na znanym nam już podium, jest atakowana przez lwa lub niedźwiedzia. Sceny są podobne do pogańskich przedstawień egzekucji z Galii, jednak odmienny czas i miejsce pochodzenia stanowiły dużą pokusę dla uczonych, by interpretować je w świetle prześladowań chrześcijan.
Zwolennikiem tej tezy był holenderski badacz Jan Willem Salomonson. Materiał dowodowy stanowiłyby sceny, gdzie zwierzę, zamiast atakować, odwraca łeb od ofiary. Dla Salomonsona ilustracje te stanowią tzw. sceny cudu, które znajdują odpowiedniki w źródłach literackich. W aktach i pasjach niejednokrotnie natykamy się na sytuację, gdy zwierzę oszczędza męczennika. Wzorem świętej, której „nie imały się” dzikie bestie, jest Tekla. Towarzyszkę św. Pawła wystawiano w amfiteatrze antiocheńskim na ataki różnych drapieżników, lecz te nawet nie chciały się zbliżyć do świętej, która w końcu dopełniła żywota, zapadając się pod ziemię.
W Pasji św. Perpetuy i Felicyty niedźwiedź nie chciał atakować Saturusa, który wymodlił sobie u Boga inny rodzaj śmierci. Oczywiście nie sposób z naukowego punktu widzenia ustosunkować się do scen odbieranych jako cud. Można jednak znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Takie zachowanie mogło być spowodowane strachem zwierzęcia, dla którego rozrywka Rzymian też była horrorem. Sam fakt, że ofiary unieruchamiano, a zwierzęta zachęcano batem, może stawiać pod znakiem zapytania ich krwiożerczość. Dlatego możemy jedynie spekulować, czy rzemieślnik afrykański rzeczywiście zamierzał zilustrować znany mu z areny „cud”, czy też odwrócenie głowy zwierzęcia było zabiegiem kompozycyjnym.
O wiele bardziej prawdopodobny jest chrześcijański charakter innego przedstawienia. Na słabo zachowanym fragmencie naczynia półnaga kobieta stoi z rozciągniętymi horyzontalnie ramionami na postumencie flankowanym przez lwy. Pojawia się też inskrypcja: Domina Victoria. Chociaż scena ta wykorzystuje schemat egzekucji damnatio, wydaje się jednak mieć charakter alegoryczny.
Gest bohaterki przypomina ukrzyżowanie, ale też oranta – człowieka modlącego się, który w sztuce pogańskiej symbolizował cnotę pobożności (pietas), a później został przejęty przez chrześcijan. Inskrypcja też nie jest jednoznaczna, imię Victoria może odnosić się do rzeczywistej postaci (w hagiografii afrykańskiej jest ono wyjątkowo częste), ale też mieć znaczenie symboliczne. Wiktoria rozumiana jako zwycięstwo pozwalałaby widzieć w Dominie personifikację triumfującego Kościoła. Schemat przedstawienia Dominy Victorii przypomina nie tylko sceny damnatio.
O wiele większe podobieństwo możemy dostrzec przy zestawieniu go z innym, popularnym w sztuce chrześcijańskiej, motywem proroka Daniela między lwami. Ten starotestamentowy bohater, wtrącony przez perskiego króla Dariusza do lwiej jaskini, został ocalony przez anioła zesłanego od Boga, który pozamykał zwierzętom paszcze [Dn 6, 1–23]. Motyw Daniela, oranta między lwami, towarzyszył sztuce chrześcijańskiej od samego początku – bardzo często spotykamy go w katakumbach. Początkowo symbolizował nadzieję na zbawienie. Dopiero w IV i V wieku, na fali rozwijającego się kultu męczenników, Daniel z proroka stał się protomęczennikiem.
W sztuce chrześcijańskiej, która rozwijała się na podstawie przedstawień pogańskich, często trudno oddzielić jedne od drugich, zwłaszcza przy braku jednoznacznej symboliki i inskrypcji. Jeśli weźmiemy pod uwagę ikonografię związaną z męczennikami, to stwierdzimy, że układy scen procesji i adoracji, symbol aureoli zaczerpnięto ze sztuki pogańskiej, ale tej przez duże S, czyli przedstawień cesarza i jego dworu. Ponadto w starożytności pojęcie cnoty wiązało się z fizycznym pięknem. W tym ujęciu jest mało prawdopodobne, aby w przedstawieniach cieszących się wielkim poważaniem męczenników wzorowano się na sztuce ukazującej pospolitych przestępców. Nie mówiąc już o tym, że sam amfiteatr był postrzegany przez pisarzy chrześcijańskich jako świątynia najgorszych demonów.
INSPIRACJE
Mając w pamięci męczeństwo współbraci na arenie, chrześcijanie protestowali zarówno przeciwko damnatio ad bestias, jak i samym igrzyskom. Stopniowo zamykano amfiteatry, a w 404 roku cesarz Honoriusz zniósł walki gladiatorów w całym cesarstwie. Jednak pomimo zakazów i protestów rozrywki amfiteatralne nadal cieszyły się powodzeniem.
Dowodem na to są dyptyki konsularne – luksusowe podarki z kości słoniowej wręczane z okazji objęcia urzędu, które produkowano w Konstantynopolu na początku VI wieku n.e. Zawierały one zwykle dwie sceny: w części górnej portret konsula, w dolnej zaś igrzyska. Wśród tych przedstawień pojawiają się też takie, w których zwierzę atakuje człowieka. Na dyptyku Areobindusa z 506 roku na półkolistej arenie biegnącego mężczyznę właśnie pochwycił za łydkę niedźwiedź. Trzy inne postacie także bronią się przed zwierzętami: jedna wykonuje akrobatyczny skok nad niedźwiedziem, druga odwraca uwagę zwierzęcia, wymachując przedmiotami o owalnym kształcie, trzecia kryje się za cochlea (rodzaj drzwi obrotowych, gdzie na wbitym w ziemię sworzniu obracały się metalowe płyty lub kraty). Emanujący z całego przedstawienia nastrój zabawy pozwala się domyślać, że dawne krwawe damnatio ad bestias przemieniło się w pokaz cyrkowej zręczności.
Agnieszka Szczepańska