Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

"To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat się za szybko zmienia- mówi Maciej Zaremba, laureat Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego."

Ale nie to zdanie spowodowało, że wstałam z wygodnej kanapy, włączyłam komputer i smażę do Was ten wpis. Dalej w wywiadzie z historykiem z UW i PAN czytamy:

"Na pewno mają wyraźne problemy z czytaniem. Wszyscy wykładowcy już wiedzą, że nie można wysłać studenta pierwszego roku do biblioteki. Tekst trzeba mu skserować albo dostarczyć w formie pliku PDF. Sam nie poszuka książki w katalogu."

i dalej:

Robi im pan kartkówki z lektur?

- To by było makabryczne. Na seminarium - które współprowadzę z profesorem Marcinem Kulą - proszę ich, żeby napisali recenzję książki. Muszą wtedy przeczytać całą. Ale to są studenci historii. Na późniejszych latach nabywają nawyku czytania i czytają więcej."

Jedną? Przypomina mi się, że na I roku mieliśmy 10 lektur w pierwszym semestrze (Starożytny Bliski Wschód i Egipt), a w drugim 10 źródeł (Tacyt i inni tacy) oraz 10 lektur. to tylko oczywiście do głównego egzaminu z historii. Dochodziły inne przedmioty, zajęcia były co tydzień, a na każde był zestaw lektur. Szłam do biblioteki i czytałam. Kserowało się owszem, ale z czasem dochodziliśmy do wniosku, że to się jednak nie sprawdza. Wolałam czytać i robić sobie notatki.

Wiedziałam, że Polacy generalnie nie czytają, ale myślałam, ze jak dawniej chociaż na historię trafiają zapaleńcy, którzy takiego Cerama łykali w jedną noc (to ja i dlatego wzrok mi się popsuł ;)

Cały wywiad wrzucę jak ochłonę. bo to znowu Piano.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,134730,14994783,Szarza_ze...

Mam tylko nadzieję, że chociaż Wy wiecie co to:
KOR
sławojka
Kto w w roku 1956 został I sekretarzem PZPR
oraz kim był Jan Józef Lipski.

Bo oni nie wiedzą.

Jeśli nie wiecie pozostaje mi się tylko pociąć
Alina K.

Alina K. księgowa

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

jako świeżutki wykładowca => fakt studia ekonomiczne, ale za moich czasów (studiowałam matme) się czytało na studiach, oj czytało się ....... i wypadało pewne rzeczy wiedzieć!
Niestety dziś => student nawet ściągać ze zrozumieniem nie umie, o poziomie tzw "wiedzy ogólnej " nie wspominając. Przeraża mnie to strasznie . Oczywiście są wyjątki, ale ogólnie => słabo strasznie!!
chm.......ale żeby na historii tez? , jezu ....a na polonistyce też nie czytają ??!!!
PS
znam odpowiedzi na twoje pytania i na parę innych tezTen post został edytowany przez Autora dnia 24.11.13 o godzinie 20:59
Magdalena J.

Magdalena J. Dyrektor
Zarządzający, branża
stomatologiczna

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Monika S.:
Mam tylko nadzieję, że chociaż Wy wiecie co to:
KOR
sławojka
Kto w w roku 1956 został I sekretarzem PZPR
oraz kim był Jan Józef Lipski.

Bo oni nie wiedzą.

Jeśli nie wiecie pozostaje mi się tylko pociąć

Pociąć się powinni ci, którzy w Polsce wprowadzili reformę szkolnictwa.
Generalnie można ich określić mianem: szkodników.
Obowiązkowe szkolnictwo w Polsce kończy się na gimnazjum.
Historia w gimnazjum kończy się na I wojnie światowej.
Ktoś świadomie dąży do tego, aby w Polsce hodowano młodzież, która nie zna swojej historii i będzie pospolitym matolstwem, którym łatwo się rządzi.

Młodzież, która nie zamierza kontynuować nauki po gimnazjum, nigdy nie zapozna się z historią II wojny światowej i okresie po 1945 roku. Reasumując. W Polsce prowadzi się "pracę u podstaw" celowo ogłupiając młodych ludzi, którzy nie będą znali własnej historii, tym samym nie wykształcą w sobie tożsamości narodowej i zostaną wychowani w poczuciu pokolenia multi-kulti.

Obrzydliwe, ale prawdziwe.Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.11.13 o godzinie 21:27
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Monika S.:
Mam tylko nadzieję, że chociaż Wy wiecie co to:
KOR
sławojka
Kto w w roku 1956 został I sekretarzem PZPR
oraz kim był Jan Józef Lipski.
Jeśli nie wiecie pozostaje mi się tylko pociąć

Ja nie wiem, kim był Lipski. Mam nadzieję, że to za mało, żeby się pociąć...
Tomasz P.

Tomasz P. prawnik,

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Magdalena J.:
Młodzież, która nie zamierza kontynuować nauki po gimnazjum, nigdy nie zapozna się z historią II wojny światowej i okresie po 1945 roku.
I właśnie o to chodzi... Ten okres jest kluczowy jeśli chodzi o naukę historii w szkołach a raczej jej brak czy pomijanie... Co najwyżej się ich spędzi na "Wałęsę" Wajdy i "Pokłosie" i już się wszystkiego dowiedzą...

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Bo to wszystko nie jest takie proste i lepiej żeby nikt się nie ciął z tego powodu. :)
I nawet gdy ktoś robi coś w niecnych celach (wg mniemania innych), życie i tak pójdzie swoją drogą.

Trzeba zacząć myśleć bez emocji.
Jak młodzi ludzie mają się tego wszystkiego nauczyć co my starsi byśmy chcieli ? T o - j e s t - n i e m o ż l i w e.
W tylu dziedzinach nastąpił rozwój i stale przyśpiesza. Historia na szczęście też jest coraz dłuższa. Gdybyśmy chcieli pamiętać o każdej klęsce czy sukcesie, w skali świata, kontynentu, naszego kraju, regionu, miasta to każdy dzień poświęcony byłby celebracji. A kiedy byłby czas pomyśleć o przyszłości ? A ona jest przecież najważniejsza, na pewno dla naszych dzieci.
Czyli ten bieg rzeczy jest naturalny. Po prostu pamięć o dawniejszych czasach ustępuje tym młodszym. A ponieważ informacji (i ludzi którzy ją produkują) jest coraz więcej to i ten przedział pamięci jest coraz krótszy.

Na szczęście są zawodowcy, pasjonaci i ci kierując się rozsądkiem powinni starać się aby utrwalać to co jest tego warte (być może część przebije się do powszechnej świadomości choć na jakiś czas). I tyle.

Spójrzmy zresztą na naszą próbę stworzenia kanonu książek historycznych. Ile książek się powtarzało ?
Zacząć trzeba od opracowania reguł i to już jest trudne. A co dopiero w skali kraju i jeszcze ogólniej. Wymagamy od innych, sami nie potrafimy. :(Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.11.13 o godzinie 22:31
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Magdalena J.:
Monika S.:
Mam tylko nadzieję, że chociaż Wy wiecie co to:
KOR
sławojka
Kto w w roku 1956 został I sekretarzem PZPR
oraz kim był Jan Józef Lipski.

Bo oni nie wiedzą.

Jeśli nie wiecie pozostaje mi się tylko pociąć

Pociąć się powinni ci, którzy w Polsce wprowadzili reformę szkolnictwa.
Generalnie można ich określić mianem: szkodników.
Obowiązkowe szkolnictwo w Polsce kończy się na gimnazjum.

Ale na studia, a o tym była mowa- o studentach, idą ci, którzy skończyli gimnazjum i poszli do szkoły średniej, nawet ją ją zakończyli maturą.Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.11.13 o godzinie 22:53
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat za szybko się zmienia - mówi Marcin Zaremba*, laureat Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego
Adam Leszczyński: Co pana studenci wiedzą o historii?

Marcin Zaremba: Prowadziłem kiedyś zajęcia z historii społecznej na pierwszym roku socjologii. Dotyczyły ''Prosto z mostu'' i nacjonalizmu w Polsce. Studenci mieli przeczytać sławny esej Jana Józefa Lipskiego o ONR. Zapytałem, czy wiedzą, kim był autor. Nie wiedzieli, ale to mnie nie zaskoczyło. Potem zapytałem ''Czy ktoś mógłby rozszyfrować skrót KOR?''.

Na socjologię do Warszawy szedł zwykle kwiat liceów polskich. Poprzeczka była bardzo wysoko zawieszona i tylko najlepsi się dostawali. Z dwóch grup po 25 osób tylko z jednej, z trudem zresztą, dało się wycisnąć odpowiedź.

Na zakończenie robiłem studentom test. Pytam np., czym była sławojka. Mają do wyboru: ''a) to nazwa szabli 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, b) konia Felicjana Sławoja Składkowskiego i c) toalety''.

Zawsze duża grupa osób pisała, że to szabla.

Ale w gruncie rzeczy to drobiazg. Sławojki już znikły - mam nadzieję - z polskiego krajobrazu.

- Z odpowiedziami na pytania bardziej poważne, np. ''Kto w 1956 r. został pierwszym sekretarzem PZPR?'', też były problemy. Chociaż oczywiście mówiłem o tym w trakcie wykładów i zajęć.

Nie biadoliłbym jednak. Gdyby przepytać Polaków, którzy idą we wrześniu czy październiku na grzyby, to mogę się założyć, że ponad połowa tych milionowych rzeszy zaliczyłaby grzyby do roślin, a chemicznego skrótu alkoholu, który piją przy okazji grzybobrania, nie byliby w stanie podać.

Po prostu młodzi ludzie muszą mieć dziś tak dużą wiedzę, że trudno od nich oczekiwać, żeby wiedzieli o historii tyle, ile np. Nietzsche, absolwent dobrego niemieckiego XIX-wiecznego liceum, wiedział o starożytnym Rzymie.

Uczył się łaciny, czytano wtedy Rzymian w oryginale i przepytywano z Liwiusza. Dziś nikt tego nie robi. Ale nie mówimy o historii Rzymu, tylko Polski.

- Nie mam do tych młodych ludzi pretensji. Ilość wiedzy, którą wchłaniają w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum, jest nieprawdopodobna. Widzę, ile moje córki się uczą.

Kultura współczesna jest po prostu nastawiona na przyszłość. O tym pisał Zygmunt Bauman i wielu socjologów na to zwraca uwagę: odwracamy się od przeszłości. To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat się za szybko zmienia.

Myślę zresztą, że powinno być nieco lepiej, bo od niedawna młodzież uczy się historii najnowszej w liceum. Do tej pory było to tuż przed maturą i nigdy nie starczało czasu.

Nie można zrozumieć polskiej polityki i jej podziałów, nie wiedząc, czym był KOR albo kim był Jaruzelski. W ten sposób nie da się wychować świadomych obywateli!

- To prawda. Żeby brać udział w wyborach, rozumieć scenę polityczną, jej podziały, trzeba znać historię.

Moja córka przerabia do olimpiady z biologii pytania dotyczące genetyki. Czy można wyobrazić sobie współczesnego człowieka, który nie ma pojęcia o genetyce? My obaj pewnie mamy nie za duże. Czy wiedza historyczna jest od tego ważniejsza? Nie jestem pewien. Wszyscy mamy braki. Świat jest po prostu zbyt skomplikowany.

Kiepscy czy inni?: ''Niektórzy studenci nie powinni ukończyć gimnazjum. Odchodzę''; ''Można zostać studentem historii bez matury z historii''
Czy któryś z pana studentów rzucał kamieniami w policję na Marszu Niepodległości? Pytam, bo mam wrażenie, że historia szczególnie przyciąga studentów i badaczy o prawicowych poglądach.

- Nie znam nikogo, kto by poszedł na marsz i rzucał kamieniami. Ale od lat młodzi ludzie o poglądach narodowych, prawicowych często wybierają historię. Czasem myślę, że dominują.

Oczywiście, jest związek idei narodowej z historią, z pamięcią. Młodzież Wszechpolska i inne radykalne ugrupowania często odwołują się do przeszłości. Może to też wynika z jakiegoś ultrapatriotycznego wychowania w domu. Ciekawe zresztą, że narodowcy na studiach to zawsze mężczyźni. W ogóle zresztą na historii jest więcej chłopców - czy mężczyzn - niż kobiet.

Może po prostu uczy się historii martyrologicznie? Pokazując ją jako tysiącletnie pasmo cierpień szlachetnego narodu polskiego?

- Jasne, że tak jest. Ale rośnie zainteresowanie historią społeczną. Studentki, ale także studenci, mają empatię i zrozumienie dla historii genderowej czy historii kobiet. W tematach prac licencjackich i magisterskich studenci poszukują nie tylko tematów martyrologiczno-romantycznych z okresu II wojny czy powojnia.

Nie wiem, skąd czerpią wiedzę o przeszłości. W księgarniach dominują pozycje typu ''Bitwa pod Kurskiem'' albo opisy kolejnych typów czołgów niemieckich.

Na pewno mają wyraźne problemy z czytaniem. Wszyscy wykładowcy już wiedzą, że nie można wysłać studenta pierwszego roku do biblioteki. Tekst trzeba mu skserować albo dostarczyć w formie pliku PDF. Sam nie poszuka książki w katalogu.

Robi im pan kartkówki z lektur?

- To by było makabryczne. Na seminarium - które współprowadzę z profesorem Marcinem Kulą - proszę ich, żeby napisali recenzję książki. Muszą wtedy przeczytać całą. Ale to są studenci historii. Na późniejszych latach nabywają nawyku czytania i czytają więcej.

Gdzie ci studenci z tamtych lat: ''Tresowanie inteligenta''; ''Studenci i wykładowcy marzą tylko o tym, by przetrwać''
Mam jednak wrażenie, że młodzi ludzie nic nie czytają. Nie widzę, żeby czytali prasę - prawicową, lewicową, jakąkolwiek.

Jeszcze w 1989 r. był kanon tego, co człowiek kończący studia powinien znać: ma przeczytać ''Czarodziejską górę'' i wiedzieć, kim był Lévi-Strauss. Teraz nie ma kanonu, są same nisze. Różne tożsamości. Tożsamość narodowa jest jedną z wielu.

Napisał pan fascynującą książkę o historii Polaków ''zaraz po wojnie'' - z szabrem, przestępczością, strachem. Jak to się stało, że nikt tego wcześniej nie zrobił? Mamy w Polsce setki historyków, ale najważniejsze książki o PRL pisało góra kilkanaście osób. Dlaczego nie ma choćby biografii Gomułki, kluczowej postaci w historii Polski. W prawicowej prasie czytam, że historycy boją się pisać prawdę, i dlatego nie ma jeszcze biografii Kuronia - bo wyszłoby, co to za człowiek.

- To oczywiście bzdura. Myślę, że główny powód to stopnie naukowe. Historycy, jak wszyscy humaniści, muszą przejść najpierw przez doktorat, potem habilitację, a potem napisać książkę profesorską. Wymagania naukowe powodują, że te książki muszą być napisane po bożemu, w sposób bardzo naukowy, a to podcina skrzydła.

Nie można się habilitować z biografii Gomułki? Naukowej, a zarazem ciekawej dla czytelnika?

- Można, ale te wymagania ograniczają. Pracę trzeba obronić, a więc lepiej nie ryzykować, wybierając zbyt szeroki temat czy zakres materiału.

Drugi powód to archiwa, które są otwarte, ale od niedawna - np. archiwa IPN. Tam jest 80 km akt! Stąd był początkowo zachwyt nad teczkami, wyszukiwanie smaczków, donosów itd.

Trzeba ten materiał poznać i opracować. Musimy przejść przez ten okres fascynacji źródłami, nim niektórzy z nas odważą się na wielkie syntezy.

Wreszcie trzeci powód to skupienie polskich historyków na kwestiach politycznych. Na oporze i na władzy w PRL. Na początku, w latach 90., historycy ekscytowali się stenogramami Biura Politycznego. Teraz ten kurz opadł, dużo już wiemy i można zająć się nie kwitami i teczkami, ale np. życiem społecznym w PRL.

Te tematy pojawiają się także pod wpływem tego, co się pisze na Zachodzie. Historiografia zachodnia zajmuje się innymi kwestiami - życiem robotników, kobietami... Fenomenem jest to, że najciekawsze prace dotyczące polskich kobiet w PRL powstały w USA - myślę tu zwłaszcza o książce Małgorzaty Fidelis z Chicago, niewydanej w ogóle po polsku.

Nowe tematy spływają z Zachodu, podobnie jak sposób pisania, co może świadczy o prowincjonalności, a może o tym, że jesteśmy częścią nauki światowej i zaczynamy dyskutować z historiografią zachodnią.
Może przy okazji historię oporu i władzy oddaliśmy prawicy? Takie pisma jak ''wSieci'' piszą w kółko o dzielnych Polakach walczących z komunizmem i podłych kolaborantach.

- Wielokrotnie spotkałem się z zarzutem, że w swojej książce za mało piszę o ''żołnierzach wyklętych'', a jeśli piszę, to nie tak, jak powinienem. Chociaż podkreślałem z dziesięć razy, że piszę o żołnierzach podziemia, doceniając ich heroizm, ale interesuję się przede wszystkim tymi, którzy zeszli na złą drogę - bandytyzmu, łatwej przemocy. Dlatego że to książka o strachu.

Nie ma pan wrażenia, że samo napisanie, że ''niektórzy żołnierze podziemia schodzili na złą drogę'', już pana ustawia politycznie? Po ''niepatriotycznej'' stronie.

- Mam nadzieję, że nie. Nie szkaluję żołnierzy, tylko chcę zrozumieć zachowania powojenne, tę olbrzymią falę przemocy, która dotknęła całe społeczeństwo polskie, i to nie tylko ze strony KBW i maruderów Armii Czerwonej, ale także ''naszych chłopców''.

Nie obalam żadnych mitów i świętości. Spotykałem się z takimi zarzutami, ale to jest związane z potrzebą silnego bohatera historycznego, zwłaszcza po prawej stronie. Armia Krajowa jest mało prawicowa. Amerykański historyk Timothy Snyder napisał nawet kiedyś, że ZWZ - poprzedniczkę AK - założyli w połowie masoni [śmiech].

Niestety, wszystko w najnowszej historii jest polityczne, dlatego i moja książka jest polityczna. Choćby z tego względu, że pokazuje okres powojenny, nie jako czas heroiczny i nie jako czas radosnej odbudowy - tak jak głosił mit założycielski Polski Ludowej. To książka polityczna, bo zajmuje się m.in. antysemityzmem. Przyznaję rację Janowi Tomaszowi Grossowi, że był rozpowszechniony, pokazuję jednak, że Gross popełnia błąd, nie dostrzegając złożoności kontekstu tamtego okresu: antysemityzm był tylko częścią ogromnej fali przemocy, jaka zalała wtedy całe społeczeństwo polskie.

Wyraźnie na wstępie staram się dystansować od polityczności. Myślę, że jednym z przekleństw polskiej historiografii jest to, że musiała się zawsze w jakiś sposób pozycjonować. Mam nadzieję, że nadejdzie taki czas, że książki dotyczące Jaruzelskiego czy Kuronia przestaną być oceniane w opozycji ''nasi - komuchy'', lecz staną się po prostu ciekawe.
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Piotr B.:

Spójrzmy zresztą na naszą próbę stworzenia kanonu książek historycznych. Ile książek się powtarzało ?
Zacząć trzeba od opracowania reguł i to już jest trudne. A co dopiero w skali kraju i jeszcze ogólniej. Wymagamy od innych, sami nie potrafimy. :(

Ale to nie chodzi o reguły takie czy inne tylko o to, że oni nie czytają.
Zresztą czemu tu się dziwić- nie czyta znakomity ogół ludzi, to czemu akurat studenci mają być inni?
No, ale żeby nie umieć poszukać książki w bibliotece- nie myślałam, że do takich czasów dojdziemy, że przeczytanie jednej książki będzie wyczynem na miarę maratonu.
Magdalena J.

Magdalena J. Dyrektor
Zarządzający, branża
stomatologiczna

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Monika S.:
To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat za szybko się zmienia - mówi Marcin Zaremba*, laureat Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego
Adam Leszczyński: Co pana studenci wiedzą o historii?

Marcin Zaremba: Prowadziłem kiedyś zajęcia z historii społecznej na pierwszym roku socjologii. Dotyczyły ''Prosto z mostu'' i nacjonalizmu w Polsce. Studenci mieli przeczytać sławny esej Jana Józefa Lipskiego o ONR. Zapytałem, czy wiedzą, kim był autor. Nie wiedzieli, ale to mnie nie zaskoczyło. Potem zapytałem ''Czy ktoś mógłby rozszyfrować skrót KOR?''.

Na socjologię do Warszawy szedł zwykle kwiat liceów polskich. Poprzeczka była bardzo wysoko zawieszona i tylko najlepsi się dostawali. Z dwóch grup po 25 osób tylko z jednej, z trudem zresztą, dało się wycisnąć odpowiedź.

Na zakończenie robiłem studentom test. Pytam np., czym była sławojka. Mają do wyboru: ''a) to nazwa szabli 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, b) konia Felicjana Sławoja Składkowskiego i c) toalety''.

Zawsze duża grupa osób pisała, że to szabla.

Ale w gruncie rzeczy to drobiazg. Sławojki już znikły - mam nadzieję - z polskiego krajobrazu.

- Z odpowiedziami na pytania bardziej poważne, np. ''Kto w 1956 r. został pierwszym sekretarzem PZPR?'', też były problemy. Chociaż oczywiście mówiłem o tym w trakcie wykładów i zajęć.

Nie biadoliłbym jednak. Gdyby przepytać Polaków, którzy idą we wrześniu czy październiku na grzyby, to mogę się założyć, że ponad połowa tych milionowych rzeszy zaliczyłaby grzyby do roślin, a chemicznego skrótu alkoholu, który piją przy okazji grzybobrania, nie byliby w stanie podać.

Po prostu młodzi ludzie muszą mieć dziś tak dużą wiedzę, że trudno od nich oczekiwać, żeby wiedzieli o historii tyle, ile np. Nietzsche, absolwent dobrego niemieckiego XIX-wiecznego liceum, wiedział o starożytnym Rzymie.

Uczył się łaciny, czytano wtedy Rzymian w oryginale i przepytywano z Liwiusza. Dziś nikt tego nie robi. Ale nie mówimy o historii Rzymu, tylko Polski.

- Nie mam do tych młodych ludzi pretensji. Ilość wiedzy, którą wchłaniają w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum, jest nieprawdopodobna. Widzę, ile moje córki się uczą.

Kultura współczesna jest po prostu nastawiona na przyszłość. O tym pisał Zygmunt Bauman i wielu socjologów na to zwraca uwagę: odwracamy się od przeszłości. To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat się za szybko zmienia.

Myślę zresztą, że powinno być nieco lepiej, bo od niedawna młodzież uczy się historii najnowszej w liceum. Do tej pory było to tuż przed maturą i nigdy nie starczało czasu.

Nie można zrozumieć polskiej polityki i jej podziałów, nie wiedząc, czym był KOR albo kim był Jaruzelski. W ten sposób nie da się wychować świadomych obywateli!

- To prawda. Żeby brać udział w wyborach, rozumieć scenę polityczną, jej podziały, trzeba znać historię.

Moja córka przerabia do olimpiady z biologii pytania dotyczące genetyki. Czy można wyobrazić sobie współczesnego człowieka, który nie ma pojęcia o genetyce? My obaj pewnie mamy nie za duże. Czy wiedza historyczna jest od tego ważniejsza? Nie jestem pewien. Wszyscy mamy braki. Świat jest po prostu zbyt skomplikowany.

Kiepscy czy inni?: ''Niektórzy studenci nie powinni ukończyć gimnazjum. Odchodzę''; ''Można zostać studentem historii bez matury z historii''
Czy któryś z pana studentów rzucał kamieniami w policję na Marszu Niepodległości? Pytam, bo mam wrażenie, że historia szczególnie przyciąga studentów i badaczy o prawicowych poglądach.

- Nie znam nikogo, kto by poszedł na marsz i rzucał kamieniami. Ale od lat młodzi ludzie o poglądach narodowych, prawicowych często wybierają historię. Czasem myślę, że dominują.

Oczywiście, jest związek idei narodowej z historią, z pamięcią. Młodzież Wszechpolska i inne radykalne ugrupowania często odwołują się do przeszłości. Może to też wynika z jakiegoś ultrapatriotycznego wychowania w domu. Ciekawe zresztą, że narodowcy na studiach to zawsze mężczyźni. W ogóle zresztą na historii jest więcej chłopców - czy mężczyzn - niż kobiet.

Może po prostu uczy się historii martyrologicznie? Pokazując ją jako tysiącletnie pasmo cierpień szlachetnego narodu polskiego?

- Jasne, że tak jest. Ale rośnie zainteresowanie historią społeczną. Studentki, ale także studenci, mają empatię i zrozumienie dla historii genderowej czy historii kobiet. W tematach prac licencjackich i magisterskich studenci poszukują nie tylko tematów martyrologiczno-romantycznych z okresu II wojny czy powojnia.

Nie wiem, skąd czerpią wiedzę o przeszłości. W księgarniach dominują pozycje typu ''Bitwa pod Kurskiem'' albo opisy kolejnych typów czołgów niemieckich.

Na pewno mają wyraźne problemy z czytaniem. Wszyscy wykładowcy już wiedzą, że nie można wysłać studenta pierwszego roku do biblioteki. Tekst trzeba mu skserować albo dostarczyć w formie pliku PDF. Sam nie poszuka książki w katalogu.

Robi im pan kartkówki z lektur?

- To by było makabryczne. Na seminarium - które współprowadzę z profesorem Marcinem Kulą - proszę ich, żeby napisali recenzję książki. Muszą wtedy przeczytać całą. Ale to są studenci historii. Na późniejszych latach nabywają nawyku czytania i czytają więcej.

Gdzie ci studenci z tamtych lat: ''Tresowanie inteligenta''; ''Studenci i wykładowcy marzą tylko o tym, by przetrwać''
Mam jednak wrażenie, że młodzi ludzie nic nie czytają. Nie widzę, żeby czytali prasę - prawicową, lewicową, jakąkolwiek.

Jeszcze w 1989 r. był kanon tego, co człowiek kończący studia powinien znać: ma przeczytać ''Czarodziejską górę'' i wiedzieć, kim był Lévi-Strauss. Teraz nie ma kanonu, są same nisze. Różne tożsamości. Tożsamość narodowa jest jedną z wielu.

Napisał pan fascynującą książkę o historii Polaków ''zaraz po wojnie'' - z szabrem, przestępczością, strachem. Jak to się stało, że nikt tego wcześniej nie zrobił? Mamy w Polsce setki historyków, ale najważniejsze książki o PRL pisało góra kilkanaście osób. Dlaczego nie ma choćby biografii Gomułki, kluczowej postaci w historii Polski. W prawicowej prasie czytam, że historycy boją się pisać prawdę, i dlatego nie ma jeszcze biografii Kuronia - bo wyszłoby, co to za człowiek.

- To oczywiście bzdura. Myślę, że główny powód to stopnie naukowe. Historycy, jak wszyscy humaniści, muszą przejść najpierw przez doktorat, potem habilitację, a potem napisać książkę profesorską. Wymagania naukowe powodują, że te książki muszą być napisane po bożemu, w sposób bardzo naukowy, a to podcina skrzydła.

Nie można się habilitować z biografii Gomułki? Naukowej, a zarazem ciekawej dla czytelnika?

- Można, ale te wymagania ograniczają. Pracę trzeba obronić, a więc lepiej nie ryzykować, wybierając zbyt szeroki temat czy zakres materiału.

Drugi powód to archiwa, które są otwarte, ale od niedawna - np. archiwa IPN. Tam jest 80 km akt! Stąd był początkowo zachwyt nad teczkami, wyszukiwanie smaczków, donosów itd.

Trzeba ten materiał poznać i opracować. Musimy przejść przez ten okres fascynacji źródłami, nim niektórzy z nas odważą się na wielkie syntezy.

Wreszcie trzeci powód to skupienie polskich historyków na kwestiach politycznych. Na oporze i na władzy w PRL. Na początku, w latach 90., historycy ekscytowali się stenogramami Biura Politycznego. Teraz ten kurz opadł, dużo już wiemy i można zająć się nie kwitami i teczkami, ale np. życiem społecznym w PRL.

Te tematy pojawiają się także pod wpływem tego, co się pisze na Zachodzie. Historiografia zachodnia zajmuje się innymi kwestiami - życiem robotników, kobietami... Fenomenem jest to, że najciekawsze prace dotyczące polskich kobiet w PRL powstały w USA - myślę tu zwłaszcza o książce Małgorzaty Fidelis z Chicago, niewydanej w ogóle po polsku.

Nowe tematy spływają z Zachodu, podobnie jak sposób pisania, co może świadczy o prowincjonalności, a może o tym, że jesteśmy częścią nauki światowej i zaczynamy dyskutować z historiografią zachodnią.
Może przy okazji historię oporu i władzy oddaliśmy prawicy? Takie pisma jak ''wSieci'' piszą w kółko o dzielnych Polakach walczących z komunizmem i podłych kolaborantach.

- Wielokrotnie spotkałem się z zarzutem, że w swojej książce za mało piszę o ''żołnierzach wyklętych'', a jeśli piszę, to nie tak, jak powinienem. Chociaż podkreślałem z dziesięć razy, że piszę o żołnierzach podziemia, doceniając ich heroizm, ale interesuję się przede wszystkim tymi, którzy zeszli na złą drogę - bandytyzmu, łatwej przemocy. Dlatego że to książka o strachu.

Nie ma pan wrażenia, że samo napisanie, że ''niektórzy żołnierze podziemia schodzili na złą drogę'', już pana ustawia politycznie? Po ''niepatriotycznej'' stronie.

- Mam nadzieję, że nie. Nie szkaluję żołnierzy, tylko chcę zrozumieć zachowania powojenne, tę olbrzymią falę przemocy, która dotknęła całe społeczeństwo polskie, i to nie tylko ze strony KBW i maruderów Armii Czerwonej, ale także ''naszych chłopców''.

Nie obalam żadnych mitów i świętości. Spotykałem się z takimi zarzutami, ale to jest związane z potrzebą silnego bohatera historycznego, zwłaszcza po prawej stronie. Armia Krajowa jest mało prawicowa. Amerykański historyk Timothy Snyder napisał nawet kiedyś, że ZWZ - poprzedniczkę AK - założyli w połowie masoni [śmiech].

Niestety, wszystko w najnowszej historii jest polityczne, dlatego i moja książka jest polityczna. Choćby z tego względu, że pokazuje okres powojenny, nie jako czas heroiczny i nie jako czas radosnej odbudowy - tak jak głosił mit założycielski Polski Ludowej. To książka polityczna, bo zajmuje się m.in. antysemityzmem. Przyznaję rację Janowi Tomaszowi Grossowi, że był rozpowszechniony, pokazuję jednak, że Gross popełnia błąd, nie dostrzegając złożoności kontekstu tamtego okresu: antysemityzm był tylko częścią ogromnej fali przemocy, jaka zalała wtedy całe społeczeństwo polskie.

Wyraźnie na wstępie staram się dystansować od polityczności. Myślę, że jednym z przekleństw polskiej historiografii jest to, że musiała się zawsze w jakiś sposób pozycjonować. Mam nadzieję, że nadejdzie taki czas, że książki dotyczące Jaruzelskiego czy Kuronia przestaną być oceniane w opozycji ''nasi - komuchy'', lecz staną się po prostu ciekawe.

Pani Moniko, albo rozmawiamy konkretnie o historii, albo wklejamy tony wypowiedzi bez podawania źródła, co chyba jest lekkim nadużyciem :/
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Luděk V.:
Monika S.:
Mam tylko nadzieję, że chociaż Wy wiecie co to:
KOR
sławojka
Kto w w roku 1956 został I sekretarzem PZPR
oraz kim był Jan Józef Lipski.
Jeśli nie wiecie pozostaje mi się tylko pociąć

Ja nie wiem, kim był Lipski. Mam nadzieję, że to za mało, żeby się pociąć...

No cóż, to był tylko jeden z założycieli KORu, autor antologii felietonu polskiego, który zaszczyca swoją dwutomową obecnością moje półki, autor odczytu o ONR, socjalista i członek Solidarności, taki tam nieważny intelektualista, o którym nie warto pamiętać.
Na szczęście nie jest pan polskim studentem historii i nie musi pan wiedzieć.
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Magdalena J.:
>
Pani Moniko, albo rozmawiamy konkretnie o historii, albo wklejamy tony wypowiedzi bez podawania źródła, co chyba jest lekkim nadużyciem :/
Żródło jest podane w pierwszym moim wpisie wraz z zapowiedzią, że wrzucę całość tekstu, bo to z publio. Ale kto by tam w dzisiejszych czasach czytał całość. A ja się dziwię studentom historii.

konto usunięte

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Magdalena J.:
Obowiązkowe szkolnictwo w Polsce kończy się na gimnazjum.
Historia w gimnazjum kończy się na I wojnie światowej.
Ktoś świadomie dąży do tego, aby w Polsce hodowano młodzież, która nie zna swojej historii i będzie pospolitym matolstwem, którym łatwo się rządzi.
Bzdury.
Młodzież, która nie zamierza kontynuować nauki po gimnazjum, nigdy nie zapozna się z historią II wojny światowej i okresie po 1945 roku.
Bzdury.

konto usunięte

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Alina K.:
jako świeżutki wykładowca => fakt studia ekonomiczne, ale za moich czasów (studiowałam matme) się czytało na studiach, oj czytało się ....... i wypadało pewne rzeczy wiedzieć!
Niestety dziś => student nawet ściągać ze zrozumieniem nie umie, o poziomie tzw "wiedzy ogólnej " nie wspominając. Przeraża mnie to strasznie . Oczywiście są wyjątki, ale ogólnie => słabo strasznie!!
chm.......ale żeby na historii tez? , jezu ....a na polonistyce też nie czytają ??!!!
PS
znam odpowiedzi na twoje pytania i na parę innych tez

W języku polskim zdanie rozpoczynamy dużą literą, kończymy kropką. Posiadłszy tę wiedzę możemy narzekać na jakość kształcenia.Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.11.13 o godzinie 08:12

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Luděk V.:

Ja nie wiem, kim był Lipski. Mam nadzieję, że to za mało, żeby się pociąć...

i ja nie miałem pojęcia. Z Lipskich to znałem nomen omen Józefa -przedwojennego ambasadora Polski w Berlinie.
http://portalwiedzy.onet.pl/2236,,,,lipski_jozef,haslo...
Alina K.

Alina K. księgowa

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Michał M.:
Alina K.:

W języku polskim zdanie rozpoczynamy dużą literą, kończymy kropką. Posiadłszy tę wiedzę możemy narzekać na jakość kształcenia.
Oczywiście masz rację.

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Powrócę do tematu.
Z tekstu:
"...Kultura współczesna jest po prostu nastawiona na przyszłość. O tym pisał Zygmunt Bauman i wielu socjologów na to zwraca uwagę: odwracamy się od przeszłości. To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat się za szybko zmienia...."

Nie zgadzam się z: To nieprawda, że historia jest nauczycielką życia. Świat się za szybko zmienia.

Oczywiście, że świat się szybko zmienia i coraz szybciej. Ale zachowania ludzi, sposób myślenia prawie się nie zmienia. I gdybyśmy mieli możliwość prześledzenia tej historii to byłaby ona dla nas olbrzymią nauką (także stałe sprawdzenia opracowywanych teorii np. społecznych, psychologicznych,..).
Ale jest problem rzetelności źródeł, opracowań historycznych. W każdym kraju występuje, pewnie u nas w Polsce jest on szczególnie widoczny, czyli wielki nacisk środowisk rządzących (nie tylko de jure) na przedstawianie przeszłości tak jak jest im wygodnie. I to jest w tekście (zrzut P. Moniki :) ).
Stąd wg mnie jeśli historia nie może być nauczycielką życia to nie z powodu że świat się za szybko zmienia. Tylko, że jej opis często jest nieprawdziwy.Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.11.13 o godzinie 22:53
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Piotr B.:
W każdym kraju występuje, pewnie u nas w Polsce jest on szczególnie widoczny, czyli wielki nacisk środowisk rządzących (nie tylko de jure) na przedstawianie przeszłości tak jak jest im wygodnie.

Nie tylko rządzących. Dotyczy to praktycznie każdego środowiska.

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Krótki materiał w sprawie historii...

http://www.youtube.com/watch?v=y8BzhlLZack
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Historia nie jest już nauczycielką życia

Historia nigdy nie była nauczycielką życia, a jeżeli już to kiepską :-)
Dyskusja i rozważania czy wiedzieliśmy więcej jak studiowaliśmy od obecnych studentów nie jest konieczna jeżeli uznamy za prawdziwe stwierdzenia
- obecnie co 5 lat podwajają się zasoby wiedzy z różnych dziedzin
- w 1873 roku zmarł ostatni człowiek, który wiedział wszystko
źródła nie podam - tak słyszałem

Jedynej rzeczy, której nie można nadrobić to czasu, szczególnie lat 1944-1989. To historia pisana krwią. Nie jestem wstanie ocenić obiektywnie tego okresu i chyba każdy, którego rodzinę dotknęły represje. Znałem ludzi, którzy torturowani byli jeszcze parę lat po 56, a inwigilowani prawie do samego końca PRL-u. Byli czasami tak nieufni, że dopiero w ostatnich godzinach życia przyznawali się do swojej przeszłości.



Wyślij zaproszenie do