konto usunięte

Temat: Historia jednej dziewczynki

Kiosk - historia
15.10.2009 09:00/Le Monde, Nicolas Bourcier
ODSŁUCHAJ
AAA
Uwolnione wspomnienia

Przeszła tę samą drogę co Anna Frank, oczami dziewczynki patrzyła na największe okropności, jakich może dopuścić się człowiek

Jednak w odróżnieniu od Anny przeżyła obóz, choć przez długi czas nie chciała opowiadać o swoich doświadczeniach. O tym, że przemówiła, zadecydował przypadek.

Potrzebowała czterdziestu lat, aby zacząć o tym mówić; czterech długich dziesięcioleci milczenia przerwanego zaledwie kilkoma zwierzeniami przeznaczonymi dla najbliższych: córek, męża, matki czy ojczyma. O żadnym tam wspominaniu w gronie przyjaciół, nawet towarzyszy, którzy jak ona, przeżyli obóz, nie było mowy. Nigdy więcej o tym – mówiono jej zaraz po wojnie, udając zainteresowanie wyłącznie przyszłością. Więc ocalona z Auschwitz Eva Schloss milczała.

Były obóz koncentracyjny Auschwitz, fot. Getty Images/FPM


Ale pewnego dnia wyzwoliła się wreszcie z tej strefy ciszy. Stało się to w połowie lat 80. w Londynie. Burmistrz stolicy Wielkiej Brytanii, Ken Livingstone, zorganizował wystawę zainspirowaną "Dziennikiem" Anny Frank. Eva była na jej otwarciu, w towarzystwie swojej matki, Elfride, która tak jak ona przeżyła obóz. Matka była wdową po ojcu Anny, Otto Franku, za którego wyszła już po zakończeniu wojny, wkrótce po tym, jak dowiedział się on o śmierci swojej pierwszej żony i dwóch córek.

Eva została zaproszona jako osoba spowinowacona przez małżeństwo matki z ojcem Anny Frank, którą zresztą spotykała w Amsterdamie przed deportacją, zanim stała się symbolem nazistowskiego szaleństwa. Podczas przyjęcia Eva trzymała się na uboczu. Ale burmistrz wziął ją pod rękę i powiedział głośno: – Teraz przemówi do nas Eva!

To było jak przełamanie blokady. Eva się otworzyła. Mówiła o swoich nienaruszonych przez lata wspomnieniach. O tym, co przetrwało w pamięci dziecka urodzonego w 1929 roku w Austrii, w żydowskiej rodzinie, która wyemigrowała w 1940 roku do Holandii. O deportacji do Auschwitz w dniu 11 maja 1944 roku, w jej 15. urodziny. Opowiadała o katach, biciu, zniewagach i głodzie. O stracie ojca i brata, którzy zmarli w obozie. – Wszystko, co tak długo chowałam w sobie, wypłynęło ze mnie jednym strumieniem – stwierdza dziś i zaraz wyjaśnia: – Kiedy dusi się coś w sobie przez tyle lat, potrzeba katalizatora, aby to wydobyć. Dla mnie to był właśnie ten dzień. Moment, kiedy świat wydawał się być gotowym do wysłuchania mojej historii.

Od tej chwili życie Evy zmienia się całkowicie. Jest otwarta dla przyjaciół, zabiera się do napisania książki. Podejmuje trudne wyzwanie: odwiedza Auschwitz. Postanawia poświęcić czas, jaki jej pozostał, na opowiadanie swojej historii młodzieży szkolnej. Chce przekazać swoje świadectwo przyszłym pokoleniom. Przywołać w sercach dzieci to, co niewypowiedziane. A przy tym zachować umiar w słowach. – Traktuję to jako wezwanie, jako misję – podkreśla. – Tak, odczuwam dziś taką potrzebę, odpowiadam na rosnące zainteresowanie moją historią.

Ten obowiązek wynika z pamięci, a szersza idea jest taka: spowodować, by ludzie bardziej troszczyli się o swoich bliźnich. I nigdy nie mówić o Auschwitz bez podnoszenia kwestii wykluczenia społecznego, rasizmu i wszelkich form dyskryminacji. – Faszystowski reżim może pojawić się ponownie w jakimś kraju, w każdej chwili. Pamięć o Auschwitz temu nie przeszkodzi – zauważa pani Schloss. – Ale okropności nazistowskich obozów nauczyły mnie, że w żadnym momencie nie można załamywać rąk. Rezygnacja to śmierć. Naszym zadaniem jest pobudzanie woli oporu i walka o pamięć, przeciwko zapomnieniu.

W zeszłym roku Eva spotkała się z uczniami sześćdziesięciu szkól w Wielkiej Brytanii, jej przybranym kraju. Rozmawiała też z dziećmi holenderskimi, belgijskimi, niemieckimi. Jej książka została przetłumaczona na piętnaście języków. "Historia Evy" właśnie ukazała się we Francji. Z tej okazji autorka pojawiła się znów w paryskich szkołach.

O swoim dzieciństwie w Wiedniu mówi, że zachowała wspomnienie kochającej się i zgodnej rodziny, należącej do austriackiej klasy średniej. Ojciec pracował na kierowniczym stanowisku w fabryce obuwia. Starał się dodawać dzieciom odwagi, aby stały się odporne na przeciwności i niezależne. – Nigdy się nie bój – mówił do swojej córki wrzucając ją do basenu.

Miała cztery lata, kiedy Hitler doszedł do władzy w Niemczech, 9 lat, gdy armia niemiecka zajęła Austrię. Eva wyemigrowała z rodziną najpierw do Belgii, później do Holandii. Zamieszkali w południowym Amsterdamie, Niew Zuid, przy Merwedeplein 46. To tam skrzyżowały się drogi jej i Anny Frank, dziewczyny, która "wydawała się znacznie dojrzalsza ode mnie, chociaż to ja byłam o miesiąc starsza" – pisze w swojej książce. Nazywała ją "Quack Quack", jak wszyscy, bo gadała przez cały czas.

19 lutego 1941 roku 400 młodych Żydów z Zuid zostało zgarniętych w łapance. Rodzina Evy usiłowała wtedy uciec do Anglii. Ale statki były przepełnione. Było za późno.
odobnie jak Frankowie, rodzina Evy ukryła się w 1942 roku u kogoś z miejscowych. Dwa lata spędziła w kryjówce. Jedyną więź ze światem stanowiły rzadkie rozmowy z właścicielami mieszkania i odbiornik radiowy nastawiony na wiadomości BBC. Eva usłyszała wtedy o istnieniu obozów koncentracyjnych, padła także nazwa Auschwitz.

Tak jak Frankowie, Eva i jej bliscy zostali zadenuncjowani. Wywieziono ich do Birkenau, przeszli przez słynną rampę położoną w pobliżu obozu koncentracyjnego dla kobiet. Auschwitz; główny obóz dla mężczyzn jest usytuowany w odległości 4 km.

Hałas, błoto, kurz, odór krematoriów, brud, nędza – to rzeczy nie do opisania. "Zaspokojenie najbardziej elementarnych potrzeb życiowych było dla nas niemożliwe" – pisze Eva Schloss. Ich przeznaczenie? "Znosić niewolę, każdy na własny rachunek, w systemie powołanym po to, aby nas wszystkie zabić". Pewnego dnia zobaczyła przez druty swego ojca. Uśmiechnął się do niej i powiedział, że wróci.

Kilka dni później matka Evy została wraz z innymi kobietami wybrana podczas selekcji przez Josefa Mengele, Anioła Śmierci. Do ojca, którego znów spotkała, Eva krzyknęła poprzez elektryczne ogrodzenie, że matka nie żyje, została zagazowana. Zachwiał się, ale ustał na nogach. Z oczami pełnymi łez prosił ją, aby była dzielna i nie poddawała się. Eva widziała go potem jeszcze raz. Jego ostatnie słowa brzmiały: – Zachowaj nadzieję... To się wkrótce skończy.

Eva odnalazła swoja matkę kilka tygodni później, w izbie chorych. Po wyzwoleniu obozu przez rosyjskich żołnierzy, okazało się, że przy życiu pozostała zaledwie setka więźniarek. W obozie Auschwitz spotkała Otto Franka, "z którego nie pozostała nawet twarz, tylko czaszka szkieletu". Zapytał ją: – Czy Anna jest z tobą?

Na zadane jej po prelekcji w jednej ze szkół pytanie licealisty odpowiedziała, że nie czuje nienawiści do Niemców, ani Polaków, ani Austriaków, "ale do wszystkich nazistów". Przyznała, że po wojnie była wściekła na Stany Zjednoczone, Australię, Kanadę i wszystkie kraje, które mogły przyjąć więcej Żydów.

Ale jak, w gruncie rzeczy, była w stanie przetrwać? Eva chwilę milczy, potem mówi: – Wytrzymałam to, bo wsparciem dla mnie było moje dzieciństwo, te wszystkie chwile czułości i radości. Tak jest, dzieci potrzebują miłości. To jest najważniejsze. I trzeba o tym głośno mówić.