Temat: Fałszowanie historii w podręczniku
To samo dotyczy podrecznikow przedwojennych gdzie scierala sie wizja endecka (Panstwo narodowe) z pilsudczykowska (panstwo jako wspolnota obywatelska). Tamte podreczniki nie byly mnien upolitycznione niz te z lat osiemdziesiatych. W tamtych podrecznikach takze wzbudzano nienawisc do Niemcow - z stad te wszystkie Cedynie, Psie Pola, ktore potem odziedziczyla propaganda PRL a nastepnie giertychowsko-pisowska. PRL nie mial monopolu na propagande, bnyla ona wczesniej i pozniej.
To najbardziej smieszy w wystapieniu Roszkowskiego to kompletnie ahistoryczne spojrzenie na problem. Tak jak autorzy podrecznika patrzyli na historie przez pryzmat niemiecko-francuskich doswiadczen to Roszkowski patrzy na nie przez nasz, troche zasciankowy punkt widzenia. Oburza sie ze nie ma historii Europy Wschodniej w tym podreczniku a nie widzi nic zlego ze w naszych podrecznikach nie ma Karola V, Ludwika IX, Ludwika XI czy wojen francusko-hiszpanskich o Neapol. Jego stanowisko w zaden sposob nie ejst bardziej uniwersalne niz autorow krytykowanego przez niego podrecznika.
Kiedys byla inicjatywa podrecznika polsko-niemieckiego. To byl dobry pomysl bo zderzenie roznych wizji zbliza prezentowane wizje. Tak dzieje sie tez wsrod historykow polsko-ukrainskich - spsob patrzenia na gorace tematy jest sobie blizszy (choc jeszcze nie bliski) niz 10 lat temu. A to dzieki wspolnie ofrganizwanym konferencjom. Im wiecej bedzie wzajemnych kontaktow tym wiecej bedzie wzajemnego zrozumienia