Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Mamy rózne podejście do historii. Niby mówimy Robercie o tym samym, a wywodzimy różne skutki. Uczniowie będą traktować historię jako oderwane i niespójne fragmenty wtedy, kiedy nie będą mieli podkładu z dat, polityki, wydarzeń. Co z tego, że będą się uczyć o rewolucji społecznej w latach 60. XX wieku na zachodzie, jak nie będą potrafili przypiąć jej do konkretnych uwarunkowań międzynarodowych. Bez wiedzy o m.in. Nixonie, Wietnamie itd. itp. historia o ruchach młodzieżowych w USA w latach 60 i 70 będą tylko przypowiastką o długowłosych narkomanach taplających się w błocie - gwarantuje Ci, że tylko to zostanie w głowach uczniów z tak przekazanej informacji. Więc odwrócę Twoją teorię, bez wiedzy politycznej nie będzie możliwe wyprowadzenie i zrozumienie historii społecznej.
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Dorota L.:
Jarosław Zając:
I będziemy
się wkrótce uczyć tylko o tym co jedli i jak się ubierali ludzie w XIX wieku, a słowa nie będzie o powstaniach, Paskiewiczu czy Bismarcku.

Pomarzyć...
Obysmy takich czasów nie doczekali.
Nie mam nic przeciwko historii politycznej, ale historia to nie tylko polityka.
Ale też, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że przede wszystkim polityka.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Co dalej z nauką historii?

Rafał D.:
każdy naród ma własną historię i tego powinien sie trzymać.

Tak, każdy naród ma własną historię, tylko że te historie nie są odizolowane. Zjawiska w różnych państwach/regionach miały jakiś wpływ także w innych regionach. Bo ludzie się komunikowali nawet mimo odległości. Czy Jan Hus i później husytyzm wyglądaliby tak samo bez Johna Wyclifa? No i co Wiosna Ludów w 1848 r.? I w ogóle gotyk, renesans, barok itp.? Przecież widać, jak te style jak fala idą z jednej części Europy do innych.

(Pomijam niejednoznaczny termin "naród", bo można go rozumieć różnie.)
A że reforma jest do dupy czy tez to zwykły skandal powie o tym 95% nauczycieli historii.

Czy zdarzyło się kiedykolwiek, że jakąś reformę nauczyciele przyjęli entuzjastycznie lub przynajmniej bez marudzenia?
natomiast rewolucja seksualna lat 60-tych

Zapytam. Czy "przemiany obyczajowe w latach sześćdziesiątych XX w. w zachodniej Europie" to to samo co "rewolucja seksualna lat 60-tych"? Bo chciałbym wiedzieć, czy naprawdę rozmawiamy na ten sam temat. Dla mnie "przemiany obyczajowe" to coś znacznie szerszego niż tylko "rewolucja seksualna".Luděk V. edytował(a) ten post dnia 15.01.10 o godzinie 14:28

konto usunięte

Temat: Co dalej z nauką historii?

U nas historia sprowadza się do dat bez zrozumienia kontekstu. Mówi się o kolejnych powstaniach bez zrozumienia ogólniejszych procesów. łatwo mówić o niechęci chłopów do powstań, trudniej zrozumieć czym ci ludzie byli powodowani. U nas historia polityczna ukazywana jest jako historia święta, która ma pokazywać los mesjasza narodów, zawsze uciemiężonego, która sam nigdy nikogo nie skrzywdził a sam wielokrotnie był zdradzany. U nas lekcje historii polegają do pamięci o legionistach na S. Domingo a zapominaniu o ofiarach wojny francusko-rosyjskiej dzieki której powstało księstwo warszawskie. Targowica słuzy do potępienia zaprzaństwa a nie do próby zrozumienia innych racji
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Luděk V.:
Rafał D.:
każdy naród ma własną historię i tego powinien sie trzymać.

Tak, każdy naród ma własną historię, tylko że te historie nie są odizolowane. Zjawiska w różnych państwach/regionach miały jakiś wpływ także w innych regionach. Bo ludzie się komunikowali nawet mimo odległości. Czy Jan Hus i później husytyzm wyglądaliby tak samo bez Johna Wyclifa? No i co Wiosna Ludów w 1848 r.? I w ogóle gotyk, renesans, barok itp.? Przecież widać, jak te style jak fala idą z jednej części Europy do innych.
(Pomijam niejednoznaczny termin "naród", bo można go rozumieć różnie.)
W całej rozciągłości się z Tobą zgadzam. Z jednym zastrzeżeniem, historie poszczególnych krajów (również pominę słowo "naród") są różnie odbierane, w zależności od interesów danego kraju. Dla Churchilla na ten przykład Locarno było sukcesem, co nijak się ma z polskim punktem widzenia. I dlatego o tym wszystkim należy uczyć, aby za lat pięćdziesiąt czy sto nie okazało się nagle, że to Polska zaatakowała Niemcy w '39 roku a Czesi rok wcześniej sami poprosili Hitlera o wyzwolenie spod dyktatury Edvarda Beneša.
natomiast rewolucja seksualna lat 60-tych

Zapytam. Czy "przemiany obyczajowe w latach sześćdziesiątych XX w. w zachodniej Europie" to to samo co "rewolucja seksualna lat 60-tych"? Bo chciałbym wiedzieć, czy naprawdę rozmawiamy na ten sam temat. Dla mnie "przemiany obyczajowe" to coś znacznie szerszego niż tylko "rewolucja seksualna".Luděk V. edytował(a) ten post dnia 15.01.10 o godzinie 14:28

Luděk, tu się chyba czepiasz :). Rafał dokonał uproszczenia, przynajmniej ja tak odbieram jego wypowiedź.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Co dalej z nauką historii?

Jarosław Zając:
Zapytam. Czy "przemiany obyczajowe w latach sześćdziesiątych XX w. w zachodniej Europie" to to samo co "rewolucja seksualna lat 60-tych"?
Luděk, tu się chyba czepiasz :). Rafał dokonał uproszczenia, przynajmniej ja tak odbieram jego wypowiedź.

Słowo "seks" i sprawy z tym związane w polskiej dyskusji publicznej mają potencjał zaogniający. Zbyt częste zjawisko. Zresztą wystarczy przeczytać ów pierwotny artykuł, gdzie cytowany nauczyciel mówi o "antykoncepcji zamiast pacyfikacji w kopalni Wujek". Ile było w Polsce gorących dyskusji na temat wychowania seksualnego w szkołach, aborcji, antykoncepcji, homoseksualizmu, związków partnerskich...

To nie uproszczenie, ale jeden z tzw. błędów w argumentacji (patrz http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C5%82%C4%99dy_logiczno-... ), których używa się często (czy to w sposób świadomy, czy nieświadomy) do sprowadzenia dyskusji od meritum do ślepego zaułka lub kłótni.
Maciej Chilczuk

Maciej Chilczuk Pióro do wynajęcia

Temat: Co dalej z nauką historii?

Uważam Jarku, że trochę mieszasz. Nie chodzi przecież o to, by ciąć program historii bez pomyślunku. Ale wiedząc, że nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie wyłożyć wszystkiego w takich a nie innych realiach oświatowych, już nie mówiąc o nauczeniu się tego przez uczniów, trzeba tak skonstruować program, by mówić o rzeczach ważnych i by ta wiedza mogła zostać w głowie. Masakra w Wujku zasługuje pewnie na wspomnienie na lekcji, ale takich "wspominek" żaden uczeń nie zapamiętuje, bo przecież "tego nie będzie na klasówce". Poświęcać więcej uwagi temu wydarzeniu nie ma sensu o czym ja i kilka osób wyżej pisało. W takim razie, może nie warto wspominać o takich detalach i czas poświęcony na kilka takich wstawek przeznaczyć na omówienie jednej rzeczy, ale szerzej. Powtórzę, uczmy dzieci o procesach, a nie wydarzeniach.

Bo potem wychodzą kwiatki tego rodzaju (przyznaję przerysowane): jedna z moich koleżanek, której nie podejrzewałem o szerszą wiedzę historyczną, podczas ostatniego spotkania wyskoczyła w rozmowie z datami bitew pod Płowcami i Legnicą. Toż to kuriozum czyste, bo okazało się potem, że dziewcze miało blade pojęcie kto i co walczył. Ale daty w szkole zakuła i zna, mimo upływu lat :) Po co? Tak jak można mówić o historii stosunków Polska - Zakon bez Płowców, tak można mówić o stanie wojennym bez Wujka. Ba, nawet trzeba, w myśl zasady - najpierw najważniejsze.
Bartłomiej W.

Bartłomiej W. Operator DTP,
Freelancer, Tatuś,
Basissta Amator.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Luděk V.:
Bartłomiej W.:
No właśnie - problem tylko w tym, że u nas nie funkcjonuje ten "czeski punkt widzenia" że tak to ujmę. A z naszego punktu widzenia

Rozumiem ten cudzysłów, więc pomijam. Ale czy możesz sprecyzować sformułowanie "nasz punkt widzenia"? Bo chodzi mi o to, czy "Twój" punkt widzenia lub punkt widzenia "Twojego pokolenia" jest zgodny z punktem widzenia "polskich dwudziestolatków" (powiedzmy "maturzystów"). Punkt widzenia pokolenia moich rodziców nie jest zgodny z punktem widzenia mojego pokolenia.

Cudzysłów jak się domyśliłeś służyć miał jedynie podkreśleniu różnic, o których sam pisałeś - nie zamierzam krytykować samej postawy - zresztą może to właśnie punkt widzenia większości Czechów ma więcej zalet, niż nasze rozdrapywanie ran.
Generalnie zgadzamy się chyba, że ta historyczna pamięć i tradycja ma dla Polaków znaczenie - być może starsze pokolenia czują większą potrzebę mówienia o tym, w końcu oni to przeżyli, jedni wojnę, drudzy komunizm itd... Pokolenie maturzystów oczywiście ma inne poglądy. Ja sam w szkole historię omijałem z daleka, fascynacja nią przyszła dużo później.
jest to temat ważny, mówimy o nauce historii tu, w Polsce, nie w całej Unii, czy po prostu Europie.

Ależ oczywiście, pisałem nawet, że powinna być w szkołach nauczana "historia naszego regionu". Na przykład uczniowie na Kaszubach powinni się uczyć więcej na temat Kaszub niż uczniowie na Górnym Śląsku, a ci z kolei coś innego niż uczniowie na Śląsku Cieszyńskim. Uczniowie z Przemyśla znowu mają jakąś swoją lokalną historię. Tak samo młodzi Saksończycy, Bawarczycy i mieszkańcy Łużyc.

Pewnie masz rację, chociaż przyznasz, że z punktu widzenia MEN to dość zawikłany problem - w różnych regionach mogą przecież pojawić się nieco odmienne interpretacje różnych wydarzeń.
mało istotna z punktu widzenia nauczania historii. Nie znaczy to jednak, że młodzi Polacy nie mają się o tych wydarzeniach dowiedzieć.

Zgadzam się. Ciekawe, czy różnimy się co do szczegółowości. Wykład powinien być logiczny i spójny (więc mogą być szczegóły), ale jak potem testy i przepytywanie przy tablicy?

No cóż, to już problem każdego chyba przedmiotu nauczania. Ale o ile wiedza z biologii, chemii, fizyki, czy nawet matematyki (na wysokim oczywiście poziomie) dla większości staje się w życiu zbędna, o tyle wiedza o języku ojczystym i historii państwa jest jednak dość istotna. Kwestia tego, jaki poziom wiedzy uznamy za absolutnie niezbędny jest już faktycznie dyskusyjna. Dlatego ograniczmy się może do problemu czy uczyć, a nie czy i jakie wystawiać z tego oceny. :)
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Przerysowałeś i nadinterpretowałeś moje wypowiedz Maćku. Nie twierdzę że ten nieszczesny i wałkowany w te i wewte Wujek jest najważniejszym elementem historii Stanu wojennego, ale na pewno istotnym. Dzisiejszy program nauki historii nie jest doskonały, powiem więcej, jest, mówiąc z angielską wstzemięźliwością, kiepski, ale czy ograniczanie przekazywanej wiedzy jest faktycznie dobrym rozwiązaniem. Bo zauważcie co się dzieje od lat kilku, najpierw ogranicza się ilość godzin, a potem redukuję program argumentując, że nie ma czasu go i tak przerobić. I nie może być argumentem za reformą kiepskie nauczanie i zmuszanie ludzi do, tylko i wyłącznie, klepania dat. Jeśli tak jest zweryfikujmy grono pedagogiczne, zmieńmy sposób nauczania pedagogów ale nie ograniczajmy programu do tego co jadł pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki czy jak się ubierał.

konto usunięte

Temat: Co dalej z nauką historii?

Jarosław Zając:
Jeśli tak jest
zweryfikujmy grono pedagogiczne, zmieńmy sposób nauczania pedagogów ale nie ograniczajmy programu do tego co jadł pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki czy jak się ubierał.
Nie rozumiem, dlaczego tak sie uczepiles tego jedzenia? Serio teraz w szkole tylko tego ucza?Myslalam ze o tym nie wspominaja...
Maciej Chilczuk

Maciej Chilczuk Pióro do wynajęcia

Temat: Co dalej z nauką historii?

Ani na Wujka, ani na zwyczaje jedzeniowe, ani na rewolucję społeczną lat 60-tych nie ma czasu w szkole. Skoro "mądre głowy" chcą przejechać dzieje ludzkości 3 razy w ciągu ścieżki edukacyjnej, to nie ma innego wyjścia - trzeba ciąć program i to ostro. Bez cięcia będziemy mieli klepanie dat, bo w ten sposób nauczyciel najszybciej "zalicza" program i odhacza kolejne zagadnienia.
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Dorota L.:
Nie rozumiem, dlaczego tak sie uczepiles tego jedzenia? Serio teraz w szkole tylko tego ucza?Myslalam ze o tym nie wspominaja...

Nie, nie jest tak, używam tego jako przykładu, tak jak przykładem z drugiej strony jest Wujek.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Co dalej z nauką historii?

Jarosław Zając:
Dorota L.:
Nie rozumiem, dlaczego tak sie uczepiles tego jedzenia? Serio teraz w szkole tylko tego ucza?Myslalam ze o tym nie wspominaja...

Nie, nie jest tak, używam tego jako przykładu, tak jak przykładem z drugiej strony jest Wujek.

Ale czy to uczciwy przykład? Czy sformułowanie "pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki" nie jest w jakiś sposób negatywnie nacechowane jako coś absolutnie bagatelnego? A może uważasz, że "pacyfikacja kopalni Wujek" ma takie samo znaczenie jak "pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki"?
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Luděk V.:
Jarosław Zając:
Dorota L.:
Nie rozumiem, dlaczego tak sie uczepiles tego jedzenia? Serio teraz w szkole tylko tego ucza?Myslalam ze o tym nie wspominaja...

Nie, nie jest tak, używam tego jako przykładu, tak jak przykładem z drugiej strony jest Wujek.

Ale czy to uczciwy przykład? Czy sformułowanie "pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki" nie jest w jakiś sposób negatywnie nacechowane jako coś absolutnie bagatelnego? A może uważasz, że "pacyfikacja kopalni Wujek" ma takie samo znaczenie jak "pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki"?

"Pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki" jest luźnym nawiązaniem, absolutnie swoją wypowiedzią nie chciałem niczego bagatelizować. Chciałbym być dobrze zrozumiany, nie odbieram istotności historii społecznej, ja po prostu uważam, że bez kontekstu politycznego, bez całościowego ujęcia tematu jej poruszanie nie ma żadnego, a już na pewno z punktu nauczania historii, sensu.
Maciej Chilczuk

Maciej Chilczuk Pióro do wynajęcia

Temat: Co dalej z nauką historii?

Postawię odwrotną tezę, że nauczanie historii politycznej bez znajomości tła społecznego nie ma wielkiego sensu.
Jarosław Z.

Jarosław Z. Z twarzy podobny
zupełnie do nikogo.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Quot capita, tot sententiae!

konto usunięte

Temat: Co dalej z nauką historii?

podstawa programowa:

http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/Podstaw...

warto przeczytac by odpowiedziec sobie na pytanie jaki jest cel nauczania historii dzisiaj
Maciej Chilczuk

Maciej Chilczuk Pióro do wynajęcia

Temat: Co dalej z nauką historii?

Gratuluję dobrego samopoczucia autorom tego dokumentu. Rozumiem, że ostatniego dnia tego roku szkolnego wszyscy nauczyciele historii (tylko ten rozdział czytałem, więc być może także inni) dostają wypowiedzenia umów o pracę. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie się zastosować do tych wytycznych i z sukcesem nauczyć dzieci tego, co państwo profesorowie uważają za standard. Tradycja pielęgnacji fikcji ma w Polsce długą historię i całe rzesze wiernych wyznawców.

Temat: Co dalej z nauką historii?

Robert Suski:
U nas historia sprowadza się do dat bez zrozumienia kontekstu. Mówi się o kolejnych powstaniach bez zrozumienia ogólniejszych procesów. łatwo mówić o niechęci chłopów do powstań, trudniej zrozumieć czym ci ludzie byli powodowani. U nas historia polityczna ukazywana jest jako historia święta, która ma pokazywać los mesjasza narodów, zawsze uciemiężonego, która sam nigdy nikogo nie skrzywdził a sam wielokrotnie był zdradzany. U nas lekcje historii polegają do pamięci o legionistach na S. Domingo a zapominaniu o ofiarach wojny francusko-rosyjskiej dzieki której powstało księstwo warszawskie. Targowica słuzy do potępienia zaprzaństwa a nie do próby zrozumienia innych racji

..ale to przecież już wieszczowie wołali, że Polska Chrystusem narodów czy Winkelridem narodów..i na przestrzeni wieków nie ma specjalnie się czego wstydzić-zaś sam naród przez wiele lat cierpiał dość mocno..rozumiem intencje i przesłanie ale akurat Targowica jest zupełnie nietrafionym przykładem..Marcin Czapliński edytował(a) ten post dnia 15.01.10 o godzinie 21:49

konto usunięte

Temat: Co dalej z nauką historii?

pewne niezrozumienie chyba się tutaj wkradło.

do tej pory w naszej edukacji, a zwłaszcza w edukacji historycznej spierano się jakie wiadomości uczniom przekazać. I w tej dyskusji tez się o to spieramy.

Ale jak rozumiem w reformie kładzie się nacisk nie na wiedzę historyczną, tylko na umiejętności pozwalające samodzielnie i poprawnie interpretować różne procesy.

To zasadnicza różnica i moim zdaniem krok w dobrą stronę.



Wyślij zaproszenie do