Temat: Churchil, Nobel i "Żelazna Kurtyna"
Andrzej Pieniazek:
Maciej Chilczuk:
Nic co Robercie napisałeś, nie zmienia faktu, że "wolny świat" usiadł do stołu z "czerwonym światem" i koniunkturalnie podzielił się łupami. Dzisiaj mogę to oceniać krytycznie, bo prawdziwych przyjaciół...
Kazdy moze sobie dzisiaj oceniac i gdybac, siedzac wygodnie na kanapie. Ale Churchill nie byl idiota, a o tym sie czesto przy tych wspanialych "ocenach" zapomina.
Idiotą nie był ( upośledzenia z zatrzymaniem rozwoju na poziomie 6. roku życia niewątpliwie nie miał :)) ale w młodości problemy natury psychicznej wystąpiły - cyt: "Po dwóch latach pobytu w tej szkole, Winston był tak wykończony psychicznie, że musiał być przeniesiony do innej (po rehabilitacji)" czy cyt: "Młody Churchill był rzadko odwiedzany przez matkę, którą bardzo kochał; często pisał do niej listy z prośbą, aby przyjechała lub skłoniła ojca do zezwolenia mu na powrót do domu. Z ojcem łączyły Churchilla raczej chłodne relacje". Kto wie czy i jak te wydarzenia z dzieciństwa wpłynęły na jego osobowość ;)))
http://pl.wikipedia.org/wiki/Winston_Churchill
Poza tym Churchill dorastał i zdobył wykształcenie w epoce wiktoriańskiej ( 64 lata rządów Wiktorii Hanowerskiej 1837-1901 ). Wielka Brytania była wtedy u szczytu potęgi imperialnej, mówiło się, że nad Imperium Brytyjskim "słońce nigdy nie zachodzi". Były to też czasy rewolucji przemysłowej, ale i szczyt złotej ery kolonializmu. W kraju panowała stabilizacja i rósł dobrobyt, a Wielka Brytania stała się największym mocarstwem światowym. Mit potęgi imperium plątał się w głowie Churchilla do samej śmierci ( na koniec życia zmagał się z depresją ). Jego komentarze jak np. po bitwie pod El Alamein: "To nie jest koniec. To nie jest nawet początek końca. Ale to jest, być może, koniec początku" - trącały "filozofią" na miarę chłopka -roztropka. W dodatku po Bitwie o Anglię, gdzie znaczącą rolę odegrali m.in. polscy żołnierze, wyraził swoje uznanie nie tylko słynnym zdaniem: "nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu", ale i docenił rolę współautorów owej obrony m.in. w Jałcie w lutym 1945 roku poprzez oddanie Polski pod "zwierzchnictwo" ZSRR. To zapewne nie był idiotyzm, ale ironia losu i historii.