konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Jest drugi Całun Turyński

We Włoszech pojawił się drugi Całun Turyński. Jest prawie identyczny, jak słynne płótno z odbiciem martwego Jezusa przechowywane w Turynie.

Tym razem jednak na pewno nie mamy do czynienia z relikwią powstałą około 2000 lat temu w Palestynie.

Twórcami drugiego Całunu Turyńskiego są włoscy naukowcy, których pracą kierował profesor chemii z uniwersytetu w Pawii Luigi Garlaschelli. Jak zapewniają użyli jedynie prostych technik, które były dostępne w średniowieczu. Cały proces trwał zaledwie tydzień.

Naukowcy odcisk leżącej postaci uzyskali z pomocą wyposażonego w maskę studenta, którego posmarowano ochrą – barwnikiem świetnie znanym już prehistorycznym ludziom. Następnie postarzyli swoje dzieło podgrzewając ją i spłukując wodą. Operacje te doprowadziły też do zniknięcia śladów barwnika. Na płótnie pozostało jednak odbicie ciała studenta.

Replika ma nawet krwawiące rany na stopach i nogach odbitej postaci.

Naukowcy uważają, że łatwość z jaką stworzyli kopię całunu świadczy o tym, iż jest on średniowieczną podróbką. Jednak prof. Garlaschelli nie uważa, że przekona osoby uznające całun za prawdziwą relikwię. – Skoro nie uwierzyli datowaniu radiowęglowemu wykonanemu przez najlepsze laboratoria, to z pewnością nie uwierzą mnie – powiedział dziennikarzom.

Wykonanie repliki Całunu Turyńskiego zleciło naukowcom włoskie stowarzyszenie zrzeszające sceptyków i ateistów.

Na podstawie depeszy AP opublikowanej na stronach internetowych Daily Mail, gdzie znajdziecie zdjęcia oryginału i kopii.

Całun Turyński to przechowywane od XVI w Turynie płótno z odciskiem ciała ukrzyżowanego człowieka i ze śladami krwi uznawane przez wielu za całun, w który owinięto ciało Jezusa po ukrzyżowaniu. Pierwsze pewne wzmianki o Całunie pochodzą z XIV w., gdy pojawił się on we francuskiej Szampanii. Miejscowy biskup uznał go wówczas za oszustwo. Domniemane całuny Jezusa pojawiały się wówczas w Europie dość często.

W odróżnieniu od wielu innych Całun Turyński dotrwał do naszych czasów i wzbudzał coraz większe zainteresowanie. Wielką sławę zyskał po zrobieniu mu pierwszych zdjęć w 1898 r. Ukazały one wyraźnie sylwetkę brodatego mężczyzny. Najgorętsze spory zaczęły się, gdy przeprowadzone w 1988 trzech ośrodkach badanie radiowęglowe wskazało, że Całun pochodzi z około 1260-1390 r. n.e. Zwolennicy i przeciwnicy autentyczności Całunu przedstawili w kolejnych latach liczne argumenty mające obalić bądź potwierdzić wynik badań.
Rafał D.

Rafał D. historyk

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

to zwykła kopia w dodatku nieudana. To się nadaje do działu fantastyki a nie historii.
Kilka pytań bez odpowiedzi:
A obraz na płótnie jest negatywem? A pyłki roślin z Palestyny nanieśli? A wyjaśnili, skąd w średniowieczu wiedziano, że przebijano nadgarstki a nie dłonie? A skąd wiedziano, jaką grupę krwi zawierają relikwie z Lanciano?Rafał Drabik edytował(a) ten post dnia 08.10.09 o godzinie 13:09

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Straaj sie myśleć jak historyk a nie wyznawca religii. To doświadczenie pokazało jedynie że w średniowieczu nie było problemu z wyprodukowaniem takiego artefaktu jak całun.
A co do argumentów to spradz co jest realne a co poboznym zyczeniem tych którzy chcieli udowodnić prawdziwość tej relikwii:)
Rafał D.

Rafał D. historyk

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Robercie nie czytasz ze zrozumieniem. Zadałem Ci konkretne pytania, na które zresztą znasz odpowiedzi. Religia nie ma z tym nic wspólnego.Dobrze wiesz, że nie da się tego powtórzyc, tym bardziej nie dało się tego zrobić w średniowieczu. Przynajmniej nie jestesmy na razie tego udowodnić.

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Robert Suski:

Naukowcy uważają, że łatwość z jaką stworzyli kopię całunu świadczy o tym, iż jest on średniowieczną podróbką.

Gdzie tam. Udowodnili najwyżej, że Całun można sfałszować a nie to, że jest fałszerstwem.
Stanisław Bartkowski

Stanisław Bartkowski Senior Software
Engineer, IBM
Laboratorium
Oprogramowania...

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

To że za pomocą młotka mogę łatwo zrobić "kamień łupany" nie oznacza, że wszystkie znaleziska tego typu są współczesnym fałszerstwem.
Stanisław Bartkowski

Stanisław Bartkowski Senior Software
Engineer, IBM
Laboratorium
Oprogramowania...

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Kościół problem całunu zostawia osądowi samych wiernych, z punktu widzenia prawd wiary to nie ma żadnego znaczenie. Dla większości ludzi nie jest to źródłem żadnego zakłopotania. Problem zaczyna się dopiero, jak ktoś za wszelką cenę coś musi na siłę udowodnić, np. że to "podróba i fałszerstwo". Wtedy zaczyna sie ogromny problem, i dla osoby która musi coś na siłę dowieść, i dla odbiorców tych treści, od których się wymaga, żeby w tym czarno-białym schemacie się opowiedzieli po stronie sił światłości - tutaj jakiejś rzekomej "nauki", lub po stronie sił ciemności, czyli zacofańców, dla których ten całun jest źródłem refleksji o charakterze religijnym.

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Stanisław Bartkowski:
Kościół problem całunu zostawia osądowi samych wiernych, z punktu widzenia prawd wiary to nie ma żadnego znaczenie. Dla większości ludzi nie jest to źródłem żadnego zakłopotania. Problem zaczyna się dopiero, jak ktoś za wszelką cenę coś musi na siłę udowodnić, np. że to "podróba i fałszerstwo". Wtedy zaczyna sie ogromny problem,

problem zaczyna sie nie tylko w momencie gdy ktos chce udowodnic (dlaczego "na sile"? -) , ze jest to "podroba i falszerswto" ale takze wtedy gdy ktos chce udowdnic, ze calun pochodzi z I wieku naszej ery.

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Michał M.:
Robert Suski:

Naukowcy uważają, że łatwość z jaką stworzyli kopię całunu świadczy o tym, iż jest on średniowieczną podróbką.

Gdzie tam. Udowodnili najwyżej, że Całun można sfałszować a nie to, że jest fałszerstwem.

To prawda. Ale wiemy, że badania radiowęglowe oszacowało wiek jego powstania na XIV w. Przy tym doświadczeniu ważne jest jedno - techniki stosowane w średniowieczu pozwoliły wykonać całun przy ówczesnych metodach
Grzegorz Cynk

Grzegorz Cynk tłumacz przysięgły
j. niemieckiego i
angielskiego

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Robert Suski:
Michał M.:
Robert Suski:

Naukowcy uważają, że łatwość z jaką stworzyli kopię całunu świadczy o tym, iż jest on średniowieczną podróbką.

Gdzie tam. Udowodnili najwyżej, że Całun można sfałszować a nie to, że jest fałszerstwem.

To prawda. Ale wiemy, że badania radiowęglowe oszacowało wiek jego powstania na XIV w. Przy tym doświadczeniu ważne jest jedno - techniki stosowane w średniowieczu pozwoliły wykonać całun przy ówczesnych metodach

Z badaniami radiowęglowymi całunu sprawa też nie jest oczywista.

Jak wiadomo, jakieś 20 lat temu pobrano fragmenty całunu do badań. Wyniki wskazywały na to, że stworzono go w średniowieczu. Następnie JP2 zarzucił uczonym zaniedbania czy wręcz działania nieetyczne. Powszechnie odebrano ten gest jako dowód, że środowiska kościelne nie chcą pogodzić się z niewygodną prawdą.

Tymczasem sposób przeprowadzania tych badań rzeczywiście mógł rodzić wątpliwości. Po pierwsze przed przeprowadzeniem badań nie wykonano odpowiedniego "skalowania". Chodzi o to, że metoda radiowęglowa jest generalnie bardzo dobra, ale zdarzają jej się wpadki. Jeśli dobrze pamiętam świeże małże (czy jakieś inne owoce morza - dokładnie nie pamiętam) poddane takiemu badaniu "otrzymują" wiek... 1500-3000 lat. Badania wieku jakichś starych drzew (chyba sekwoi) wykazywały, że mają... kilkadziesiąt lat.

Z tego powodu przed dokonaniem badania trzeba było "wyskalować" sprzęt, czyli po prostu poddać badaniu podobne materiały od znanym pochodzeniu i wieku, by sprawdzić czy wyniki nie wykazują odchyleń. Z tego co wiem, przed badaniem fragmentów całunu takiego "skalowania" nie przeprowadzono, a otrzymane wyniki bez zastrzeżeń przyjęto za prawdziwe. Właśnie stąd brały się wątpliwości Papieża.

Trzeba dodać, że sam całun był w średniowieczu rekonstruowany (załatano dziury wypalone w czasie pożaru). Jakiś czas temu czytałem, że do badania wzięto po prostu te średniowieczne łaty, bo badacze "w myśl umowy zawartej z Kościołem starali się w jak najmniejszym stopniu uszkodzić cenny materiał". Jeśli tak było (choć po prostu trudno mi w to uwierzyć!), to wyniki z oczywistych względów nadają się do kosza.

Badania radiowęglowe całunu wykonano w odpowiedzi na badania pyłkowe Freia, których wyniki przemawiały na rzecz autentyczności przedmiotu. Oczywiście nie wiem na pewno, czy całun jest autentyczny czy nie. Jednak moim zdaniem przeprowadzone badania radiowęglowe (których rzetelność dość często się podważa) tak naprawdę same w sobie niczego nie dowodzą.Grzegorz Cynk edytował(a) ten post dnia 11.10.09 o godzinie 17:12
Rafał D.

Rafał D. historyk

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Robert Suski:
Michał M.:
Robert Suski:

Naukowcy uważają, że łatwość z jaką stworzyli kopię całunu świadczy o tym, iż jest on średniowieczną podróbką.

Gdzie tam. Udowodnili najwyżej, że Całun można sfałszować a nie to, że jest fałszerstwem.

To prawda. Ale wiemy, że badania radiowęglowe oszacowało wiek jego powstania na XIV w. Przy tym doświadczeniu ważne jest jedno - techniki stosowane w średniowieczu pozwoliły wykonać całun przy ówczesnych metodach


Robercie znowu piszesz wyłącznie ideologicznie. Dobrze wiesz, że próbki do badania pobrano z łat doszywanych w okolicy średniowiecza. Więc czego oczekiwałeś, cudu?

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Fragmenty z całunu były pobierane za zgodą kościoła. Kościół doskonale zdawał sobie sprawę co zostało pobrane do próbek. Co więcej kościół nie zgodził się na pogranie nowych próbek. Oczywiście najłatwiej bronić jest obecnie prawdziwości całunu przez takie twierdzenia jakie przytoczył pan Cynk. Nie ma możliwości sprawdzenia i tak zwolennicy prawdziwości tej relikwii mogą odetchnąć:) Tym bardziej że kościół nie godzi się na nowe badania:)

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Rafał Drabik:

Robercie znowu piszesz wyłącznie ideologicznie. Dobrze wiesz, że próbki do badania pobrano z łat doszywanych w okolicy średniowiecza. Więc czego oczekiwałeś, cudu?

Prosze wybaczyc, ale ja nie wiem, ze probki do badan brane byly z lat doszywanych w sredniowieczu. Musialam przeoczyc informacje, ktore posiadasz, czy mozesz sie podzielic zrodlem skad zaczerpnales te wiesci. Chetnie sie z nimi zapoznam.
z gory dziekujeMałgorzata K. edytował(a) ten post dnia 13.10.09 o godzinie 14:02
Grzegorz Cynk

Grzegorz Cynk tłumacz przysięgły
j. niemieckiego i
angielskiego

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Robert Suski:
Fragmenty z całunu były pobierane za zgodą kościoła. Kościół doskonale zdawał sobie sprawę co zostało pobrane do próbek.
Zdaje się, że właśnie nie za bardzo wiedział, bo wraz ze zgodą dał badaczom wolną rękę (czego zresztą ci ostatni domagali się w imię rzetelności badań i wolności nauki).
Co więcej kościół nie zgodził się na pogranie nowych próbek.
Z tego co wiem Kościół jest przeciwny ponownemu badaniu, bo uczeni (tak samo jak za pierwszym razem) nie zgadzają się na uczestniczenie w tych badaniach przedstawicieli Kościoła (ze względu na rzekomą możliwość wywierania nacisku na badaczy).
Oczywiście najłatwiej bronić jest obecnie prawdziwości całunu przez takie twierdzenia jakie przytoczył pan Cynk.
Czy miałem przyjąć jakiś "trudniejszy" wariant obrony??? ;-)
Nie ma możliwości sprawdzenia i tak zwolennicy prawdziwości tej relikwii mogą odetchnąć:) Tym bardziej że kościół nie godzi się na nowe badania:)
Kościół nie zgadza się z oczywistych powodów. Po prostu nie ma żadnych gwarancji, że nie dojdzie do "powtórki w rozrywki".Grzegorz Cynk edytował(a) ten post dnia 13.10.09 o godzinie 15:32

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

kościół szuka powodu aby nie przeprowadzić kolejnego badania. Tak może dojść do powtórki z rozrywki i prowadzenia badań metodami naukowymi:)
Grzegorz Cynk

Grzegorz Cynk tłumacz przysięgły
j. niemieckiego i
angielskiego

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

Ja nie bronię tezy prawdziwości całunu (pisałem, że nie wiem czy jest prawdziwy, zresztą Kościół też tego nie wie i dlatego oficjalnie nie uznaje go za relikwię), tylko chciałbym wiedzieć jaka jest prawda. Wyniki rzetelnych badań radiowęglowych byłby istotnym krokiem w dobrym kierunku, ale jak widać musimy na nie jeszcze poczekać.

BTW w przypadku, gdyby całun okazałby się fałszywką, nic szczególnego dla Kościoła by się nie stało. Nieco trudniej mogę sobie wyobrazić wstrząs świata nauki, gdyby przypadkiem okazało się, że tkanina pochodzi z Iw.

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

A propos próbek roślinnych:
"W latach 1973 i 1978 kryminolog pobierał próbki z Całunu Turyńskiego. Następnie przekazał je do zbadania izraelskiemu palinologowi (specjaliście od pyłków roślinnych). Zwolennicy autentyczności całunu byli zachwyceni: w próbce Frei’a znaleziono aż 57 gatunków roślin, w tym wielu swoistych dla bliskiego wschodu, a niespotykanych we Francji i Włoszech, gdzie przebywał całun podczas swej udokumentowanej historii. Co więcej, wśród pyłków były i ukazujące się w porze Paschy, a więc w czasie, kiedy miał odbyć się pogrzeb Chrystusa. Wyniki badań palinologicznych są do dziś cytowane jako świadectwo autentyczności relikwii, ale już w latach osiemdziesiątych pojawiły się wątpliwości. Na większości próbek pobranych przez innych badaczy zagęszczenie pyłków było rzędu ziarnka na cm2. Na 25 skrawkach taśmy było ich około stu, i to typowych dla Włoch i Francji. Tymczasem jeden z kawałków taśmy Freia był dosłownie obsypany pyłkiem: na powierzchni paru milimetrów kwadratowych znalazło się kilkadziesiąt ziaren, łącznie więcej niż wszystkich pozostałych. Ponadto tylko na tej taśmie zamiast pojedynczych włókien lnu i ewentualnie ziaren ochry, znajdowały się liczne włókna bawełny, zapewne z rękawiczek Freia. Skąd się tam wzięły? Otóż Frei podróżował do Ziemi Świętej i Turcji w poszukiwaniu próbek endemicznych roślin do celów porównawczych. Następnie ilustrował zdjęciami identycznych ziaren pyłku materiał porównawczy z całunu. Najciekawsze jest to, że z 57 gatunków stwierdzonych w próbce Frei’a, aż 32 to formy owadopylne, których pyłek miałby małe szanse dostać się z wiatrem na całun (za to kwiaty tych roślin są efektywniejsze i łatwiejsze do zauważenia przez botanika-amatora). Max Frei zaliczył nie tylko te dwa potknięcia – okazało się, że już wcześniej kilkakrotnie miał kłopoty z prawem, gdyż nazbyt chętnie potwierdzał to, co klient chciał usłyszeć…

Pyłek może przetrwać dwa tysiące lat albo dłużej pod warunkiem, że znajdzie się na przykład na dnie jeziora albo w torfowisku. Pyłki wystawione na działanie powietrza szybko ulegają rozkładowi.
Większość ekspertów zgadza się, że na płótnie tak często wystawianym na działanie powietrza oryginalne pyłki by się nie zachowały. Badania wykazały, że najpowszechniejszym pyłkiem w tamtym okresie był pyłek oliwki. W próbkach Freia nie było ani jednego ziarenka tego pyłku"

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

"Datowanie (nie tylko) radiowęglowe

Oczywiście wszyscy całuniści wiedzą, że datowanie to jest „błędne”. Teorii, które mają podważyć jego wynik jest tak dużo, że można by o tym napisać osobny artykuł (a być może nawet książkę). Za „zły" wynik datowania obwiniany jest pożar w 1523 roku, bakterie, spisek Kościoła, a nawet nieuwaga badaczy zbierający próbki, którzy przez pomyłkę datowali łatę dodaną w średniowieczu. Dokładny opis tych wszystkich zarzutów nie ma sensu, gdyż na każdy argument na rzecz „błędnego" datowania przypadają zwykle kontrargumenty. To „odbijanie piłeczki" może zakończyć jedynie powtórne datowanie, na które z niecierpliwością czekam.

Wynik „błędnego" datowania ma jednak bardzo istotną cechę. Data ustalona na jego podstawie była przypadkowa. Płótno mogło równie dobrze pochodzić z VI jak i XV wieku. Dziwnym jednak trafem datowanie wskazało dokładnie okres, w którym pojawił się Całun Turyński (cóż za przedziwny zbieg okoliczności). Był to ten sam czas, w którym arcybiskup przeprowadził swoje słynne śledztwo. Dziwnym trafem w tym samym okresie w sztuce dominował styl gotycki, którego cechy ma postać na nim przedstawiona (kolejny przypadek). I co jeszcze ciekawsze, w tym samym czasie kwitł w najlepsze przemysł związany z fałszywymi relikwiami.

Wiek całunu z dużą pewnością można ustalić tylko i wyłącznie na podstawie dokumentów historycznych i analizy stylu, w jakim przedstawiono postać na nim widoczną. Datowanie radiowęglowe tylko potwierdziło wcześniejsze przypuszczenia i postawiło przysłowiową kropkę nad "i".

Z drugiej strony można udowodnić, że płótno nie pochodzi z Palestyny z I wieku. Większość tkanin pochodzących z tamtego okresu tkano według prostego naprzemiennego wzoru.
Całun utkano inaczej. Zastosowano technikę zwaną diagonalem. Diagonal był techniką europejską. Zachowało się kilkaset tkanin z pierwszego wieku i żadna nie jest podobna do całunu."

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

"Krew

Krew jest bardzo dobrze zbadaną substancją. Naukowcy wiedzą, z czego się składa, jak się zachowuje i co najważniejsze — jak ją wykrywać. Jednak w przypadku Całunu Turyńskiego stało się coś dziwnego. Prosta czynność, jaką jest wykrycie krwi, wiązała się z wysiłkiem, jaki można porównać do pracy wykonanej przez Syzyfa w ciągu stu lat. Wszystkie testy specyficzne dla krwi, przeprowadzone bezpośrednio na płótnie, dały wynik negatywny. Pozytywny wynik dały natomiast inne testy — na obecność pigmentów.

Nie ma krwi na Całunie Turyńskim: wszystkie sądowe testy specyficzne dla krwi dały wynik negatywny (niektórzy badacze pochopnie wnioskowali, że krew była obecna po przeprowadzeniu testów na obecność żelaza, protein, albuminy, które wypadły pozytywnie, gdyż substancje te są faktycznie obecne na całunie, ponieważ są składnikiem farb).

Stara krew nie jest jasnoczerwona i żadna ilość bilirubiny nie jest w stanie tego wytłumaczyć. Prawdziwa krew skleja włosy, nie tworzy strumyków i spiralnych kwiatów. Prawdziwa krew nie zawiera pigmentów. Prawdziwa krew i jej organiczne pochodne mają współczynniki określające załamanie światła znacznie mniejsze niż ochra i mogą być łatwo rozróżniane przy pomocy analizy optycznej pod mikroskopem. Przeprowadzona przez McCrone’a analiza czerwonych cząstek z całunu ujawniła, że nie zawierają krwi ani jej pochodnych.

Walter McCrone — najbardziej znany całuno-sceptyk, przeprowadził wnikliwe analizy „krwi". Testy wykazały, że na płótnie znajdują się pigmenty stosowane w średniowieczu. Mało tego, wykonał podobne plamy jak na całunie z wykorzystaniem prawdziwej krwi. Różnice pomiędzy plamami prawdziwej krwi a plamami z całunu były uderzające.

Mimo tych wszystkich kontrowersji całuniści uznali, że czerwone plamy na całunie to na pewno stuprocentowa krew. Mało tego, jej zachowanie i ilość ma się całkowicie zgadzać z obecną wiedzą o ukrzyżowaniu i krwiobiegu. Fakty, takie jak dziwne zachowanie się krwi na włosach czy przedramionach oraz obecność pigmentów z niewiadomych przyczyn schodzi na drugi plan. Czyli jak w końcu jest? Eksperci od krwi sami przyznają: „porównanie krwi z całunu z innymi znanymi plamami krwi wykazało znaczące różnice". To zdanie komentarza raczej nie wymaga.

Z krwią wiąże się jeszcze jedna kwestia. Nawet jeśli jej śladowe ilości znajdują się na płótnie, to co z tego wynika? Absolutnie nic. Przyznają to nawet sami całuniści.

W odpowiedzi na pytanie, czy wykrycie krwi grupy AB (krwi nie wykryto bezpośrednio na płótnie, tylko na jednej z taśm, które służyły do zbierania próbek) na płótnie dowodzi jego autentyczności, jeden z badaczy odpowiedział, że nie, gdyż grupy krwi Jezusa nie znamy. Poza tym z ewentualną obecnością krwi wiąże się jeszcze jedna kwestia — w czasie burzliwej historii płótno mogło być nią podretuszowane przez kogoś innego, jej obecność niczego nie dowodzi."

konto usunięte

Temat: Archeowieści - "drugi" całun turyński

"Przebite nadgarstki i inne „dowody” z historii

Zwolennicy autentyczności płótna argumentują także, że artysta nie mógł wiedzieć jak wyglądał proces ukrzyżowania, a całunowy wizerunek zdaje się taką wiedzę zawierać. Ponoć artysta nie mógł wiedzieć, że tak naprawdę przebijano nadgarstki a nie dłonie. Poza tym krew zdaje się płynąć dokładnie tak, jak było rozłożone domniemane ciało na krzyżu.

Po pierwsze, nie do końca wiadomo, jak proces ukrzyżowania wyglądał. Żeby stwierdzić, czy postać na całunie ma rany na właściwym miejscu, takową wiedzę należałoby najpierw posiąść – całun nie jest dowodem sam dla siebie. Nauka zna tylko jeden przypadek znalezienia szkieletu ukrzyżowanego człowieka, a rekonstrukcja ukrzyżowania na jego podstawie nijak się ma do Całunu Turyńskiego. W kontekście tego znaleziska zarówno rany na stopach jak i na dłoniach są przedstawione nieprawidłowo.
o drugie, pomijając dowody archeologiczne i skupiając się na samym całunie, nie za bardzo można wywnioskować, gdzie gwoździe były wbite. Okazuje się, że patrząc na ten sam obraz, można dojść do różnych wniosków. Niektórzy badacze uważają, że postać ma przebite nadgarstki w miejscu zwanym szczeliną Destota. Inni uważają, że gwoździe były wbite w dłonie pod dużym kątem w okolicach kciuka tak, że rana wylotowa znajdowała się w okolicy nadgarstka.

W kontekście tych kontrowersji stwierdzenie, że artysta przedstawił rany poprawnie, jest pozbawione sensu, gdyż nie ma go do czego odnieść. Poza tym artysta dużego wyboru nie miał — mógł przedstawić przebite dłonie lub nadgarstki, prawdopodobieństwo „właściwego" wyboru wynosi dokładnie 50%.Z przebitymi nadgarstkami wiąże się jeszcze jeden fakt – brak kciuków. Całuniści łącza go ze skurczem mięśni wywołanym poprzez uszkodzenie nerwów w nadgarstku. Uważam, że wytłumaczenie jest znacznie prostsze. Postać na całunie ma złożone ręce (tak jak do modlitwy). Kciuk ręki prawej jest niewidoczny, ponieważ obejmuje ramię, w takim przypadku wędruje on daleko od płótna (przypominam, że intensywność wizerunku zależy od odległości od płótna). Kciuk ręki lewej jest częściowo przykryty przez lewą dłoń. Poza tym, jeśli się rozluźni dłoń, to kciuk z paraliżem lub bez niego się pod nią chowa (twórca obrazu przedstawionego na rysunku 6 również namalował kciuki schowane pod dłońmi).

Kolejną niezwykłą cechę całunu można wytłumaczyć bez odwoływania się do niewyobrażalnej wiedzy artysty dotyczącej ludzkiej anatomii (aczkolwiek to drugie wytłumaczenie również jest możliwe).

Czasem pojawia się również argument dotyczący bicza rzymskiego zwanego flagrum, którego podobno średniowieczny artysta nie mógł sobie wyobrazić. W średniowieczu istniały liczne bractwa religijne, które praktykowały biczowanie jako formę umartwiania ciała i pokuty. Narzędzie, którego używali, było bardzo podobne do rzymskiego bicza.

Najważniejszym rekwizytem w tym krwawym scenariuszu było flagellum. W kronice spisanej przez Henryka z Herfordu zawarty jest opis, któremu trudno dorównać drastycznością: „Każdy bicz był rodzajem kija, z którego zwisały trzy rzemienie zakończone ogromnymi węzłami. Przez węzły przechodziły z obu stron, na krzyż, żelazne, ostre niczym igły kolce, wystające na długość ziarna pszenicy albo jeszcze więcej. Takimi biczami uderzali się po nagich plecach, które puchły im, nabiegając krwią i obrzmiewając". [6]

Jako ciekawostkę dodam fakt, że biczownicy byli bardzo aktywni w czasie, kiedy pojawił się Całun Turyński, co związane było z epidemią dżumy w latach 1348-1351 (całun został stworzony około roku 1354). Artysta nie musiał zbyt daleko szukać inspiracji dla swojego dzieła – wystarczyło wyjrzeć przez okno."
Cytaty pochodzą z tekstu A. Głowackiego



Wyślij zaproszenie do